Dziś jest państwowe święto w rocznicę odzyskania przez Polskę po I W.Ś. niepodległości. To chyba dobra okazja, by raz jeszcze zanurzyć się w szambo polityki i napisać wpis na temat tego, jaki powinien być nowoczesny patriotyzm.
Pisaliśmy tu już jakiś czas temu o tym, że na państwo nie można liczyć w żadnej dziedzinie życia. I że trzeba sobie samodzielnie radzić, polegać na sobie nawzajem, a nie czekać na pomoc rządu. Mimo tego, uważam, że całe społeczeństwo skorzystałoby na tym, gdybyśmy mieli w Polsce więcej patriotów.
Powyższy obrazek przelał się kilka dni temu przez sieć. Nie jestem pewien, kto jest jego autorem, prawdopodobnie pojawił się po raz pierwszy tutaj. Jest odrobinę naiwny, ale mimo wszystko uważam go za całkiem niezły punkt wyjścia do dyskusji.
Czymże jest więc patriotyzm? W myśl powyższego obrazka jest:
- płaceniem podatków,
- sprzątaniem po swoim psie,
- uczestnictwem w głosowaniach,
- oszczędzaniem energii i segregacją odpadów,
- kupowaniem i kasowaniem biletów,
- wspieraniem polskiej kultury.
Chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że na utrzymywaniu porządku we wspólnych przestrzeniach skorzystamy wszyscy. Mało jest ludzi, którzy lubią oglądać sterty śmieci w lesie, psie kupy na trawnikach i chodnikach (widoczne zwłaszcza wiosną, gdy stopnieje już żółty śnieg), czy niedopałki papierosów. Nie mam tu na myśli zresztą tylko samych wrażeń wizualnych czy zapachowych. Zanieczyszczanie środowiska powoduje jego degradację, a środowisko zdegradowane jest nieproduktywne.
Analogicznie popieram segregację odpadów (a w zasadzie zasadę RRR), kompostowanie ich, oszczędzanie energii, ciepła, paliwa. Nie dość, że wpływa to korzystnie na środowisko, to wpływa równie korzystnie na kieszeń. A ponieważ polski system elektroenergetyczny jest na krawędzi upadku, przyzwyczajenie się do zużywania małych ilości prądu jest jak najbardziej wskazane. Śmieci mają trafiać do recyklingu, a nie do rzeki czy lasu, ani do pieca. Ścieki mają trafiać do oczyszczalni ścieków, choćby przydomowej, a nie do wód gruntowych przez nieszczelne szambo…
Że nie należy jeździć na gapę to chyba nikt nie ma wątpliwości. Nie ma pieniędzy z biletów, to nie ma pieniędzy na nowe autobusy, nowe linie tramwajowe, czy budowę metra.
Ale co do głosowania i płacenia podatków, to już mam duże zastrzeżenia.
Tak, uważam, że podatki płacić trzeba. Ale z drugiej strony uważam, że głupotą jest płacenie podatków w wysokości wyższej, niż to konieczne. A więc płaćmy podatki tak, by były jak najniższe, ale jednocześnie by było to zgodne z prawem.
Co do głosowania, to generalnie póki w Polsce jest tak, jak teraz, to nie ma co w ogóle chodzić na wybory. Nie pomogą jednomandatowe okręgi wyborcze i nie wiem, kto sieje propagandę, że będzie inaczej. Jedyne, co one zmienią, to liczbę partii w parlamencie — na mniejszą. W Polsce ludzie chcą głosować na duże partie. A na którą konkretnie, to zależy od tego, czy wierzą w zamach smoleński, czy nie, a także od tego, co która z partii lewicowych im naobiecuje.
Za to na poziomie lokalnym jak najbardziej głosować trzeba. To tu dzieją się rzeczy ważne, które mają bezpośrednie przełożenie na prawie każdego z nas — budowa dróg, szkół, dofinansowanie do instalacji kolektorów słonecznych, zagospodarowanie przestrzenne. Na tym poziomie pojedyncze głosy mają realny wpływ na to, kto zasiada w samorządzie. I tu warto się czynnie udzielać. Praca włożona w prace społecznie użyteczne na poziomie lokalnym ma chyba najlepsze przełożenie na realne efekty.
Brakuje mi natomiast kilku cholernie ważnych punktów, które definiowałyby nowoczesny patriotyzm. Przede wszystkim patrzenie władzy na ręce. Władza na każdym poziomie musi pamiętać, że ona służy ludziom, a nie odwrotnie. Mamy demokrację, rządy i samorządy są wybierane po to, by służyły ludziom. A nie odwrotnie… Uczestniczymy w konsultacjach społecznych (zwłaszcza tematów, które mają na nas bezpośredni wpływ — jak choćby nowych planów zagospodarowania przestrzennego), jeśli trzeba wysyłamy pisma do urzędów, albo odwiedzamy urzędników, by zwrócić im uwagę, że swoje obowiązki wykonują źle. Pilnujemy przestrzegania prawa i wpływamy na jego kształt. Po to, by było spójne, czytelne dla laików i wolne od błędów.
Zresztą nie tylko o to chodzi, by wymagać przestrzegania prawa przez urzędników, ale też i swoich sąsiadów. Trzeba reagować, gdy jakiś dureń maluje po murze albo kradnie pokrywę studzienki kanalizacyjnej. Jest teoria, że polityka zera tolerancji dla drobnych wykroczeń pomaga zmniejszać ilość poważnych przestępstw.
Brakuje mi też wspierania polskiego przemysłu. Jeśli produkt tej samej jakości można kupić od polskiego producenta i z importu, zdecydowanie lepiej kupić towar krajowy. Pieniądze zostaną u nas, zamienią się w pensje dla pracowników, akcje charytatywne, badania i rozwój naukowy. Nie zawsze to się sprawdzi i nie ma co się upierać, że jest inaczej. Lepiej pojechać nad morze chorwackie, niż polskie, bo będzie cieplej i niewykluczone, że taniej. Ale na narty niekoniecznie już trzeba jechać w Alpy. 😉
Gdybym miał więc podsumować, streściłbym nowoczesny patriotyzm tak:
- wydawaj pieniądze w kraju,
- uczestnicz w życiu swojej lokalnej społeczności,
- patrz urzędnikom na ręce,
- pilnuj jakości i egzekwowania prawa,
- głosuj, zwłaszcza na poziomie lokalnym,
- dbaj o środowisko,
- reaguj, gdy w otoczeniu dzieje się coś złego (jak choćby malowanie po murach, czy niesprzątanie po psie),
- płać uczciwie podatki, ale unikaj ich płacenia, jeśli jest to opłacalne i legalne.
Zgadzam się z Tobą survivalovcu. tyle że..
Z tym płaceniem podatków, to wiadome, że najbiedniejsi np. drobni przedsiębiorcy – ciułacze (tak niestety każdy ciuła dzisiaj) muszą płacić. A bogacze nie płacą podatów. W Polsce Holland przydałby się bardziej niż Francji.
Z tymi lokalnymi społecznościami to jest tak, że one nie istnieją… W Polsce nie uczy się dzieci jak działać w grupie, co widać po całkowitym braku organizacji ludzi lokalnie. A z tego co wiem, to współczesny survival polega głównie na przetrwaniu w grupie, bo samemu to raczej trudno. Dlatego powinno się budować gromady lokalne a ludzie którzy by się w tym sprawdzali mogliby przejmować kolejne szczeble władzy – aż po prezydenta, bo byliby odporni korupcję i skurwysyństwo. Wg mnie to jedyny ratunek przed całkowitym upadkiem państw, – uczestniczyć w życiu swojej lokalnej społeczności, ale najpierw trzeba ją zbudować. pzdr.
Podatki płacą ci, którzy muszą. Nie płacą ich ci, których na to stać. I mimo faktu, że mamy w Polsce progresywną skalę podatkową (w teorii im więcej zarabiasz, tym większe masz podatki), realnie najwięcej płacą najbiedniejsi. I jedynym rozwiązaniem jest (moim zdaniem) obniżenie podatków, żeby nie opłacało się uciekać z pieniędzmi za granicę. Pod tym względem socjalistyczna teoria sprawiedliwości społecznej się nie sprawdziła.
Zgadzam się co do budowania społeczności. Tu nie ma innego wyjścia.
Wszedł mały podatek dla początkujących
Bez ZUS i składek!
czyli płacisz tylko podatek dochodwy
jak zarobisz to zapłacisz!
Cstmz poruszył ważną kwestię – nie ma lokalnych społeczności. Gdy zabraknie prądu, benzyny zapanuje chaos. Nawet wojsko nie pomoże – przecież oni też potrzebują energii i paliwa.
Rozwiązanie – zacząć działać już teraz. Założyć np. stowarzyszenie, nieformalną grupę lokalną, która wspólnie wymienia się umiejętnościami i dąży do względnej samowystarczalności w razie „w”. Chcemy przeżyć – zadbajmy o siebie nawzajem.
Patrząc na patriotyzm przez pryzmat przetrwania potencjalnych kataklizmów trudno nie zgodzić się z przedmówcami. Zawsze zazdrościłem amerykanom zdolności do samoorganizacji społeczeństwa na najniższym szczeblu. Przykładem niech będzie choćby serial „Jericho” czy książka Forstchena Williama R „O sekundę za późno” (swoja drogą polecam, świetnie przedstawiony świat małego miasteczka w USA po impulsie EMP). Wszędzie tam ludzie zbierają się przed ratuszem, czy posterunkiem policji/szeryfa żeby zasięgnąć informacji, oczekują kierownictwa i opieki. Wyobrażacie sobie takie coś u nas? Brak prądu,informacji, coś się dzieje i ludzie idą pod urząd gminy/ratusz ? Moim zdaniem nieprawdopodobne. To chyba świadczy o zakorzenieniu demokratycznych reguł w narodzie.
Wracając do patriotyzmu. Uważam że jednym z ważniejszych jego przejawów, a nie poruszonych do tej pory, jest kultywowanie tradycji, znajomość historii, czy choćby poprawne wysławianie się i pisanie po Polsku. Nie dobrze jest jeżeli zakładamy że wszystko co obce, z zachodu, jest lepsze. Polska również wniosła dużo dobrego i wartościowego w kulturę światową , tyle że nawet Polacy coraz mniej o tym wiedza i czerpią wzorce zachowań z innych kultur.
Trochę Wam się pomyliło to czym jest bycie kulturalnym człowiekiem działającym w systemie od bycia patriotą. Trudno być patriotą i rozmawiać o tym z ludźmi którym słowo to kojarzy się z przedstawionym obrazkiem bo to nie ma z nim nic wspólnego. Także błąd w założeniu.
Lenie umysłowe i niedoroby zapraszam na wiki na doczytanie. Następnie zastanowienie się czym jest patriotyzm i co to za twór „nowoczesny patriotyzm” – czym różni się od szowinizmu.
Raczej proponuje od zapoznania się z historią Polski. Zwróćcie też uwagę że patriotami mogą być komuniści, polscy prawicowcy, stare babcie i młodzi ludzie. Monarchista i faszysta, komunista i demokrata może być patriotą. Dla każdego patriotyzm będzie czymś innym.
Ale najgorzej być nowoczesnym patriotą czyli półgłówkiem – bez elementarnej wiedzy, który zobaczył obrazek i teraz zbiera kupy w imię ojczyzny, myje dupę w jej imię, nie beka przy jedzeniu i płaci podatki. A wszystkich innych traktuje z góry jako oszołomów.
Przyjaciół trzymaj blisko – wrogów jeszcze bliżej – musisz wiedzieć co kto ma w głowie jeśli jesteś odpowiedzialny za swoje najbliższe otoczenie. Czyli reperezentujesz jakieś wartości ale znasz też przekonania innych.
PYTANIE DLA WAS – JAK NAZYWAŁ SIĘ TWÓJ PRA-PRA-DZIADEK?
hmm?
Kapujesz w czym problem? Naprawdę nie chodzi o psie kupy.
Po prostu nie bądź burakiem.
Zgadzam się z krytykiem krytyki. Spłaszczanie patriotyzmu do przestrzegania podstawowych zasad współżycia społecznego jest znacznym okrojeniem tego pojęcia. Bardziej pasuje mi już rozszerzenie autora o angażowanie się w życie lokalnej społeczności, wspieranie rodzimego handlu i przemysłu – dodał bym jeszcze politykę handlu ziemią.
Inna rzecz że już tak bardzo przyzwyczailiśmy się do nienormalności, chamstwa i kombinowania że takie hasła jak: kultura, sprzątanie po psie, segregacja śmieci czy płacenie podatków wydaje się czymś tak wybitnym że zasługuje to na oddzielną nazwę – raczej smutne.
Najbardziej mrozi mi krew jednak sam obrazek! Sugeruje że „prawicowość” to od razu opaska ze swastyką, Peace na karcie wyborczej, antysemityzm i ogólnie.. anachronizm. Jako przeciwwagę podaje się coś co nawet koło patriotyzmu nie leżało i nazywa się to nowoczesnością.
Dla mnie zamysł autora obrazka jest oczywisty a nawet strona sceny politycznej którą reprezentuje.
Oczywiście na końcu potrzebny jest przytyk Smoleński – bo jak można by inaczej. Bo w nowoczesnym patriotyźmie nie ma miejsca na zastanowienie się, wątpliwości. Można tylko zajadać się czekoladowymi orzełkami i najlepiej jeszcze bez korony – to taki staromodny, chrześcijański symbol przecież…
W dzisiejszych czasach cała masa ludzi z pokolenia 30- nie ma w sobie ani krzty patriotyzmu rozumianego tak, jak rozumieli go nasi rodzice i dziadkowie.
Jeśli odnieść się do definicji z Wikipedii (jak sugeruje Krytyk), czyli
to mało kto z Polaków będzie skłonny oddać ojczyźnie cokolwiek.
To akurat jest skutkiem tego, że statystyczny Polak czuje się przez ojczyznę raczej wykorzystywany, albo nawet represjonowany (np. fotoradarami przez władzę).
I dlatego „krzewienie patriotyzmu” powinno raczej opierać się na działaniach na rzecz lokalnych społeczności, bo do tego prościej ludzi zachęcać.