Pytacie nas w wiadomościach prywatnych o nasze stanowisko na temat bieżących wydarzeń związanych z kryzysem imigracyjnym. Pytacie, co sądzimy o tym, czy chcielibyśmy przyjąć w kraju imigrantów i co powinny władze z problemem zrobić.
Długo nie chcieliśmy tego tekstu napisać, bo ten temat jest, delikatnie mówiąc, kontrowersyjny. Ale skoro interesuje Was nasza opinia, nie będziemy dłużej zachowywać jej wyłącznie dla siebie i najbliższych.
Chcielibyśmy żyć w kraju, w którym każdy obcokrajowiec chce mieszkać i jednocześnie jest w nim mile widziany. W którym na każdego pracowitego dorosłego czeka masa szans do wykorzystania. W którym jest wolność słowa, wyznania, wolność seksualna, ale też nie ogranicza się niepotrzebnie innych wolności (jak np. wolności do pędzenia bimbru we własnym domu). W którym nie zmusza się dzieci do chodzenia na religię, a nastolatki do donoszenia ciąży z gwałtu. Do którego ta wolność i te szanse przyciągają.
Chcielibyśmy, żeby do naszego kraju ściągali ludzie, którzy chcą i potrafią te szanse wykorzystać. Jesteśmy głęboko przekonani, że tacy ludzie przyczyniliby się w dłuższej perspektywie do rozwoju naszego kraju. Gospodarczego, ekonomicznego, ale także kulturowego.
Chcielibyśmy, żeby prawo w naszym kraju było proste, zrozumiałe dla każdego, sprawiedliwe i łatwe do przestrzegania. Bez zawiłości zrozumiałych tylko prawnikom. By było jednocześnie sprawnie egzekwowane — tak pod kątem fotoradarów i policji drogowej, pilnowania porządku w lasach, jak i łapania poważniejszych przestępców i pakowania ich za kratki. Chcielibyśmy, by mieszkańcy tego kraju szanowali to prawo, a nie szukali możliwości obejścia go. By rozumieli, że prawo ma im służyć, a nie uważali go za aparat ucisku. By przestrzegali nawet na pozór najdurniejszych ograniczeń prędkości na drogach nie ze strachu przed mandatem, tylko ze świadomością, że to ograniczenie prędkości z pewnością ma jakieś uzasadnienie, bo zostało na drodze ustawione przez fachowca.
Chcielibyśmy, by w naszym kraju żyło dużo ludzi szczęśliwych, pracowitych, przestrzegających prawa oraz szanujących wolności innych. I kompletnie nieistotne jest dla nas, w którym miejscu tego świata ci ludzie się urodzili.
Serio. Chcemy, by do kraju ściągali ludzie pracowici, wykształceni, którzy chcą własnymi rękami zarobić na utrzymanie siebie i swoich rodzin, a jednocześnie będą żyć w poszanowaniu naszej kultury (co nie oznacza konieczności jej przyjmowania jako własną) i respektować nasze prawa. Przecież na tym żaden kraj nie może stracić!
Jednocześnie chcielibyśmy, żeby w naszym kraju nie rozdawano pieniędzy za nicnierobienie. Bez względu na to, kto miałby takie pieniądze otrzymać.
I gdybyśmy doprowadzili do takiej sytuacji, to żaden kryzys imigracyjny nie miałby wpływu na to, co u nas się dzieje. Bo my byśmy przyjmowali z otwartymi ramionami ludzi, którzy będą wartościowymi członkami społeczeństwa.
Z drugiej strony doskonale wiemy, że tak nie jest i prędko nie będzie. Najpewniej nie będzie nigdy.
Nie chcemy, by w naszym kraju lokowano dziesiątki tysięcy emigrantów, którzy będą dostawać pieniądze za nicnierobienie, a w dodatku nie będą przestrzegać naszych praw.
Ale nie zamierzamy się w to zamieszanie w ogóle angażować. Wiecie dlaczego?
Bo nie mamy na to żadnego wpływu.
Polityka rządów na całym świecie w dłuższym horyzoncie czasowym będzie raczej sprzyjać imigracji, zwłaszcza ściąganiu ludzi nieporadnych, niechętnych do pracy. Przecież tacy ludzie to idealni klienci tych rządów — beneficjenci rządowej pomocy, którzy jednomyślnie zagłosują za każdym rządowym pomysłem, jeśli tylko ma im przynieść choć złotówkę. A wiadomo, że by ktoś mógł od rządu dostać złotówkę, to rząd najpierw musi komuś innemu zabrać dwa złote.
Rządom jest na rękę, by wielu ludzi potrzebowało ich pomocy, bo dzięki temu będą miały większe budżety do dyspozycji. A na takim budżecie zawsze ktoś swoje pieniądze zarobi. I nie mam tu na myśli łapówkarstwa i przekrętów — wystarczy stworzenie nowego urzędu, obsadzenie kilkudziesięciu stanowisk różnego rodzaju pełnomocników, doradców i tak dalej.
Dlatego powtórzymy jeszcze raz — nie mamy żadnego wpływu na to, jak wygląda ta polityka.
I z tego względu nie będziemy sobie zawracać tym głowy. Będziemy skupiać się na tym, co nam może podnieść jakość i bezpieczeństwo życia, a nie na tym, na co nie mamy żadnego wpływu.
I Wam radzimy to samo.
Boisz się o swoje zdrowie i życie czy bezpieczeństwo seksualne swoich córek? To zapisz je na kurs samoobrony, do klubu strzeleckiego (niech mają pozwolenie na broń), albo kup im po gazie pieprzowym. A w samochodzie zacznij wozić sjambok.
Martwisz się o to, że imigranci zabiorą Ci pracę? To poświęć czas na rozwój sieci kontaktów, które pozwolą Ci na znalezienie lepszej pracy. Albo dokształć się, poznaj jakiś język obcy, cokolwiek.
Szkoda Ci pieniędzy, które rząd dodatkowo od Ciebie zabierze na pomoc emigrantom? To poszukaj możliwości, by płacić mniejsze podatki.
Boisz się, że imigranci Ci wykupią zapasy żywności w szkole?
Zresztą, bądźmy szczerzy. Szansa na to, że akurat Twoje życie pogorszy się przez to, że w kraju zamieszka 10 000 czy nawet 50 000 emigrantów, jest znikoma.
Jeśli bardzo Ci zależy na tym, by dać do zrozumienia całemu światu i rządowi, że nie życzysz sobie przyjmowania do kraju imigrantów? To zamanifestuj to pokojowo podczas jakiejś demonstracji. I zapamiętaj, na kogo zagłosować w wyborach parlamentarnych. Po to mamy w kraju demokrację, wolność słowa i pluralizm, żebyś mógł to zrobić.
Ale na litość Boską, daruj sobie wrzucanie na Facebooka rasistowskich czy po prostu obraźliwych haseł pod adresem imigrantów. Jedyne, co to może zmienić, to opinię innych na Twój temat.
I zanim skomentujesz ten wpis „a gdyby każdy miał takie podejście jak Wy, to by w tym kraju było dużo gorzej, niż teraz” zastanów się, czy rzeczywiście. Czy rządy byłyby w stanie uzależnić od siebie obywateli kraju, gdyby każdy miał takie podejście do własnego bezpieczeństwa, jak my. I czy wtedy te rządy zbierające i wydające nasze pieniąze byłyby w stanie utrzymać się przy władzy tak długo.
Społeczeństwem podzielonym rządzić jest łatwo. Społeczeństwem, które wspólnie działa na rzecz spraw istotnych, a nie zawraca sobie dupy pierdołami, rządzić się nie da. To takie społeczeństwo kieruje rządem, a nie na odwrót.
Wiecie… Może usuńcie ten post bo zrazicie do siebie wielu ludzi. Ja osobiście jestem przeciwko jakiejkolwiek pomocy ciapatym, ale nie o tym. Proszę was zachowajcie neutralność!!!
To, że możemy kogoś urazić, jest wyłącznie jego problemem.
My ten blog piszemy po to, by Czytelnikom pomagać. A nie po to, by czytając nasze wpisy robiło im się miło i błogo na duszy.
Jak w korycie jest pełno to świnie będą się pchały….
Nie mam nic przeciwko ludziom przyjeżdżającym do nas do pracy, ale tym przyjeżdżającym na zasiłek należy się [wymoderowano — będziemy ogromnie wdzięczni za utrzymanie dyskusji na poziomie i powstrzymanie się od komentarzy, które mogą ściągnąć na nas i na Was kłopoty].
Na szczęście nasze (socjalne) koryto jest puste więc szanse dla obiboków są marnawe…
Do nas Syryjczycy nie przyjadą do pracy, bo w Syrii średnie wynagrodzenie wynosiło 1850 dolarów miesięcznie.
Dzięki za ten wpis, ciesze się, że jest jeszcze normalność w sieci…
(claps slowly)
A ja jestem przeciwny sprowadzaniu do mojej kochanej Ojczyzny osób obcych nam kulturowo, którzy nie tylko nie chcą się z nami integrować to jeszcze przy nadażającej się okazji chętnie zniszczyliby nasze dziedzictwo. Pozdrawiam!
Większość imigrantów NIE CHCE zostać w Polsce, dla nich to tylko „obejście” problemu niemożliwości bezpośredniego dostania się do Niemiec czy krajów skandynawskich.
Uważam podobnie jak autorzy bloga – gdy ktoś chce tu przyjechać po to, aby samemu się utrzymać z własnej pracy, to nie mam nic przeciwko temu. A imigranci „socjalni” i tak nie zagrzewają u nas długo miejsca – jak na razie większość przyjętych imigrantów w Polsce (którym zapewniono bardzo dobre warunki!) ucieka do Niemiec w ciągu kilku dni (dopóki jest „bałagan” i nie ma jeszcze celników na przejściach granicznych). To jest przy okazji sprawa do przemyślenia w kontekście innych tematów na tym blogu, czyli co robić jak wybuchnie u nas wojna – przykład pokazuje, że jeśli w ogóle bierze się pod uwagę ucieczkę z kraju, to trzeba to zrobić możliwie szybko, a nie powiedzmy po pół roku (gdy się skończą zapasy) gdy inne kraje zdążą na tę okoliczność wprowadzić politykę regulującą przyjmowanie imigrantów (i „zbudują mury”).
Bo do Polski lub na Węgry nie ma sensu uciekać, skoro w Syrii i Egipcie wynagrodzenia są wyraźnie wyższe niż w Polsce.
Według ostatnich statystyk z 2007 roku Syryjczycy zarabiali średnio 1850 dolarów miesięcznie, a Egipcjanie 1620 dolarów miesięcznie. Polskie zarobki dzieli z ich zarobkami przepaść.
Powód nie ma znaczenia. Zresztą przeciętny Syryjczyk nie ma pojęcia o tym ile zarabia się w Polsce, jest tylko jest efekt „stada owiec” – wszyscy emigrują do Niemiec to i ja (podobnie było/jest w Polsce, ludzie falowo emigrowali do Wielkiej Brytanii, mimo że WIELOKROTNIE większe zarobki były w Norwegii, Nowej Zelandii czy w Czechach – po prostu „taka moda”, niekoniecznie mająca cokolwiek wspólnego z racjonalnym podejściem).
Podobnie zresztą jest z zarobkami w Polsce – średnie zarobki oczywiście nie powalają, ale są branże, w których zarabia się bardzo dobrze (niewiele mniej niż za granicą, a życie w Polsce jest ZNACZNIE tańsze niż na przykład w Niemczech).
Nie do końca natomiast zgadzam się z opinią autorów bloga, że nie jesteśmy w stanie nic zmienić. Jak najbardziej możemy, tylko musi być nas wielu (realnie zaangażowanych i działających a nie tylko „chciejących” – jak to mówią od samego chcenia dzieci się nie rodzą :D). Jeśli wszyscy podejdą do sprawy na zasadzie „sam nic nie zmienię, więc nie warto się tym w ogóle zajmować”, to rzeczywiście nic się nie zmieni (i władze robią wszystko co się da, aby takich ludzi, którzy uznają „nie warto” było jak najwięcej). Czym mniejsze zaangażowanie społeczeństwa w sprawy kraju tym większa swoboda i samowola rządzących. Zaangażowanie obywateli powinno być większe niż wypełnienie karty do głosowania raz na cztery lata (to nawet nie jest najważniejsze, w końcu to rządzący wybierają sposób wybierania kolejnych rządzących).
Niby w Konstytucji mamy wybory proporcjonalne, ale próg wyborczy skutecznie eliminuje mniejszości, jeśli dwie takie mniejszości się połączą w ramach jednej listy wyborczej, to im się zwiększa próg wyborczy. W Polsce próg wyborczy to 5% dla partii (i 8% dla koalicji dwóch partii), czyli może być tak (zakładając, że będzie frekwencja 100%), że jakaś koalicja jest popierana przez ponad dwa miliony obywateli i nie będzie miała swoich reprezentantów w Parlamencie a tymczasem jakaś partia przekroczy minimalnie próg wyborczy 5% (czyli nieco ponad 1,3mln) i już ma 11 posłów – przecież to absurd 😀 Wybory w ramach ordynacji jaka jest obecnie tak na prawdę niczego nie zmieniają (poza balansowaniem między dwoma partiami wiodącymi, którym zależy na zachowaniu takiego układu).
Edit: Przepraszam, drobny błąd w obliczeniu – te 1,3mln (przy 100% frekwencji) wyborców może dać nawet 23 posłów, podczas gdy 2mln innych nie wprowadza do parlamentu nikogo.
Ja jestem na nie możemy przyjmować Ukraińców, Białorusinów i innych o podobnej kulturze, a nie ludzi z którymi dzieli nas przepaść kulturalna. To oni muszą się do nas dostosować a tak za pewne nie będzie.
Wbrew temu co w Polsce wmawia propaganda katolicka, islam wcale tak bardzo nie różni się od chrześcijaństwa.
Choć oczywiście w Afryce Północnej są jeszcze pewne barbarzyńskie zwyczaje, sięgające czasów przed powstaniem islamu i niewyplenione po dziś dzień, np. obrzezanie dziewczynek.
Czekałem kiedy nastąpi taki wpis. W sumie podoba mi się Wasza wypowiedź. Nie jest głupia. Można się częściowo nie zgadzać z pewnym izolacyjnym nastawieniem by „skupić się na sobie” ale to wolny wybór każdego z nas. Niestety sprawa tzw „uchodźców” jest generowana całkowicie sztucznie i tak powinna być rozpatrywana. Następnym etapem będą „zamieszki i rewolucje w Europie” – już możecie zacząć pisać nowy temat 🙁 . Następnie „stan wyjątkowy” w Europie dla „ochrony społeczeństwa” czyli faszystowska dyktatura i wielki obóz pracy. Wasza strona odnotuje 10 milionów wejść na miesiąc, więc będą plusy. Czego Wam życzę i bez tego.
Cześć.
Obawiam się, że wśród tych imigrantów/uciekinierów za dużo wykształconych czy to specjalistów osób nie ma. Np. lekarz syryjczyk (?)- nigdy nie zostanie w Polsce bo w Skandynawii, Francji czy Niemczech zarobi wile wiele więcej, kierowca np. autobusu czy tzw. TIR-a? Stawka w Niemczech kierowcy komunikacji miejskiej ok. 2500 euro/miesiąc- mój brat tam pracuje nawet dali mu mieszkanie sugerując że jak wejdzie w związek małżeński dostanie od razu większą normę mieszkaniową- co u nas dostanie taki azylant 2000-2500 złoty i do roboty?
Pielęgniarka (o ile tam są ichnie pielęgniarki) w Polsce zarabia 1500-2000 zł, w Niemczech (znowu moja rodzina) za opiekę pielęgniarską 1200 euro/miesiąc mieszkanie i jedzenie za free opieka nad jedną osobą, która jest samodzielna.
Obóz strzeżony przez Straż Graniczną- tyle dostanie taki azylant.
Pisze o pieniądzach bo w końcu o pieniądze tu chodzi.
Nacje które chcą chwilę u nas pobyć bo może zdaje im się że taka Polska mniej zamożna łyknie wszystkich bez sprawdzeń i wielu z nich się uda bo sito weryfikacji nie będzie gęste a potem prysną za zachód.
Przybysze owi raczej nie pałają chęcią do pracy- niestety,
Znajomy ma zięcia spod Sharm El Sheikh- nawet wykładanie towaru na półki w markecie to wyzwanie dla niego, za to poleżeć czy iść na zakupy za kasę żony jak najbardziej, no i torby nosi ona (to inna sprawa).
Facet w ogóle się ne asymiluje w Polsce ciągle mówi że musi wracać do swojego kraju- sami widzicie jaki pożytek może być akurat z takiego gościa.
Nie podoba mi się, że media klepią o dzieciach potopionych itp. to nie jest powód by przyjąć wszystkich jak leci- to moje zdanie, ale też nie podoba mi się w tym wszystkim, że porównuje się Polaków do takich uchodźców. Polacy uciekali na zachód ale do krajów podobnych kulturowo i do pracy a nie po SOCJAL- bo nadal tu o kasę chodzi.
Uważam, że Polska ma swoich Polaków na wschodzie i nic im nie ma do zaoferowania i w tym kierunku powinniśmy popatrzeć.
Dlatego wolą uciekać do Niemiec, niż do Polski.
W Polsce są niższe wynagrodzenia niż w Syrii czy Egipcie.
Migracja jest czymś naturalnym .Ludzie chcą lepiej żyć i ja się temu nie dziwię, bo sam tak zrobiłem.
Jednak to co się teraz dzieje trochę mnie przeraża , ponieważ według mnie ta migracja ma co innego na celu niż tylko poprawienie sobie bytu.
Myślę że to jest dopiero początek najazdu na Europę , a przyzwolenie jakie dają niektóre kraje spowoduje że ilość imigrantów zwiększy się wielokrotnie.
Najgorsze z tego jest to że nie ma nad tym żadnej kontroli i nikt tak naprawdę nie wie co to za ludzie , dlaczego i po co tu przyjeżdżają.
Oni mogą mówić co chcą bo wiedzą że nikt nie jest w stanie tego zweryfikować .
Myślę że ludzi uciekających dla ratowania życia jest nie tak dużo, a reszta ma inne powody. Czy jest to chęć poprawy bytu czy chodzi tu o jeszcze coś innego?
Piszę imigrantów ponieważ według mnie niewielu jest tam ludzi którzy muszą uciekać z powodu zagrożenia życia.
Najgorsze z tego jest to że nikt nad tym nie potrafi zapanować i przedostają się tu ludzie których nikt nie sprawdza, którzy nie konieczni mogą mieć dobre intencje.
Wiem z praktyki jak wygląda asymilacja i zaangażowanie ludzi z tamtych regionów, a Europejczyków.
Nie tu twierdzić że nie ma
Średnie wynagrodzenie Syryjczyka wynosiło 1850 dolarów. Egipcjanina 1620 dolarów.
To nie kryzys tylko rezultat tego, że ktoś postanowił mieszać się w sprawy wewnętrzne w Syrii. A co do tematu to musimy wziąć tych którzy chcą pracować, ci którzy chcą pobierać zasiłki raczej uchodźcami nie są, a raczej imigrantami ekonomicznymi.
Syria nie chce zadłużać się w międzynarodowych instytucjach finansowych, oraz nie dba o interesy zachodnich korporacji, stąd taka wściekła nagonka w mediach. To samo było z Libią (która zresztą chciała wprowadzić afrykańską walutę opartą na złocie) oraz z Irakiem.
Jednak teraz problem jest z powodu wojny Syrii z sąsiadującym Państwem Islamskim. Syrii Zachód nie chce pomagać, ale Rosja owszem.
Jednak z powodu walk ci mieszkańcy uciekają.
I trudno mówić o emigracji zarobkowej z Syrii, szczególnie do Polski lub Węgier, skoro średnie wynagrodzenie Syryjczyka (z 2007 roku, nie ma nowszych statystyk) wynosiło… 1850 euro. Jeśli zestawi się ze średnią płacą w Polsce robi się naprawdę głupio…
1850 dolarów. Pomyliłem się.
Tylko że Syryjczycy to mniejszość wśród imigrantów. Są tam afgańczycy, erytrejczycy, pakistańczycy, irakijczycy itd. A Syryjskie dokumenty tożsamości kupować można sobie w Turcji…
Piotr ma rację że sprawa imigrantów to okazja do przemyśleń wielu innych tematów:
Ucieczka za granicę w ciągu kilku dni czy godzin może stać się niemożliwa.
Nastawienie społeczeństwa do uchodźców zmienia się w stronę negatywną.
Ekwipunek uchodźcy to też temat rzeka.
Przede wszystkim najważniejszy dla mnie wniosek: z każdym tygodniem taka ucieczka za granicę staje się coraz trudniejsza. Ci imigranci, którzy zdecydowali się na ucieczkę do UE od razu, nie mieli z tym większych problemów, odbyli normalną odprawę celną, a być może nawet celnik się „zlitował” i przymknął oko, w docelowym kraju byle proboszcz czy ośrodek pomocy społecznej, czy jakikolwiek „przytułek” da coś do jedzenia i dach nad głową na start a mieszkańcy są przychylnie nastawieni i pomocni. Natomiast po kilku tygodniach robi się z tego masowe zjawisko i kraje przyjmujące uchodźców zaczynają temu „zapobiegać” i wtedy przekroczenie granicy zaczyna być poważnym problemem (i jej przekroczenie może zająć kilka tygodni bądź być w ogóle nie możliwe).
Dlatego jestem zwolennikiem, aby z ewentualną ucieczką nie czekać do ostatniej chwili, tylko decyzję zostaję/uciekam podjąć jak najwcześniej (ZANIM inni zaczną się nad tym zastanawiać) i „zgromadzone zapasy na pół roku” nie powinny być czynnikiem decydującym o tym, że decyzję o ewentualnej ewakuacji odkładamy na pół roku.
Niestety fakty są takie, że znajomi się podzielili. I niestety fakty też są takie, że niestety ci, którzy mają dobrze, są resortowymi dzieciakami i/lub mają poukładaną sytuację i/lub mają łatwe życie pieprzą coś o faszyzmie, tolerancji, porównują całą akcję niechęci z Jedwabnem itd. A ci, którzy muszą za…lać za 2000 zł są wkurzeni, bo boją się o swoje. I jest to całkowicie normalne. Jednak ani kretyńskie lewacko-pedalsko-miejsko-bogacko- debilne brednie o kochaniu wszystkich i przyjmowaniu wszystkich jak leci nie są ok podobnie jak ciemno-prawacko-kryptogejowe-naziolowe bajdurzenie o islamizacji polski i zdziczeniu. Fakty są takie, że jak ktoś naprawdę ucieka przed głodem/wojną/prześladowaniami ZAWSZE trzeba pomóc, a jak ktoś chce sobie łatwiej pożyć,to proszę bardzo – zachód czeka. POLSKA nie jest przytułkiem dla biednego południa, bo sama była jest i będzie biednym południem, tyle że na północy. Bananowa Republika, ale bez bananów.
Ależ Południe wcale nie jest biedne. Średnie wynagrodzenie Syryjczyka w 2007 roku (nie ma nowszych danych) wynosiło 1850 dolarów miesięcznie, a Egipcjanina 1620 dolarów.
Przy zestawieniu ze średnim polskim wynagrodzeniem robi się naprawdę głupio…
Ale to tez pokazuje, że w zasadzie wszyscy ludzie na świecie są bardzo do siebie podobni.
Polacy myślą, że są bogatsi od Syryjczyków, a okazuje się całkiem odwrotnie, Syria to bogatszy kraj niż Polska, z ich punktu widzenia to Polacy są nędzarzami.
Informacja cenna, ale nie pisałem o Syryjczykach.
Myślę że popełniamy jeden błąd myślowy jeśli chodzi o przekraczanie granicy mianowicie celnik zajmuje się towarem a pogranicznik (np. SG) ludźmi.
Przypuszczam, że w ciągu najbliższych tygodni/miesięcy zacznie być potrzebny paszport. Dobrze byłoby kto nie ma niech wcześniej złoży wniosek paszportowy zanim będą kolejki.
Racja 😀 To pogranicznicy a nie celnicy 😀
A co do paszportu, to wydawało mi się, że z punktu widzenia preppersa posiadanie go (z terminem ważności co najmniej na 2-3 lata do przodu) jest tak samo oczywiste, jak posiadanie dowodu osobistego czy prawa jazdy. Raz że jest to dowód tożsamości i obywatelstwa honorowany w całym cywilizowanym świecie, a dwa że w przypadku utraty dowodu osobistego na podstawie paszportu też wszystko załatwimy w urzędach, bankach itp., nie musimy czekać aż nowy dowód osobisty zostanie wydany. No i dowód osobisty umożliwia TYLKO swobodę przekraczania granicy w strefie Schengen (ułatwienie dla turystów), do wielu innych rzeczy nadal potrzebny jest paszport.
Mnie się gdzieś zapodział dowód osobisty (później odnalazł). Zgłosiłem do urzędu miejskiego jego zaginięcie, oraz złożyłem wniosek o wystawienie nowego.
Zastanawiałem się, jakich dokumentów tożsamości będą potrzebować. I NIC. Nie chcieli żadnych dokumentów ze zdjęciem, wszystko mieli w komputerze, tylko trzeba było dostarczyć aktualne fotografie do wyrobienia nowego.
Z podobnego powodu w nowych dowodach osobistych nie ma adresu zamieszkania. Urzędnicy tego nie potrzebują, wszystko mają w bazie danych PESEL.
Zetknąłem się z tym jak w wyborach prezydenckich pracowałem w komisji wyborczej. Dostaliśmy numer telefonu i w razie czego można było zadzwonić, jak kogoś nie było na spisie wyborców. Urzędnicy wszystko wiedzieli, kto gdzie jest zameldowany, kto gdzie złożył wniosek o możliwość głosowania (przyszedł jeden człowiek i chciał głosować na podstawie paszportu, urzędnicy wiedzieli że 5 lat temu składał wniosek o głosowanie w Warszawie i tym razem też mógł tylko w Warszawie).
Ale ja nie piszę co jest potrzebne żeby wyrobić nowy dowód osobisty, tylko co może być potrzebne w okresie, gdy tego dowodu osobistego nie masz 😀 W banku „na gębę” kasy nie wypłacisz 😀 A że baza PESEL jest zinformatyzowana, to zupełnie inna sprawa.
Raczej paszport nie będzie potrzebny, tylko będą legitymować na granicy i przepuszczać obywateli Unii.
Dokładnie taka sytuacja jest od paru lat na granicy z Chorwacją, która jeszcze nie jest w Schengen. Po prostu pokazuje się dowód osobisty lub paszport, spojrzą na fotkę, jak obywatel Unii to bez żadnych ceregieli przepuszczają. Niczego więcej nie kontrolują, ani bagażu, ani zawartości bagażnika w samochodzie, ani nawet dokumentów samochodu.
Ciekawie bedzie kiedy masa nowych imigrantow rzuci sie na stanowiska oblegane teraz przez Polakow za granicami kraju. Spodziewam sie ze kilka osob wroci. Nasz rynek pracy tego nie udzwignie.
Warto obejrzeć i przeanalizować w kontekście survivalu.
http://www.theatlantic.com/photo/2015/09/a-migrants-journey-1-week-30000-people-2500-miles/404497/
Każdy pisze i wyraża jakieś tam własne obawy, bądź hurra optymizm, ale czy ktokolwiek z Was rozmawiał z kimś z tamtych stron.
Ja mam taką możliwość. Córka mojej przyjaciółki wyszła za Berbera z Tunezji. Niestety w Polsce był postrzegany jako arab (nie wyznaje islamu) więc wyjechali do Kanady i tam prowadzą swoje biznesy.
Obecnie byli miesiąc w Polsce więc trochę miodu pitnego z nim wypiłem wieczorami przy grillu i wiele godzin przegadałem.
Jeśli ON człowiek stamtąd znający tych ludzi i tę religię mówi że robimy błąd przyjmując tych uchodźców to ja mu wieżę. Berberowie odczuli na własnej skórze zalew arabów a potem obowiązkową asymilacje. Na terenie dzisiejszego Maroka i Algierii w czasach kolonialnych mieli daleko posuniętą autonomię, niestety po odejściu Europejczyków Berberowie we własnym kraju stali się obywatelami drugiej kategorii. Wielu z nich uciekło przed prześladowaniami do Francji (Zinadin Zidan jest Berberem a nie arabem jak wielu mylnie mówi).
Jeśli chcemy im pomóc to zaprzestańmy dostarczać broń i amunicje walczącym tam stronom, przestańmy na siłę narzucać „demokrację” ludziom którzy nie wiedzą co znaczy to słowo. Oni mają inny system wartości i jak widać demokracja tam się nie sprawdza. Tzw. Arabska Wiosna Ludów którą wspierali Amerykanie była przykrywką do tego aby obsadzić swoimi ludźmi pewne stanowiska i sprzedać tam następnie zapasy magazynowe broni i amunicji w zamian za minerały i przysłowiową ropę. Niestety wymknęło się to amerykanom z ręki więc wycofali się z gracją za ocean (tam uchodźcy nie dopłyną) a syf zostawili Europie. Zresztą jak zawsze.
Napływ ludności arabskiej do europy spowoduje procentowy wzrost liczebności ludzi negatywnie nastawionych do krzyżowców (tak nas nazywają arabowie). Kolejnym krokiem wraz ze wzrostem ich liczby będzie powolne narzucanie swoich wartości religijnych ( patrz „Z brukselskiego Pałacu Sprawiedliwości usunięto wszystkie świąteczne dekoracje. Decyzję o usunięciu ozdób podjęła administracja pałacu w trosce o uczucia religijne muzułmanów”).
A teraz konkluzja:
Polska od zawsze była krajem tolerancyjnym: to tu w średniowieczu uciekali żydzi, tutaj znajdowali swoje miejsce na ziemi ewangelicy, tatarzy i kto tam jeszcze uciekał przed prześladowaniami religijnymi.
Różnica była jednak taka że ci dawni uchodźcy asymilowali się z nami, jeśli wnosili coś do społeczeństwa to były to pożyteczne rzeczy: sztuka, wiedza i ciężka czasami bardzo ciężka praca. Bo chcieli udowodnić że są warci tego aby tu mieszkać.
Obecni uchodźcy nie należą do tej kategorii. Oni uważają że im się należy i już. W Polsce spośród 2 tyś. uchodźców z Czeczenii tylko około 100 osób uczy się naszego języka, reszta ma naszą kulturę w d.. (w nosie).
Jeśli przyjmiemy tych uchodźców to będziemy mieć problemy, nie dziś i nie jutro ale za kilka lat, gdy ich liczebność wzrośnie, a wzrośnie na pewno. Na problem dzisiejszych uchodźców musi patrzeć z perspektywy lat do przodu a nie tylko co dziś. Jeśli tego nie zrobimy to problemy mamy pewne.
Szalenie mądry głos w dyskusji! Dodam jedynie, że hasłem chrześcijanina jest „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”, a muzułmanina „zabij bliźniego swego, a gdy potrzeba to i siebie samego”.
Szkoda, że nasi wybrańcy narodu nie rozumieją tego w ten sposób, co większość społeczeństwa. Poza tym przyjęliśmy (i nadal przyjmujemy) już ponad pół miliona uchodźców z Ukrainy (zarówno politycznych jak i ekonomicznych) i czy są z nimi jakieś kłopoty? Czy żądają socjalu? NIE! Od świtu do nocy ciężko pracują, wychowują dzieci (posyłając je do polskich przedszkoli i szkół) i jak mądrze powiedziałeś – lepiej czy gorzej asymilują się z nami. I to odróżnia ich od obiboków i leni, którzy na dodatek własne kobiety mają za nic. Na koniec podam przykład z ostatnich dni z NIemiec. Uchodźcom postawiono kontenery. Przyjechali, rozlokowali się, wywalili na wyrach i zaczęli narzekać, że uwijający się w pocie czoła na około Niemcy nie ukończyli jeszcze chodników, zieleńców i wylewają asfalt na drodze, co przeraźliwie śmierdzi i oddychać nie można. Ja, gdyby ktoś budował mi schronienie, przyłączyłbym się do budujących czym prędzej i pomagał. Oni – nie! Poza tym byłem w Turcji i Maroku i widziałem co się tam dzieje. Dlatego jestem przeciw.
Ale to nie Arabowie uciekają do Europy. Arabowie spokojnie siedzą sobie w bajecznie bogatych Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w Dubaju, w Arabii Saudyjskiej itd.
Arabowie byli plemionami koczowniczymi żyjącymi na pustyni.
Większość świata islamskiego to nie Arabowie.
A czy ja gdzieś napisałem o Arabach? Wyraźnie stoi na górze „muzułmanin”.
Jestem przeciwny fanatyzmowi nie jakiejś określonej nacji.
Przesadziliście z tolerancją dla pedałów.
Wyjaśnij proszę, dlaczego przesadziliśmy i dlaczego nie powinno się (?) tolerować „pedałów”.
Niektórzy boją się, że preferencją seksualną można się zarazić.
A szczególnie dużo wrogości jest u ukrytych homoseksualistów, którzy nie chcą się pogodzić z własnym sobą, stąd nadwrażliwość.
A co mają do tego pedały?
Jesteście niekonsekwentni, bo z jednej strony:
„Ale nie zamierzamy się w to zamieszanie w ogóle angażować. Wiecie dlaczego?
Bo nie mamy na to żadnego wpływu.”
a z drugiej
„zapamiętaj, na kogo zagłosować w wyborach parlamentarnych”
Nie jest też prawdą zdanie:
„Polityka rządów na całym świecie w dłuższym horyzoncie czasowym będzie raczej sprzyjać imigracji”
bo niby w jakim horyzoncie czasowym imigrację zaczną popierać takie partie, jak brytyjska UKIP, francuski Front Narodowy, albo polski Ruch Narodowy (czy co tam u nas aktualnie uchodzi za prawicę)?
Sam na wyborach nie byłem od dobrych paru lat, ale jeśli już tak sobie gadamy, to dosyć łatwo wywnioskować która ewentualna pani premier nam emigrantów sprowadzi byle tylko się przypodobać Niemcom, a która być może tak usłużna nie będzie.
Zwróćcie uwagę jeszcze na jeden aspekt sytuacji z imigrantami.
Na Węgrzech wprowadzono kary za przekroczenie granicy 3 lata, za przecięcie drutu lub inne uszkodzenie granicy 5 lat , za podwiezienie emigranta do 20 lat więzienia – podlega to pod paragraf” za organizację i kierownictwo przemytu”.
Wraz z rozwojem sytuacji represyjność organów władzy jest coraz większa.
Bo Orban to szaleniec. Wręcz rasista.
Uchodźcy spokojnie jechali sobie pociągiem międzynarodowym do Niemiec, ale na Węgrzech Obran kazał wylegitymować podróżnych i wyciągnąć z pociągu przyłapanych uchodźców, ulokować ich w obozach. Nawet zmienił klasyfikację dworca kolejowego z międzynarodowego, aby Niemcy nie mogli na podstawie prawa międzynarodowego wysłać na Węgry po uchodźców pociągu.
Orban zabronił mediom filmowania kobiet i dzieci, sfałszował statystyki, że 75% to mężczyźni.
Jeszcze bardziej się wściekł gdy się okazało, że uchodźcy tylko chcą jechać dalej, ani myślą osiedlać się na Węgrzech.
Średnie wynagrodzenie Syryjczyka w 2007 roku (nie ma nowszych danych) wynosiło 1850 dolarów miesięcznie (Egipcjanina 1620 dolarów). Więc w stosunku do nich Polacy są biedni, a Węgrzy jeszcze biedniejsi od Polaków, więc uchodźcy ani myślą zatrzymywać się w tych krajach. Nie ucieka się z bogatszego kraju do biedniejszego.
Fajnie, to poczytaj co Ci imigranci robili zanim na ten dworzec dotarli. Bo może nie jest istotna dla CIebie własność prywatna Węgrów.
Z tym nicnierobieniem to nie jest taka oczywista sprawa jak by się wydawało.
Kapitalizm, czy też w ogólności system monetarny, ma problem w postaci nadprodukcji. Im więcej produktów, tym trudniej je sprzedać, ceny spadają, wynagrodzenia spadają, ogranicza się prawa pracownicze i rośnie bezrobocie.
Czyli w kapitalizmie bieda jest wynikiem zbytniej pracowitości ludzi. Nieintuicyjne, ale prawdziwe 🙂
Jak ktoś nie wierzy że jest nadprodukcja, to może sobie wyobrazić co by się stało, gdyby w domu trzymał 1000 razy więcej przedmiotów – butów, dywanów, mebli, telewizorów itd.
Wmawianiem ludziom, że powinni więcej pracować, że praca jest świętością, zajmowali się ludzie, którzy w zasadzie sami nie pracowali, tylko żyli z pracy innych – obywatele Rzymu, szlachta i arystokracja, kapłani, przemysłowcy, bankierzy, politycy.
Bycie politykiem lub kapłanem to nie jest prawdziwa praca, każdy kto ma cokolwiek rozumu by chciał taką wygodną posadkę.
No i marksiści wmawiali ludziom, że najwyższą cnotą jest praca, chcieli wszystkich zamienić w pracowników (dlatego zwalczali klasy „niepracujące”, czyli przemysłowców, bankierów i kapłanów).
To dosyć archaiczne podejście w dobie automatyzacji i robotyzacji.
Poza tym jak ktoś nie pracuje, to nie znaczy, że nic nie robi. Przykładowo, ludzie za darmo opiekują się własnym domem i rodzicami, ale w Niemczech za opiekę nad cudzym domem i jakimś staruszkiem zarabia się 1200 euro miesięcznie. Te same czynności.
Natomiast z uchodźcami z Syrii jest taka sytuacja, że najwyraźniej to pracowici ludzie. Bo Syryjczyk w 2007 roku (nie ma nowszych danych) zarabiał średnio 1850 dolarów miesięcznie. Egipcjanin 1620 dolarów.
A ile płacono i płaci się Polakowi w Polsce?
Więc nic dziwnego, że uchodźcy omijają Polskę, z ich punktu widzenia to biedny kraj, biedniejszy niż ten z którego uciekają.
Co do norm społecznych i obyczajowych, islam jako taki nie różni się zbytnio od chrześcijaństwa. Jedynie problem może być z jakimiś ciemnymi prymitywami z tamtejszych wiosek odciętych od cywilizacji, ale w Polsce jest podobnie, też są jeszcze gdzieniegdzie prymitywy.
Islam niewiele różni się od chrześcijaństwa??? Może w założeniach, ale chrześcijaństwo już dawno wyszło z wieków średnich – islam dopiero w nie wchodzi. Zwiedź jakikolwiek kraj muzułmański – choćby postępowe jak dla islamu Maroko. Tylko pochodź trochę poza utartymi szlakami dla turystów, a przekonasz się jak to wygląda naprawdę. Tylko nie zapomnij włożyć dżelaby, żebyśmy nie musieli słuchać o tobie w newsach.
Rafał przesadziłeś z tym minimalizacją różnic.
Sam zobacz
http://www.theguardian.com/world/video/2015/sep/16/femen-protesters-women-islam-france-video
i porównaj
Skąd te opowieści o 1620 USD średniej płacy w Egipcie ?
Bajek o tym ze praca powoduje ubóstwo szkoda komentować. Autor żyje ze swojej płacy czy rodziców ?
W dyskusji na temat uchodźców w mieszkaniu w którym mieszkam, mój współlokator którego uważałem za kumpla okrzyknął mnie zdrajcą i się nie odzywa już drugi tydzień po tym jak opowiedziałem się za udzieleniem pomocy tym ludziom. A jak? Nawet nie chciał dyskutować. „Polska nie jest nic im winna i nie powinno nas to obchodzić”. Dodam, że obaj pracujemy w Norwegii. Dowiedziałem się, że jestem zdrajcą i mam ograniczony mózg 🙂
A wiecie co ja o tym sądzę? Że tych arabów trza pogonić, bo NIE WIERZĘ że nie mogliby uciec równie dobrze do np. Egiptu albo RPA lub jeszcze gdzie indziej w Afryce, gdzie nie ma wojny. A przecież SĄ tam takie miejsca!
Na czym polega wolność seksualna? Chcemy tego w naszym kraju, w naszych rodzinach? Kurcze, nie wiem czy to pomaga w przetrwaniu… gatunku. Ale może problem tkwi w definicji tego pojęcia. Nie chciałbym pisać podań i petycji z uzasadnieniem by otrzymać pozwolenie na całusa dla mojej żony.
Wikipedia podaje taką definicję:
Chcę tego w naszym kraju, w naszych rodzinach, w rodzinach naszych dzieci.
I mało mnie interesuje to, czy to wpływa pozytywnie, czy negatywnie na przetrwanie gatunku. Zwiększanie dzietności pozwalaniem na gwałty jest ohydne.
Czyli szanowny Survivalisto zaprzeczasz w moim najgłębszym przekonaniu podważasz zdolność przetrwania, jak i jego sens samem w sobie. Już nie będę się dopytywał co to znaczy „wyrażanie w pełni potencjału seksualnego”. Jest to zezwierzęcenie człowieka, a człowiek ma szansę przetrwać jako istota rozumna potrafiąca okiełznać atawistyczne instynkta, podporządkować je swojej woli, działać celowo, w tym też by przetrwać. Ponadto istnienie dla samego istnienia jest pozbawione sensu. Mi się zawało, że najważniejszym celem człowieka jest miłość, a miłość kobiety i mężczyzny najpełniej wypełnia ten sens ludzkiej egzystencji. Egzystencji by być szczęśliwym. Ale skoro to nie miłość ma być motorem naszego życia lecz zaprzeczający mu w większości przypadków popęd seksualny ukierunkowany na chwilową przyjemność w zasadzie jedynie z ciała drugiej osoby (mam nadzieje, że płci przeciwnej) to czyż jest jeszcze miejsce na głębszą refleksję nad celem i środkami naszego przetrwania? Bo zdałbym pytanie, czy seks wyraża miłość, czy raczej miłość można wspaniale wyrażać seksem? Praktyka dnia codziennego daje odpowiedź chyba jednoznaczną. A jak jeszcze uwzględnić dzieci i rodzinę stajemy w obliczu jednoznacznej konieczności ograniczenia chuci na rzecz wartości wyższych.
Co można wzniosłego zbudować na prawie do wyrażania chuci? Czy chuć nie zaprzecza wolności? Co to jest wolność? Straszna masa sprzeczności w tym tekście, choć staram się zrozumieć dobre intencje. Jednak światopogląd zaprezentowany nie sprawi, że w naszym kraju będzie się żyło lepiej. Taki światopogląd podważa fundamenty naszej polskiej cywilizacji, która jest chrześcijańska. Chrześcijaństwo moim zdaniem najlepiej definiuje czym jest wolność. Wolność jest w prawdzie. A czym jest prawda. Już Piłat się o to pytał, nieprawdaż?
Przepraszam za te wywody. Taki fajny blog, tacy inteligentni ludzie, a wdali się niepotrzebnie w ostrzący niczym brzytwę spór światopoglądowy.
Chcesz sobie narzucać jakieś ograniczenia w realizowaniu swojej „wolności seksualnej” w imię jakichś wyimaginowanych wyższych celów? Droga wolna. Ale ani mi się waż próbować narzucać swoje upodobania i zapatrywania mnie, czy komukolwiek innemu.
Dziękuję adminie, że mi nie zabraniasz przedstawić mojego punktu widzenia. W Europie, która właśnie szanuje różne sprzeczne ze sobą wolności, w tym wolność seksualną, ta wolność jest mocno ograniczana, a nawet tak myślący jak ja są już prześladowani.
I taki jest świat gdy nie ma wyższych celów, którymi nie wiem czemu tak wzgardziłeś.
Masz prawo do punktu widzenia. Nie masz prawa go mnie narzucać. Tak samo, jak nie mają prawa mi narzucać swojego światopoglądu imigranci, co było osią tego wpisu.
Istotą polskości jest nienarzucanie nikomu żadnych poglądów, w tym też religii. Myśmy to zrozumieli jako pierwsi w Europie. To dziedzictwo Włodkowica i Trąby.
No i świetnie.
Od imigrantów należy wymagać asymilacji w zakresie języka, poszanowania lokalnych zwyczajów i przestrzegania przepisów. Jeśli to będzie egzekwowane, a dodatkowo nie będziemy im rozdawać państwowych pieniędzy, nigdy nie będziemy mieć problemów z imigrantami.
„Przykazanie nowe daję wam, byście się wzajemnie miłowali” – gdzie tu jest o płci? Kochajmy się, bez względu na to!
Jak widze zaraza lewackich bredni zatrula umysły autorów: żyję w tym kraju 50 lat i zmuszano mnie do roznych rzeczy ale NIGDY do chodzenia na religię. Po drugie ciężarne nastolatki sa zachecane do donoszenia ciąży czyli tak naprawde do nie mordlwania bezbronnej istoty, na ktora czeka wiele osob, ktore przyjma je z radoscia i miłością. Ponadto, wbrew lewackim klamstwom aborcja to syraszliwa rana i trauma, czesto dajaca powikłania i bardzo powazne zaburzenia depresyjne i silne poczucie winy . Dlatego panowie, lepiej piszcie o radyjkach, akumulatorkach i ogniwach , a kwestiami psychologii i etyki nie zajmujcie. Ja akurat robilem z tego doktorat wiec wiem o czym mówię, co widzialem i słyszałem
Pieprzysz głupoty, że aż szkoda to czytać. Rozumiem, że umysł zatruty zarazą kościelnej propagandy może tego nie dostrzegać.
To, że Ty nigdy nie byłeś zmuszany do chodzenia na religię nie jest dowodem na to, że takiego zmuszania, presji, w naszym kraju nie ma i nie było.
Aborcja (o ile przeprowadzona w rozsądnie krótkim czasie od poczęcia) nie jest mordowaniem bezbronnej istoty, bo płód nie jest dzieckiem.
Jeśli cały Twój doktorat jest napisany równie mądrze, jak dwie powyższe wypunktowane przeze mnie bzdury, ja bym na Twoim miejscu zrzekł się tytułu i grzecznie przeprosił za jego napisanie.
Może i doktorat masz, ale empatii ZA GROSZ! Wg mnie kobieta SAMA powinna decydować czy chce urodzić dziecko czy nie, państwo zaś nie powinno się do tego WCALE wpieprzać, bo jeśli będzie to WIELE kobiet skończy tak jak bohaterki filmu: „If these walls could talk”. Jeśli nie poruszy cię zawarty w nim problem i nadal będziesz popierał państwowy interwencjonizm w sprawie przerywania ciąży to niechaj dobry Bóg w swej łaskawości zrobi z tobą porządek – teraz, bądź po śmierci. Amen!