O przechowywaniu żywności i Mormonach usłyszałem już daaawno temu. Było to bodaj przy okazji moich początków z nowoczesnym survivalem, gdy zacząłem się tym tematem interesować. Dowiedziałem się wtedy, że jedną z zasad wiary Mormonów (potoczna nazwa członków Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich) jest dbanie nie tylko o dobrobyt duchowy, ale i materialny. A dobrobyt materialny polega między innymi na przygotowaniu się na klęski żywiołowe poprzez przechowywanie rocznego zapasu żywności.
No i jak się dowiedziałem ostatnio z tego video na YouTube, Mormoni w USA prowadzą sprzedaż żywności przygotowanej do długiego przechowywania, po kosztach.
Napisałem więc e-maila do polskich Mormonów, aby dowiedzieć się, czy i u nich można ją nabyć. Okazało się jednak, że nie sprzedają takiej żywności w kraju. A szkoda. 🙁 Nie pomogą nam oni w przygotowywaniu się na gorsze czasy.
Trzeba było pociągnąć ich za język żeby zdradzili swoje metody preparowania i przygotowywania żywności. Temat ciekawy!
> e-maila do polskich Mormonów ????
Trochę to akstrakcyjne 🙂
Co do ciągnięcia za języki to jestem za. Niekoniecznie Mormonów, ale jak ktoś ma rodzinę na wsi gdzie do niedawna jeszcze praktykowano własny wyrób produktów (peklowane mięso) czy dżemy.
Jeżeli kogoś to interesuje mogę podzielić się sposobami robienia prostych przetworów. Niby po dżemiku to siła za sto lat, ale zawsze coś 🙂
Podeślij mailem, opublikuję tu na łamach bloga. 🙂
Nie wiem czy jest nad czym się rozwodzić. Bierzemy owoce i gotujemy około 3 dni odparowując wodę na małym ogniu co chwila mieszając aby nie dopuścić do przypalenia (bo później zostaje czyszczenie garnka druciakiem i wiertarką). Po trzech dniach mała ilość wody i zawarta w owocach pektyna robią swoje. Wystarczy dodac cukru wedle wlasnych upodobań i powidła/dżem gotowe. Dla uzyskania bardziej „zestalonej” konsystencji można dodać cukru żelujacego (ale to zawsze jakaś ingerencja w naturę).