Najlepsza broń palna na trudne czasy

Kilka dni temu na jednej z facebookowych grup dyskusyjnych o broni palnej pojawiło się pytanie, jaka jest najlepsza broń palna na trudne czasy, czyli z punktu widzenia preppera – czyli osoby przygotowującej się na trudne czasy.

Niniejszy tekst został po raz pierwszy opublikowany kilka lat temu. Niniejsza wersja przedstawia stan prawny aktualny w momencie aktualizacji, tj. na grudzień 2022 r.

Wątek chwilę sobie powisiał, jego autor został skrytykowany przez innych członków grupy za zadawanie durnych pytań. Ostatecznie odpowiedzi nie uzyskał, a Krzysiek obiecał, że napiszemy tu kilka słów na ten temat. Więc piszemy (tzn. ja piszę 😉 ).

Karabinek, strzelba gładkolufowa i dwa pistolety. Te 4 sztuki broni można posiadać na pozwolenie na broń do celów sportowych lub kolekcjonerskich.

Osobom na tej grupie to pytanie może się wydawać durne. Pytał laik, który nie ma pozwolenia na broń, z bronią za bardzo do czynienia też nie miał, itd. Dla mnie jednak to pytanie durne nie jest, bo sam sobie je jakiś czas temu zadawałem. Bo od odpowiedzi na to pytanie dość mocno zależy to, jak do tematu powinno się podejść. I co zrobić, by to pozwolenie docelowo uzyskać.

W internecie można znaleźć całą masę przeróżnych dyskusji nad wyższością Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Udowadniających, że najlepsza broń palna na trudne czasy do przeżycia apokalipsy shtf to karabinek AK/AR15, pistolet Glock 17/Colt 1911, czy jakaś strzelba.

To pewnie dlatego, że także i tutaj nie ma uniwersalnych rozwiązań, optymalnych dla każdego. Przyjrzyjmy się więc możliwym zastosowaniom takiej broni w trudnych czasach i zastanówmy się, co może być najlepsze do tych celów.

Bezpieczeństwo w domu

Bezpieczeństwo i schronienie to 2 spośród 5 najważniejszych potrzeb każdego człowieka (pozostałe 3 to żywność, woda i energia/ciepło). Przed napadem bandytów nawet najlepsza broń palna na trudne czasy nas sama nie obroni. Jednak rozumiem ludzi, którzy chcą mieć w domu broń do samoobrony. Także tych, którzy proponują zmienić w tym celu prawo (i wprowadzić pozwolenie na broń w celu obrony miru domowego).

Wśród amerykańskich prepperów bardzo popularna jest opinia, że świetną bronią do obrony domu jest strzelba. Że pozwala tylko w przybliżeniu wymierzyć do napastnika. Dzięki rozrzutowi śrucin na pewnej przestrzeni ma i tak zapewniać dużą szansę jego trafienia.

Niektórzy jeszcze dodają, że charakterystyczny dźwięk przeładowywanej strzelby skłoni do ucieczki bardziej strachliwych bandytów. Inni, że jedynie poinformuje tych bardziej odważnych, że właściciel domu posiada broń i trzeba użyć przeciw niemu własnej broni.

Strzelba nie jest zła, ale jej wadą jest dość małą poręczność i mała pojemność magazynka. Dlatego uważam, że średnio nada się do obrony domu.

Nie bez przyczyny policjanci z wydziałów antyterrorystycznych strzelb używają tylko w bardzo ograniczonym zakresie.

Polowania

Strzelby doskonale nadają się za to do polowań na ptactwo i drobną zwierzynę. Gdy się ktoś uprze, może ze strzelby ustrzelić też większego zwierza, np. jelenia, choć będzie musiał użyć w tym celu innej amunicji (np. breneki). Pod tym względem strzelba daje pewną uniwersalność.

Dygresja autorstwa KL: kilka lat temu byłem zaproszony na szkolenie z wykorzystania strzelby, na którym miałem okazję zapoznać się z tą uniwersalnością. Rzeczywiście, amunicja do broni gładkolufowej jest bardzo różnorodna, począwszy od drobnego śrutu na ptactwo, przez loftkę (grubszy śrut) na większą zwierzynę (albo „dwunożne szczury”), skończywszy na litym pocisku (breneka). Plus wreszcie, jest dość dużo mniej-niż-zabójczej amunicji do strzelb, np. pociski gumowe. Również ze względu na sposób ładowania strzelby z magazynkiem rurowym, możliwe jest łatwe usunięcie jednego naboju z komory i ręczne wprowadzenie na jego miejsce innego, jeśli np. potrzebujemy oddać jeden strzał z breneki na dłuższą odległość. Gorąco zachęcam do obejrzenia materiału z tego szkolenia.

Tej uniwersalności pozbawione są sztucery, karabiny i karabinki. Do polowań można ich użyć, ale raczej z karabinka AK nikt nie będzie strzelać do gołębi czy kaczek. Do tego celu co najwyżej można użyć amunicji bocznego zapłonu (.22 LR).

Noszenie / przenoszenie

Jeśli ktoś chce mieć broń EDC, czyli taką do noszenia na co dzień przy sobie, zajrzyjmy najpierw do przepisów i zobaczmy, co to w ogóle oznacza.

W myśl ustawowej definicji (zapisanej w ustawie z dnia 21 maja 1999 r. o broni i amunicji), noszeniem broni jest „każdy sposób przemieszczania załadowanej broni przez osobę posiadającą broń”. Ustawa mówi dodatkowo, że:

  • zabrania się noszenia broni posiadanej na podstawie pozwolenia do celów kolekcjonerskich lub pamiątkowych bez zgody właściwego organu Policji [a praktyka pokazała, że zgody organy nie wydają – przyp. AK]
  • właściwy organ Policji może w pozwoleniu na broń ograniczyć lub wykluczyć możliwość jej noszenia,
  • broń i amunicję należy nosić w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osób nieuprawnionych,
  • karze aresztu lub grzywny podlega osoba, która nosi broń, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu, środka odurzającego lub substancji psychotropowych albo środka zastępczego,
  • osobie, która nosi lub przemieszcza rozładowaną broń, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu, środka odurzającego lub substancji psychotropowej albo środka zastępczego, cofa się wydane pozwolenie na broń [i historia zna przypadki, gdy ktoś, chcą się obronić pod wpływem alkoholu w domu, tracił pozwolenie na broń].

Opublikowane jesienią 2014 r. rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie przechowywania, noszenia oraz ewidencjonowania broni i amunicji (nieznacznie później zmienione w 2021) precyzuje sposób noszenia broni, określając następujące zasady:

  1. broń palną nosi się w kaburach lub futerałach,
  2. broń palną przeznaczoną do ochrony osobistej nosi się w sposób jak najmniej widoczny, w kaburze przylegającej do ciała,
  3. broń palną nieprzeznaczoną do ochrony osobistej, o ile jest to możliwe, ze względu na jej ilość i wielkość, nosi się w sposób określony w pkt. 2.

Oznacza to, że broń powinniśmy nosić, jeśli tylko jest to możliwe, w kaburze przylegającej do ciała, w sposób ukryty.

Oprócz powyższego, obowiązuje jeszcze jeden akt prawny: rozporządzenie Ministrów Transportu i Gospodarki Morskiej oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 10 kwietnia 2000 r. w sprawie przewożenia broni i amunicji środkami transportu publicznego nieznacznie zmienione w 2011 roku. Określa ono, że broń przewozi się w stanie rozładowanym, bez amunicji w komorze i magazynkach. Wyjątkiem jest broń do ochrony osobistej, która może być załadowana (bez naboju w komorze) i zabezpieczona.

Ale zostawmy przepisy na boku. Skupmy się na tym, że do komfortowego noszenia czy przenoszenia broni ze sobą na co dzień i w trudnych sytuacjach nadają się prawie wyłącznie pistolety i rewolwery. Jasne, że można ukryć w plecaku karabinek AKMS, po złożeniu mu kolby. Ale wyciągnięcie go stamtąd wygodne nie będzie, poza tym zajmuje on już sporo miejsca w tym plecaku. Podobnie jest z coraz popularniejszymi składanymi konstrukcjami, jak Ruger 10/22 Takedown, Henry AR-7 Survival czy KelTec Sub2000. One też zmieszczą się w plecaku, ale po wyjęciu przed użyciem będą jeszcze wymagać przygotowania.

Analogicznie wygląda sprawa np. w przypadku samochodów — znacznie łatwiej ukryć w samochodzie w zasięgu ręki pistolet, niż strzelbę czy karabinek.

Czyli do EDC (every-day carry — do codziennego noszenia) nadaje się lepiej pistolet lub rewolwer. Ale by móc go nosić załadowanego, nie możesz poruszać się komunikacją publiczną…

To pierwsza strona artykułu omawiającego, jaka jest najlepsza broń palna na trudne czasy. Kliknij w link poniżej, aby przejść do drugiej strony.

Ten artykuł ma także kolejne strony: 1 2

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

63 komentarze

  1. TS pisze:

    Dużo łatwiejsze jest pozwolenie kolekcjonerskie. Większa ilość jednostek broni niż w sportowym, nie ma potrzeby startowania corocznie w zawodach, nie trzeba rozładowywać magazynków przy przenoszeniu, brak ograniczeń co do rodzaju/kalibru broni (prawie)

    • Survivalista (admin) pisze:

      A jednocześnie trzeba zdać egzamin na policji, o którym tak naprawdę bardzo niewiele wiadomo.

      Chyba, że sportowa do celów kolekcjonerskich i zamiast egzaminu legitymujemy się patentem i licencją.

      Ja wychodzę z założenia, że wymóg posiadania licencji i corocznego odnawiania, nie jest kłopotliwy dla kogoś, kto strzelać lubi. Bo co to za różnica, czy postrzelam do tarczy na zawodach, czy na treningu (poza kosztem)?

      • TS pisze:

        Kosztowo – pozowlenie sportowe i kolekcjonerskie wygląda podobnie. Egzamin na policji jest banalny – 10 pytań (fakt, czasem podchwytliwych) ale jeżeli ktoś kilka razy przeczyta ustawę bez kłopotu sobie poradzi.

        Korzyści są takie, że pozwolenie nie wygaśnie bez osobo-startów oraz – (i przede wszystkim) możemy zgodnie z prawem przenosić niezaładowaną broń w kaburze a załadowany magazynek w ładownicy (czego przy obecnych zapisach nie możemy zrobić z pozwoleniem na broń sportową) – wyobraźmy sobie sytuację (dość częstą) kiedy całe swoje żelastwo ładujemy w torbę i jedziemy na strzelnicę, a ktoś bardzo chce tą torbę nam zabrać. Ile czasu zajmie załadowanie pustego magazynka amunicją i podpięcie do broni (lub chociaż 1 naboju do komory) a ile podpięcie już załadowanego magazynka (z moich testów – niecałe 2 sek)…

        Kolejną sprawą jest to, że twór taki jak pozwolenie sportowe do celów kolekcjonerskich nie jest podparty żadnym zapisem w ustawie (chyba, że ktoś z czytelników mi wskaże taki zapis), i interpretacje WPA są bardzo różne (jeżeli np. mamy patent na strzelbę, możemy kupić kolekcjonersko tylko strzelbę itd.) wymaga to od nas zrobienie patentu na wszystkie „klasy”.

        Co do rewolwerów – każdy używa tego co lubi i wszystko ma wady i zalety. Jeżeli ktokolwiek kiedyś strzelał z rewolweru silniejszego niż .38 (np. .357, .44, .454) ten wie że strzelanie „z kieszeni” może się skończyć dotkliwym poparzeniem, ba – zły chwyt może się zakończyć amputacją kciuka niefortunnie położonego zbyt blisko bębenka… Niezawodność rewolwerów również jest dyskusyjna (był jakiś powód dla którego zastąpiono je pistoletami). Plus natomiast jest taki – że obsłuży je średnio rozgarnięty makak. Nie trzeba przeładowywać, odbezpieczać wystarczy dość szybko wciskać spust. Nawet w wypadku awarii amunicji – wystarczy kolejny raz „kliknąć” a nie tak jak w wypadku pistoletu – zastanawiać się jak najlepiej usunąć „fajkę”.
        Również przeładowanie przy speadloaderze – przy odpowiednim treningu może nam zapewnić szybkostrzelność zbliżoną do pistoletu.

        Mnie jednak powyższe zalety nie przekonują i na co dzień pozostaje wierny austriackiej myśli technicznej 🙂

        • Marcin Szafarski pisze:

          Broń do celów sportowych można nie tylko przenosić z pełnymi magazynkami ale też i nosić z podpiętym pełnym magazynkiem. Nabój w komorze również nie stanowi problemu.

        • ktoss pisze:

          Nie masz pojęcia o czym mówisz i wszystko co napisałeś to bzdury.

          • Tosieros pisze:

            Jestem na bieżąco z przepisami i Marcin napisał prawdę. Broni do celów pamiątkowych i kolekcjonerskich NIE WOLNO nosić, chyba że za zgodą właściwej KWP. A jak wiadomo – jak mogą nie dać, to nie dają. Broń do celów sportowych nosić wolno załadowaną, poza środkami transportu masowego, gdzie broń musi być rozładowana i bez naboi w magazynku ( tu tylko pozwolenie do obrony własnej ale też bez naboju w komorze. Kolega zdawał egzamin na policji i opowiadał o „banalności” egzaminu – zdaje 1 na 10 a przy pozwoleniu sportowym najczęściej odwrotnie – więc o czym mowa?.

  2. Masos pisze:

    Strzelba mało poręczna?
    A może obrzyn, słabszy od strzelby, ale w budynkach powinien wystarczyć
    https://www.youtube.com/watch?v=5CE_QEC0hVM

    • Wbas pisze:

      Co wam z broni sportowej czy kolekcjonerskiej? Jak wprowadzą ciężkie czasy broń zostanie skonfiskowana przez służby… Trzeba będzie ją zdać mówi o tym ustawa. Po drugie nie można używać broni sportowej ani kolekcjonerskiej do ochrony osobistej bo nie do tego służy, za użycie takiej broni idziesz do PIERDLA

      • Proszę o podanie podstawy prawnej tych rewelacji o jakimś rzekomym zakazie używania broni sportowej albo kolekcjonerskiej do ochrony osobistej.

        A co do konfiskowania. Będzie, albo nie będzie. Czas pokaże.

  3. Rafi pisze:

    Witam.
    Z zaciekawieniem czytam tego bloga. Gdy zaczyna sie rozmowa nt broni palnej tutaj czy na innych forach doznaje wrazenia ze osoby ktore mowia o przetrwaniu tak naprawde podswiadomie mysla o udziale w strzelaninach, akcjach zaczepnych itp. Chcac przetrwac nie bede biegal np. z kbkAK w miejscach szczegolnie narazajacych mnie na atak, wdanie sie w strzelanine to mozliwosc utraty zycia zdrowia i zuzycia amunicji jakze cennej do przetrwania (np. polowania). To jasne ze „gdzie lydzi kupa tam i Rambo dupa”. Zastanawianie sie nad wyborem konkretnego modelu pistoletu czy innego rodzaju broni tz. Glock, Berette, AK czy M-16 jest smieszny dla mnie, bo to jak pytac czy Stallone skopie tylek Arnoldowi- przemyslenia wprost z podstawowki.
    Wiec co powinien zrobic bangler preppers czy jak tam nazywa sie czlowiek chcacy przetrwac najgorsze przy uwzglednieiu przepisow prawa obowiazujacych w trakcie NORMALNYCH czasow.
    Brac udzial w zajeciach strzeleckich, strzelac z roznych jednostek broni aby poznac zasade dzialania pistoletow i rewolwerow oraz broni dlugiej.
    Starac sie o pozwolenie na bron- nie wspomniano tutaj o broni mysliwskiej ktora stosunkowo latwo zdobyc tz. pozwolenie na nia, poza tym dowiemy sie duzo o polowaniu, chorobach zwierzat, sposobach podchodzenia zwierzyny, obchodzeniu sie i zagospodarowaniem pozyskanej tuchy etc czyli wiedza przydatna do przetrwania.
    Ja aktualnie jestem na kursie w PZL i jak zdam egzaminy to do konca roku bede posiadal bron do celow lowieckich, posiadam tez powolenie od wielu lat na bron do ochrony osobistej. Wiele lat mialem tez do czynienia z bronia w pracy.
    Jezelj mial bym rozpatrywac to jaka bron wybrac to na podstawie swojego doswiadczenia w tym temacie wybral bym prosta w odsludze i budowie bron dluga i krotka bron boczna. Obie jednostki w popularnych w danym kraju kalibrze.
    Rewolwer czy pistolet- juz kilka lat temu stwierdzilem ze rewolwer nie jest dobrym wyborem, nie daje nam przewagi ogniowej z racji dlugiego czasu ladowania bembenka i malej jego pojemnosci, rowniez szybkostrzelnosc jest na niskim poziomie, wlasciwie jesli chodzi o rewolwer to tylko celnosc jest zadowalajaca z racji naciagniecia kurka ale w przypadku posiadania lufy o dl. min 4 cale i wiecel, rewolwery z krotka lufa przydadza sie tylko do strzalu z bezpisredniej odleglosci, niska popularnosc tej broni to kolejny czynnik ktory podpowiada ze trudniej bedzie zdobyc do niej amaunicje.
    Dobrze tez miec rozpoznanie w swojej okolicy i tej dalszej rowniez pod katem miejsc gdzie bron moze byc przechowywana np. jednstki policji, strzelnice, sklepy z bronia, moze jacys kolekcjonerzy czy mysliwi- nikt nie zapakuje na plecy 20 jednostek broni jak bedzie sie ewakuowal- a wprzypadku totalnej rozpierduchy w koncu bedziemy walczyc omprzetrwanie a nie analuzowanie ustawy o broni i amunicji etc.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Rewolwer jest dobry, bo możesz wystrzelić trzymając go w kieszeni. Jak znalazł do obrony przed bandytą, który napada Cię na ulicy, tylko potem dziura w kurtce się robi… 😉 Moim zdaniem to jedyna zaleta, no… może jeszcze mniejsza awaryjność? I łatwiejsze oddanie kolejnego strzału po niewypale (bez potrzeby przeładowania).

      Pozwolenie do celów łowieckich pominąłem, bo nie można na takie pozwolenie mieć broni krótkiej. Poza tym potrzeba min. rocznego stażu w kole łowieckim, przy pozwoleniu do celów sportowych jest szybciej.

      Liczenie na to, że w razie czego uda się pozyskać gdzieś broń, stawiam na równi z zakładaniem, że uda się pozyskać gdzieś żywność. Dlatego sugeruję zainteresować się tematem teraz i broń kupić teraz.

  4. Grimm pisze:

    Do twojego tekstu dodałbym jeszcze parę informacji. Mianowice, zaznaczam, że opisuję broń do użytku analizując przypadki poważnego „W”, a nie bardziej codziennych potrzeb. Co do broni to jest tyle preferencji, że pewnie każdy by odpowiedział na to pytanie inaczej, dla tego rozważmy potrzeby, a odpowiedź niech każdy znajdzie sobie sam. Idealna broń, na taką sytuację powinna spełniać następujące warunki:
    – być niezawodna i prosta (odporna na zmienne warunki atmosferyczne, łatwa w rozkładaniu i nie wymagająca skomplikowanych zabiegów konserwacyjnych)
    – amunicja powinna być tania i szeroko dostępna na terenach przez nas zamieszkiwanych
    – powinna móc służyć do obrony jak i do zdobywania pożywienia
    – powinna być w miarę kompaktowa (dać się w miarę ukryć pod kurtką lub w plecaku
    – mieć relatywnie sporą pojemność magazynka (piszę relatywnie, bo chodzi mi odpowiednią ilość do danego zadania, biorąc pod uwagę siłę ognia i precyzję strzału)

    Nawiązując więc do podanych przez ciebie propozycji, przyjmując, że miała by to być tylko jedna jednostka broni:
    – Pistolet – jeśli chodzi o markę i model, to zostawiam to całkowicie preferencjom i budżetowi osoby, która się na niego zdecyduje. Debat na temat co jest najlepsze nawet nie zamierzam tu podejmować, bo to temat rzeka. Osobiście wybrałbym Glocka – tyle. Jeśli chodzi zaś o amunicję, tu realia nam już zbyt wielkiego wyboru nie pozostawiają. Nabój 9x19mm jest najpopularniejszym nabojem w naszym kraju, używa go wojsko, policja i cała reszta służb, oraz zdecydowana większość cywilów. Czy nabój .45 ACP jest lepszy, czy gorszy… cóż odsyłam do literatury wyróbcie sobie swoje zdanie. Jeśli zaś chodzi o występowanie w polsce, to owszem, z jego zakupem nie powinno być problemów (jest jednak droższy), ale na zdobycie na kimś tego typu ammo nie mamy co liczyć.
    Jak idealnym rozwiązanie w przypadku kompaktowości jest pistolet, tak w praktyce nie da się z nim polować, z małymi wyjątkami oczywiście.
    -Rewolwery- to bardzo niezawodna broń, amerykanie używają ich również (w jakichś szalonych kalibrach) do polowań nawet na grubego zwierza. Wady – mały, długo ładujący się magazynek, mało dostępna amunicja. Raczej nie do użytku dla kobiet i osób o drobnej posturze.
    – Karabiny – a raczej w naszym przypadku lepsze by był raczej karabinki czy jak kto woli subkarabinki (czyli specjalnie skrócone wersje do walki w pomieszczeniach i ograniczonej przestrzeni). Jaki model ? Sprawa wygląda jak w przypadku pistoletów ilu rozmówców, tyle zdań. Patrząc jednak pod kątem amunicji pod uwagę brałbym dwa naboje 7.62×39 oraz 5,56×45. Ten pierwszy to nabój do serii AK 47, drugi do serii AR-15 (M16, M4 i całej reszty klonów). Nabój kałasznikowa jak i sam karabin pomimo, przechodzenia powoli naszego państwa na nabój NATOwski jest nadal bardzo popularny w naszym kraju. Zajdziemy go prawie każdym komisariacie policji, jednostce wojskowej i podobnych. Nowy karabinek jest w miarę tani ok.3 tys. zł, niezawodny i prosty. Amunicja łatwo dostępna i z możliwością zakupienia w większej ilości po niższej cenie.
    Platforma AR jest w naszym kraju mało popularna, dopiero powoli zaczyna zdobywać rynek. Jednostki tej broni są droższe. Przez długi czas uchodziła ona za bardziej delikatną i awaryjną, ale najnowsze konstrukcje już wyeliminowały te wady. Chyba najlepsza opcja do celów sportowych. Co jest lepsze… to co uważacie. Osobiście wybrałbym kałacha. Amunicja pełno-płaszczowa z broni szturmowej nie nadaje się do polowań. Trzeba by było ją modyfikować, ale jest to możliwe.
    -Strzelba- mówiąc o strzelbie zaznaczam, że mam na myśli broń gładkolufową kalibru 12. Większość z nas kojarzy tego typu broń z jednostkami typu pump-action (popularnymi shotgunami) lub dubeltówkami. Są to konstrukcje bardzo proste w budowie. Ich olbrzymią zaletą jest bardzo szeroka gama amunicji której możemy zastosować. Kulowa(do polowania na grubego zwierza i pokonywania przeszkód), śrutowa (do polowania na ptactwo i drobną zwierzynę, oraz jak autor wspomniał do walki bez potrzeby zbyt precyzyjnego celowania), proszkowa (wystrzeliwuje walec spracowanego proszku, używana przez służby do wyważania, a dokładniej przestrzeliwania drzwi, zamków, kłódek – nie generuje odłamków i rykoszetów), gazową (możliwość wstrzelenia do pomieszczeń i pojazdów niewielkiego ładunku z gazem) oraz niepenetrująca ( gumowa, typu chrabąszcz lub bąk… to ta używana na meczach i w czasie zamieszek. Moim zdaniem idealna do odstraszania intruzów). Wady – mały, długo ładujący się magazynek. Chyba, że wybierzecie strzeblę półautomatyczną o nazwie SAIGA 12. Konstrukcja na bazie karabinu kałasznikowa. Zasilana całą gamą magazynków – od pudełkowych krótkich, długich po 20sto nabojowe bębny. Składana kolba. To był mój wybór. Mam nadzieję, że dałem trochę do myślenia. Temat jest niezmiernie szeroki i nie ma na zadane pytanie jednej odpowiedzi.

  5. Rafa pisze:

    Oczywiście zgadzam się z Wami, preferencje osobiste i osiągalność to po pierwsze. Ale w przypadku W w końcu będziemy dysponowali tym co znajdziemy, skończy mi się amunicja do np. sztucera myśliwskiego który gdzieś zdobyłem a znajdę kniejówkę z pasem amunicji to sztucer w krzaki, no do ukrycia jeśli kręcę się w jednym sektorze a zabieram kniejówkę. Nie możemy myśleć kategoriami czasu pokoju, prawa i spokoju bo te kategorie nie będą miały racji bytu. Ciągła penetracja terenu i gromadzenie tego co niezbędne do przeżycia.

  6. Viking pisze:

    Myśle że jednak nie doceniacie broni czarnoprochowej a ma ona sporo zalet o których warto tu napisać
    – mimo sporego kalibru i siły ognia praktycznie broń ta nie ma odrzutu
    – nie jest właściwie rejestrowana a wiec nie zostanie nam zabrana w razie stanu wojennego czy innych takich wypadków (pamiętajcie ze w razie kłopotów które nie spowodują rozpadu państwa legalna broń zostanie prawie napewno skonfiskowana)
    – praktycznie każdy model możemy załadować np gumowymi kulami
    – idealnie nadaje się do polowań a nawet obrony – niektóre modele rewolwerów mają po 9 kul i jeden ładunek śrutowy. Myśle że w 90 procentach sytuacji w których będziemy zmuszeni używać rewolweru 9 kul nam wystarczy…
    Jak dla mnie broń ta pasuje do wszystkiego i nienadaje sie jedynie w wypadku wojny czy konieczności obrony przed sporymi bandami uzbrojonymi w nowoczesną broń palną – w innym wypadku rodzina która ma ze 2 strzelby i ze 2 rewolwery jest naprawde dobrze uzbrojona prawdziwie w amerykańśkim stylu 😉

    • Rafi pisze:

      Zgadza sie,ale należy pamiętać ze czarny proch jest podatny na wilgoć- i to bardzo wiec należy o niego dbać. Ale jest to dobra alternatywa.

  7. Viking pisze:

    Tu racja jednak nowsze typy czarnoprochowców są o wiele mniej zawodne niż broń skałkowa czy lontowa 😉 Co wiecej broń taką można w miare bezpiecznie przechowywać nabitą jedynie prochem zabezpieczonym przybitką – potem w razie kłopotów można szybko dodać kule i zapalnik 😉

  8. Viking pisze:

    No i jeszcze jedno – w naszych warunkach posiadanie broni musi się wiązać z dyskrecją. To nie Stany – nie bedziemy tu latać z karabinami po całej okolicy razem z całym osiedlem – raczej w razie jakichś kłopotów czeka nas bardzo uważne i ryzykowne polowanie aby zdobyć coś do gara i nie wpaść że mamy broń taką czy inną…

  9. Coyote pisze:

    http://www.youtube.com/watch?v=_2B66MQxQmE porównanie rozsiewu grubych loftków dla różnych strzelb (pełnowymiarowej , pompki obciętej do 31 cm , obrzyna dwururki z 27 centymetrowymi lufami) kaliber 12 . Oczywiście obrzyn dwururki najporęczniejszy , bez problemu wejdzie pod kurtkę , łatwo manewrować w ciasnych pomieszczeniach itd . 00 buck to na nasze loftki trzyrzędowe , bo układają się w naboju po trzy na warstwę , jedna taka ma ok 8,3 milimetra średnicy , waży trzy i pół grama czyli tyle co pocisk do 5.56 mm a sieczkę robi porównywalną z 9 mm . A w naboju jest takich ślicznotek 8 bądź 9 czyli odpowiednik długiej serii z pm . Ale amunicja łatwiej dostępna i jak umie się robić patrony do czarnoprochowców to i te naboje .

  10. realista pisze:

    Jestem posiadaczem broni na pozwolenie myśliwskie. Obecnie w mojej szafie stoi 5 sztuk. Znam problematykę posiadania i eksploatacji dlatego pozwolę sobie dodać kilka uwag.

    Marzenia na temat typu i rodzaju giwery jaką wielu z tu komentujących chciało by mieć na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń brutalnie zweryfikowała by praktyka. I tak- pierwsza rzecz to kaliber- co komu po najbardziej wymyślnej broni skoro nigdzie nie dostaniesz do niej ammo?
    Kaliber: Wg moich spostrzeżeń najczęściej używane kalibry które warto wybierać to: 7,62×39, .223 rem, 308 win, 22 lr, 30.06,7,63x54R 12/70. Raczej unikać kalibrów rzadkich, specjalistycznych, czy snobistycznych, magnum– 7×64, 6,5x55se, 222rem, 8×57, 7,65R 375 hh,20/70-76 .410, 16/70, 7×57 itp. Do kalibrów popularnych można uzyskać ammo od żołnierzy czy myśliwych, a te poniżej nawet sklepy przywożą tylko na zamówienie.

    Uniwersalność – najlepiej strzelba 12/70- obali od ptaka do jelenia w zależności od amunicji, skuteczna na bliskie dystanse -do 50 metrów a najgorszy wg mnie wybór to sztucer z lunetą ze stałym powiększeniem np 8×56,do użycia tylko dalekie dystanse, bliżej nie złapiesz światła w lunecie i celu, a z wolnej ręki, bez podparcia ciężko trafić.

    Łatwość naprawy i konserwacji- w sytuacjach podbramkowych najlepiej używać prostych i sprawdzonych konstrukcji. Jak zatnie się Tobie samopowtarzalna strzelba albo skomplikowany automat czy choćby ak, jesteś załatwiony. Jak przestawi się celownik optyczny też masz pecha- chyba że masz na zawołanie strzelnicę i rusznikarza. Dlatego na ciężkie czasy – bez dostępu do sklepów rusznikarzy i fachowców wybrał bym zwykłą dubeltówkę kaliber 12, jednostrzałowy prymitywny sztucer typu iż18MH w pospolitym kalibrze np .308, 7,62×39, i broń boże celowników optycznych, kolimatorów czy cel. noktowizyjnych.Żadnych drylingów czy automatów (oprócz ewentualnie kałacha) Te delikatne ustrojstwa trudno utrzymać w porządku jak strzela się raz na miesiąc nie mówiąc o sytuacjach podbramkowych- upadł przypadkowo automat i luneta wskazuje metr w bok…Jeżeli Twoje życie od tego zależy to już nie żyjesz …
    Ponieważ nie będziesz miał dostępu do rusznikarzy, środków pielęgnujących, smarów, wszelkie nowoczesne wynalazki skończą się po deszczowo błotnej kąpieli i braku konserwacji. Wybieraj wiec najprostszą i najpopularniejszą broń …

    • Coyote pisze:

      Sam konkret . Z półautomatów pewne są tylko te będące prostą przeróbką broni wojskowej , samopowtarzalne AKMSy , czeskie wz 58 czy HK SL8 ( myśliwski G36). Takiej broni nie ma co się bać , rozbiera się i czyści równie łatwo jak mauzer 98 . Do konserwacji starczy kawał czystej szmaty i jakiś olej . Ze sztucerami tak jak napisałeś , zwłaszcza że z ameryki przyszła idiotyczna moda na spiłowywanie muszki i szczerbinki oraz drogie , delikatne celowniki o ogromnych powiększaniach . Jedyna zaleta że markową lunetę 1,5-6 czy 1,25-4 idzie kupić za rozsądne pieniądze . Takie celowniki są dość lekkie i mocne , w połączeniu z masywnym montażem całkiem pewny zestaw . Np: zeiss diavari 1,5-6 i AKM . Muszka i szczerbinka podświetlone trytem , kolba dopasowana pod strzelca . Amunicja , półpłaszcze które najlepiej przypasowały lufie , mniejsza o to czy czeskie czy sako gamehead . Dobry egzemplarz AK z dobrą amunicją ma skupienie serii trzech strzałów około 4 cm na 100 metrów .

    • realista pisze:

      jeszcze uzupełnię- odniosłem wrażenie że wielu komentatorów chce się uzbrajać na trudne czasy pod kątem strzelaniny z innymi ludźmi. Bardziej mi to wygląda na przygotowanie do wejścia w świat „Stalkera” albo Madmaxa. Gdzie się biega i pruje seriami specjalnej ammo do innych w taktycznych wdziankach zbierając powerupy, pancerze, surowce, broń i apteczki :-)Oczywiście później zastrzelony się respawnuje 🙂
      Sądzę że nawet jak coś się na świecie zepsuje, broń będzie potrzebna raczej do- upolowania zdobyczy by coś zjeść, odgonienia agresywnych bezpańskich zwierząt, obrony domu, rodziny no i przede wszystkim ma pełnić rolę prewencyjną. Opryszek nie zaryzykuje otrzymania kulki, będzie szukał nieuzbrojonego celu. Nikt też nie będzie pruł seriami i wycinał sobie drogi ogniem aby przejść przez ulicę. Wystrzelisz rocznie 2 paczki ammo. Zadanie śmierci nie jest przyjemne, nawet zwierzęciu, a co dopiero człowiekowi, to rysuje banie. A wielu myśli że będzie miało dzień stracony jak nie zastrzeli ze 20 osób. Wydaje mi się że nawet w bardzo ciężkich czasach życie będzie wyglądać dużo bardziej prozaicznie. Mrówcza praca by nie umrzeć z głodu, strach i desperacja.
      Strzelił byś do kobiety która przyszła ukraść ci jedzenie dla dzieci? Dasz, będziesz miał na karku 100 następnych potrzebujących … Także nie rwijcie się tak do tej apokalipsy to nie gra w komputerze ….

      • oles77 pisze:

        realista, konkretny wpis, widać iż ktoś ma doświadczenie w obejściu się z bronią i realne podejście do sprawy.

        uzupełniając wpis, chciałbym powiedzieć tylko, ze broń nie strzela (zabija) sama, robi to człowiek

        pytanie najważniejsze, czy mając nawet kupę różnego rodzaju „żelastwa” będziecie mieli odwagę strzelić do człowieka.
        A zaznaczam, iż celowanie a pociągnięcie za język spustowy to dwie różne rzeczy.

      • Coyote pisze:

        http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/3434409,komandosi-z-doskoku-czyli-rezerwa-pobawi-sie-w-grom,id,t.html podśmiechiwajki u redaktorów ale sprawa jest oczywista , poniewczasie próbuje się montować coś na kształt polskiego „Gladio” . Takie grupy już w Polsce tworzono , na przełomie 1938/39 … Tu nie chodzi o żadnego stalkera czy inwazje zombi , jakby ktoś zapomniał w sąsiednim państwie mamy wojnę domową . Nie w Libii czy innej Syrii gdzieś daleko na zadupiu świata tylko przez jedną granice . Ile są warci sojusznicy chyba każdy sobie zdaje sprawę ? Za pół roku zamiast grzać dupę przed kompem może trzeba będzie kulić się w jakiejś gównianej norze wygrzebanej w ziemi gołymi rękoma . Bo był cynk że jest się na „czarnej liście” . A ludzi z listy okupant pakuje do obozów przejściowych . Były takie w Czeczenii , jak rodzina nie miała 20 tys $ ostatni przystanek przed 72 rajskimi dziewicami . Męczeństwo ruskie oferowali w gratisie . Tak jak kiedyś niemcy u nas . Nie każdy partyzant zostawał bojownikiem z własnej woli , wielu było spalonych na legalu , inni mścili się za rodziny które padły ofiarom represji (CZEGO NIKOMU NIE ŻYCZE!!!) Główny temat był o najlepszej broni na trudne czasy . Broń to też jej obsługa i podstawowe umiejętności taktyczne . Kiedyś pewien standard wyznaczała unitara ZSW , to niestety już przeszłość . Przydała by się seria artykułów na ten temat . Sama podstawa i cztery charakterystyczne modele , powiedzmy kbk AK , mauser 98 , dubeltówka i rewolwer Navy . Potem coś na temat oznaczeń stosowanych przez NATO i wojska federacji na teren skażony chemicznie , radiacyjnie , zaminowany itd . Najpopularniejsze typy min przeciwpiechotnych w WP i armii rosyjskiej zwłaszcza narzutowych , krótka charakterystyka oraz czego wypatrywać i unikać . Podstawowe zasady poruszania się w terenie zurbanizowanym i leśnym przy prawdopodobieństwie wejścia pod ogień . Łamanie tropu ww terenie itd . Cholera jakbym miał więcej czasu to sam bym coś podesłał .

  11. Viking pisze:

    Dlatego też stwierdziłem że czarnoprochowiec jest najlepszą opcją w Polskich warunkach – w razie jakichś mniejszych problemów legalna broń zostanie nam i tak zabrana w razie totalnej apokalipsy broń czarnoprochowa i tak wystarczy, zwłaszcza w Europie gdzie broni nie ma zbyt wiele. Niezłą opcją jest też wiatrówka – pozwala cicho zapolować na małe ptactwo (w sytuacji bez wyjścia z odpowiednim śrutem można nawet zapolować na coś wielkości bażanta) nawet na własnej działce, łatwo zgromadzić do niej amunicje – a pamiętajcie że może dojść do takiej sytuacji że podstawą będzie ukrywanie tego że ma się jakąś broń (bo za posiadanie pistoletu a o AK nie mówie będzie np wiezenie albo kara śmierci).

    • marko pisze:

      Faktycznie karabinki pneumatyczne są niedoceniane.
      Warto też wspomnień o łukach i kuszach. nie nadają się do walki, jednak w przypadku polowań są idealne. Bełty do kusz można zrobić samodzielnie(nie jest to proste ale możliwe) i wykorzystywać wielokrotnie.

      • Survivalista (admin) pisze:

        Ostrożnie z tymi kuszami. Kusza wymaga pozwolenia na broń. Posiadanie jej bez pozwolenia może oznaczać do 8 lat odsiadki.

  12. paprokles pisze:

    wiezienie w sytuacji „postapo” to jak hotel albo sanatorium 🙂

    niestety „co bedzie / jak bedzie” do konca sie przewidziec nie da – trzeba robic swoje (cwiczyc na tym co sie ma) i miec oczy dookola glowy (podpatrywac co i jak i z czym dziala a co jest strata czasu np. czy da sie sensownie wykorzystac obciete lufy albo czy adapter do luku bloczkowego „plujacy” srutem to slepa uliczka?)

  13. Kasztelan Mirmił pisze:

    Czy wie ktoś, jak wyglądają prace nad nowym rozporządzeniem o noszeniu broni? Mówi się o nim od dawna, ale nie wiem kiedy będzie.

    Gdyby weszło, nasze prawo stałoby się całkiem cywilizowane. Każdy obywatel mógłby po paru (stanowczo za drogich) zabiegach nosić naładowaną broń.

    • Rafi pisze:

      Co masz namyśli pisząc „naładowana”? Inna niż do ochrony osobistej bez konieczności noszenia w futerale? Możesz sprecyzować, i skąd ta informacja o pracach nad przepisami?

      • Survivalista (admin) pisze:

        Mirmił ma rację, mowa o rozporządzeniu o przechowywaniu i noszeniu broni. Ponoć prace nad nim były wstrzymane ze względu na jakąś prośbę ze strony KE, a teraz ma trafić do podpisania.

        Wprowadza obowiązek trzymania broni w szafach S1, ale za to nie zabrania noszenia załadowanej broni. Sportowcy wreszcie przestaną być łatwym celem dla bandytów…

        Więcej informacji jest tu:
        http://legislacja.rcl.gov.pl/lista/518/projekt/69052/katalog/69066
        §8 mówi tylko, że broń nosi się w kaburach, futerałach, a jeśli to możliwe — jak najbliżej ciała, ukrytą.

        Strzelcy trochę marudzą ze względu na konieczność wymiany szaf, ale jak dla mnie to jest krok w bardzo dobrą stronę…

        • Rafi pisze:

          O S1 słyszałem ale o sportowej nie, w sumie to poza noszeniem czyli sportowa w domu można się nią bronić.
          Dzięki za info.

      • Kasztelan Mirmił pisze:

        Z tym noszeniem naładowanej broni chciałem wyrazić się tak, żeby zrozumiał mnie każdy bez znajomości przepisów.

        Jak wiemy, obecne przepisy pozwalają nosić (załadowaną) jedynie broń na pozwoleniu do obrony, które dostaje się w niejasny sposób. Nowe rozporządzenie pozwoliłoby na to dla broni sportowej i myśliwskiej; wtedy każdy mógłby po spełnieniu pewnych, w miarę rozsądnych warunków nosić na codzień broń. Takie prawo uważam za bardzo ważne i liczę na jego wprowadzenie. Broń w domu to też coś, ale za mało. Już sobie wyobrażam jak proszę bandytę o czas na jej załadowanie…

        Dzięki za odpowiedź, już myślałem że przeoczyłem wprowadzenie tego aktu lub miłościwa władza w porę ochroniła nas zapobiegając rozdaniu niebezpiecznych narzędzi zgrai debili tj. obywateli. Przecież nawet bandyci przestrzegają prawa i broni używają tylko na strzelnicach…

        • alek pisze:

          zile kolego myślisz broń w domu może być załadowana i bandzior który wchodzi do twojego/mojego mieszkania powinien być odstrzelony bo dom to moja świętość i nikt bez zaproszenia nie może weiść

  14. Robal_pl pisze:

    Jeżeli mamy ogólną apokalipsę zombie i koniec świata to nie ma co przejmować się pozwoleniami tylko trzeba zaopatrzyć się w coś skutecznego. Strzelba gładkolufowa, dwururka. Prosta, niezawodna, łatwa w obsłudze. I tona amunicji zapasu.
    Ale jeżeli mamy przygotować się na przyszłość bez cywilizacji to proponowałbym… kuszę. Bo amunicja do strzelby kiedyś się skończy przy braku produkcji (fabryki zbombardowane i skażone, w końcu mamy apokalipsę) a z kuszy można strzelać od biedy zaostrzonym patykiem. Łuk też jest dobry (i legalny w tym kraju) ale wymaga jednak większych umiejętności.
    Jeżeli ktoś musi jednak przejmować się przepisami prawa to polecam broń czarnoprochową. Rewolwer oraz dwururka. Są legalne i skuteczne.

  15. Malko pisze:

    Witam. Jak czytam te komentarze, a przynajmniej większą ich część, to mam wrażenie że ich autorzy uczęszczają do gimnazjum, a wiedzę czerpią z kasety VHS z filmem Rambo 3.
    Od razu wyjaśnię, by uniknąć niesnasek, nie mieszkam w Polsce i nie podlegam pod polskie prawo o broni i amunicji, chociaż kiedyś było inaczej. Mam licencję sportową oraz myśliwską, co automatycznie daje mi prawo do zakupu broni w obu tych kategoriach, bez dodatkowych, kosztownych i uciążliwych formalności.
    Przez pewien czas byłem wojskowym oraz pracowałem w firmach ochroniarskich w Polsce, a tym samym miałem pozwolenie do posiadania broni (wynikające ze służby i późniejszej pracy w cywilu). Ostatni egzemplarz broni palnej (zakupionej w Polsce) sprzedałem chyba 3 lata temu i tym samym zdałem pozwolenie do KW Policji. Obecnie nie posiadam takiego pozwolenia na terenie RP, przy czym mogę wystąpić o pozwolenie na przewóz i posiadanie broni na terenie Unii, zgodnie ze stosownymi konwencjami. Ale nie w tym rzecz.
    Chciałem tu wspomnieć o kilku innych wątkach zawartych w komentarzach. A wspomnę, że posiadam doświadczenie jako strzelec, owszem, zarzuciłem polowania na zwierzynę jakiś czas temu, z powodu braku czasu i chęci oraz braku „dobrej jakości” zwierzyny na moim terenie. Ponadto nadal jestem członkiem klubu strzeleckiego i mimo iż nie biorę udziału w zawodach sportowych, to czasem sobie postrzelam. Poza tym posiadam kurs ratownika medycznego.
    Co z tego wynika ? Otóż przede wszystkim wiedza, że zabić człowieka można na wiele sposobów i przy użyciu niemal wszystkiego co znajduje się w zasięgu wzroku. Ostatnio czytałem o tym jak facet zabił współwięźnia wkładem do długopisu. Nie mniej, w akcie desperacji, większość z was, czy nas, jest w stanie zabić człowieka ołówkiem czy łyżeczką do kawy, nie mówiąc o kuchennych nożach, siekierach, czy choćby całym „żelaznym” wyposażeniu przydomowego garażu. O popularnym zaduszeniu poduszką czy utopieniu w przysłowiowej szklance wody, nie wspominam. Sprawa następna, to same umiejętności drzemiące w człowieku, czyli „droga pustych rąk” jest już narzędziem wystarczającym, do pozbawienia życia, co udowodnione zostało przez wielu bokserów i innych karateków, którzy nadal odsiadują wyroki. Nie wspomnę o miłośnikach słodyczy, którzy przy wadze (w skrajnych wypadkach powyżej 140 kg), mogą się potknąć i upadając, zabić drugą osobę.
    Ale wracając do tematu broni palnej. Dywagacja nad wyborem broni dla faceta jest porównywalna z dylematem blondynki, co do koloru szminki lub pazurków. Pisaliście o wyższości pistoletu nad rewolwerem pod względem zasobnika na naboje. Ale gdy weźmiecie pod uwagę rewolwer HDH i jego 20-sto miejscowy bęben przyrównacie do pistoletu P-64 i jego 6-cio strzałowego magazynka, to korzystniej wypada (choć mało poręczny) rewolwer.
    Owszem, nowsze konstrukcje pistoletów zaopatrzone są w magazynki dwurzędowe o przeciętnej pojemności 15 sztuk amunicji, z możliwością stosowania magazynków wydłużonych o pojemności 30 i ponad sztuk amunicji. Niestety, tego typu magazynek eliminuje broń pod kątem jej skrytego przenoszenia, ze względu na bardzo długi magazynek. Nie mniej polecam pistolet, z magazynkiem na minimum 12-14 naboi.
    Sprawa kolejna to kaliber, a co za tym idzie pojęcie „siły obalającej”. Albowiem zabić człowieka można przy pomocy amunicji 22LR, jeśli osoba zostanie postrzelona w oko lub uchu tak, by ołów dotarł do mózgu, to prawie zawsze spowoduje śmierć lub na tyle nie odwracalne skutki, że osoba ta nie będzie zdolna do dalszej aktywności. Ale co w przypadku, gdy strzelec nie ma możliwości oddać takiego strzału ? Znane są przypadki oddania kilku lub nawet kilkunastu strzałów z broni kaliber 0.22 do napastnika, który nadal był zdolny do ataku. Wyobraźcie sobie „niezadowolonego kibica sportowego” czyli pana w dresie z „bejzbolem” w ręku. Widać pan się stara, kurczak z ryżem, 3x dziennie siłownia przez 8 dni w tygodniu, waga ponad 120 kg. Jak się rozpędzi, to .22 go nie powstrzyma, nawet jeśli rani, to i tak dobiegnie do celu i przyleje swoim „bejzbolem”. Tu potrzebny jest nabój o dużej sile obalającej, który będzie w stanie zatrzymać przeciwnika, zanim jego „bejzbol” spotka się z twarzą. Aby ta siła była większa, to ilość ładunku miotającego musi być większa i sama wielkość pocisku, też musi być odpowiednia. I tu w grę wchodzi kaliber 9×19 i większy. Owszem pistolet TT na nabój 7.62×25 też sobie radzi, ale jest mało popularny ze względu na wiek i dostępność amunicji. Tak więc wspominana pistoletowa „dziewiątka” i analogiczna amunicja rewolwerowa .38, .357 czy .44 ale uwaga, bo 0.44 potrafi zrobić strzelcowi krzywdę a i .357mag też już ma kopa i uwierzcie mi, że nie da się z takiego rewolweru celnie strzelać jak rewolwerowiec na dzikim zachodzie. Dlatego jednak zostaje pistolet z magazynkiem na 15 naboi kaliber 9×19. Model wg własnych preferencji, osobiście polecam stosunkowo lekki, bo z doświadczenia wiem ile waży ponad 2 kilogramowy pistolet w kaburze po 8 godzinach noszenia. Im mniej gadżetów tym lepiej, bo nie ma się co psuć, tak więc uwieszenie latarki i „kolimatora” jest zbędne. To tyle z „obrony osobistej”.
    Dalsza część, to „obrona domu”, czyli broń, której nosić nie trzeba. I tu zdecydowanie proponuję strzelbę gładkolufową z magazynkiem rurowym z jednym z dwóch systemów przeładowania, przy pomocy ruchomej nakładki (tzw pump action) lub znanego z karabinów zautomatyzowanych suwadła. Duży plus tego rozwiązania to magazynek rurowy na przeciętnie 8 kartuszy. Amunicja o dużej sile obalającej (kaliber 12mag lub super mag potrafi zatrzymać nosorożca, a znane są przypadki zatrzymania słonia z użyciem amunicji 12/89 z nabojem typu Breneka lub podobnym.
    Kolejna sprawa to różnorodna wielkość śruciny jak i ilość(co przekłada się na walory bojowe) ładunku miotającego, zatem strzelba służyć może do polowania na drobnicę czy większego zwierza, do zabicia lub zranienia/wyeliminowania człowieka a w przypadku zmasowanego ataku nawet kilku, do powstrzymania jadącego samochodu, bowiem już pociski kalibru 12mag przebijają blok silnika diesla, o zastosowaniu gumowych nabojów nawet wspominać nie trzeba. I tu również polecam proste konstrukcje, sprawdzone w różnych sytuacjach, jak choćby strzelba MP 153 ze zwiększonym magazynkiem.
    Działania wojenne raczej nie obejmują cywili, nawet tych przygotowanych, zatem bez sensu jest zaopatrzyć się w „kałacha” mimo bardzo dobrej charakterystyki tego karabinu i wiernej służby przez lata (mój AK-47 na początku służby wojskowej, był niemal z rocznika mojego narodzenia, a mimo to skutecznie strzelałem do figur bojowych na 100 i 150 metrów). Ale nikt raczej nie będzie czół komfortu z biegania z ponad 4 kilogramowym żelastwem na plecach, w poszukiwaniu jedzenia czy leków, poza tym pozwolenia czy sam zakup karabinu jest dość skomplikowany, dlatego ja pozostaję przy pistolecie za pazuchą i strzelbą pod łóżkiem na ciężkie czasy.
    A na sam koniec chciałbym wrócić jeszcze do jednego aspektu, a mianowicie do noszenia broni załadowanej czy nie, napaści i użycia jej do obrony. Sam w powyższej wypowiedzi wspomniałem wielokrotnie o „zabijaniu”, ale chciałem zapytać was zupełnie poważnie, czy będąc uprawnieni do posiadania broni, w sytuacji napaści, ale tylko w celu odebrania wam tej broni a nie życia, czy byli byście zdecydowani użyć waszej „giwery” i zabić napastnika, ze wszelkimi konsekwencjami tego czynu ? Czy jesteście gotowi na 25 lat pozbawienia wolności w imię ochrony broni, która po zabójstwie i tak zostanie wam dożywotnio odebrana z powodu przekroczenia uprawnień ? Czy jesteście w stanie spojrzeć w oczy matce zastrzelonego przez was „dresa”, który chciał was obrobić z fajek i komórki ?
    Zastanówcie się zatem jeszcze raz nad treścią waszych komentarzy.
    Oczywiście nie kwestionuję tutaj sytuacji obrony koniecznej, czy stanu wyższej konieczności użycia broni, ale niestety trzeba zdawać sobie sprawę, że to nie gra wideo i naciśnięcie [enter] nie cofnie źle podjętej decyzji i nie wróci nikomu życia.
    A poza tym jak najbardziej zachęcam do strzelania, bo mimo sporej odpowiedzialności, jest to nadal fantastyczna zabawa a w grupie przyjaciół na pewno zaowocuje zdrową rywalizacją w walce o najlepsze wyniki.
    Pozdrawia i życzę sukcesów w spełnianiu waszych celów.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Pistolety kalibru 9×19 i .44 można w Polsce kupić na pozwolenie do celów sportowych. Podobnie jak strzelbę (także samopowtarzalną), czy karabinek w rodzaju AK czy M4 (7,62×39 i .223 REM) (choć pozbawiony opcji ognia samoczynnego).

    • wredny pisze:

      Odwrócę pytanie na ostatni poruszony przez Kolegę punkt. „Czy byłbym w stanie spojrzeć w oczy matce dresa (…)” ? A czy dres byłby w stanie spojrzeć w oczy mojej matce po tym, jak by mnie zabił lub okaleczył dla 20 zł lub starej Nokii? Stawiam dolary przeciwko zgniłym bananom, że nawet by się nad tym nie zastanawiał i nie rozumiał, czego chce od niego policja i prokuratura. On tylko chciał mój telefon, bo ja mam, a on nie. Może to okrutne, ale łzy rodziców takich „dindunuffinów” mnie nie ruszają. Najpierw mniej lub bardziej świadomie spartolili wychowanie, wypuszczając w świat taką społeczną spier….linę, a potem płaczą, że ktoś w słusznej obronie go zabił lub uszkodził. A taki grzeczny był, mówił „dzień dobry” i staruszki przez jezdnię przeprowadzał. Tylko potem z kolegami w dziesięciu kopali leżącego i mu skakali po głowie, bo nie chciał oddać komórki czy portfela. I tu się przydaje „wielki wyrównywacz szans”, czyli broń palna.

  16. PARABELLUM pisze:

    Wszystkie osoby zainteresowane posiadaniem własnej broni palnej zapraszamy do współpracy. Stowarzyszenie pomaga w zdobyciu pozwoleń na broń (również osobom spoza województwa lubuskiego), organizuje szkolenia strzeleckie oraz kursy przygotowujące do egzaminu na pozwolenie:

    https://www.facebook.com/stowarzyszenieparabellum

  17. Extern pisze:

    Co do czarnoprochowca na ciężkie czasy, to nie zapominajmy że zdobycie kapiszonów i prochu czarnego na dłuższą metę będzie równie trudne jak zdobycie amunicji scalonej., a może i nawet trudniejsze ze względu na małą popularność tej broni.
    Amunicji do broni myśliwskiej również nie będzie wcale zbyt wiele, bo nikt jej nie produkuje na magazyn, bo po co to robić, magazynowanie kosztuje, a nitro się szybko starzeje, produkuje się jej tyle ile na bieżąco schodzi na polowania i strzelnicę
    Paradoksalnie może się okazać że najłatwiej będzie właśnie o amunicję do broni wojskowej, której spore magazyny jednak są rozmieszczone w każdym kraju. Problem z nimi będzie taki że szybko te miejsca zostaną opanowane przez różne zorganizowane grupy które albo same wykorzystają tę amunicję w celu zdobycia tego co chcą, albo będą ją drogo sprzedawać.

    • as89 pisze:

      A gdyby tak zaopatrzyć się w zapas saletry potasowej (i trochę siarki, niewiele %), i indukcyjny piecyk do topienia ołowiu (https://www.youtube.com/watch?v=qkeRp8h3soo) i w ten sposób częściowo uniezależnić się od zdobywania amunicji? Zostaje jeszcze zebranie ołowiu

      • Snjaper_aon pisze:

        Jestem podobnego zdania – amunicję do czarnoprochowca zdecydowania łatwiej zrobić sobie samemu. Nie oznacza to wcale, że należy rezygnować z nowoczesnej broni. Rewolwer można traktować bardziej jako uzupełnienie.

      • maro pisze:

        Polecam zdobycie umiejętności w zakresie demontażu zużytych akumulatorów

  18. Frank Furtka pisze:

    Moim zdaniem w chwili zagrożenia państwo-system i tak od razu zabierze Ci broń, podobnie jak Jeep’a. Jesli nie zabierze czarnoprochowca to ten jest lepszy.
    A czy są czarnoprochowe rewolwery jakichś mniejszych kalibrów – po co o razu zabijać, wystarczy unieruchomić.

    • hub pisze:

      Unieruchomić i co? Karmić? Opatrywać? Zostawić, żeby koledzy znaleźli i cię odwiedzili?

  19. KOSA pisze:

    Zabrania się noszenia broni posiadanej na podstawie pozwolenia do celów kolekcjonerskich lub pamiątkowych bez zgody właściwego organu Policji.
    W rozumieniu ustawy noszenie broni oznacza każdy sposób przemieszczania załadowanej broni przez osobę posiadającą broń.
    Czyli nie można nosić (załadowanej), ale można przenosić (bez naboju w komorze i bez podłączonego mag.)

  20. alek pisze:

    jestem emerytem policji dużo lat pracy z bronią w tei chwili pracuje w ochronie mam pozwolenie na broń obiektową chciałbym mieć broń do obrony osobistej i tu problem dlaczego ludzie któży nigdy nie mieli styczności z bronią bez problemu dostają pozwolenie bo mają kase proszę mi odpowiedzieć

    • Adam W pisze:

      Pozwolenie na broń w celach ochrony osobistej żaden obywatel nie dostanie tak z ulicy, więc nie wiem skąd ta teoria. Takich pozwoleń rocznie wydawanych jest kilkadziesiąt, a obwarowania wokół tego są ogromne.

  21. voblygoblin pisze:

    Pewne rzeczy, o których powiedzieli koledzy chcę sprostować, bo się z nimi nie zgadzam. Pewne chce poruszyć i rozszerzyć. Broń czarnoprochowa ma kopa i to dużego (odrzut), zarówno krótka jak i długa (jestem czynnym strzelcem czarnoprochowym). Z broni tej zabijano się kiedyś na wojnach i polowano z powodzeniem w różnych warunkach klimatycznych, na wszystkie zwierzęta: od wiewiórek do słoni, bizonów i bawołów. Jest bardzo celna. Proch czarny jest bardziej trwały niż proch nitrocelulozowy i nie trzeba się sugerować przydatnością podaną na opakowaniu-5lat (jest wieczny). Odpalają patrony, które mają 100 lat (bez kitu). Trwałość prochu nitrocelulozowego to ok 10 lat. Jeszcze w XX wieku elaborowano amunicję centralnego zapłonu dla nowoczesnej wtedy broni prochem czarnym na syberii z pewnych powodów 🙂 Rewolwer jest bardziej niezawodny i prosty w obsłudze niż pistolet. Łatwiej opanować rewolwer przy nauce strzelania. Łatwiej się go czyścić. Przy pistolecie trzeba się uczyć rozkładać broń, odbezpieczać, przeładować oraz usuwać zacięcia podczas strzelania, co przy stresie jest bardzo trudne i wymaga wielu godzin treningu. Rewolwer dajesz Żonie i mówisz: wyceluj w tym kierunku i naciskaj spust raz za razem 🙂 Jakość amunicji dla pistoletów musi być lepsza niż dla rewolwerów. Do obrony wystarczy rewolwer z 6 nabojami. Większość strzelanin z broni krótkiej odbywa się na dystansie ok 7 metrów i celnych jest ok 20 % strzałów albo i mniej. Strzelcy wyciągają broń i strzelają naciskając nerwowo kilka razy spust, celując w kierunku napastnika. Nowoczesne rewolwery mają tryb DA, coś w rodzaju półautomatu w pistoletach. Decydują pierwsze strzały. Nie należy brać udziału w strzelaninach, bo ktoś zginie napewno. Nie szukamy zaczepki bo statystycznie nie wyjdziemy z tego cało. Jak widzimy z daleka, że ktoś może mieć broń to uciekamy ile sił w nogach. Broń będzie służyć nam przedewszystkim do polowania. Co do wyboru broni to powiem tak: Amerykanie na pytanie jaką broń wybraliby w przypadku gdy mogą zabrać ze sobą tylko jedną sztukę w czasach apokalipsy odpowiadają: broń długa półautomatyczna na amunicję 22LR (taką do KBKS-u). Dlaczego??? Bo można już tym się bronić i polować, amunicja jest tania oraz jedna osoba może zabrać ze sobą kilka tysięcy sztuk (bo jest lekka) Ciekawostką jest też to, że można z tego strzelać(jak nie mamy już ammo) mając naboje do osadzaka kołków i śrut 5,5 mm do wiatrówki. Ale to Ameryka, co u Nas? Wiatrówka kal. 22 (5,5mm) ponadlimitowa lub przynajmniej kal. 4,5mm ale żeby była bliska max limitu w Julach. Z tego można polować już na zwierzęta o wadze kilku kilogramów a to wystarczy. Jeżeli chcecie jeszcze coś kupić z czarnego prochu, to najlepiej pojedynkę śrutową lub dubeltówkę. Z broni gładkolufowej można polować na wszystkie rodzaje zwierząt: od ptaków, wiewiórek po dziki i jelenie. Do obrony rewolwer. Dowolnie: Colt lub Remington czarnoprochowy z zamkniętą ramą. Jak będziesz walczył o życie, to nie wymienisz bębenka w remingtonie na nowy załadowany podczas strzelaniny, nawet jak masz w zapasie (dlatego może być Colt). Nie dasz rady ze stresu. Z rewolweru można też polować. Z Colta Walkera Teksas Rangers potrafili zabić konia z odległości 60m. Poczytajcie jakie były wymagania dla rewolweru dla armi carskiej (miał zatrzymać konia z kilkunastu metrów-wygrał rewolwer Nagant). Rewolwer czarnoprochowy tylko kal 44. Nie kupujcie kal. 31 (wszystkie pockety) lub kal. 36. One są za słabe, żeby wyeliminować przeciwnika jednym lub dwoma strzałami (dowiedziono to w praktyce). Jak Cię nie stać na CP z gładką lufą to kup najtańszy karabin np Ardesy w kal. 44. Tym się obronisz, zapolujesz i jak nie umiesz strzelać za bardzo, to trafisz w jakieś zwierze z odległości 50m. Z rewolweru jest ciężko na 50m (najlepiej na 10-20m). Jeżeli decydujesz się na nowoczesną broń współczesną, to kup prostą i tanią , na amunicję, którą będzie najłatwiej zdobyć. Proponuje dubeltówkę a kal. 12/76 (może też strzelać krótszą amunicją 12/70 – bardziej popularna). To jest podstawa. Co do amunicji śrutowej to kupcie śrut 3mm, lub 3,5mm na drobną zwierzynę i ptaki, loftki do obrony oraz breneki na grubą zwierzynę. Jeżeli już się uprzesz na broń kulową, to kup (mając jużdubeltówkę) prosty sztucer łamany na amunicje 7,62x54R (takiej amunicji używa wojsko w karabinach maszynowych w byłych krajach UW i jest tego dużo) albo kniejówkę w kalibrach 7,62x54R i 12/76 mamy wtedy 2 w jednym (taka broń przetrwania). Do obrony rewolwer. Kupcie taki w kalibrze 9×19 PARA (tak tak, pistoletowy kaliber jak do GLOCKA). Są takie rewolwery i całkiem niedrogie. Jeżeli w innym kalibrze to 38 Spacial/ 357 Magnum (może strzelać tym i tym). Uwaga w przypadku awaryjnym, gdy kończy się amunicja do rewolweru a masz spłonki, kokile i prosty zestaw do elaboracji, to możesz te naboje napełnić czarnym prochem. Z amunicją pistoletową się tak niestety nie da! Naboje śrutowe do dubeltówki też można napełnić czarnym prochem. Mając broń współczesną nie pozbywamy się za żadne skarby wiatrówki oraz broni czarnoprochowej!!! To będzie nasz zapas, którego nie zabiorą. Może później napiszę jaki zapas amunicji będzie potrzebny. Pozdrawiam.

  22. szary4all pisze:

    SAIGA 12 PSC, Colt 1911A1, HK USP Compact i łuk bloczkowy (używam PSE Stinger)
    Jak ktoś chce posiadać broń i ma gdzie ją gdzie przechowywać to prócz kosztów nie ma problemu posiadania broni. Zawsze można ograniczyć się do łuku jak ktoś blokadę mentalną na przepisy i blokadę finansową w postaci niezbyt wielu pieniędzy które może na broń przeznaczyć.
    Samo posiadanie to jednak mało. Z bronią jest jak ze wszystkim. Trzeba używać a więc ćwiczyć i to często. Baaa… wypada ćwiczyć nawet jak się broni nie posiada choćby po to by w Polsce odtworzyła się kultura używania i posiadania broni.

  23. mirek pisze:

    Jesli chodzi o dostep do broni palnej to chyba najlatwiej zostac mysliwym i zaczac polowac. Mysliwstwo to po pierwsze kontakt z natura, praca na poletkach lowieckich, dokarmianie zwierzyny, znajomosc zwyczajow i tropienie zwierzyny, wystawianie lizawek, szczepionek, witamin dla zwierzyny. Trzeba posiadac psy i je tresowac do pracy w lesie, polu, wodzie. Trzeba miec zdolnosci muzyczne do gry na trabce i do wabienia zwierzyny na wabikach co jest znacznie trudniejsze. Ja mialem duzy koontakt z tym srodowiskiem w technikum lesnym 30 lat temu, mialem rowniez wlasnego ptaka drapieznego ale ukladanie ptakow pochlania za duzo czasu. Co do strzelectwa mysliwskiego to trzeba to cwiczyc na specjalnych strzelnicach, strzelanie do rzutkow. Samo mysliwstwo uczy obslugi broni, napraw, elaboracji amunicji. Bardzo zaluje ze nie mam kontaktu. Mam wiatrowke i strzelam nawet w klubie w uk do tarczy, do sylwetek zwierzat . Sprawa strzelectwa to walka z samym soba, kontrola oddechu, napiecie miesni, powtorzenia to fajna zabawa. Strzelalem rowniez z luku ale to trzeba cwiczyc bardziej systematycznie niz wiatrowke, do strzelania z luku wystarczy luk z decathlonu, lucznictwo tak samo jak szermierka daje ogromna przewage, ciagle cwiczenia i powtorzenia, samo przygotowanie sprawnosciowe do lucznictwa to juz sport, dodatkowo cwiczenia wyrownujace. Dodatkowo o mysliwstwie strzelby i sztucery to czesto przedmioty kolekcjonerskie jak np. lefoszety, lefoszowki, zawsze znajda nabywce i czesto sa podrabiane, nawet podrobki sa wiecej warte niz mysliwska bron produkowana maszynowo. Kuchnia mysliwska czyli gotowanie nad ogniskiem to tez super frajda. Obecnie nacisk srodowisk pseudoeko jest tak ogromny, ze mysliwi to prawdziwi surwiwalowcy,

  24. Macciej pisze:

    W Polsce można mieć do celów sportowych bez problemu broń samopowtarzalną – wszystkie współczesne pistolety wielostrzałowe są właśnie taką bronią. AK jest bronią samoczynno-samopowtarzalną, ale w wersji „sportowej” dostępny wyłącznie w wariancie samopowtarzalnym, bez możliwości przestawienia w tryb ognia samoczynnego.

    Poprawcie fragment tekstu z wyjaśnieniem czym jest broń samoczynna a samopowtarzalna bo jest tam istotny błąd. Z tekstu wynika że w Polsce nie można mieć P64 (broń samopowtarzalna) ale już MG42 (broń samoczynna) jak najbardziej 😉

    Dla scisłości – broń samoczynna i samopowtarzalna to w obu przypadkach bron automatyczna. W obu przypadkach automatycznie zostaje wyrzucona łuska, wprowadzony nowy nabój i napięty kurek. Tylko w broni samopowtarzalnej za każdym razem trzeba nacisnąć na spust by oddać strzał, a w broni samoczynnej prowadzony jest ogień ciągły aż zwolnimy spust.

    A skoro już stosować takie określenia jak semi czy full auto, ktore są błędne, to semiauto – broń samopowtarzalna, a fullauto – broń samoczynna. Ale w obu przypadkach broń jest w pełni automatyczna 🙂

    • Krzysztof Lis pisze:

      Dzięki za zwrócenie uwagi, poprawiliśmy ten fragment, teraz już nie powinno być wątpliwości.

  25. Porowaty pisze:

    Tak w bardzo dużym skrócie – różnica między tą, a tamtą bronią współczesną są całkowicie bez sensu. Krótko – przepisy o stanie wyjątkowym zobowiązują właścicieli do zdania broni – i nie ma zmiłuj się. I żebyś miał dziesięć Barrettów – każdego musisz oddać, a jak nie, to smutni panowie wyjaśnią ci w bardzo konkretny sposób, dlaczego powinieneś oddać… – to jedno. I nie mówicie mi, że nie oddacie. Służby będą miały informację znacznie wcześniej, że coś się dzieje – a konfiskata na 100% będzie z zaskoczenia – bo to leży w interesie tych slużb. Broń współczesna będzie przydatna w zaledwie kilku % sytuacji – gdy kryzys nastąpi na tyle gwałtownie, że służby nie będą miały czasu odebrać broni. W każdym pozostałym – mogę się założyć o dowolną sumę, że konfiskata broni cywilom będzie priorytetem. Tyle jeśli chodzi o broń współczesną. Większy sens jest już w posiadaniu wiatrówki, czy łuku – nie jest to najlepsza alternatywa, ale zawsze coś. No i pozostaje broń CP – tak jak napisał voblygoblin – rewolwer 44 ( chociaż w epoce sporo używało się 36 więc chyba nie jest tak źle z tą siłą obalającą… – i czarnoprochową dubeltówkę. Broń współczesna może posłużyć tylko do ćwiczeń – ale patrząc na to, ile trzeba wydać, to chyba lepiej pojechać kilka razy na komercyjną strzelnicę…

    • Verrtem pisze:

      Wręcz przeciwnie, uważam że jak będzie prawdziwe zsgroze ie konfliktem zbrojnym konfiskat nie będzie, z prostej przyczyny. Pomysł zabierania cywilom broni w takich sytuacjach pochodzi z czasów że broni brakowało żołnierzom, a nie z powodu zwiększenia bezpieczeństwa cywili. Czasy bardzo się już zmieniły i broni jest wystarczająco i ustawodawca doskonale o tym wie. W związku z czym zobaczcie jaki jest trend, w szkołach znów powrót strzelnic, lokalne wojska obrony terytorialnej złożone praktycznie z cywili, zobaczcie co się dzieje na Ukrainie bron dostaje każdy była chciał walczyć. U nas było by tak samo niech cywile stawaija już opór, niech potrafią posługiwać się bronią i to jest rozwiązanie, i ustawodawca o tym wie, dlatego nigdy nie zabierze broni bo działał by na szkode, wróg miałby łatwiej, ludnosc cywilna nie srawiala by oporu. I nawet takim ich cichym mysleniem mnieej wojska naszego zginie jak cywile sie przylacza. W szczegolnosci ze chodzi o osoby które potrafią dobrze się posługiwać bronią.

  26. Rafał pisze:

    Czy zajścia w Białymstoku moga nas czegoś nauczyć? Czy rosyjskie lub niemieckie służby analizują jaka ilość osób jest w stanie opanować miasto? Ile trzeba sprzętu a ile brakuje. Policja nie wystawiła śmigłowca ale uzywała strazy granicznej (choć posiada drony). Praktycznie żadna wspólnota religijna nie brała udziału w zajściach (największy zbór babtystyczny w Polsce, muzułmanie, tatarzy i czeczeni, duża ilość prawosławnych przed ich cerkwią szedł marsz) Brak mediów innych niz białorusko-postradzieckie na tym terenie.
    Kto jest zorganizowany, kto komu ufa. To miasto mozna by przejąć bez wystrzału. Po prostu opierać się na niechęci etniczno religijnej sparaliżuje wszelkie działania obronne. Tylko te klechy.

    • lkk87 pisze:

      to jest tzw. wojna buntownicza (nomenklatura sowiecka) lub hybrydowa (jankeska).
      Uzywa się róznych grup i środowisk od pracowników, po religijne czy sąsiedzkie do walki lub zajecia służb kraju. Na krymie stacjonował ogromny oddział wojska i krym został zdobyty bez wystrzału. Bardzo dobrze o tym mówi leszek Sykulski polecam tez http://e-terroryzm.pl/

      A sam białystok jest jednym z 3 newralgicznych miejsc na drodze rosji do Warszawy. Jak i słynne Raczki 😉 Wojska rosyjskie jeśli chcą zaatakowac Polskę musza przekroczyć Bug, jeśli zaatakuja bałtów będa musiały przekroczyć przesmyk suwalski. Zawsze Białystok z linia kolejową (wojska sowieckie jeśli mogą zawsze poruszają się pociągami, tak samo jak chińczycy) jest na drodze wojsk sowieckich.
      Niedaleko jest też 1 armia pancerna (chyba zresztą jedyna) uformowana kilka lat temu tylko po to by zaatakować Polskę.

  27. gree pisze:

    Autor nie przyłozył się do artykułu. Brak porównań mocy obalającej, pojemnosci magazynka, ergonomii obsługi, gotowości do oddania szybkiego strzału. Zamiast tego autor skupił się na aspektach prawnych. Nadmienie tylko dwie rzeczy:
    Broń do obrony miru domowego to musi być broń niezawodna, o dużej mocy obalającej, gotowa do natychmiastowego użycia. Strzelba łamana jest tu chyba najlepszym kandydatem. Naboje mogą znajdować się w komorze, nie przebijają ścian więc nie ranią domowników, można użyć jej natychmiast a długa linia celowania pozwala na odruchowe oddanie strzału nawet w ciemności nie wspominając nawet o mocy obalającej czy dużym obszarze pokrycia śrutem.
    Druga sprawa jest taka. Amerykanie twierdzą że jeśli potrzebujesz więcej niż 6 naboi to potrzebujesz karabinu. Strzelba ze spokojem obroni 95% napadów na dom a pozostałe 5% to są zorganizowane napady w których domownicy są kompletnie zaskoczeni i bez żadnych szans. Robiłem ze znajomymi symulacje takiego napadu i w kazdym przypadku obrona domu źle się kończyła. Musiałbym za każdym razem otwierając drzwi mieć pistolet w reku.

    • Rty pisze:

      Chyba ci się czasy pomyliły. Sowietów, jak i ich wojsk, dawno już nie ma. Rosjanie, jeśli już, to powinni nas zaatakować 10-15 lat temu. Zjedliby nas na śniadanie. Teraz muszą dbać o integralność swojego terytorium, o kopalnie diamentów i złota. Nie w głowie im europejskie zadymy. To tylko strachy napędzające amerykański handel bronią.

  28. rty pisze:

    Podstawa dywagacji to hasło „preppers”. Jeśli hasło to jest aktualne to znaczy że to my stanowimy prawo. Stąd większość powyższych pleple nie ma sensu. Wartościowe są jedynie porady jak zdobyć papiery „na dziś”.
    Co do broni – AK47 bo głupoto odporny i przebije kamizelkę. Krótka pompa 12×76. Pod kurtkę Uzi ze składaną kolbą, też głupoto odporne i unifikacja amunicji z pistoletem. Pistolet to CZ P10 C/SD a to ze względu na gwint pod tłumik. Aktualnie skracam 4x Bok 12×70 jako broń bliskiego wsparcia. Dla kobiety Uzi lub micro Uzi, a jako długa to S&W .22 bo relatywnie lekka a szkód też narobi.

  29. kpt. pisze:

    W razie kryzysu lub choćby jego realności legalna broń pewnie zostanie zarekwirowana, potencjalny agresor po wkroczeniu też uzyska wykazy (lub je ma) posiadaczy broni i w najlepszym wypadku skonfiskuje broń. Z kolei przestępcy dalej zachowają broń (bo lewa) i zacznie się terror kryminalny i państwowy (państwo własne lub agresora). Mój typ to kusza, łuk, dubeltówka 12, karabinek AK, pistolet 9 mm, np. glock (można dokupić za 300 zł kolbę).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.