NIE WOLNO oszczędzać na tych rzeczach

Znacie na pewno doskonale powiedzenie, że biednego nie stać na tanie rzeczy. I w wielu obszarach, szykując się na trudne czasy, można poczynić oszczędności. Na przykład robiąc zapas jedzenia. Ryż, fasola i olej roślinny nie są przecież drogie.

W dzisiejszym materiale opowiem Wam o rzeczach, na których absolutnie nie wolno oszczędzać, przygotowując się na trudne czasy. Pytałem Was niedawno o to, odpowiedzi było bardzo ciekawych mnóstwo. W bardzo dużej mierze pokrywały się z tym, co ja na ten temat myślę, co mnie zawsze cieszy, bo jest dla mnie sygnałem, że dobrze myślę.

Poniżej znajdziecie player z wersją audio do odsłuchania jako podcast i z wersją wideo z YT.
.

Oszczędzanie na zdrowiu

Pierwszym i absolutnie najważniejszym obszarem, na którym nie wolno oszczędzać, jest zdrowie i leczenie. Wiemy, że zdrowie się docenia, kiedy go brakuje. Nauczyliśmy się tego w podstawówce na lekcjach języka polskiego.

Kiedy człowieka boli ząb, to naprawdę nie ma co odkładać leczenia tego zęba albo choćby zbadania tego zęba, tylko po prostu trzeba to zrobić jak najszybciej i oszczędności, że zamiast zrobić plombę porządną, zrobimy tańszą, ale gorszą, no nie są dobre.

Nie powinno się oszczędzać na lekach, na rehabilitacji, nie warto oszczędzać na konsultacji u lekarza. Nie zawsze już pierwszy lekarz, do którego się udamy, będzie miał pełną kompleksową wiedzę na temat naszej choroby. Może czasem warto jest zapłacić i pójść jeszcze do drugiego lekarza, żeby mieć dwie opinie, które będziemy mogli porównać.

To się wszystko zemści w sytuacji awaryjnej. Wyobraźcie sobie, na świecie dzieje się coś złego albo straciliście pracę, musicie się wyprowadzić z mieszkania i jeszcze do tego nie możecie znieść bólu zęba. Komuś, kto tego nie przeżył, to się może wydawać, że osobę z tym na pewno poradzi, przecież on jest prawdziwym mężczyzną, który żuje pszczoły i zęby go nie bolą, pomijając w tym momencie fakt, że od próchnicy są bardzo niesympatyczne i kończące się nawet śmiertelnie powikłania. Warto jest o tym wiedzieć.

Tanie ubezpieczenia

Drugim obszarem, na którym w moim odczuciu nie wolno, nie należy oszczędzać, jest ubezpieczenie. Ubezpieczenia są ważnym elementem przygotowań na sytuacje awaryjne, bo sytuacje awaryjne to także pożar czy śmierć członka rodziny albo wypadek samochodowy, a nie tylko apokalipsa, zombie i globalna wojna termojądrowa.

I nie warto szukać tutaj najtańszej oferty. Trzeba znaleźć taką, która zaspokaja nasze potrzeby.

Wyobraźcie sobie, że w ramach przygotowań na sytuacje awaryjne robicie pozwolenie na broń i kupujecie kilka sztuk broni. Trzymajcie ją w domu, w sejfie. Dom jest okradziony, razem z nim ta broń, która kosztowała kilkadziesiąt tysięcy złotych razem z amunicją, a nie dostaniecie z tego ani złotówki, ponieważ broń w ogóle nie była objęta Waszym ubezpieczeniem. Warto było oszczędzić kilkadziesiąt złotych rocznie, żeby stracić kilkadziesiąt tysięcy? Nie.

I na pewno pojawiają się tutaj komentarze, że na ubezpieczeniach zarabiają tylko ubezpieczalnie, że to jest jak ruletka w kasynie, że kasyno zawsze wygrywa. Tak, no w takiej skali działalności całej firmy to ta firma musi zarabiać pieniądze. I może się okazać, że u schyłku życia stwierdzicie, że cały życie przepłacałem za ubezpieczenie i nic z tego nie miałem. To dobrze. Naprawdę dobrze, jeśli nie zdarzyło się nic złego, co by pozwalało otrzymać odszkodowanie ubezpieczenia.

Nie warto też oszczędzać na ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym, czyli na ubezpieczeniu, że my komuś wyrządzimy jakąś szkodę. Na przykład zalejemy mieszkanie sąsiadowi albo nasz piesek wybiegnie sobie radośnie na drogę, kierowca, żeby go nie potrącić, odbije w bok i wpadnie
pod drogie elektryczne albo wodorowe albo supersportowe auto.

I kto za to zapłaci? Twoja rodzina albo ubezpieczyciel, jeśli masz dobre ubezpieczenie. Masz? No to miej.

Uważam, że w tej kategorii również mieści się ubezpieczenie na życie, ubezpieczenie na wypadek zachorowania, ubezpieczenia turystyczne i kosztów leczenia za granicą. Koleżanka była w USA, miała tam atak kamienia nerkowego. Rachunek ze szpitala to było jakieś kilkadziesiąt tysięcy dolarów i ubezpieczyciel grzecznie ten rachunek zapłacił, ale poprosił o komplet dokumentacji medycznej. Gdyby się okazało, że to nie był pierwszej atak kamicy nerkowej, tylko któryś z rzędu i że zataiła to przed nim, chcąc zapłacić za ubezpieczenie mniej, bo nie zaznaczyła, że ma jakieś choroby przewlekłe, miałby pretekst, żeby się wyłgać i odszkodowanie nie wypłacić.

Nie warto jest robić tego typu gównianych oszczędności.

Samochód (choć nie do końca) i jego utrzymanie

Kolejna rzecz, na której nie warto oszczędzać, to samochód. Przy czym nie mam tutaj na myśli kupowania samochodu, chociaż też do pewnego stopnia, ale przede wszystkim serwisowanie, utrzymanie samochodu w sprawności. To ma charakter w zasadzie fundamentalny.

Jeśli samochód jest niesprawny, jesteśmy bardziej narażeni na różnego rodzaju wypadki. I nawet nie chodzi mi o to, że zginiemy czy zginie pół naszej rodziny, czy ktoś stanie się inwalidą wskutek wypadku,
bo nie zadziałały nam dobrze hamulce albo mamy stare gówniane opony. Jeśli nie dbamy o samochód, ryzyko, że gdzieś nim utkniemy, bo się popsuje, jest również większe. To może spowodować, że będziemy zimą czekać na pomoc gdzieś na końcu świata albo tylko to, że nam się popsuje urlop, co skończy się rozwodem, a rozwód to też jest koniec świata, jaki znamy.

Więc naprawdę nie ma powodu, żeby oszczędzać troszkę na wymianie oleju i zrobić go rzadziej. Jeśli chcecie na czymś oszczędzić, to oszczędzicie na usłudze. Nauczcie się robić to samemu, nauczcie się sami wymieniać sobie filtr powietrza, filtr oleju, filtr paliwa, to nie są trudne rzeczy, a można na usłudze trochę zaoszczędzić. Kupić olej, kupić filtr, wymienić sobie samemu. Na tym można i na tym czasami warto oszczędzać, nie warto natomiast oszczędzać na nie robieniu tego wcale.

Jak chcesz oszczędzać na wymianie opon, to sobie kup opony wielosezonowe, a nie jeźdź zimą na letnich.

Natomiast jeśli chodzi o zakup samochodu, to myślę, że nie warto oszczędzać na różnego rodzaju systemach bezpieczeństwa: na poduszkach powietrznych, na tym, że sprawdzimy że poduszki powietrzne w ogóle w samochodzie są, a nie, że mamy samochód po stłuczce, w którym zamiast poduszek są zaślepki, w których wystrzeliły napinacze pasów bezpieczeństwa i te systemy aktywnego bezpieczeństwa, które mają nas ratować przed tragicznymi skutkami wypadków, po prostu nie zadziałają. Na tego typu rzeczach nie warto oszczędzać.

Można oszczędzać na tym, że samochód jest mniej atrakcyjny wizualnie, poobcierany. Na tym oszczędzać można. Na tym, że nie ma zmieniarki do płyt, czy wyjścia na Bluetooth, czy czegoś innego, jakieś tam fantastycznych funkcji rekreacyjnych. Ale na bezpieczeństwie nie.

Tanie filtry do wody

Wreszcie nie powinniśmy oszczędzać na metodach uzdatniania wody. I to jest trudne, wydaje mi się.

Z tych wszystkich aspektów może być potencjalnie najtrudniejsze, dlatego że sporo osób kupuje tego typu sprzęty, filtry do wody, tabletki do uzdatniania wody wyłącznie na sytuacje awaryjne. I myśli sobie „to ja nie będę kupować filtra turystycznego, który usunie zanieczyszczenia mechaniczne i biologiczne, bo ja sobie po prostu zagotuję wodę w czajniku, a po zagotowaniu przeleję przez taki kuchenny, dzbankowy filtr do wody. Albo zrobię na odwrót. Albo tylko przeleję wodę przez ten dzbankowy filtr, to już wystarczy”.

Nie, no bo w takim dzbankowym filtrze to bakterie mogą ulegać namnażaniu, czyli woda będzie jeszcze bardziej skarżona poprzez ten filtr niż przed nim. To jest do pewnego stopnia zupełnie zrozumiałe, no bo kupujemy coś, z czego naprawdę, jeśli nie pijemy wody na szlaku, nie skorzystamy być może nigdy.

I trudno się dziwić ludziom, że właśnie w tym obszarze chcą zaoszczędzić pieniądze, że zamiast kupić świetny filtr do wody znanej marki za 120 zł [autopromocja, to nasz sklep], wolą kupić w chińskim serwisie aukcyjnym coś, co też producent twierdzi, że jest równie dobre, a znacznie tańsze.

No i naprawdę uważam, że tutaj w tym obszarze oszczędzać pieniędzy nie wolno, bo filtr, który kupimy za 120 zł, który oczyści 4000 litrów w cenie małych kilku groszy za litr oczyszczonej wody, to naprawdę jest żaden koszt w kontekście całych przygotowań na sytuacje awaryjne.

A w krajach biedniejszych, po powodziach, po tajfunach, to ludzie umierają głównie przez to, że piją zanieczyszczoną wodę, odwadniają się i umierają. Może w Polsce byłoby lepiej. Pewnie tak. Czy chciałbym na to oszczędzać? Nie. I uważam, że Wy też na tym oszczędzać nie powinniście.

Natomiast w tej chwili uważam, że powinniście kliknąć i obejrzeć albo odsłuchać ten materiał, bo to też jest jedna z rzeczy o charakterze, powiedziałbym, fundamentalnym, której nie wolno pomijać.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.