„Preppersi. Przygotowani do przetrwania!” – recenzja książki

Na początku czerwca odezwało się do nas wydawnictwo Muza z propozycją przesłania do zrecenzowania wydawanej właśnie przez nich książki Wojciecha Chełchowskiego i Andrzeja Czuby p.t. „Preppersi. Przygotowani do przetrwania!” Oczywiście się zgodziliśmy (bo wiedząc, że ma się pojawić, już wcześniej zaplanowaliśmy jej zrecenzowanie), zaznaczając jednocześnie, że w nieco kłopotliwej sytuacji stawia nas fakt, że sami napisaliśmy konkurencyjną książkę.

Czytając tę recenzję miejcie to w pamięci, że w połowie czerwca miała miejsce premiera naszego „Domowego Survivalu” i przez to być może nie będę do końca obiektywny. Ale aż się prosi, by książki do siebie porównać, skoro, przynajmniej na pierwszy rzut oka, mają dotyczyć tego samego zagadnienia.

Jakoś w drugiej połowie lutego odezwał się do Krzyśka jeden z autorów, proponując nam udział w powstawaniu książki. Kiedy dowiedzieliśmy się bliżej, czego ma dotyczyć, zmuszeni byliśmy po skonsultowaniu z naszym wydawcą odmówić, z oczywistych względów. W tamtym okresie trwały przecież bardzo intensywne prace nad naszą publikacją.

#recenzja Jutro na blogu. #preppersi #wydawnictwomuza #książki

Post udostępniony przez A. Kwiatkowski, K. Lis (@dwelling.survival)

Książka „Preppersi. Przygotowani do przetrwania!” jest czymś w rodzaju reportażu, opisującego zjawisko przygotowań na trudne czasy. Przedstawione są w nim opinie różnych ludzi, którzy się tym na poważnie zajmują. Znajdziemy tu także wypowiedzi naszych Czytelników, jak choćby Larsa-Petera Otzena (który prowadził do sierpnia ubiegłego roku sklep KARALUCH, a w tej chwili prowadzi blog) czy Arkadiusza Jedlińskiego. Ale też sporo cytatów z innych źródeł, m.in. wypowiedzi lub artykułów Lisy Bedford. W zasadzie w niektórych miejscach można odnieść wrażenie, że spore części książki to właśnie posklejane w jedną całość wypowiedzi różnych autorów. Do szewskiej pasji zaś doprowadzało mnie powtarzanie niemal przy każdej okazji (tj. niemal przy każdej wypowiedzi) informacji o tym, czym zajmuje się (na którym blogu publikuje) autor danych słów.

W książce jest sporo różnych przydatnych informacji, ale mam wrażenie, że giną one w natłoku mowy zależnej i cytatów. Niektóre informacje są nieaktualne albo niezgodne z prawdą. Lars wciąż jest opisany jako właściciel KARALUCHA.

Zdecydowanie brakuje mi odnośników i przypisów, gdy pojawiają się jakieś cytaty z artykułów. U nas w książce one były, choć oberwało nam się w jednej z recenzji za to, że miały one postać jedynie suchego adresu URL u dołu strony, zamiast np. kodu QR. Pomijam fakt, że cytowanie bez podania źródła jest, delikatnie mówiąc, nieeleganckie, ale aż się prosi, by taki odnośnik umieścić, żeby po prostu czytelnik mógł się zapoznać z resztą czyjejś wypowiedzi czy czyjegoś artykułu.

Czasem podawane informacje są błędne, na przykład gdy mowa jest np. o urządzeniu Goal Zero Yeti, to pojawia się informacja, że

magazynuje [ono] 1250 lub 1400 watów prądu

co oczywiście jest nieprawdą (bo watogodzin). To drobiazg, ale na takie drobiazgi uczulały nas Wasze komentarze, tutaj i na YouTube…

Mam wrażenie, że książka powstała dla odbiorców zupełnie innych, niż Czytelnicy naszego bloga. Raczej chodziło o zainteresowanie tym zjawiskiem osób, które nie miały z prepperami (tej formy spolszczenia będziemy się trzymać) wcześniej styczności. Autorzy wcześniej napisali książkę „Militarni. Już wojskowi, czy jeszcze cywile?” i polskich organizacjach proobronnych. W trakcie prac nad nią zetknęli się z prepperami i postanowili napisać osobną książkę o nich właśnie.

Nie można powiedzieć, że nie ma w niej wartościowych porad, tylko sprawiają one wrażenie rozrzuconych na przestrzeni 272 stron. Tak jakby brakuje im uporządkowania, jakiejś kolejności. Na końcu mamy bardzo przydatny materiał, który chyba niemal w całości jest powieleniem „Planu Początkującego Preppersa” autorstwa Universal Survival (wybaczcie to „chyba”, bo nie miałem zdrowia, by porównywać treść tego materiału z ostatnim rozdziałem książki).

Osobiście nie uważam, by książka przydała się komuś z Was do czegoś innego, niż porównania sobie podejść różnych ludzi zajmujących się tym samym. Mnie nie zachwyciła. :/

 

Jak oceniamy ten produkt?
Data recenzji
Produkt
"Preppersi. Przygotowani do przetrwania!"
Ocena
31star1star1stargraygray

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

18 komentarzy

  1. szlama25 pisze:

    Wie ktoś jak sie kisi barszcz?
    Jak nie to sie dowiedzcie.

  2. Artur pisze:

    Ta recenzja jest bardzo to bardzo nierzetelna !!! Pewnie jest to taktyka przekierowania potencjalnych czytelników tylko i wyłącznie na swoją książkę ” Domowy Survival „. Tak się składa że mam obydwie książki. Jeśli chodzi o książkę ” Domowy Survival ” To powiem szczerze ze książka jest naprawdę świetnie wydana jeśli chodzi o okładkę szatę graficzną i wielkość czcionki. Po za tym to takie mięso mielone z wypocinami chociaż nie twierdze że ktoś czegoś z niej pozytywnego się nie dowie. To jest raczej takie podsumowanie filmów na kanale Domowy Survival. Powiem wam o czymś o tym o tamtym ale do końca to chyba nie wiem bo nie 🙂 Niestety tak to wyglada. Gdybanie i opowieści dziwnej treści o czymś co się wyczytało na internecie lub zobaczyło u innych youtyberów. Mało co przekazywania własnej wiedzy. Jeśli chodzi o książkę ” Preppersi ” to może nie jest tak ładnie wydana ale czyta się ją świetnie. Jeśli chodzi o różne porady to autorzy przytaczają różne sytuacje jakie wydarzyły się w naszej historii np. katastrofy, powodzie, pożary i takie różne. Uświadamiają nam przez to dlaczego ma sens bycie preppersem i przed czym takie rozumowanie styl życia i zdobyta wiedza może nas uchronić. Książka jest godna polecenia. A dlaczego Krzysiu tak pojechał tak po konkurencji i taką zrobił recenzję że nie wiadomo o co chodzi. A jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o … Pozdrawiam

    • Survivalista (admin) pisze:

      Nie będę ukrywać, trochę się spodziewałem, że jakikolwiek mój głos krytyczny pod adresem tej książki może zostać odebrany jako wyraz, nie wiem, zazdrości, że ktoś napisał coś lepszego, niż my.

      Pomijam już taki drobny fakt, że tej recenzji nie napisał Krzysiek, tylko niżej podpisany, Artur Kwiatkowski. Krzysiek jej jeszcze nie czytał, ale dostał ją ode mnie wczoraj, może będzie chciał coś od siebie dodać do mojego tekstu.

      Nie chcę brać udziału w dyskusji o wyższości jednej książki nad drugą, bo jako współautor jednej uważam, że jest to nieeleganckie. Pozwolę sobie tylko skierować uwagę na inną recenzję tej publikacji.

    • Rafał M. pisze:

      Książka „Domowy Survival” to taka skondensowana i uporządkowana w formie książki zawartość tego bloga.
      Jak ktoś interesuje się tematyką i czytał tego bloga, to z książki niewiele więcej się dowie. Ale może dotrzeć do osób, które nie interesowały się wcześniej tematyką, lub którym niewygodnie czytać bloga na ekranie komputera.

      Jedynie czego mi w niej zabrakło, to na końcu kilku stron poradnika udzielania pierwszej pomocy. Akurat Autorzy nie są w tej dziedzinie ekspertami i można by zaprosić do współpracy choćby jakiegoś ratownika medycznego lub lekarza.
      Powtarzania takich informacji nigdy dość, a w razie jakiegoś wypadku (skaleczenie, złamanie, udar cieplny, zatrucie itp.) może akurat tylko ta książka być pod ręką.

  3. Rafał M. pisze:

    A autorzy tej książki są po jakichkolwiek studiach? Bo środowisko naukowe przykłada ogromną rolę do przypisów i podawania źródeł. Bez tego nie przepuści jakiejkolwiek pracy licencjackiej lub magisterskiej.
    Tak mi się skojarzyło, bo kiedyś też nie zwracałem uwagi na przypisy, uważałem je za mało istotne, aż przyszło mi kończyć studia…

  4. Wypowiem się jako jedna z osób udzielających wywiadu do książki. Jak autorzy mieli niby podawać źródła? Znaczną część tej książki to efekt wywiadów z konkretnymi osobami. W moim przypadku informacje nie pochodzą ze strony mojej ale właśnie z wywiadu który udzielałem droga elektroniczną. Kolejna kwestia. Proszę nie traktujcie tej książki jako formy konkurencji. Wy napisaliście poradnik a ta książka przedstawia zjawisko preppingu w Polsce. Manet spokojnie mógłbym powiedzieć że ta książka toruje drogę takim pozycjom jak Wasza. Ona inaczej do zagadnienia podchodzi i Wy inaczej.

    • Proszę wybaczyć drobne literówki z telefonu pisze

    • Survivalista (admin) pisze:

      Jeśli autorzy książki przytaczają czyjeś słowa opublikowane już gdzieś w internecie, powinni podać źródła. Jeśli z każdym rzeczywiście rozmawiali (choćby mailowo), to naturalnie nie ma takiej możliwości.

      A co do konkurencji, to jako że treść naszych książek częściowo się pokrywa, tak będą traktowane i to nie tylko przez nas. Ja tam osobiście się cieszę, że zjawisko przygotowań na trudne czasy pojawia się w mediach i książkach. Bo to zawsze większa ilość ruchu tu u nas na blogu.

  5. Robert pisze:

    Porównywanie tych książek do siebie jest nieporozumieniem. Ich zawartość jest zgoła różna. „Gdzie Rzym, gdzie Krym?” Autor recenzji pisze „Nie chcę brać udziału w dyskusji o wyższości jednej książki nad drugą, bo jako współautor jednej uważam, że jest to nieeleganckie” – no własnie to uczyniłeś. Trochę zabrałko tutaj ogłady. Naszczęście DS traktuję jako ciekawostkę, a nie jako wyznacznik tego jak mam żyć czy co mam czytać. Macie wielką wiedzę ale jest to tylko i wyłącznie wiedza teoretyczna. Równie dobrze możecie mówić o budowie bomby atomowej.
    Pozdrawiam.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Dlaczego jest nieporozumieniem?

      Jedna książka z założenia miała być podręcznikiem pomagającym przygotować się na trudne czasy.
      Druga miała być czymś w rodzaju reportażu opisującego zjawisko, a jednocześnie we wstępie autorzy sami piszą:
      „Nasza książka byłaby niekompletna, gdybyśmy nie dostarczyli Wam odpowiedzi na kluczowe pytanie: jak się za to wszystko zabrać? Jak zostać preppersem? Od czego zacząć? Znajdziecie w niej odpowiedź, i to bardzo wyczerpującą.”

      Ja oceniam przydatność tej książki dla ludzi takich, jak ja sam i dla naszych Czytelników, których (jak sądzę) znam całkiem nieźle, bo od siedmiu lat jestem z nimi tu na blogu w kontakcie. I dlatego napisałem: „mam wrażenie, że książka powstała dla odbiorców zupełnie innych, niż Czytelnicy naszego bloga”.

      Zaś Twój komentarz odnośnie tego, co Tobie się wydaje, że wiesz na mój temat, mogę skwitować jedynie uśmiechem. Bo wiesz o mnie dokładnie tyle, ile ja Ci wiedzieć pozwalam, ujawniając informacje na swój temat. A to naprawdę niedużo…

      • Robert pisze:

        Również Twój komentarz mogę skwitować jedynie uśmiechem bo na Twój temat wiem tylę ile ja chcę. Niestety nie jesteś na tyle interesujący żebym miał się pofatygować zapoznać się z Twoją osobą. Dla osoby, która będzie chciała się dowiedzieć o Twoim życiu, rodzinie, ukończonych szkołach, miejscu zamieszkania itd, itp nie ma problemu. Wystarczy zapłacić średnio inteligentnemu prywatnemu detektywowi i informacje o Tobie będą podane na tacy. Kwestia ceny, tylko pytanie czy warto i czy to ma sens?
        Pozdrawiam i bez odbioru.

  6. Krzysiek. Ja ostatecznie muszę powiedzieć to tak i myślę że częściowo się ze mną zgodzisz. Książka jest dobrze napisana. Ale jej przydatność dla nas jako osób które w temacie siedzą jest znikoma. No chyba żeby ta książkę komuś dać by pokazać mu o co w tym wszystkim chodzi. Użyje porównania. Wyobraźmy sobie książkę o tytule „Czym jest chrześcijaństwo „. Takiej książki nie poleci się na przykład praktykującym katolikom lub księżom bo ich wiedza znacznie będzie przekraczać zawartość książki. Książkę o tym tytule można polecić komuś spoza kręgu. Ale już książkę o tytule ma przykład „Jak żyć w zgodzie z Ewangelia ” takim osobom polecić można. Osobiście uważam że tutaj sytuacja tak się przedstawia . W mojej prywatnej ocenie nie za fajnie postąpiłeś odrzucając propozycje wywiadu. Podejrzewam że byłbyś w niej wielokrotnie cytowany i mógłbyś zyskać nowych czytelników a tym samym klientów na książkę. Zakładam jednak że Twoja decyzja wynikała w dużej mierze ze strategii wydawnictwa Twojej książki. Czyli zadziałał czysty biznes. Cóż. Szkoda. Musisz jednak przyznać że książka ma bardzo poważna zaletę. Traktuje ona nas jako grupę społeczną bardzo poważnie. Nie jesteśmy w niej przedstawiani jako niedzielni komandosi czy paranoicy ale właśnie jako ludzie pragmatyczni. Jesteśmy przestawienie w bardzo pozytywnym świetle. Da się to przecież odczuć czytając książkę. Czemu o tym nie wspomniałeś? Przecież po tym jak my jako społeczność jesteśmy przestawiania w mediach książka ta wytacza nowe tory . Przypomnij sobie Twój ostatni występ w Pytaniu na śniadanie (chyba nie pomyliłem programu). Prowadząca kobieta no prawie się z Ciebie śmiała. Natomiast książka traktuje nas jako ludzi poważnych a nie paranoików i sam ten fakt według mnie powinien przyczynić się do bardziej przychylniej recenzji z Twojej strony. Koledzy – Krzysiu i Arturze – naprawdę nie musicie traktować każdego bloga, strony, książki o podobnej tematyce jako swojej konkurencji.

    • PS. Krzysiek. Przepraszam za
      użyte zdrobnienie. Auto korekta

    • Krzysztof Lis pisze:

      Mnie w to nie mieszaj, ja jeszcze tej książki nie przeczytałem. 😉

    • Zgadzam się z przedmówcą. Owa książka nie stanowi rewolucji, której być może oczekuje określona grupa potencjalnych odbiorców. To próba zrozumienia i odczarowania środowiska preppersów, wciąż kojarzonego – użyję znanego stereotypu, z hamburgerem ostrzącym dzidy na hordy zombie. To nie jest stricte poradnik (chociaż zawiera pewien usystematyzowany opis), próżno tu szukać schematów czy fotografii. Zamiast tego szereg wywiadów z osobami, które przedstawia się jako twardo stąpające po ziemi, dalekie od typowego wizerunku kreowanego w mediach, starające się zabezpieczyć rodziny i dobytek na wypadek wystąpienia sytuacji, które często stają się głównymi tematami wiadomości. Pozdrawiam

  7. Adi311 pisze:

    Nie uważam, że ta recenzja to atak na konkurencję. Czytałem obie. Nie mam żadnych udziałów w blogu i książce Domowy Survival a moje wrażenia są bardzo podobne. Jest różnica między poradnikiem a publicystyką. A wskazana książka to opis zjawiska plus porady zebrane od osób, które się tym zagadnieniem interesują. Dobre dla osób, które nic o prepperingu nie wiedzą lub dopiero zaczynają, później i tak trzeba poczytać więcej u autorów wspomnianych w książce, bo tam widać nie wybrane ogolniki ale metodologię, filozofię, podejscie do prepperingu. Jak dla mnie książkę, fakt czyta się łatwo ale nic bym nie stracił, gdybym tego nie zrobił:).

    • Typowa książka która można po prostu przeczytać i odłożyć na półkę lub przekazać dalej. Natomiast książka Domowego survivalu to poradnik który można zachować i co jakiś czas do niej wracać. Książka Preppersi … według mnie bardziej nadaje się do biblioteki publicznej niż osobistej. To oczywiście moje w pełni subiektywne odczucie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.