Przygotowania na max kilka tygodni

Dziś dla odmiany publikuję jeden z listów od czytelników, opatrzony moim komentarzem. Pozwoliłem sobie podzielić go na części, bo tak wygodniej będzie mi odpowiadać.

List dotyczy tego, że zdaniem autora nie warto przygotowywać się na kataklizm trwający kilka miesięcy, a na znacznie krótszy okres.

Poczytałem trochę tego bloga i bardzo podoba mi się pomysł.
Mam też kilka uwag które mogą być pomocne użytkownikom i pozwolić nieco zracjonalizować swoje przygotowania.
Sam interesuję się trochę tym tematem od około 10 lat.
Moje porady po przeczytaniu artykułów i komentarzy:
Za dużo z osób które tu się wypowiadają chce się przygotować na długotrwałe przetrwanie w dobrych warunkach.
Nie potrzebna wam zbilansowana bogata we wszystko dieta na kilka dni, tygodni. Macie przetrwać, tylko i aż tyle. Nie jest wam potrzebna kanalizacja bierząca woda i prąd w waszym schronie.
Wasze przetrwanie będzie zależało od czasu reakcji i umiejętności oraz determinacji. Mój zestaw ewakuacyjny jest prosty. 2 latarki, 20 metrów liny, nóż ze stałą głownią nóż składany i multitool, pałka teleskopowa, zapalniczka i zapałki sztormowe, podpałka do grilla w kostkach, apteczka i folia termiczna x2 oraz paczka folii remontowej i kilka metrów drutu.Oprócz tego dwie tabliczki czekolady, 4×1,5 litra wody, 8 batoników dla sportowców (kulturystów) każdy ok 500 kalorii, paczka karmy dla psa. Jest to zestaw dla dwóch osób i psa na zakładane dwa dni.

Nie podoba mi się takie podejście. Zakłada ono bowiem, że kryzys zakończy się po kilku dniach. Że po tym czasie nagle zaczniemy z powrotem mieć dostęp do energii, żywności, opieki medycznej. W mojej opinii takie myślenie jest naiwne — niewiele trzeba, by nietypowe okoliczności rozłożyły całe państwo i wszystkie jego służby na łopatki. A wtedy liczyć będziemy mogli tylko na siebie, ewentualnie zaufanych sąsiadów i przyjaciół.

Zestaw ucieczkowy oczywiście powinien być zestawem ucieczkowym, czyli na kilka dni, ale musimy zadbać o trwałe zaspokojenie naszych wszystkich potrzeb.

Przygotowania które polecam każdemu kto chciałby się przygotować to: kurs pierwszej pomocy, kurs samoobrony najlepiej nic co jest efektowne więc kravka i sambo są najlepszym wyborem a wszelkiego rodzaju wysokie kopnięcia i walki w parterze odpadają. Wspinaczka oraz kursy językowe- niezbędne w przypadku wojny i okupacji. Wyjazdy w góry i spacery nauczą was jak dobrać odzież oraz co trzeba zabrać aby się przemieszczać. Trzeba nauczyć się prostych czynności jak wiązanie węzłów aby umożliwić sobie i bliskim ucieczkę np. z płonącego budynku.
Najtrudniejsze jest zdanie sobie sprawy ze słabości jakie nasza grupa (najbliżsi) posiada. Czy w tej grupie jest ktoś niepełnosprawny, chory, ranny i czy w trudnej sytuacji opuścimy tą osobę. Czy w przypadku kryzysu ratujemy całą rodzinę czy radzimy sobie tylko z najbliższą. Czy szanowna teściowa ma sobie radzić sama czy też okażemy litość i skrócimy jej męki. 🙂 Czy nasze dziecko jest przygotowane na porzucenie swojego chomika którego przecież nie zabierzemy. Czy nasza druga połówka jest osobą stabilną i nie wpadnie w panikę czy też się podda skazując nas na śmierć. Zróbcie prosty test będąc na spacerze kryknijcie nagle padnij lub uważaj i zobaczcie reakcję, prawdopodobnie zapyta się o co wam chodzi a nie zareaguje. I pomyślcie co by się stało w chwili zagrożenia.

Te uwagi są bardzo cenne. Nie sposób koncentrować się na rzeczach, które umiemy lub lubimy robić. Sztuką jest pamiętać o słabych stronach i próbować je eliminować — choćby z pomocą innych ludzi, którzy znają się na czymś, co nam jest obce.

Bardzo podoba mi się koncepcja różnego rodzaju testów, ćwiczeń i symulacji, które możemy sobie zorganizować. Takich, o jakich pisałem tutaj oraz tutaj. Pomogą nam one oczywiście nauczyć się efektywnego wykorzystania sprzętu, ale także ułatwią znalezienie naszych słabych stron. No i przyzwyczają do tego, że kiedyś z tych umiejętności i sprzętu trzeba będzie w końcu skorzystać. To może mieć największe znaczenie…

Mój schron który planuje wykonać w przyszłości będzie na bazie szamba betonowego. zarówno beton jak i ziemia powstrzyma promieniowanie właz będzie się znajdował w altance nad nim aby chronić właz przed częścią pyłu i ciekawskimi. Altana pełnić będzie również funkcje przebieralni a raczej miejsca porzucenia ubrań i opłukania się po wycieczkach na zewnątrz które można odbywać po tygodniu od wybuchu. W schronie nie będzie kanalizacji ani prądu. Toaleta turystyczna bądź wiadro i worki. Zapas jedzenia i picia na dwa tygodnie. Oprócz tego dodatkowe narzędzia jak piła, siekiera, łuk bądź kusza oraz wiatrówka jednostrzałowa i jeśli się uda broń palna. Z ubrań niezbędne plus kombinezony chemiczne i maski- jak do usuwania azbestu. Potrzebnych jest kilka bo trzeba je zostawić na zewnątrz lub zakopać w samym bunkrze po użyciu do małych wycieczek. DO tego kilkadziesiąt litrów wody, karty do gry jakieś inne gry i książki. Świece, latarki i oczywiście apteczka.
Ale nie na pół roku. Jeśli chcecie wybudować autonomiczny schron na miesiące to nie starczy wam kasy a pozatym  w razie wojny zostanie natychmiast zajęty przez władze.

Nie ma żadnego problemu, by przygotować sobie schron z zapasem żywności na miesiąc-dwa. Wystarczy pogodzić w jednym miejscu schron i ziemiankę do przechowywania zapasów żywności. Nie jest niczym trudnym zgromadzenie zapasu na 3 miesiące, z czego 2 mogą być w ziemiance a 1 w domu. 2 tygodnie w mojej opinii to zdecydowanie za krótki okres.

Nie widzę też problemu w podłączeniu do tej ziemianki wody i kanalizacji. Choćby miało być bardzo prowizoryczne. Toalety turystyczne są całkiem niezłe, ale ich pojemność nie starczy nawet na tydzień intensywnego użytkowania. A potem coś trzeba z zawartością robić — i życzę powodzenia w przelewaniu jej do innego pojemnika w ciasnym, ciemnym schronie, ze słabą wentylacją i słabym oświetleniem. 😉

No i nie wiem, czemu mamy się obawiać zajęcia schronu przez władze? Mały schron o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych będzie dla władzy zupełnie bezużyteczny, zresztą władza wcale nie musi o nim wiedzieć, prawda? 😉

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

38 komentarzy

  1. skrobnąłem już, że rozpatruję dobry trening bokserski jako inwestycję na przyszłość (oczywiście uzupełniony innymi MA), a obecnie cisnę żelazo na pakerni – dlatego podoba mi się sugestia o sporcie

    podoba mi się idea szkoleń, zwiększania potencjału, doskonalenia języków obcych

    jednakże każdy mail ma ziarno prawdy – bo nie sposób przewidzieć co się stanie w 100%

  2. „Zróbcie prosty test będąc na spacerze kryknijcie nagle padnij lub uważaj i zobaczcie reakcję, prawdopodobnie zapyta się o co wam chodzi a nie zareaguje. I pomyślcie co by się stało w chwili zagrożenia.”

    bardzo głupi test, nie róbcie tego

    wynik oczywisty a droga do popsucia relacji z kobietą pewna

    kobietę ewentualnie można włączyć w przygotowania survivalowe, na zasadzie sportu, zabawy, itp. – ale uprzedzić ją! i zyskać akceptację!

    chyba muszę napisać coś więcej – bo cały czas widzę podobne błędy w środowisku

  3. Iulius pisze:

    Bardzo jestem ciekaw, co takie przygotowania dadzą podczas hiperinflacji.

    • Masz na myśli te przygotowania opisane przez autora listu? Moim zdaniem przydadzą się na niewiele.

    • Admin RO pisze:

      wiesz, to pytanie z gatunku – co da przygotowanie do wybuchu jądrowego i wykopanie sobie bunkra pod ziemią, kiedy przyjdzie powódź i wszystko zaleje :>

    • MaQ pisze:

      Nasze zapasy staną się duuużo warte 🙂 Dobrą próbkę tego miałem z cukrem.. kupiłem zgrzewkę 2,20 za kilo – po 3 tygodniach cena przebiła 5,50 🙂 wystarczył mi aż cena znowu opadła do racjonalnego poziomu. Suma sumarum warto mieć zapasy – choć przyznam że robienie bunkra z prądem kanalizą i biezącą wodą jakoś mi się nie kalkuluje. Z tego co zrozumiałem z omawianego mejla autor bardziej nastawia się na przeżycie za pomocą swoich umiejętności (i to w umiejętności radzi inwestować) zamiast zamykania się na miesiące w konserwie. Mi też taki model jest bliższy. Człowiek powinien się adaptować – nie konserwować. Jest to dyskusja bardziej filozoficzna – co jest lepsze Jing czy Jang? 🙂 Jak już gdzieś (w którymś poście) wspominałem – najlepsza moim zdaniem do przeżycia jest grupa osób.. plemię/klan wspierające się nawzajem – wykorzystujące swoje atuty. Przy okazji.. taki „Domowo-surwiwalowa” loża masońska /sekta ludzi surwiwalowo zakręconych też mogła by mieć praktyczne znaczenie nawet bez kryzysu. Tak jak wspomniana ziemianka. Hem.. no bo np. mi by się przydała pomoc prawna, ja a komuś mógł bym np machnąć jakiś programik 😛 a ktoś inny mógł by połamać nogi jakiemuś niegrzecznamu chłopcu co to „przeszkadza”.. itp itd.. przykładów z historii można mnożyć w nieskończoność.

      • jestem za

        konkrety? lokalizacja? propozycje?

        • inaczej powiem, własnie jestem w środku pisania o systemie samopomocy i alternatywnych rozliczeń, który mógłby funkcjonować np. w ramach takiej grupy survivalowców w sytuacji kryzysowej, post-kryzysowej a nawet i teraz

          (kolejna reklama posta – jak Survivalista pozwoli… hehe)

          http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/2011/10/jak-stworzyc-realnie-pieniadze-z.html

          pytanie, czy dałoby radę zawiązać jakąkolwiek realną współpracę między ludźmi porozpraszanymi po całej Polsce

        • MaQ pisze:

          Organizacja rozproszona jest jak naj bardziej możliwa. Internet to naprawdę dobre medium i wiele sieda z tego wycisnąc.
          Rozproszenie ma bardzo dużo cech pozytywnych – w tym wypadku lokalizacja nie jest potrzebna. Bardziej potrzebne sa wzajemne reguły postępowań. Pomoc wzajemna. Wymiana doświadczeń. Miejsca zgrupowań. Wspólna organicacja np treningów – grupą lepiej negocjować np ceny itd.
          To wszystko trzeba by jakoś objąć czyms w rodzaju statutu, regulaminu (czy jak tam zwał) Opisać struktury.. itd itp..
          Zarejestrowałem się właśnie na Boungler może tam coś wysmażę. Co do wymiany Barterowej.. hem.. jak dla mnie troche za prymitywna – zastanawiałem się nad BitCoin (mozliwośc przenoszenia mamony np na pendrive itp.) Dobre ale tylko przy założeniu że nie wszystko padnie.. Tzn dobre do czasu. 🙂

  4. K pisze:

    Chciałbym żeby był poruszony temat mobilizacji.

    Będzie to pierwsza rzecz które państwo ogłosi w chwili niepokoju.

    Wtedy większość przygotowań traci sens.

  5. Piotrek pisze:

    W odpowiedzi na komentarze do mojego meila.
    Zakładacie przetrwanie w bunkrze 3 miesiące… Jeśli będziecie mogli z niego wyjść dopiero po trzech miesiącach tzn. że stało się coś takiego na co nie będziecie i tak przygotowani. Np. pandemia, atak biologiczny itd… W naszym kraju jest obowiązek rejestracji bunkra więc jeśli wybudujesz taki na 3 miesiące dla całej rodziny to ktoś Cię podkabluje. Jeśli zrobisz to oficjalnie to w momencie konfliktu przyjedzie Pan Wójt z Panem komendantem i Cię wypierniczą. Urzędowo i zgodnie z prawem. Pamiętajcie że po wybuchu jądrowym możecie wyjść na zewnątrz już po paru dniach. Szukać pomocy i nieskażonego jedzenia. A co do przygotowań szkolenia się itd. Państwo się rozpadło, nie ma władz, niczego. Ty siedzisz sobie z zapasami na trzy miesiące czy rok w bunkrze. Ja ze swojego wyszedłem po dwóch tygodniach i założyłem że nie będę gromadził zapasów na przetrwanie tylko przygotowałem się że będę polował na takich jak Ty. Walki, strzelnica, broń i chęć zapewnienia przetrwania sobie i rodzinie. Pamiętajcie że takich jak ja będzie dużo. Możecie mnie osądzać ale ja założyłem przetrwanie. Jeśli się zastanowicie czy zabilibyście w obronie dziecka, żony i to będzie odpowiedź twierdząca to jesteście tacy jak ja. A co dadzą takie przygotowania podczas hiperinflacji itd. na świecie będzie wtedy prawdopodobnie wielu wściekłych i biednych. Ktoś powie to wina rudych i zacznie przewodzić. Później stwierdzą że w Szkocji jest ich dużo za dużo… Przypomina wam to coś? Ale oczywiście kryzys ekonomiczny nigdy nie doprowadził do wojen… A w czasie wojny nie przyda się znajomość języków umiejętność strzelania i dobra kondycja bo i po co….

    • Survivalista (admin) pisze:

      Chętnie poczytam o tym, z czego wynika obowiązek rejestracji tego bunkra, bo mam wrażenie, że nie wiesz o czym piszesz.

      Po wybuchu jądrowym nie zamierzam wychodzić na powierzchnię wcześniej, niż po kilku tygodniach. Bo i po co? Jaki jest sens wystawiania się na promieniowanie, jeśli wcale nie będzie to konieczne?

      Dobrze wiedzieć, że będziesz polować na takich, jak my. Ale miej świadomość tego, że tacy jak my wcale nie będą tacy bezbronni, jak mógłbyś tego chcieć. Założenie „będę mieć broń i amunicję i w razie czego ukradnę wszystko, co mi potrzeba”, jest naiwne.
      1) W momencie konfliktu pożegnasz się z całą posiadaną legalnie bronią, bo Ci ją zarekwiruje żandarmeria.
      2) Jeśli broń będziesz mieć nielegalnie, z całą pewnością ktoś Cię podkabluje.
      3) Uzależniasz się w tym momencie od innych, których będziesz musiał znaleźć i zabić albo przynajmniej okraść, by zdobyć żywność, wodę, cokolwiek. Ja wolę być niezależny od nikogo.

      Nie bierz tego do siebie, bo nie jest moją intencją Cię obrażać. Uświadom sobie tylko, że nie możesz zakładać, że „w razie czego” przyjdziesz do mnie i mnie obrabujesz z tego, co będę mieć. Uświadom sobie to teraz, a nie w momencie, gdy dostaniesz kulkę między oczy ode mnie albo od kogoś takiego, jak ja. Wtedy będzie już za późno.

      Sztuki walki? Strzelanie? Owszem, ale nie można się tylko na tym koncentrować.

      • kondycja, walka, strzelanie… itp.

        hmm…

        gadamy o wielkim bam, hipotetycznie, kiedyś tam…. a tymczasem wyjdziemy wieczorem na miasto i ktoś tu i teraz spuści nam małe bam

        ja już jestem bliski decyzji o rozszerzeniu obecnego treningu o MA, tak jak rozszerzyłem domowy trening o klub, itp.

        oczywiście nikt w otoczeniu nic nie wie

        oficjalnie rehabilituje sobie bolący kręgosłup

      • Boungler pisze:

        Po pierwsze bunkier nie jest wam potrzebny, a to z tego powodu że najlepiej tą rolę zapewni wam piwnica, bez konieczności zgłaszania obiektu w urzędach i jej legalizacji – może zwyczajnie warto ją dozbroić i mamy sprawę załatwioną.
        Po drugie, sądząc po waszych wypowiedziach za bardzo nie ma w nich wiedzy na temat budowy takich bunkrów. Jeżeli mają one przetrwać promieniowanie lub skażenie w pierwszej kolejności muszą posiadać dość zaawansowaną infrastrukturę wentylacyjno-flitracyjną a jest ona dość kosztowna. Kilka tygodni w jednym pomieszczeniu robi swoje. Nie wiem na ile brany jest tutaj aspekt psychologiczny, z tego co się domyślam nikt tutaj nie przebywał w podobnych warunkach tak długo. Nie osądzam was, ale to tylko takie internetowe gadanie.

        Co do kolegi który objął strategię działania – czyli zdobywania pożywienia i zasobów, ponieważ sam ich nie zrobił i nie będzie robił – to się z nim w zupełności zgadzam. Wszelkie rezydowanie w jednym miejscu nawet zapomnianym będzie prowokować. Przyjdzie jedna osoba, jakoś się może i da obronić ale jak przyjdzie zwiadowca to na taki zapas zaatakuje was cała grupa uzbrojonych ludzi i po zapasach.

        Tutaj rozwiązaniem jest zwyczajne grupowanie się, czyli tworzenie siedliska skupiającego wiele osób, niemniej jednak zawsze znajdzie się ekipa polująca której będzie zwyczajnie więcej … a jak nie to się dozbroją i będzie ich jeszcze więcej, w końcu jest o co walczyć. 1-osoba zapas na 3 miesiące, 10 osób do powalenia = zapas na 10 miesięcy, hm.. tak było, jest i będzie. Odgrażanie tutaj, jakie między sobą wymieniacie nie ma najmniejszego sensu. Od po prostu. Należy się przygotować na każda ewentualność.

    • Czy zabiłbym w obronie dziecka i rodziny? Na odpowiedź nie potrzebuję nawet 0,01 sekundy do zastanowienia.

      • DTC pisze:

        W obronie ok, ale sugerujesz napadanie innych i rabowanie ich a to nie jest żadna obrona.

        Jeśli ktoś decyduje się nie robić zapasów na dłuższy czas i zakłada, iż w krytycznej sytuacji (gdy te 2-tygodniowe zapasiki się skończą) będzie polował na tych co postanowili (i mieli taką możliwość) zrobić zapasy większe to będzie wtedy zwyczajnym bandytą zasługującym na kulkę w łeb (oczywiście w „obronie kobiet i dzieci”).

        Ok możesz nie robić dużych zapasów, ale jak się one już tobie skończą to nie ma zmiłuj się – możesz o nie innych co najwyżej poprosić.

        • nic nie sugeruję,

          musiałeś pomylić moją wypowiedź z kimś innym, albo sobie dopowiedziałeś

          • DTC pisze:

            Przepraszam, – rzeczywiście moja pomyłka – to użytkownik „Piotrek” to sugerował i o jego wypowiedź mi chodziło. Powinienem lepiej sprawdzić komu odpowiadam, bo faktycznie komentarze masz sensowne, w przeciwieństwie do w/w usera. Jeszcze raz zwracam honor.

          • Admin RO pisze:

            Nie ma problemu.

            (Admin Racjonalne-Oszczędzanie)

    • Ciek pisze:

      „będę polował na takich jak Ty”

      Dawno już nie słyszałem nic głupszego. Na takich jak ja to znaczy na kogo i na jakich i właściwie gdzie? Myślisz, że w przypadku kryzysu ktoś założy koszulkę z napisem „Jestem bezbronnym frajerem z toną żarcia w piwnicy. Wpadajcie na imprezę!”?

      Rachunku prawdopodobieństwa nie da się oszukać. Po pierwsze, do ewentualnej katastrofy będzie przygotowana garstka ludzi, pozostali nie będą mieli nic więc co najwyżej możesz starać się pozyskać tzw. „ludzinę” 😀 Większość ludzi nie ma w domu nawet paczki zapałek albo śpiwora, to co właściwie chciałbyś zabierać? Po drugie, żadna krav magia albo inne mma nie stanowią odtrutki na kosę w plecach albo kulkę we łbie więc za którymś tam podejściem do „polowania” by ci się noga podwinęła i sam byś skończył na grillu. Reasumując, ten plan trzeba jakoś dopracować 😉 Ja wychodzę z założenia, że te pół roku można sobie posiedzieć na wakacjach, aż się większość „myśliwych” wzajemnie powyrzyna i zdechnie z głodu. Tym bardziej, że zapasy żarcia na pół roku to ani finansowo ani objętościowo nie jest aż tak wiele.

      • Ciek pisze:

        Aha, zapomniałem jeszcze dodać, że z różnych scenariuszy problemów większość jednak zakłada funkcjonowanie władz publicznych, a władze mają to do siebie, że im gorzej, tym bardziej są „stanowcze”. W skrajnych sytuacjach już samo wyjście z domu może człowieka narazić na przebieżkę ścieżką zdrowia albo nawet rozstrzelanie więc zakładanie sobie, że się tak będzie łazić i „polować” samo w sobie jest już nad wyraz optymistyczne.

  6. DTC pisze:

    Nawiązując jeszcze do tematu i kwestii wzbudzania ciekawości innych (i władz). Jak sobie pomysłodawca betonowego schronu wyobraża budowę szamba w chwili gdy ma już przyłącze zwykłej kanalizy?

    Ile osób znacie z otoczenia, które świadomie zamieniły kanalizę na szambo?

    Nie słyszę, zero?

    ha, więc po co w takim razie ktoś buduje szambo skoro ma kanalizę? Plotki się szybko rozchodzą i ktoś w końcu pokapuje się, że chodzi o prowizoryczne pomieszczenie (schron, a może ukryte skarby?). Tak czy inaczej łatwiej wybudować małą ziemiankę niż taką betonową prowizorkę schronową 😛

    chociaż nawet budowa ziemianki może zainteresować co najmniej sąsiadów, wbrew pozorom, ludzie potrafią takie rzeczy zauważyć i skumać o co biega.

    Kanaliza i prąd w schronie. Jakoś nie wyobrażam sobie, aby dobrze pomyślany schron (szczególnie taki do użytku po wybuchu atomowym) nie uwzględniał tak podstawowych rzeczy, tym bardziej, że da się to załatwić. W końcu jeśli już ktoś ma kasę i czas na zmontowanie betonowego „pudełka”, to cóż za problem dodać obok mniejsze pomieszczenie z lepszą wentylacją, aby umieścić w nim np. generator prądu i odprowadzenie kanalizy? Strzelanie klocków po kątach uprawiano wieki temu i jakoś się to nie sprawdziło, więc po co do tego wracać?

    Inna kwestia to powietrze. Można się zamknąć w bunkrze, przeczekać chwilę i co dalej? Jak z wymianą powietrza i filtrami? Nie można ot tak sobie „altanki otworzyć”. Regeneracja powietrza, usuwanie dwutlenku węgla – no to wymaga urządzeń, które przepadają za prądem 🙂

    A wyprawy w stroju ochronnym – po każdej wizycie wywalać ubiór, bo został skażony? To ile tego by trzeba mieć i na ile to starczy? Również dobrze można tę kasę zainwestować w większe zapasy i być może będzie to lepszy wybór. Albo w jakiś licznik do monitorowania skażenia – bo co po informacji, że jest skażenie skoro można sprawdzić jak wysokie i ile można przebywać na skażonym terenie?

    Poza tym powódź – na terenach zagrożonych wielką wodą schron bez zabezpieczeń antypowodziowych w krytycznej chwili (np. duże opady) nie za bardzo się sprawdzi. zresztą jak już się bawić w schron to wypadałoby dodać co najmniej 1 dodatkowe wyjście awaryjne.

    Jak ktoś decyduje się na autonomiczny schron z prawdziwego zdarzenia (tylko kogo na to stać?), to nie tylko pozwolenie na budowę jest wymagane. trzeba przedstawić projekt, coby urzędasy sprawdziły czy faktycznie schron będzie nadawał się do swojego celu (łącznie z zapewnieniem warunków sanitarnych). Oczywiście wszystko oficjalnie „dla dobra obywatela”. A jak już w urzędzie zapiszą że tu i tu jest schron (tyle m2 a tyle), to jesteśmy na straconej pozycji. Podobnie jak właściciele co lepszych terenowych samochodów w czasie zagrożenia.

    Zresztą stawiałbym na to, iż info że schron jest zasugeruje komuś: „skoro jest schron to i zapasy” i nie potrzeba oślepiającego błysku na horyzoncie, aby zaradnego obywatela sprowadzić do „jedynego słusznego poziomu”.

    • na wielu terenach podmiejskich kanalizy nie ma – więc wstawienie nowego szamba – bo stare przecieka – nie zwróci niczyjej uwagi

      ewentualnie stawia się szopę, blaszak – i tamże kopie, muruje, itp. – i to samemu, po godzinach = samowolka budowlana i tajemnica

      żona ma wiedzieć, że budujemy zapasową piwniczkę i nic więcej, żadnej ideologii survivalowej, i że ma trzymać ozór za zębami, bo przyjdzie kontrola, zarządzą karę i nie będzie już kasy na waciki i wypady do miasta do galerii handlowej

  7. magister pisze:

    pochwalony:)

    kilkanaście tematów temu zaproponowałem właśnie tematykę budowy schronu…wypowiadali się też budowlańcy (podobny temat puściłem na forum o budowaniu) i wyszło właściwie podobnie czyli:

    – jeśli robić coś takiego to dla siebie
    – jeśli dla siebie to trzeba to ukryć przed innymi
    – najlepiej mówić o budowie szamba
    – jeśli masz żonę upierdliwą możesz powiedzieć, że robisz piwniczkę do wina…
    – warto budując coś takiego pamiętać o izolacji cieplnej i wodnej coby nas nie zalewało
    – podprowadźmy tam wodę i warto wpiąć się w kanalizę
    – i oczywiście nie warto się tym chwalić ….

    mam pytanie do was i admina
    słyszałem o tym, że gdy pierdyka atomówka to idzie fala elektryczna
    ( czy coś koło tego) i niszczy wszystko co przewodzi prąd
    czy można jakoś się przed tym zabezpieczyć?
    Natchnęło mnie to pytanie, gdyż noszę się z zakupem dobrego zegarka z kompasem ale tak sobie pomyślałem, że nic mi po nim gdyż ma napęd na baterię, która od razu by padła po wybuchu atomowym….a może zegarek nadal by działał gdybym miał napęd kinetyczny( napędzany ruchem ręki) co wy na to?
    Może osobny wątek?

    • MaQ pisze:

      Z góry przepraszam za cynizm ale mam dla Ciebie jedną radę: zamiast zegarka z kompasem – kup kompas z zegarkiem. 🙂 Oczywiście na wypadek wybuchu atomowego w pobliżu zegarek koniecznie nakręcany!
      To o czym piszesz to EPM jeżeli zpsuje Ci zegarek tzn że i tak ten zegarek nie był Ci już potrzebny 😉 Możesz jeszcze zamiast kompasa w zegarku kupić taki oto nóż: http://www.sklep-asg-rc.pl/product-pol-1723-Noz-Survival-Taurus.html surwiwalowy rambo z kompasem w rękojeści
      Niestety teraz lipę robią i nie ma on już schowka z chaczykiem i żyłką w rękojeści oraz nieprzemakalnymi zapałkami!
      A tak na serio.. jeżeli chces używać kompasu – kup kompas – pojdz kilka razy na jakies imprezy typu NMnO i zapomnij o zabawkach.

      • Admin RO pisze:

        haczyk się piszę przez samo h 🙂
        (tak życzliwie piszę tę wskazówkę – proszę się nie pieklić)

        a co do noża Rambo to rzeczywiście był to fajny patent

    • Admin RO pisze:

      coś mi się zdaje, że prędzej niż pierdyknie atomówka – to pierdyknie Tusk z jakimś nowym, cwanym POdatkiem, tak że normalnie będziemy z głodu trawę żreć…

    • Boungler pisze:

      Po wybuchu atomówki (co w cale nie jest takie nieprawdopodobne) wszystko co posiada najmniejszy układ na półprzewodnikach przestaje działać na stałe. Robiono już eksperymenty i po prostu amen. Aby sobie bardziej wyobrazić co nas czeka to z ciekawszych rzeczy które używamy na co dzień:

      – wszystkie latarki diodowe lub na bazie sterownika obsługującego cree
      (kupić latarki na tradycyjną żarówkę)
      – Cały sprzęt komunikacyjny od radia po telefony i cały drobny bajzel gadżeciarski
      – Rozruszniki serc
      – Cała aparatura medyczna jeżeli ktoś takową w domu posiada
      – jeżeli w bunkrze będzie działał zaawansowany system filtracji chemicznej – to nie będzie działał.
      – agregaty spalinowe (mają już nowoczesne iskrowniki) – nie odpalimy ich i nawet na tzw korbkę też nie zapalą

      Prawdę powiedziawszy będzie działało tylko to co funkcjonuje czysto mechanicznie.

      Zabezpieczenie zrobisz z grubej stalowej walizki z izolatorem w postaci nawet pianki styropianowej – do środka wrzucasz wszystko co potrzebne z elektroniki. Walizka nie może mieć nawet najmniejszej szparki.

      Inna sprawa to to co zdarza się już stosunkowo często – czyli nie atomówki 🙂 lecz zwykłe planetoidy-bolidy. W zależności od ich wielkości, jeżeli łupnął wytwarza się również EMP.

  8. artur xxxxxx pisze:

    @Survivalista
    „Nie widzę też problemu w podłączeniu do tej ziemianki wody i kanalizacji”

    To napisz proszę jak proponujesz to wykonać, bo dla mnie zrobienie skutecznej kanalizacji pod poziomem gruntu, to jednak spory problem.
    Trzeba zastosować rozdrabniarkę i pompy, podłączyć to następnie do szamba/kanalizacji. Trzeba zapewnić sporo energii na zasilanie, więc dochodzi dobry generator i kominy spalinowe, najlepiej nieprzepuszczające czynników ABC. Dycha nie wyjęta albo dwie…

    • Survivalista (admin) pisze:

      Usuwanie nieczystości z ziemianki możesz zrobić bez rozdrabniarki z wykorzystaniem tzw. strumienicy. Musisz mieć tylko odpowiednie ciśnienie wody…

    • jeneral_p pisze:

      Pytanie czy konieczne jest podłączenie ziemianki do kanalizacji. Budując ziemiankę dedykowaną jako schron, można przecież przy okazji zrobić małe szczelne szambo. Wystarczy przecież pokopać trochę głębiej i zakopać kilka plastikowych (połączonych ze sobą) beczek. Na kilka, kilkanaście tygodni wystarczy (a nie będzie drogo).

  9. magister pisze:

    Pochwalony:P

    Szanowny Panie MaQ says. Pańska wypowiedz trąci staro sowieckim podejściem do sprawy. Niestety technologia idzie do przodu a sprzęty o które pytałem używają już od jakiegoś czasu rozgarnięte jednostki wojskowe
    ( np SAS mają czasomierze ekranowane, z kompasem, termometrem i kilkoma innymi przydatnymi funkcjami) a ci z starej ruskiej szkoły nadal biegają po lasach z kompasami i tak im zostanie:P

    nie neguję tego ale nie spodziewałem się tekstów w stylu ,,kosy Rambo”

    Nie mam zamiaru nikogo obrażać ale ja poważnie jestem zainteresowany informacjami o ochronie przed EMP

    Niestety strasznie mało o tym w necie a nie ukrywając wasza wiedza jest bardzo ciekawa wiec dzielcie się nią z wiedzącymi mniej.

    • Boungler pisze:

      Jeżeli mowa o schronie, to przed EMP uchroni cię już 8,5 m ziemi. Budując jakikolwiek bunkier czy schron, płycej nie ma żadnego sensu.
      To w zupełności wystarczy aby tam trzymać cenniejszy sprzęt elektroniczny lub co najmniej jego kluczowe elementy, takie jak dyski twarde czy sprzęt komunikacyjny. Większość banków i agencji rządowych ma właśnie takie zaplecza, głównie nastawione na EMP.

  10. Admin RO pisze:

    Survivalista, jeśli pozwolisz – znów wkleję link do siebie (z linkiem zwrotnym):

    http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/2011/11/jak-zbudowac-bunkier-na-rok-2012.html

    rzecz jest o bunkrze z kontenera, o czym była mowa kilka razy tu na blogu

  11. 42 pisze:

    Kilkadziesiąt objawien lub przepowiedni wskazuje ze w najblizszym czasie wypełni się apokalipsa. jak mozna wyczytać z Nowego Testamentu ( a także ze Starego np z Ks. Daniela) nastąpi Wielki Ucisk który potrwa 42 miesiące (3,5 roku) po tym czasie szatan zostanie pokonany i przez 1000 lat na ziemi zapanuje pokuj bez zła, chorób itd zainteresujcie się tym tematem i zachęcam aby przygotować się na przetrwanie wielkiego ucisku. wedle prywatnych objawień warto oprócz oczywiście skoncentrowania się na modlitwie, poście i nawróceniu, warto zrgomadzić jedzenie, nasiona, leki itp

  12. K pisze:

    Moze te przepowiednie mozna byłoby przypomniec.

    Nawet jak sie nie sparwdzą to nakłonią do robienia zapasów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.