Dziś temat podrzucony mailem przez czytelnika, Mariusza, za co niniejszym dziękuję. 🙂
Przejdę do rzeczy chciałem Ci zaproponować żebyś napisał coś o przetrwaniu zimy, jak się przygotować do ostrej zimy, wiadomo jakie skutki były podczas ostatniej: braki w dostawach prądu, połamane drzewa.
Pisze o tym ponieważ natrafiłem ostatnio na taką informacje:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80351,8360605,Naukowcy_ostrzegaja__czeka_nas__zima_tysiaclecia_.htmlOgólnie w internecie sie troche informacji na ten temat pojawiło, wystarczy wpisać Golfsztrom w Google. Zima coraz bliżej więc może warto by było coś na ten temat napisać.
Zima coraz bliżej, tej nocy będą u mnie chyba pierwszy raz przymrozki, więc rzeczywiście jest to dobra pora, by o tym napisać! 🙂
Zastanówmy się więc, co jest nam niezbędne do przetrwania zimy.
Ogrzewanie!
Ogrzewanie domu to podstawa. Ale to każdy dom już przecież ma. Trzeba za to:
- sprawdzić, czy wszystko działa poprawnie, wezwać serwisanta w razie potrzeby,
- upewnić się, że mamy zapas paliwa na jak najdłuższy czas,
- jeśli zapas paliwa nie starczy nam na całą zimę, nie dopuścić do sytuacji, by był mniejszy niż na kilka tygodni silnych mrozów.
Najlepiej byłoby kupić drugie, zapasowe źródło ciepła. Takie, które będzie działać też wtedy, gdy Rosjanie odetną nam gaz ziemny a mróz odetnie nam prąd. Najprostsza koza (taki piecyk pokojowy) na drewno nada się doskonale. O ile masz jakiś komin, do którego możesz go podłączyć. Ja mieszkam w bloku i jestem generalnie w czarnej dupie pod tym względem… Podobno nie można podłączać takich urządzeń do kominów wentylacyjnych, więc nie wiem, co mógłbym sobie kupić… 🙁
Przyda się też zapasowe źródło ciepła do gotowania. Może taka kuchenka na drewno? Podobno nie wolno ich używać wewnątrz budynków. Resztę pomysłów na alternatywne źródła ciepła do przygotowywania posiłków znajdziesz we wpisie na ten temat.
Poza tym proponuję zaopatrzyć się w sporo folii bąbelkowej, jeśli masz stare okna. Taką folią można łatwo docieplić nasze okna, a nie stracić jednocześnie światła słonecznego.
Ubranie!
Jeśli nie możesz w czasie zimy zaszyć się na stałe w domu, musisz koniecznie zadbać o odpowiednie ubranie do wychodzenia na zewnątrz.
Mam na myśli:
- dobrą, nieprzewiewną kurtkę, najlepiej również dobrze ocieplaną,
- czapkę albo kominiarkę,
- szalik,
- rękawiczki,
- buty,
- kalesony albo dresy pod spodnie.
W najsroższe mrozy rzędu -30*C ja wychodzę ubrany następująco: kurtka M-65 z podpinką, pod spodem t-shirt, koszula i polar; do kurtki mam doczepiony ocieplany kaptur z futerkiem; rękawiczki; czapka; cresy a na to normalne spodnie (najczęściej luźne spodnie M-65); cienkie skarpety, grube wełniane skarpety i zimowe buty.
Do domu przyda się kilka kocy, grube piżamy i szlafroki (ja nienawidzę marznąć po wyjściu spod wieczornego prysznica). Do tego grube skarpety też się przydadzą, bo zimne powietrze najczęściej snuje się przy podłodze…
Gadżety!
Dziś zamówiłem cztery ogrzewacze żelowe (dla siebie i żony, po dwa, jeden do użycia rano w drodze do pracy, drugi w drodze z powrotem). Mam też ogrzewacz benzynowy, którego jeszcze nigdy nie użyłem… Są też ogrzewacze węglowe. Na co dzień sugerowałbym jednak te żelowe, a ten benzynowy/węglowy do zestawu ucieczkowego, którego zawartość przecież na zimę powinniśmy zmienić! 🙂
Do gadżetów też zaliczyłbym co najmniej ze dwie dobre łopaty do odgarniania śniegu. Mają przykry zwyczaj się łamać wtedy, gdy nie potrzeba…
Samochód!
Jeśli masz samochód z silnikiem diesla, nie tankuj teraz oleju napędowego do pełna. Dolewaj tylko tyle, by Ci nie zabrakło, ale nie lej do pełna. Poczekaj jeszcze trochę aż na stacjach pojawi się zimowy olej napędowy, z dodatkami przeciwdziałającymi zamarzaniu paliwa. Takie dodatki można też kupić na stacji, jeśli masz zapas paliwa i martwisz się o jego przydatność zimą, tak właśnie zrób.
Dobrym rozwiązaniem jest elektryczny podgrzewacz silnika, który pozwoli dość tanio rozgrzać silnik i ułatwić jego start. Nie dość, że silnik łatwiej odpali, to jeszcze dłużej będzie żyć, bo się mniej zużyje przy rozruchu. Jeśli nie masz takiego podgrzewacza, możesz rozpalić pod silnikiem małe ognisko. Uważaj, żeby się jakiś cieknący olej czy paliwo nie zapalił, bo spalić samochód jest niefajnie nawet zimą… 😉
Oprócz tego warto mieć opony zimowe i łańcuchy, choćby miały całą zimę przeleżeć w bagażniku. I dobrze jest sobie gdzieś w suchym miejscu (garażu podziemnym) przećwiczyć zakładanie, choćby na jednym kole, aby później nie kombinować w środku nocy, zgadując co jak się zakłada… Nasmaruj zamki w drzwiach jakimś rzadkim olejem.
No i nie zapomnij o wymianie płynu do spryskiwaczy na zimowy. Ja zawsze zapominam… 😉
A poza tym zaopatrz się jeszcze w:
- dobrą skrobaczkę do szyb, najlepiej zintegrowaną ze szczotką,
- płyn do odmrażania szyb,
- płyn do odmrażania zamków,
- preparat przeciwroszeniowy do szyb, aby Ci nie parowały od środka.
Źródło (prawie) niezależne od prądu i gazu – kominek.
Można poeksperymentować jak u mnie:
-robimy komorę z płyty gipsowej nad kominkiem a z niej wyprowadzamy wylot ciepłego powietrza pod sufitem a wlot powietrza o temperaturze pokojowej tuż na podłogą i doprowadzamy do komory. Jeśli na piętrze wyżej mamy pokoje możemy poprowadzić rurami gorące powietrze do pokojów. W przypadku gdy mamy prąd (może być generator) montujemy na rurze turbinę.
-jeśli nie ma się kominka z płaszczem wodnym to można zamontować wymiennik ciepła na odcinku około 1 metra między kominkiem a resztą rury kominowej. W przypadku posiadania prądu przy użyciu pompy taką instalację można podłączyć do centralnego ogrzewania.
-dodatkowo w kominku można gotować, piec, podgrzewać itd.
Odnośnie ogrzewania awaryjnego: najtaniej wychodzi butla LPG 11kg + ogrzewacz. Razem 200zł z gazem. Można to postawić w mieszkaniu w bloku, byleby w nie nazbyt ciasnym pomieszczeniu (chyba 20m2 wymagane).
Odnośnie ubrania: polecam zakup rakiet śnieżnych, naprawdę potrzebne na wsi śnieżną zimą.
Odnośnie samochodu: przydaje się linka holownicza, bez niej nikt nie wyciągnie Cię z zaśnieżonego rowu. W bagażniku samochodu powinna się znaleźć również łopata. O takich oczywistościach jak ciepłe ubranie nie wspominam, chociaż znam ludzi, którzy przy -30st.C. podróżują w swoich samochodach w sweterkach i adidaskach.
To jest jakieś wyjście, gaz przy spalaniu daje tylko parę wodną i dwutlenek węgla a to komin wentylacyjny spokojnie wypuści na zewnątrz.
O rakietach nie pisałem bo są chyba drogie a można je dość łatwo zaimprowizować. Za to narty biegówki wydają mi się całkiem niezłe.
Linka, łopata, świetne sugestie! Zapomniałem jeszcze o kablach rozruchowych, które pomogą odpalić jak akumulator padnie… I okresowym jego podładowywaniu…
„Za to narty biegówki wydają mi się całkiem niezłe.”
Beznadziejny pomysł. Nart, podobnie jak łopat czy siekier jest od groma i każdy typ ma inne zastosowanie. Biegówki są szybkie na przygotowanym wcześniej torze, super sprawa jak ktoś chce wygrać jakiś wyścig. Gorzej kiedy mu się piwo skończy, do sklepu ma przez pola, a wąziutkie biegówki zapadły mu się pod śnieg i tylko niemożność podniesienia nogi przypomina, że jeszcze się trzymają butów. W tej sytuacji zamiast wąskich biegówek proponuję jak najszersze, tzw. narty turowe (turystyczne) odpowiednio dobrane do wagi z plecakiem. Na takich szerokich deskach można atakować tory dla biegówek, zwykłe drogi a z doklejonymi fokami nawet „dziewiczy teren” w górach ze świeżo nawianym śniegiem. I nie zapomnijcie pomachać zagrzebanym po pas kolesiom na biegówkach 😉
Słuszna sugestia z tymi nartami. 🙂
Dodam jeszcze słuszniejszą: dać sobie spokój z nartami czy innymi rakietami. W kontynentalnej Europie osady są oddalone o rzut beretem, sieć dróg jest gęsta więc narty pełnią rolę sprzętu rekreacyjnego i żaden kryzys nic tu nie zmieni. Dowodzi tego nikła popularność nart na wsiach w PL. Jeśli ktoś mieszka w miejscu gdzie narty faktycznie są mu niezbędne do poruszania się, to nie znalazł się tam przypadkiem, tylko np. dlatego że lubi zasuwać na nartach.
Zamiast tego lepiej wydać tę kasę na prosty rower tzw. zimówkę. a nie na sprzęt działający sezonowo i tylko pod warunkiem że jest śnieg. Rower jest naprawdę wysoce skuteczny zimą, szczególnie na kolcowanych oponach i wcale nie wymaga odśnieżonych dróg. Wystarczy że przejedzie jeden samochód.
Narty turowe są bardzo dobre nawet jeśli nie mamy konieczności ich użycia. Pozwalają na przyjemne spacery po terenach, które latem są trudno dostępne np. z powodu błota, krzaków itp. Testowałem chodząc po całkowicie nizinnym terenie i powiem że to bardzo przyjemna rozrywka.
Do bloku możesz wstawić elektryczną farelkę. Zawsze jakaś alternatywa gdy ciepłownia wyłączy ogrzewanie z powodu pękniętej rury czy coś…
Gorzej w sytuacji gdy w mieście jest elektrociepłownia i z przerwami dostaw ciepła wiążą się przerwy w dostawie prądu…
Prąd zawsze można brać z elektrowni z innego miasta, z tym nie jest źle. Ale jednak nie chciałbym mieć zapasowego ogrzewania elektrycznego. Jest najłatwiejsze do zorganizowania (w sumie wystarczy suszarka do włosów) i przez to jak wszyscy sobie włączą takie ogrzewanie, to prądu może zabraknąć. Stąd ten pomysł z LPG podoba mi się bardziej…
Tylko, że w piwnicach w blokach (i nie tylko) nie wolno składować LPG (w ogóle paliw gazowych, a często też płynnych). Gdzie ty sobie 11kg LPG na gorsze czasy przechowasz?
Chwilowo mam mniejszą butlę tylko, do kuchenki, stoi na balkonie. Zawsze można też taką butlę trzymać w bagażniku w samochodzie. Wielkiego wyboru niestety nie ma…
„Tylko, że w piwnicach w blokach (i nie tylko) nie wolno składować LPG”
Jak nikt się nie dowie, to chyba wolno. 🙂
LPG jest cięższy od powietrza, jeśli butla jest nieszczelna lub zostanie otwarta [testowo, intencjonalnie] w piwnicy – gaz już zawsze tam zostanie, wystarczy że będzie go odrobinę za dużo, a ktoś postanowi rzucić tam kiepa, albo pójdzie iskra z instalacji – błyskawiczne ogrzanie budynku gwarantowane, w ciągu sekundy.
Balkon nie jest złym miejscem na butlę, ale trzeba ją w jakieść deszczochronnej szafce trzymać, bo pordzewieje. I pamiętać o tym, że po wyjęciu z mrozu nie będzie działać aż się nie ogrzeje (temperatura wrzenia butanu w normalnym ciśnieniu to -0.5C, propanu minus dwadzieścia parę). Gaz w butli może się też w chłodzie zfrakcjonować (butan opadnie na dno). Czyli — przed użyciem wstrząsnąć a potem pozwolić sie nieco ogrzać. Jak bardzo marźniemy to nalać wody do wanny, byle nie gorącej(!!! bo będzie BUM! !!!), najwyżej letniej i tam wstawić butle na 1-2h i od czasu do czasu potrząsnąć/pobujać.
A co do samochodu — Łada Niva rządzi 🙂 Ale o tym już pisałeś 🙂
Ten cud radzieckiej techniki przy swych licznych wadach na mrozy akurat jest odporny. Nawet w instrukcji jest napisane co robić i jak przygotować poazd przy -25C co przy -30, itd. W pewnej firmie w pewnym mieście koło Uralu jak przyszedł mróz -40 to ze stojących na parkingu samochodów tylko Niva odpaliła — Wciągali tą Nivą wszyskie inne samochody do ogrzewanej hali, po godzinie jak odtajały to wszystkie zapaliły. A przy okazji ma toto duży prześwit (21cm, więc np. w brei 20cm pojedzie) i stały, prawdziwy (a nie dołączany automatem jakimś) napęd 4×4.
W Polsce to poniżej -30 rzadko bywa (choć rekord to -39 — na Suwalszczyźnie). Ostatniej zimy gdy byłem ze znajomymi w wysokich górach akurat w dniu wyjazdu było z rana -28 — samochody beznzynowe odpaliły bez bólu, ale z dislami poza jednym – prawie nówką i to wysokiej klasy – była zabawa.
PS. Warto napisać o sposobie odpalania samochodu w zimie…
1. Jeśli mamy taką możliwosć ustawiamy samochód na 3,4,5 biegu i nieco nim kołyszemy przód-tył (chodzi o to by poruszyć elementy zaklejopne stężałym smarem)
2a) W przypadku benzyniaka włączyć światła na ok 1 min — zużyje to prądu niewiele, za to jego przepływ ogrzewa nieco elektorlit — zimny elektorlit oznacza nie tylko znacznie mniejszą pojemność akumulatora ale i mniejszą wydajność prądową — a silnik elektryczny pracujący pod obciążeniem spowalniającym mu obroty żre więcej i więcej prądu i im większy spadek napięcia tym więcej żre. Rozrusznik to silnik elektryczny.
2b) W przypadku disla świece żarowe spełnią powyższe w zupełności.
3) Bezwzględnie wcisnąć sprzęgło — żadnego odpalania bez wysprzęglenia — skrzynia biegów (choć na luzie) to dodatowy opór, zwłaszcza na mrozie gdzie smar w niej może mieć już konsystencję masła.
4) Tuż przed odpaleniem wyłączamy światła i wszystkie inne odbiorniki (np często pozostawione ogrzewanie szyby i różne wentylatory i takie tam)
5a) W benzyniaku kręcimy silnikiem kilka sekund (ale nie kilkadziesiąt) i gwałtownie puszczamy kluczyk, tak by wrócił na pozycję „On”. Chodzi o to, że pracujący rozrusznik obniża, często znacznie, napięcie w instalacji (na mrozie jest to spotęgowane zarówno cięższą pracą rozrusznika jak i słabszą wydolnością aklumulkatora). Napięcie może być na tyle niskie, że układ zapłonowy nie daje iskry (albo daje słabą bardzo). Ale gdy puścimy nagle starter to silnik kręci się odrobinę siłą rozpędu a rozrusznik już nie żre prądu i nagle pojawia normalne napięci i normalna iskra — często jeden udany zapłon w jednym cylindrze popchnie silnik do przodu, uda się kolejny i kolejny i już… silnik pracuje. Między kolejnymi „pociągnięciami” rozrusznikiem robimy krótkie przerwy (żeby bateria „odpoczęła”, po przerwie ma przez chwilę nieco większą wydajność)
5b) W dieslu ma to mniejsze znaczenie — akatujemy po kilkanaście sekund i też z przerwami.
@Seb: z butlą i mrozem cenna uwaga, kompletnie o tym zapomniałem. Niby inżynier, a jednak o podstawach zapomina. 😉
Uwagi odnośnie uruchamiania samochodu zimą są naprawdę świetne! Muszę przetestować w tym roku. 🙂
Dla ścisłości – włączenie na chwilę przed uruchomieniem silnika innego, mniejszego odbiornika prądu nie „ogrzewa” akumulatora, ale pozwala nieco przemieszać elektrolit. Ten zabieg przywraca wydajność prądową. Elektrolit powinien być jednolity i mieć kontakt z jak największą powierzchnią płyt akumulatora. Pozdrawiam. Rufus
Dzięki za sprostowanie!
W aucie (szczególnie z przebiegiem >150) watro zmienić olej w skrzyni biegów. Nawet jak producent podaje, że się go nie wymienia! Tylko nie zalewać gęstszych (bo stara skrzynia) – najlepiej ten sam jaki jest zalewany oryginalnie. W moim 15 letnim gracie „naprawiłem” sobie w ten sposób skrzynię, którą już chciałem wymieniać – wystarczył 2X40zł olej z salonu 🙂 Przy mrozach -20 biegi można wrzucać jednym palcem 🙂
Witam.Zimę w bloku bez ogrzewania też da się przeżyć. Jezdziłem sporo po Ukrainie i czasami można tam podpatrzyć ciekawe pomysły.
Kilka razy widziałem jak się montuje „koze” w mieszkaniu.Wystarczy jedną z szyb zastapić blachą albo deską przez która wypuszczamy rurę na zewnątrz. Wystawała nawet niewiele,jakiś metr najwyżej.Nie wiem jaki to ma cug,pewnie bardzo wrażliwe na kierunek wiatru,no i mieszkający na wyższych piętrach nie mają szans otworzyć okna :-)))
W każdym razie to jakoś działa-z daleka wygląda jak by się ściana paliła.
Nawet we Lwowie taki obrazek widziałem (fakt że kilkanaście lat temu).
Raczej bym zastąpił szybę blachą a nie deską czy dyktą (nie spali się). No i jakoś tak mi głupio tłuc dwie szyby w dużym szkle okiennym (okno dwuszybowe)…
Rozwiązań jest pare. Można spróbować wyjąć okno i zatkać otwór dyktą/sklejka/płyta-nawet z rozebranej szafy.Tylko bezpośrednio dookoła przewodu kominowego (powiedzmy min. 3-5cm) dać blache,może wtedy być mniejsza,łatwiejsza do zdobycia.No i deska czy płyta wiórowa lepiej izoluje niż cienka blacha.
Może zresztą ktoś wpadnie na lepszy sposób.Chodziło mi o zasygnalizowanie sposobu,szczegółowe rozwiązania trzeba dostosować do okoliczności,wiedzy,narzędzi i materiałów.
W normalnych warunkach zakupienie (warto poszukać na złomie-taniej i czasami się perełki trafiają)piecyka „kozy”, ze dwóch kolanek i 3-4 metrów odpowiedniej średnicy rur kominowych nie jest ani trudne,ani specjalnie drogie.Trzeba tylko pamiętać że pierwszy odcinek za piecem dość szybko sie przepala czasami po 1 sezonie-wiec,albo zapas,albo zainwestować w chromonikiel.Drogie,ale starcza na dziesięciolecia.
Nawet jak ktoś mieszka w bloku,można taki zestaw schować w piwnicy i niech leży-jakto sie mówi „jeść nie woła” 🙂
Jak dołożymy do tego przygotowaną zaślepke na okno to problem braku ogrzewania nam nie grozi.O ile zdobędziemy opał-tego chyba nie warto gromadzić na zapas,zawsze jakichś gałęzi nazbieramy.
W bloku jakby co to piec koza z długą rurą blaszaną jako komin wychodzącą przez okno.
Tylko jak przeprowadzić przez okno lub ścianę.
moim autem na zimę jest maluszek. buja się tam gdzie inne się nie bujają (mieszkam w górach). a co się tyczy odpalania, odpala ciężko ale odpala 🙂
Raczej bym zastąpił szybę blachą a nie deską czy dyktą (nie spali się)
Ale będziesz miał duże straty ciepła, blacha to przewodnik, drewno izolator. Wystarczy rurę komina na styku z drewnem izolować np. kocem gaśniczym albo kołnierzem blaszanym. W końcu jeśli działa to w wojskowych namiotach z brezentu to zadziała w tym bardziej osadzone w drewnie.
No i jakoś tak mi głupio tłuc dwie szyby w dużym szkle okiennym (okno dwuszybowe)
Wystarczy mieć zapasową ramę okienną bez szyb, tzn. zaślepioną (podpatrzyłem to rozwiązanie podczas montowania solarium w gabinecie kosmetycznym w moim miasteczku)
Pozdrawiam.
A co do nart, są też narty „uniwersalne” stosowane np. w piechocie górskiej, można używać ich jako zjazdowe a po wypięciu pięty jako biegówek. W razie katastrofy raczej nie liczyłbym na odśnieżanie dróg, a w przypadku dużych opadów. Nawet podczas normalnego funkcjonowania państwa mamy powiedzenie „Zima znów zaskoczyła naszych drogowców” Czy trzeba coś dodawać. A co do jazdy rowerem przy kilkunastu czy kilkudziesięciu stopniach mrozu i wietrze, to nie będę komentował.