Scenariusz: cały dom płonie

Od kilkunastu tygodni co piątek staramy się przedstawić Wam survivalowy scenariusz. Taki, który może się Wam przydarzyć i jest bardziej prawdopodobny, niż ta osławiona apokalipsa zombie.

Celem tego cyklu jest pokazanie, że trudne sytuacje zdarzają się częściej, niż chcemy sobie uświadomić. I że w tych sytuacjach filozofia nowoczesnego survivalu będzie w stanie nam pomóc.

Zasady cyklu są następujące:

  • my wymyślamy survivalowy scenariusz,
  • Wy opisujecie Wasz sposób postępowania, gdyby on nastąpił,
  • w ramach tego eksperymentu myślowego testujecie opracowane już procedury i rozwiązania,
  • ale także możecie podpatrzeć to, co inni wymyślili.

W dzisiejszym wpisie pociągniemy temat rozpoczęty w ubiegłym tygodniu, gdy paliła się Wam w kuchni patelnia. Dziś pójdziemy na całość!

Dom płonie! Budzisz się w nocy i okazuje się, że Twój dom (Twoje mieszkanie) płonie.

Co robisz?

  1. Czy i w jaki sposób próbujesz ugasić ogień?
  2. Co zabierzesz z domu, gdy zmusi Cię do tego pożar? Ile Ci to zajmie? Ile pomieszczeń musisz odwiedzić?
  3. Jakie masz zabezpieczenia przeciwpożarowe w domu w tej chwili?
  4. Jak postąpisz w sytuacji, gdy dom (mieszkanie) spłonie całkowicie i nie będzie się dało z niego nic uratować? Jak wpłynie to na Twoje przygotowania na trudne czasy?

 

 

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

14 komentarzy

  1. Shott pisze:

    1. Oceniam sytuację czy w ogóle da się ugasić ogień. ( znajomy kiedyś próbował szmatą ugasić płomień z butli , szmata okazała się sztuczna. Splunęło cale mieszkanie. Boazeria jest ładna ale..)
    2. W zależności od czasu jaki mam.
    – nie ma czasu wyskakuje przez okno w tym co mam i co ewentualnie uda mi się złapać (parter)
    – około 1′ sąsiedni pokój plecak ucieczkowy i okrycie wierzchnie
    – 5′ plecak, pełna odzież nawet zimowa ale tylko trampki ( buty na korytarzu)
    – 10′ to znaczy ze ogień jest do opanowania
    3. Nie mam zabezpieczeń
    4. W piwnicy mam zaopatrzenie wystarczające, gdyby jednak cały blok się spalił jak WTC to w aucie mam jakieś ciuszki, koc, i jakieś samochodowe EDC które wystarczy by dotrzeć do rodzinki (kluczyki do auta mam w 2 końcach mieszkania więc jest duża szansa że udało by się je zabrać.

    To tyle 🙂

  2. djans pisze:

    „Dom płonie! Budzisz się w nocy i okazuje się, że Twój dom (Twoje mieszkanie) płonie.”
    Budzę się jeszcze bardziej, bo to musi być sen. Nie używam w mieszkaniu otwartego ognia, poza świeczkami, które po pierwsze stoją na niepalnych podstawkach, po drugie z dala od firanek, etc. po trzecie nigdy nie są pozostawiane bez nadzoru.

    Teoretycznie źródłem pożaru mogłoby być zwarcie, ale mam czułe bezpieczniki. Nawet gdyby coś zaiskrzyło, to nie bardzo ma na co przenieść płomień. Meble porozstawiane luźno, podłogi niepalne, żadnych boazerii, itp. Gdyby jednak jakimś cudem coś się zajęło, to biorę pięciokilowy worek z gipsem ze schowka z narzędziami i taką improwizowaną gaśnicą proszkową tłumię ogień.

    Zabezpieczeń w mieszkaniu nie mam, ale tuż za drzwiami, na korytarzu jest czujnik dymu i parę metrów dalej następny – chyba dla jaj, bo tam tym bardziej się nie ma co palić.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Zawsze może się zdarzyć podpalenie…

      • Shott pisze:

        Jest zasada na 10 do jednego jeśli znajdziesz na 10 przypadków 9 niemożliwych znajdź jeden możliwy i sie zabezpiecz przed nim.
        Teraz zakładasz niemożliwy pożar , to znaczy ze gdyby wystąpił jestes kompletnie nieprzygotowany a może być różnie.
        Np. masz uchylone okno i jakiś koleś dla żartu wrzuca Ci płonące coś do domu, i co wtedy ?

        • djans pisze:

          Mówicie o podpaleniu… Podpaleniu czego? OK, materac w sypialni się może palić, komoda z bielizną, a w salonie sofa i luźno stojące meble, tyle że przez uchylone pionowo okno na trzecim piętrze trudno cokolwiek z zewnątrz wrzucić. Klejoną szybę też wcale nie tak łatwo wytłuc.

          Brak źródeł płomienia, niepalne podłogi, sprawna instalacja elektryczna – to są elementy zabezpieczenia się przed wystąpieniem pożaru. Tak samo, jak wybór mieszkania w budynku bez instalacji gazowej drewnianych elementów konstrukcyjnych, czy wykończeniowych. W razie jego wystąpienia mam tę wspomnianą improwizowaną „gaśnicę proszkową”.

          Oczywiście można się doposażyć w prawdziwą gaśnicę (rozważam, ale jako że jej nie mam, to nie uwzględniam w scenariuszu), można także opatrzyć okna zewnętrznymi roletami – już nawet nie przeciwko podpalaczom, ale jakimś regularnym zamieszkom.

          • Marek W. pisze:

            Któregoś roku po powrocie z Sylwestra zastaliśmy w jednym z okien dwie rozbite szyby i pozostałości po petardzie między druga i trzecią. Gdyby okno było dwuszybowe petarda dostałaby się do środka. (mieszkanie na drugim pietrze) Tak, że nigdy nie mów nigdy 😉

          • bogi1 pisze:

            Gdyby tak był jak mówisz to by pożarów nie było. A wszystko jest zależne od temperatury płomienia, jak jest duża do gwarantuję ci że znalazło by się duż żeczy które moda się palić. I tak naprzykład rozumiem że masz płytki na wszystkich podłogach, bo tylko one się nie palą. A pozostałe materiały nie są nie palne tylko trudno zapalne i przy odpowiedniej temperaturze i czasie działania temperatury to nawet beton sie rozpada

          • Shott pisze:

            I wszystko może stać się przez szereg nieprzewidzianych sytuacji.
            Jak już wspomniałem znajomemu spaliło się mieszkanko.
            Ogromne opady śniegu , zerwane linie, brak prądu nie działają pompy wody a więc na 4 piętrze nie ma ciśnienia. Wadliwy zawór butli gazowej która wymieniana przy świeczce dostaje zapłonu… I nieszczęście gotowe. Być przygotowanym na to – bezcenne

          • tommies pisze:

            Jak już tu kiedyś wspominałem, zawodowo mam wiele wspólnego ze Strażą Pożarną i systemami wykrywania oraz gaszenia pożarów.
            Uwierz mi, w każdym mieszkaniu jest mnóstwo elementów, które stanowią pożywkę dla ognia. Przy odpowiedniej temperaturze, lub substancjach chemicznych palą się rzeczy o których nigdy byś nie pomyślał że mogą – ot choćby farba na ścianach szczególnie modna ostatnio lateksowa, że o lamperiach olejnych nawet nie wspomnę.
            Przy dużej dawce pecha, po trafieniu pioruna bezpośrednio w elementy instalacji w budynku bezpieczniki też nie pomagają, bo prąd ma paskudną właściwość przeskakiwania po najlepszych przewodnikach, a stare automaty potrafi zespawać zanim zadziałają. Mógłbym mnożyć ilość potencjalnych zagrożeń pożarem jakie masz w domu, ale po prostu zapytaj jakiegokolwiek znajomego strażaka z pewnym stażem.
            Dużo ważniejszym problemem są jednak substancje trujące, które wydzielają się podczas spalania lub innych reakcji chemicznych. Z reguły to one zabijają a nie płomienie.
            Gwarantuję także, że przy odpowiednich proporcjach różnej chemii gospodarczej obecnej w praktycznie każdym domu jesteś w stanie trujące i wybuchowe gazy. Jak do tego dołożysz zawartość domowych apteczek i domowego RTV i AGD to masz w domu mały arsenał 🙂

            Pewnym rozwiązaniem w znaczący sposób podnoszącym poziom bezpieczeństwa są wielodetektorowe czujki dymu i płomienia, oraz czujki gazów. Koszt takiego ustrojstwa dobrej firmy (mamy bardzo dobre krajowe) to około 150-200 PLN a szkodliwych gazów około 100 no i koszt zwykłych baterii co około 2 lata.
            Warto pomyśleć, bo w większość wypadków śmiertelnych ma miejsce w nocy. Szkodliwe, często bezwonne gazy niepełnego spalania jak tlenek węgla (czad) jest bezbarwny i bezwonny i mówiąc brutalnie załatwi nas we śnie zanim zrobi to ogień i nie będzie nawet możliwości obrony przed płomieniami, bo już dawno będziemy trupami. Tym miłym akcentem kończę kolejny za długi wpis 🙂

  3. nlisik pisze:

    1. Nie gaszę tylko uciekam.
    2. Jeżeli ogień nie blokuje mi dostępu to lecę do szafki z dokumentami i biorę wszystko jak leci (na wszelki wypadek mam też kopie poza swoim mieszkaniem). Zawsze dzień wcześniej szykuję sobie ciuchy na rano więc łapię ten jeden zestaw pod jedną pachę, kota pod drugą i spierniczam z mieszkania. Jak jestem w bezpiecznym miejscu to dzwonię po straż.
    3. Nie mam w mieszkaniu zabezpieczeń przeciw pożarom ale za to mam ubezpieczenie od tego typu spraw.
    4. Ubezpieczenie, które mam wykupione obejmuje półroczny wynajem mieszkania na koszt ubezpieczalni w przypadku gdybym z przyczyn takich jak pożar nie mogła mieszkać w swoim. Odszkodowanie zapewne nie pozwoli mi na zakup nowego mieszkania ale z ręką w nocniku nie zostanę. Później albo coś sama wynajmę albo wrócę do rodziców. Mam tam jakieś zapasowe rzeczy w tym właśnie kopie dokumentów, ubrania, zapasowy kluczyk do samochodu itp.

  4. Adam pisze:

    Tu nie ma co kozaczyć, kto zgrywa bohatera ginie (takie są realia)
    1. Uciekam.. przepraszam spieprzam ile sił w nogach (jeśli mam „po drodze” zgarniam telefon i kurtkę)
    2. Wzywam pomoc (jeśli mam to przez telefon, jeśli nie dzwonię po sąsiadach)

    ======Pomysły do wdrożenia w domu======
    1. Zestaw a’la BOB schowany na zewnątrz domu zawierający: Telefon, koce i inne rzeczy do ogrzania się. Żeby nie zgarniać nic po drodze tylko od razu na zewnątrz.
    2. Dodatkowe sposoby ucieczki z piętra (dom jednorodzinny) typu drabinka czy ześlizg

  5. Leszek LJM pisze:

    Mam w domu gaśnicę (jedną na każdym piętrze) – nawet, jak nie ugasi ognia, to przynajmniej przyhamuje jego rozprzestrzenianie. Następnie wyłączenie dopływu prądu (bezpieczniki „S”) i odkręcenie wody we wszystkich kranach (z czasem PEXy i tak by się pewnie przepaliły i woda by się wylała) – pozwoli to na zminimalizowanie strat.
    Jeśliby to nic nie dało, to biorę portfel (zawsze mam ważne dokumenty w nim + skany na karcie SD) i tyle.
    Resztą martwić będę się później.

  6. B. pisze:

    W moim przypadku (mieszkam w bloku).
    1. Specjalnie wybrałem mieszkanie na parterze. W razie pożaru łatwo wyrzucić już gotowe spakowane do pełna walizki z najcenniejszymi rzeczami „survivalowymi”.
    2. Koć czerwony duży gaśniczy mam przy drzwiach wyjściowy. Znajduje się tam też para czerwonych grubych rękawic ognioodpornych.
    3. Na klatce jest włącznik alarmu przeciwpożarowego – na pewno bym go szybko włączył. Wcześniej mu się przypatrzyłem jak to zrobić. Aby nie studiować instrukcji w trakcie.
    4. Blisko kranu w łazience mam położony długi gumowy wąż. Wkręcam go do kranu i puszczam wodę. Mogę nim gasić i wody mam pod dostatkiem.
    5. Gorzej z maseczka bo tego nie mam :), to znaczy mam ale taki badziew. Jak ktoś coś fajnego poleci to chętnie kupię.
    6. Mieszkanie wynajmuję, więc nie mam problemu aby się gdzieś indziej przenieść.
    Jestem na tyle mobilny, że mogę mieszkać gdziekolwiek bo firmę mam internetową.

  7. Wróbel pisze:

    Mały offtopic, ale jednak związany z tematem. W poniższym linku znajduje się artykuł po angielsku w jaki sposób domowym sposobem zabezpieczyć przed zapaleniem tkaniny, papier itp. http://makezine.com/projects/make-43/joseph-gay-lussac-and-the-technology-of-fireproofing/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.

banner