Wymyślony przez nas kilka tygodni temu cykl scenariuszy, które mogą nas spotkać, ma pomagać w sprawdzaniu naszych i Waszych przygotowań na trudne czasy. Ma ułatwić przeprowadzenie myślowego eksperymentu i oceny, czy przygotowane przez Was zapasy, procedury i gadżety, rzeczywiście będą w stanie ułatwić Wam życie.
Cykl polega na tym, że my wymyślamy scenariusz i opisujemy go, a Wy w komentarzach piszecie, jak konkretnie byście sobie z takim scenariuszem poradzili. Być może zainspirują one także i innych Czytelników, pokazując pewne rozwiązania, o których nie pomyśleli?
Zasady cyklu są następujące:
- nie możecie zmieniać opisanego scenariusza, chyba, że jest to niezbędne (np. piszemy o dzieciach, których nie macie),
- jeśli coś w scenariuszu nie zostało opisane, przyjmujemy „business as usual” (czyli jeśli nie napiszemy, że nie ma wody w kranach, to znaczy, że nie ma z zaopatrzeniem w wodę żadnych problemów),
- opisując sposób postępowania, bierzecie pod uwagę tylko te przygotowania, które miały już miejsce — a więc jeśli teraz masz pustą lodówkę, bo na zakupy jedziesz dziś po południu, to na potrzeby tego scenariusza Twoja lodówka jest pusta.
A dzisiejszy scenariusz jest w sumie dość mało kłopotliwy. Chyba.
W Twoim domu/bloku popsuła się kanalizacja. Jest środek zimy, ziemia pozamarzana i widocznie musiało coś zamarznąć na tyle, że rura kanalizacyjna (łącząca dom z szambem) musiała zatkać się lodem. Albo zatkał ją któryś z Twoich bystrych sąsiadów, spuszczając w niej pieluchę. Nic strasznego, prawda? Wystarczy ją udrożnić.
Ponieważ biegnie w miejscu trudno dostępnym, nie będzie łatwo dokopać się do miejsca, w którym prawdopodobnie zrobił się ten zator. A i wtedy nie wiadomo, czy rzeczywiście będzie to właśnie ten punkt. Dlatego należy się spodziewać, że przynajmniej przez 10 dni kanalizacja działać nie będzie. Wszędzie wiszą ogłoszenia, administrator odwiedził też wszystkich mieszkańców i wyjaśnił im w czym rzecz, zabraniając korzystania z kanalizacji.
Woda oczywiście w kranach jest, ale pod bardzo niskim ciśnieniem. Czemu? Bo zarządca budynku wymyślił, że tyle wystarczy do napełnienia czajnika i zagotowania wody na herbatę, a przynajmniej będzie pewność, że nikt nie będzie się kąpać.
Co robisz, by się umyć? W jaki sposób radzisz sobie z załatwianiem potrzeb fizjologicznych?
Administratorem budynku jest mój ojciec, a każdy pion z trzech ma oddzielne rury kanalizacyjne. Każda z rur ma średnicę 115 cm a studzienka jest dosyć blisko. Dodatkowo w piwnicy każda rura posiada wyczystkę, którą można rozkręcić. I chociaż nie chciałbym wiedzieć, co jest w środku tych rur po tylu latach, to odkręcamy wyczystki ufając, że rury nie są pełne wody, łapiemy to, co z nich płynie do wiader i wylewamy do kanalizacji burzowej, w rury wpuszczamy spiralę hydraluliczną, która leży na strychu, potem sypiemy sól (dla roztopienia lodu) i kreta (dla rozgrzania rur od wewnątrz i rozpuszczenia wszelkiego syfu. Szansa, że zawartość rury zamarznie jest bardzo niska, większe prawdopodobieństwo jest takie, że ktoś coś wrzucił (nie działa jego pion) albo, że zestaliły się tłuszcze wewnątrz. Bo woda płynąca (do tego ciepła, bo ścieki są bardzo ciepłe, można to zaobserwować w zimie) nie zamarza w rurach o tak dużej średnicy.
Ja niemam kanalizacji 🙂
Co robisz, by się umyć? – 10 dni to nie katastrofa można się nie myć, a jeśli już koniecznie to napuściłbym wody do umywalki lub miski i wymieszał z wrzątkiem z czajnika
W jaki sposób radzisz sobie z załatwianiem potrzeb fizjologicznych? – zastosowałbym metodę z brytyjskiego filmu o przygotowaniach do wojny atomowej. Plastikowe wiadro z workiem i przykrywką. Po zapełnieniu wiążemy sznurkiem i wystawiamy do kubła oddzielnego od naszych zwykłych śmieci. Konieczne wyjątkowe dbanie o higienę rąk więc przydałby się jakiś środek do dezynfekcji.
Istotne jest raczej, co zamierzasz zrobić po umyciu się z tą wodą z miski?
Ja myślałem, że istotne jest załatwianie potrzeb fizjologicznych bez wychodzenia na 30 stopniowy mróz i sposób ich usunięcia.
A wodę bym wylał na podwórku skoro w scenariuszu nie ma nic o jej niedoborze.
A to zależy od punktu widzenia. Ilość ścieków, którą w ten sposób produkujesz, jest mniejsza, niż ilość wody powstałej przy myciu siebie i naczyń.
Awaryjna toaleta to wiadro z workiem w środku, robisz co trzeba, po jednym czy dwóch dniach zawiązujesz, wynosisz na śmietnik i tyle.
Szczęśliwie mam w domu dwa piony wodne więc i dwie kanalizacje. Jeśli nie działa kanalizacja w łazience (gorzej) to ręce, zęby myję w kuchni. Dokładam do odpływu w kuchni dodatkową prowizoryczną rurę do załatwiania mniejszej potrzeby. Większą załatwiam wychodząc do pobliskiej knajpy, restauracji czy też w pracy. Ew. kupuję toaletę chemiczną.
Mycie się rozwiązuję poprzez wizyty co 2-3 dni na basenie, parku wodnym czy innym spa – gdziekolwiek najtaniej można znależć prysznice.
Pomysły z solą, kretem, sprężyną oraz z toaletą z worka bardzo dobre.
Przy okazji :
W czym parki wodne są lepsze od zwykłych parków ?
– Nie trzeba szukać miejsca żeby się odlać.
Daje sobie rade myje się w misce a wodę wylewami pod maliny w ogródku na potrzeby innej natury mam wychodek żyje prosto i Lubie takie życie
Ps mydło zazwyczaj robię sam więc niema w nim szkodliwychchemikalli
Nie mieszkam „w bloku” tylko na własnej działce na wsi, więc problemy są niewielkie. Zakładając, że mam przez 10 dni zatkaną rurę odprowadzającą nieczystości do szamba działam w ten sposób, że odkręcam korki na dnie syfonów (te służące do ewentualnego czyszczenia) w umywalkach i zlewach i podstawiam pod nie wiadra – ze zlewów/umywalek korzystam więc „normalnie” a wiadra z nieczystościami po prostu opróżniam wylewając je bezpośrednio do szamba.
W przypadku odchodów korzystam ze starego dobrego wynalazku jakim jest nocnik (i opróżniam go także bezpośrednio do szamba), mam też stary drewniany „wychodek” ale korzystanie z niego w warunkach zimowych do komfortowych nie należy – po prostu korzystam albo z nocnika albo z wychodka – zależnie od pogody.
Zima lub dwie i przywykniesz do zimowania w wychódcce:-)
Planowałem łazienkę ale postanowiłem w miare możliwości zaprawiać swoją rodzinę co nieznaczny ze jestem zacofany jak uwarzają niektórzy w mojej okolicy mam pralke ale umiem też prać w ługua staram się być samowystarczalny
Zima lub dwie i przywykniesz do wychodka
No jeszcze takiej awarii na całą zimę, to nie miałem, abym musiał „przywyknąć”. Zeszłej zimy zdarzyło się jedynie, że firma asenizacyjna przez nieco ponad tydzień nie świadczyła usług (jakieś tam problemy techniczne mieli z powodu mrozów) ale że nie zamawiam wywozu „na styk” tylko mniej więcej 2-3 tygodnie przed przepełnieniem szamba, to problemu jako takiego nie było 😀
Swoją droga wiele razy na zimowych wypadach terenowych załatwiało się potrzebę „na narciarza” bez względu na mróz i wiatr i problemu nie było, no ale nie wszyscy w domu są „zaprawieni w boju” 😉
Mieszkam w bloku, w dodatku w wynajmowanym mieszkaniu więc z próbami udrożnienia może być problem. 10 dni to nie taki długi okres, udaję się do sklepu po zestaw papierowej zastawy stołowej ( nikt nie wspomniał o zmywaniu), kubek na kawę/garnek po zupie najwyżej umyję w misce a wodę wyleję do studzienki albo dołka na okolicznej łące, zanieczyszczenia to raczej wielkiego nie spowoduje. Jeżeli chodzi o higienę osobistą to na siłowni pojawiam się teraz codziennie ( ew. w dodatkowo weekend wizyta na basenie), a na tronie i tak siadam w godzinach pracy 🙂
Rozumiem że problemem nie jest ile pionów jest uszkodzonych tylko odbiór nieczystości jest niemożliwy. Czyli po prostu nic w rury nie puszczamy.
Toaleta turystyczna – pożyczam lub kupuje (ok 200zł?) do tego jakaś chemia kilkadziesiąt zł. Chyba na 10 dni starczy, jak nie to zawsze można znaleźć miejsce (oficjalne lub nie) na którym można to opróżnić i wymyć.
Mycie – bańka z kranikiem lub zwykła banka 5litrowa położona na boku – luzujesz korek woda powoli leci można umyć ręce. Naczynia w miskach można umyć. Na zlewanie brudnej wody można zrobić jakieś miejsce typu dołek, darń odłożyć, później się to 'odbuduje’ – czyli brudna woda przed blok. Można naczynia na jednorazówki zamienić i mycie z głowy.
Mycie można przez te 10 dni zrobić sobie takie 50%/50% tzn np jeden dzień chusteczki nawilżone, drugi dzień super patent podróżny – woda w butelce z atomizerem – np takim jak mają preparaty do mycia okien – spryskujesz się tym, mydlisz, gąbka itp i później spryskujesz i wycierasz. Sprawdzone w boju podczas wypraw – w 0,5 litra można naprawdę porządnie i spokojnie się umyć, mi wystarczy powiedzmy 0,3l. Super wydajne.
No albo na bogato – normalnie się myć tylko w mniejszym ciśnieniu stojąc np w dużej misce. Tylko co robić z brudną wodą. Trochę obciach tak lać przed blok co chwila i wszyscy;).
Jeśli jest woda to nie jest źle. Ekonomiczne mycie nie jest wcale wyzwaniem. Trochę podróżowałem samochodem mieszkając w nim i mieliśmy patent na takie myjki zrobione ze starych ręczników frote, namaczasz taką w misce z wodą i zmywasz całe ciało (oczywiście płucząc ją). Potrzeby fizjologiczne to nie problem bo dorobiłem się turystycznej toalety 🙂
Wg mnie największy problem to sąsiedzi którzy przy zapchanej rurze spuszczą wodę. Ci na dole mają przesrane- dosłownie. Ja mieszkam na 2 piętrze w 10 piętrowym budynku i kiedyś rura się zatkała między 1 a 2 piętrem. Wierzcie mi nie było wesoło 🙁