Scenariusz: impuls elektromagnetyczny

Ideą publikowanych w piątki survivalowych scenariuszy było zachęcić Was do przećwiczenia w głowie różnych zdarzeń, które mogą mieć miejsce w Waszej najbliższej okolicy.

Dziś w ramach tego cyklu publikujemy scenariusz podesłany przez Czytelnika, Sławka. Ale zanim to zrobimy, kilka słów przypomnienia, na czym ten cykl polega.

Otóż my przedstawiamy tu scenariusz z prawdopodobnymi wydarzeniami, zaś Wy macie za zadanie w formie komentarzy napisać, jak zachowalibyście się w przypadku takiej sytuacji.

Prosimy o możliwie szczegółowe i konkretne wypowiedzi, które z pewnością pomogą innym z Was w załataniu luk w dotychczasowych przygotowaniach.

Pamiętajcie tylko o tym, by brać pod uwagę tylko te przygotowania, które zrobiliście do tej chwili. Jeśli masz zapas paliwa na kilka miesięcy, to uwzględnij go w swojej odpowiedzi. Jeśli zapas planowałeś zrobić jutro, nie oszukuj, tylko załóż, że go nie ma. 🙂

A sam scenariusz na dziś wygląda tak:

Rosja postanawia się rozbroić – przynajmniej oficjalnie – zaprasza przedstawicieli organizacji międzynarodowych żeby to nadzorowali.

W czasie inspekcji dochodzi do „przypadkowej” awarii i dochodzi do wystrzelenia rakiety. Rosja informuje natychmiast o wszystkim wszystkich, podobnie obecni na miejscu obserwatorzy.

Rosjanie próbują unieszkodliwić rakietę, ale się nie udaje, z powodu awarii rakieta wznosi się na dużą wysokość, detonuje i zniszczenia na ziemi niewielkie, ale EMP dokonuje olbrzymich zniszczeń. Rosja jako pierwsza spieszy z pomocą.

Jeśli nie wiesz, z czym wiąże się taki EMP, zajrzyj do tego tekstu na Wikipedii. A tu znajdziesz więcej tekstów, których tematem jest impuls elektromagnetyczny.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

31 komentarzy

  1. Gregor pisze:

    EMP ma bardzo ograniczony zasięg. Rakieta EMP nad Rosją nie zaszkodzi Polsce nijak. Co innego EMP ze słońca – ten cofa naszą planetę w rozwoju o co najmniej 200 lat i uśmierca kilka miliardów ludzi.

  2. Fomalhaut pisze:

    Taki scenariusz sugeruje ,że nie działa elektronika na obszarze np. kilku państw. Więc nie ma bankomatów – pieniędzy, samochodów, kas fiskalnych, transportu, monitoringu itd. na 100 procent wzrośnie przestępczość. Pewnie uszkodzona elektronika była by bez wartości. Na początek z uszkodzonych urządzeń odzyskał bym diody lub uszkodzone tranzystory, cewki drut, i spróbowałbym produkować radia detektorowe, np, na fale średnie modulacji AM i wymieniać je na jedzenie lub niezbędne produkty. Poza tym wyjazd (rowerem) do punktu ewakuacji na przedmieścia.

  3. djans pisze:

    Poniekąd już to przewałkowaliśmy przy innej okazji, także teraz by można skrótowo, na podstawie wniosków wyciągniętych z tamtej gaduły.

    Jaki dokładnie obszar objąć by miała katastrofa? Bo generalnie od tego wszystko zależy.

    • Piotr pisze:

      Myślę, że to jest część scenariusza, czyli jak określisz co się stało i na jakim obszarze?
      Ja mam trochę sprzętu radiowego, który wytrzyma takie EMP bez problemu (chyba, że wybuchłoby powiedzmy 20km nad moją głową, wtedy mogłoby się coś stać) i w razie czego mam łączność na falach krótkich z innymi krótkofalowcami oraz możliwość słuchania stacji broadcastingowych (które na pewno podawałyby informacje o tym co się dzieje i na jakim obszarze). Reszta jak zauważyłeś, była po części wałkowana 🙂

    • Survivalista (admin) pisze:

      Działaj w oparciu o brak takiej informacji.

      • djans pisze:

        No to mi zadaliście spory problem. Bo chyba tylko wyglądając samolotów bym był w stanie ustalić, czy to lokalne, czy globalne. Żadnych zakopanych i zamkniętych w klatkach Faradaya radyjek nie mam.

        A jak pierdykło na większą skalę, to rodzinę i znajomych oddalonych o więcej, niż dzień drogi (powiedzmy 50 km) trzeba by uznać za zdanych na własne siły… I nie ma co liczyć, że się ich wyprowadzi do jakiejś sejfzony, tylko trzeba szykować do egoistycznego przetrwania na krawędzi.

        To pogodzenie się byłoby chyba dużo trudniejsze, niż same techniczne kwestie przetrwania. Bo te są z grubsza proste:

        – pozbierać najbliższych w sensie emocjonalnym i geograficznym

        – doposażyć się i dozbroić handlując, kradnąc i rabując

        – na rowerach z wózkami pełnymi suchej psiej karmy, leków, ręcznych narzędzi i broni ewakuować się poza miasto

        – zająć jakiś domek letniskowy, na maksymalny zadupiu, najlepiej zapomnianą i nawet częściowo zrujnowaną

        Mało szlachetnie, ale chyba najbezpieczniej i najskuteczniej.

  4. amzel pisze:

    Po wybuchu koronalnym który był w tym roku gdzieś czytałem, że Anglia
    ma częściowo zabezpieczoną instalacje przed EMP.
    Nic nie było jak jest w innych krajach.
    Myślę że taka jedna bombka wielkich
    start nie spowoduje.
    Może jakąś przerwę w dostawie prądu -ale ten temat dopiero co był
    przerabiany.
    Elektronika dla mnie czy będzie funkcjonować (oprócz radia)czy nie jest mi do życia nie potrzebna.
    Gorzej będzie jak diabli wezmą samochód.

    • Piotr pisze:

      Wprawdzie burza słoneczna to energia rzędu 10^25 juli, ale za to ponad 8 minut słonecznych od Ziemi. Potencjał pola maleje z kwadratem odległości, więc równoważnik energetyczny dla burzy słonecznej, ale w odległości powiedzmy 50km od jej powierzchni to około 4*10^12 jula, poza tym energia wybuchu na słońcu rozkłada się mniej więcej na 20 godzin oddziaływania, tymczasem atak EMP trwa w porywach około sekundy, czyli kolejny podział przez około 72*10^3, czyli wynikowo około 500MJ w sekundę (moc około 500 megawatów), tymczasem z jednego kilograma uranu U-235 można uzyskać „bombkę” o energii około 80TJ, a więc dającą jakieś 150 tysięcy razy większą energię jaką otrzyma rażony obszar. Burze słoneczne przede wszystkim uszkadzają urządzenia energetyczne (linie energetyczne to długie anteny) oraz satelity (uszkodzenia od strumieni cząstek) – to zupełnie inna sprawa niż broń EMP, która jest dosyć skuteczna. Zresztą nie trzeba aż takich „supermocy” aby ubić elektronikę, znam osobiście dowcipnisiów, którzy przerobili magnetron z kuchanki mikrofalowej (2,4GHz) dorabiając odpowiednie anteny stożkowe i z odległości kilkunastu metrów „ubijali” tym hotspoty WiFi (a to przecież tylko kilkaset watów a nie… megawatów :D)

      • djans pisze:

        W kwestii technicznej – czy jest możliwym, by jacyś terroryści zmontowali jakiś przenośny magnetron kierunkowy (powiedzmy na ciężarówce), zdolny razić na kilkadziesiąt, czy kilkaset metrów, np. startujące samoloty?

        • Piotr pisze:

          Jak już wspomniałem wyżej – energia przyjmowana przez obiekt maleje z kwadratem odległości (jak z latarką, gdy zwiększysz odległość od oświetlanego przedmiotu dwukrotnie, to na 1 centymetr kwadratowy oświetlanego przedmiotu „wpadnie” czterokrotnie mniej fotonów). Jeśli do zrobienia „krzywdy” samolotowi z 10m wystarczy powiedzmy 1kW, to aby to samo zrobić z 500 metrów potrzebny jest nadajnik 2,5MW a to bardzo dużo, ciężko byłoby to umieścić na ciężarówce 😀
          Co do samolotów – zależy od samolotu, być może jakieś tańsze ale w miarę nowoczesne samoloty się da, ale myśliwce wojskowe to klatki Faradaya, im nic nie zaszkodzi (można zakłócić działanie GPS-ów czy radarów, ale podstawowe systemy będą działać), podobnie jest z dużymi samolotami pasażerskimi (choć ostatnio ktoś tam pokazywał że można się włamać przez pokładowe WiFi najnowszego A380 i w pewnych systemach nabroić, no ale o katastrofie lotniczej chyba nie było mowy :D).
          Z „ciężarówki w okolicach lotniska” można natomiast sporo nabroić w systemach nawigacyjno-łącznościowych, jeśli jest bardzo zła widoczność, to można zagłuszyć prawdziwy ILS, GPS itd i prawdziwą wieżę kontrolną i… spowodować, że pilot przy słabej widoczności wyląduje na przysłowiowej brzozie.
          Można też zrobić krzywdę samolotowi przy użyciu lasera (i to na znaczną odległość), laser to też fale radiowe, ale o innej długości (nie z „magnetronu czy czegoś podobnego”).

        • Gregor pisze:

          Wielokrotnie zdarza się, że piorun „przeleci” przez samolot i nic się nie smaży. Samoloty są dość dobrze przed tym zabezpieczone.

  5. bura2 pisze:

    EMP to trudniejszy scenariusz niż brak prądu, bo prąd można szybko przywrócić, zwłaszcza, jeśli mówimy o lokalnym, minimalnym zapotrzebowaniu , tutaj jest gorzej bo elektronika ulegnie zniszczeniu i nie bardzo będzie co zasilać.

    @amzel samochód może nie odpalić, chociaż szczęście w nieszczęściu jeździ tyle gruchotów po naszych drogach, że transport nie zginie od razu.

    Piszesz, że nie potrzebujesz tej całej elektroniki? Ty możesz nie potrzebować, ale ogół społeczeństwa go potrzebuje i to nie tylko do rozrywki.
    Automatyzacja i elektronika pozwoliły nam osiągnąć pewną gęstość zaludnienia, której nie osiągniemy bez nich. Jeśli zostaniemy nagle tego pozbawieni to będziemy musieli zejść nawet do 30% tego co było (jeśli to potrwa powiedzmy 2 lata), a nikt nie chce umierać – każdy zrobi wszystko, żeby przeżyć wiec zacznie się bigos. Jak nie ma elektroniki to nie działają wszelkie przemysłowe regulatory, łączność między służbami itp. Ogromne ilości jedzenia pójdą się pieścić bo padną lodówki, nie zapłacisz niczym innym jak gotówką. W zasadzie to co miałeś na koncie nie istnieje.
    Dzisiaj karetka przyjeżdża w 15 minut bo 1 min trwa przekazanie wiadomości od Ciebie do dyżurnego (w tym momencie możesz już dostać jakieś instrukcje – działać) i drugą minutę od dyżurnego do załogi karetki. A jeśli będziesz musiał jechać na rowerze do najbliższego sąsiada który ma sprawny samochód, wrócić z nim, zapakować chorego, dojechać do szpitala i dopiero na miejscu po wytłumaczeniu co się stało dostanie fachową pomoc medyczną.

  6. Gregor pisze:

    Problem taki, że nie kupisz nic za gotówkę, bo sklep nie może niczego sprzedać, jak kasa fiskalna nie działa 🙂

    • Fomalhaut pisze:

      O ironio – goście kupujący „na zeszyt” nie zauważą skutków EMP !

    • Piotr pisze:

      Myślę, że w takiej sytuacji mało kto będzie wnikał w paragony i inne wynalazki Ordynacji Skarbowej 😀 Tzn. może na początku tak, ale to się długo nie utrzyma. Brak informacji (niepewność i nieprzewidywalność) to najgorsze z możliwych doświadczeń dla „cywilizowanego” człowieka – brak napływu informacji o tym co się dzieje będzie „zabójczy”.
      W normalnych przypadkach wojsko, krótkofalowcy itd. mają kupę sprzętu, przy pomocy którego mogą nadawać jakieś informacje dla ludności, ale atak EMP spowoduje, że przeważająca większość ludzi nie będzie miała na czym takich wiadomości odebrać.

  7. Michał pisze:

    Jednym ze skutków EMP może być brak gotówki w obiegu. Bankomaty zamknięte i przelewu nie zrobisz.
    Jako ciekawostkę powiem ze w Grecji podczas limitów wypłat z bankomatu w obiegu kursowały bułgarskie lewy.

  8. bura2 pisze:

    Główny problem to brak komunikacji. Mamy w naszym kraju przyjazny teren : małe odległości (kilkanaście km miedzy miastami powiatowymi, często mniej niż 10 km miedzy stolicami gmin), rozwiniętą sieć dróg (jakie są, ale są), brak pustyń, większość kraju nizinna. Mimo to skoordynowanie działań, między dwoma miastami powiatowymi mogłoby być ciężkie ze względu na brak łączności.

    Ponadto EMP to dłuższa sprawa, niż wyłączenie prądu, które z reguły ustaje po max 3 dniach (ja osobiście nie pamiętam tak długiego, ciągłego blackoutu). dlatego ze względu na brak opieki zdrowotnej i leków, może umrzeć dużo starszych i chorowitych ludzi, i to dosyć szybko.

    • djans pisze:

      W sytuacji długotrwałego braku prądu te 10 km pomnóż przez ilość przydrożnych bandytów.

      Pamiętam, jak w mojej zadłużonej gminie wpadnięto na pomysł przyoszczędzenia na oświetleniu miejskim. Tylko tyle wystarczyło, by w długie, nudne zimowe wieczory gówniarzerię zachęcić do różnych aktów wandalizmu, włamań, etc. Dodaj do tego niedziałający 997 i gliniarzy na rowerach (o ile w ogóle), a masz totalny chaos po kilku dniach. Nawet bez walki o kurczące się zapasy. Po prostu dlatego, że można.

  9. amzel pisze:

    Czy nie było w scenariuszu ze ta bomba wybuchła?
    Oczywiste jest że nie funkcjonuje transport tak jak zawsze, mamy utrudnioną łączność, nie działają bankomaty itp.
    A czy ludzie nie potrafią sobie poradzić w trudnych sytuacjach?
    Ja myślę że tak.Nawet teraz w dobie elektroniki dadzą radę przeżyć.
    A że będą ofiary -zawsze są i tego się nie da uniknąć.
    Po to żeby było ich jak najmniej służy miedzy innymi -Domowy Survival.
    Czym więcej ludzi będzie przygotowanych na trudne czasy tym łatwiej
    poradzimy sobie z przyszłością.
    Bo jeśli ja mam zapasy na pół roku i wielu innych tez je posiada(najlepiej wszystcy-wiem że to utopia)to nie będziemy skakali sobie do gardeł, a zajmiemy się tym żeby jak najszybciej wrócić do poprzedniego stanu.
    Wiem ze te pół roku w niektórych sytuacjach może być za mało,ale jednakże to już dużo.
    Ja swoje zapasy żywności zacząłem robić nie z powodu chęci przeżycia jakieś klęski lub temu podobne, ale chciałem mieć więcej czasu dla żony która jest osobą niepelnosprawną.
    Kupując na zapas nie musiałem później latać po byle pierdołę do sklepu bo wystarczyło tylko sięgnąć do szafki.
    Dopiero później kiedy trafiłem na tego bloga pomyślałem żeby skorzystać z niektórych pomysłów i powiększyć swoje zapasy o inne rzeczy.
    Wracając do tematu -samochód jest mi bardziej potrzebny niż elektroniczne cudeńka, bo do samochodu wsadzę żonę i zawiozę do lekarza do którego i tak się nie dodzwonię .
    EMP załatwi wszystko-ale dlaczego mój samochód?

    • Piotr pisze:

      Bo w samochodzie jest kupa elektroniki (sterowanie zapłonem, pompą wtryskową itd.). Jeśli nie jeździsz starym dieslem, to możesz mieć problem, bo awaria „komputera” unieruchamia samochód.

    • Piotr pisze:

      W nowszych samochodach nawet jest problem z dostaniem się do środka gdy z jakichś powodów akumulator padnie i komputer nie działa (wszystkie zamki, immobilizery, zawory/pompy paliwa, blokady kierownicy itp. są sterowane elektrycznie przez komputer) – nie trzeba EMP, wystarczy że samochód postoi trzy tygodnie nieużywany na dużym mrozie 😀 No ale to tak w ramach dygresji, bo coś takiego jak niedziałający centralny zamek to detal (można wybić szybę :D), gorszy jest niedziałający sterownik zapłonu, niedziałający sterownik wtrysków (resztę da się obejść „na krótko”).

  10. bura2 pisze:

    Nie tylko stare diesle, sprzedałem rok temu cinquecento z silnikiem 0,7 na gaźniku, jeździ po moim mieście nadal. Paradoksalnie przez to, że nie jesteśmy bogatym narodem może nam być łatwiej to przeżyć bo będzie działać 10 x więcej pojazdów niż np. w Niemczech. Dlatego spodziewałbym się jako tako działających służb.

    Zawieziesz żonę do szpitala i co oni tam zrobią bez elektroniki? To nie jest po prostu brak prądu – wtedy uruchomili by agregaty, to jest EMP które niszczy każde urządzenie oparte na półprzewodnikach. Pewnie nawet winda nie będzie działać, a niektóre szpitale maja po 9 pięter. Jeśli to będzie któryś dzień to możesz się też spodziewać kolejek.

    Idę do lekarza – wyciąga cyfrowy ciśnieniomierz i cyfrowy termometr (tych rtęciowych zakazano jakiś czas temu, chociaż pielęgniarki zarzekają się, że są najlepsze). Oczywiście istnieją ich analogowe odpowiedniki tylko czy są na miejscu? czy po kupieniu nowego super sprzętu zostawili tamte, czy „wietrzymy magazyny” i poszły do ludzi/na śmietnik. Osobiście podejrzewam, że jest ich góra 50%. Rzadko bywam w szpitalach, na szczęście, ale potrafiłem Ci podać 2 sprzęty które są non-stop używane i przestałyby działać. A glukometry? Są analogowe, ale wymagają pasków wskaźnikowych. Jakiś lekarz lub pielęgniarka na pewno powiedzieliby Ci więcej na ten temat. Tak więc szpital może być w Twoim zasięgu, ale dotrzesz do niego a tam tylko poradnia z punktem opatrunkowym.

    Rozpisałem się, ale nie wytrzymuje jak słyszę tezę, że prąd i elektronika to tylko zabawki i udogodnienia. To cholernie ważna rzecz, nagłe pozbawienia nas tego na dłuższy czas na szeroką skalę jest śmiertelne.

    • Piotr pisze:

      Paliwo na gaźniku, ale zapłon na „platynce” czy już halotron i sterowanie elektroniką? Bo na halotronie to już nawet Polonezy Caro miały. Natomiast zgoda co do tego, że stare benzyniaki (na gaźniku i zapłonie mechanicznym) będą działać, ale takich samochodów jest bardzo mało (gaźników jeszcze trochę jest, ale zapłon na mechanicznym przerywaczu to rzadkość).

  11. ja pisze:

    Biorę ze sobą zapas gotówki i jadę rowerem do pracy. Tam się dowiaduję, że nie pracujemy do odwołania bo wszystkie komputery spalone. Wracając do domu pytam czy są jakieś wieści ze świata w sklepie z krótkofalówkami (mają na dachu największą antenę w okolicy). Po drodze kupuję czarnoprochowca w sklepie oraz kanister spirytusu i pudło papierosów na targu. Zaszywam się z żoną i dzieckiem w domu czekając na wieści. Chodzę na zakupy do lokalnego spożywczaka albo zużywam zapasy. Mogą być zamieszki bo mieszkam w niebezpiecznej dzielnicy. Jeżeli po 2-3 dniach sytuacja się nie poprawia to ryglujemy dom i ewakuujemy się do szwagra na wieś. Jedziemy rowerami (dzieciak w przyczepce). Ze sobą zabieram trochę żarcia, czarnoprochowca, zapas gotówki, spiryt, papierosy, zapas antybiotyków, narzędzia elektrotechniczne i sprzęt alpinistyczny. Na wsi do której zdążamy mieszka trochę rodziny i szwagier z dużym domem, więc spodziewam się ciepłego przyjęcia. Żeby jednak nie być darmozjadem to oferuję mieszkańcom wsi swoje usługi, czyli naprawę traktorów oraz czyszczenie studni (po to mi sprzęt alpinistyczny, poza tym wspinanie to moje hobby). Wieś ma wodę z sieci i kanalizację, ale w przypadku EMP może tego nie być. I wtedy wszyscy przypomną sobie o studniach z wiaderkami na łańcuchu, które mają na podwórkach. Studnie nie używane latami, więc aby z nich pić trzeba zjechać na linie i wybrać trochę mułu. We wsi nikt tego nie robi bo studnie głębokie i strach, a dla mnie nie byłby to najmniejszy problem. W zamian za usługę przyjmowałbym nie gotówkę tylko jedzenie. Wieś ma las, rzekę z rybami i pola na których są bażanty i kuropatwy. Więc opał, woda i białko zapewnione. Do tego każdy trzyma zwierzęta w gospodarstwie (krowy, króliki, kury) i stare narzędzia rolnicze. Do przednówka da radę przetrwać. A potem orać można traktorem, bo jest odpalany na korbę więc EMP mu raczej nie zaszkodzi. Pali na olej opałowy więc brak ropy na stacji nie jest wielkim problemem. Jeżeli coś by trzeba było doraźnie załatwić to płaciłbym papierosami i alkoholem. Posiadanie przeze mnie pożytecznych umiejętności, antybiotyków i broni palnej na pewno zapewni mojej rodzinie jako taki byt. Poza tym na wsi są „sami swoi” i to jest chyba największy kapitał…

  12. Tommpo pisze:

    Proponuję kupić czarnoprochowca wcześniej :). Nie obsługuje się go w tak prosty sposób jak broń współczesną i trzeba nabrać trochę doświadczenia, żeby nim biegle władać.

    Pierwsze kilka dni – zużywam zapasy, czekając na rodzinę ( u mnie jest punkt ratunkowy 🙂 ). W międzyczasie grodzimy z sąsiadem dwa fragmenty podwórza, tworząc w miarę bezpieczny kasztel. Podstawą przetrwania będą dwa gospodarstwa – jedno zorientowane na bydło, drugie – po trochu wszystkiego. Broń – sąsiad jest myśliwym, ja mam kilka łuków :), brat jest czarnoprochowcem ze sporą kolekcją

  13. GNOM pisze:

    Co do samochodu- proponuję zakupić fiata 126p. z rozruchem mechanicznym (uruchamiany cięgłem między siedzeniami), jest to niezawodne auto na każdą przypadłość surwiwalową.
    Co do elektroniki – proponuję już dziś zakup radia na lampach (są bardzo odporne na EMP), w wojsku miałem na wyposażeniu lampowe radiostacje które miały być używane w przypadku wojny atomowej – do dziś stoją w magazynach.
    A jeśli będziecie potrzebować prąd to nic nie stoi na przeszkodzie aby zainwestować w wiatraki.
    No i jak widać z Waszych wpisów to jednak kawałek ziemi z małym domkiem gdzieś za miastem to wymóg konieczny.

    • Piotr pisze:

      Z radiami lampowymi dla odmiany jest ten problem, że są strasznie energochłonne. W wojsku ok (w razie czego paru szeregowym każe się „pedałować” na ręcznej prądnicy i radio działa :D). Prywatnie moim zdaniem najlepsze jest zwykłe radio tranzystorowe (czym prostsza konstrukcja tym lepsza) odpowiednio zabezpieczone podczas przechowywania (klatka Faradaya) – są małe, bezpieczne (brak wysokich napięć) i energooszczędne. Wojsko ma backup w postaci urządzeń lampowych głównie po to, aby atak EMP nie uszkodził urządzenia W TRAKCJE JEGO PRACY, gdy jest podłączone do instalacji antenowych, instalacji energetycznych itd (a nie w trakcie przechowywania).

  14. amzel pisze:

    bura2 -jesteś stasznym pesymistą.Odnoszę wrażenie ze joko jedyny
    postrzegasz wszystko w czarnych barwach. .
    Ja widzę to inaczej bo się przygotowuje do trudnych sytuacji.
    Elektronikę można zastąpić urządzeniem analogowym i wbrew pozorom nie jest ich tak mało.
    Chciałem jeszcze dodać że ja jestem w grupie tych starszy ludzi , a wcale nie zamierzam umierać
    Toteż idac do lekarza zabiore z sobą rteciowy termometr i ciśnieniomierz, który mogę zostawić by służył dla innych.
    Takie sstarsze osoby jak ja patrzą na pewne sprawy inaczej choćby dlatego że większość swego życia nie korzystały z elektroniki , a żyją.
    Co do glukometru to nie potrzebuje zaczerpnąć informacji bo znam działanie urządzenia a także jeszcze pompy insulinowej .Stosuje je od
    kilkunastu lat moja córka.
    Optymiści żyją dłużej.

  15. bura2 pisze:

    Widzę EMP w czarnych barwach, bo mieszkam w małym mieście i wiem, że nawet jeśli ja jestem jako-tako przygotowany to nie wystarczy.
    Wiem, że nasza infrastruktura nie jest tak zależna od elektroniki, jak krajów zachodnich i w tym widzę pociechę, ale nawet nie próbuje sobie wyobrazić co musi się dziać na blokowisku 6-piętrowych bloków, gdzie nagle latem nie będzie wody w kranie i w spłuczce.
    Niestety, starzy absolwenci szkół otrzymywali znacznie większe podłoże użytecznej teorii nawet jeśli kończyli szkoły zawodowe + ich młodość przypadła na czasy odmienne od naszych. Dzięki temu lepiej będą przygotowani do radzenia sobie w takiej sytuacji. Dzisiaj młody człowiek jest nauczony kupować gotowe, zmieniać pracę co 5 lat przyuczając się do nowej (i jeszcze po szkołach średnich łażą „doradcy zawodowi” którzy mówią, że to dobre). Z roku na rok sytuacja powili zmienia się. życie staje się coraz łatwiejsze oraz coraz wrażliwsze na EMP.
    Też się przygotowuję, moje czarne wizje mogą się nie spełnić, być rozdmuchane przez czytanie forów/blogów/książek zza Oceanu, gdzie infrastruktura jest inna.
    Moje przygotowanie na EMP: (+ „jest dobrze”, +- „jeszcze dużo do zrobienia ale już coś”, – „ten aspekt leży”
    + rower = Mam, jeździ, wygląda niepozornie, ale mam do niego części zapasowe. Mógłby być lepszy, ale ten wystarczy.
    +-elektronika odporna na/zabezpieczona EMP = Tu raczej stare żarówkowe latarki są wyżej na liście priorytetów niż radio. Bo gdy wszystkim przepali złącza, to nie bardzo może być z kim rozmawiać. W domu jest kilka żarówkowych latarek, ale trzeba by dokupić ze 2-3 solidne i na bardziej powszechne baterie + coś do plecaka, bo jest tam tylko ledowa czołówka.
    +-zapasy rzeczy nie do zdobycia po EMP,zarówno do użytku jak i na handel. = powoli gromadzę, mam kilka paczek baterii, opakowań leków, zapasowe opakowanie kawy i herbaty, nadstan mydła, worków na śmieci etc. Niektórych rzeczy mam tyle np. mydła, że wystarczy na rok prania i mycia dla całej rodziny i jeszcze zostaje ponad połowa na handel (to nietrudno było zrobić), z kolei niektórych mam niewiele – leków np wystarczy mi na kilka zachorowań lub jedno wymagające dłuższego zażywania leków, z resztą to w większości niestety tylko OTC
    – bezpieczeństwo = można dyskutować czy ludzie zaczną sobie skakać do gardeł, ale na pewno wzrośnie liczba pospolitych przestępstw z okazji zmniejszonej efektywności policji, pozbawionej łączności między radiowozami (jeśli znajdą coś na chodzie), daje sobie minus bo każdy z dorosłych synów mieszka osobno, więc w każdym domu jest tylko jeden mężczyzna. Jeśli przeprowadzimy się do jednego domu, najbardziej nadającego się do życia po EMP to bracia stracą wszystko co zostawią, a zostawią dużo bo samochód nie odpali, żeby się przeprowadzić. Dodatkowo nie mamy,żadnej broni dającej nam przewagę nad bandytami (nie mówię tu o siekierach, tylko np o rewolwerze cp)
    – żywność = minus bo mieszkam w bądź co bądź mieście i ogródek mnie nie wyżywi, zapas jaki mam wystarczy być może na 3 tygodnie, przy czym po kilku dniach zrobi się strasznie jałowo, możliwości pozyskania jedzenia to uprawa/handel za usługi/polowanie z wiatrówką na jakąś drobnicę/łowienie ryb/zbieractwo, przy czym 3 ostatnie widzę czarno ze względu na konkurencję.

  16. amzel pisze:

    Ważne jest że robisz coś w tym kierunku.
    Nie od razu Kraków zbudowano.
    Jeśli mogę coś doradzić to wydaje mi się że na ptaki lepszym rozwiązaniem jest żyłka z haczykiem niz wiatrówka.
    Glowa do góry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.

banner