Scenariusz: kryzys bankowy jak w Grecji

Survivalowe scenariusze publikujemy zazwyczaj w piątki, ale mamy wrażenie, że ten dzisiejszy może być szczególnie istotny na przestrzeni najbliższych dni. Dlatego tym razem, wyjątkowo, publikujemy go na początku tygodnia.

Celem tego cyklu jest pokazanie Wam, że przygotowania na trudne czasy przydadzą się także wtedy, gdy mamy do czynienia ze zdarzeniami innymi, niż apokalipsa zombie, czy globalna wojna termojądrowa.

W ramach cyklu przedstawiamy Wam scenariusze, które mogą się przydarzyć i prosimy Was o wpisywanie w komentarzach tego, co w opisanej sytuacji byście zrobili. Zasady tej zabawy są nastepujące:

  • nie zmieniacie warunków opisanych scenariuszu poza niezbędne minimum (np. uwzględniając posiadanie albo nieposiadanie dzieci),
  • opisujecie swój sposób postępowania możliwie precyzyjnie i szczegółowo (ale bez narażania Waszego bezpieczeństwa — przydają się tu wymyślone na poczekaniu pseudonimy),
  • uwzględniacie tylko te przygotowania, które poczyniliście do tej pory (czyli jeśli samochód aktualnie jest w serwisie, a spłukaliście się na zakup nowej pralki, to oba te czynniki trzeba wziąć pod uwagę).

Scenariusz na dziś wygląda tak:

Nic tak naprawdę nie przepowiadało takiego rozwoju wydarzeń. Pad greckiego systemu bankowego przecież nie powinien być aż tak mocno powiązany z tym, co dzieje się w Polsce. Przecież w Polsce nie ma euro, prawda?

Tymczasem wydarzenia, które miały miejsce w kraju, były bardzo podobne do tego, co miało miejsce w Grecji. Mianowicie, w któryś poniedziałek, po tradycyjnym bankowym weekendzie (niedziałaniu międzybankowych przelewów w soboty i niedziele), Polska Agencja Prasowa przesłała do mediów taki oto komunikat:

  • wprowadzane są drastyczne środki w sektorze bankowym w celu ochrony bezpieczeństwa państwa i obywateli,
  • nakłada się limity dziennych wypłat gotówki z bankomatu w wysokości 500 zł na kartę,
  • nakłada się limity dziennych wypłat gotówki w kasach w wysokości 500 zł na każdy prowadzony w banku rachunek.

Mimo to, w praktyce już po kilku godzinach w bankomatach zaczyna brakować pieniędzy. Bo po pieniądze rzucili się wszyscy, niezależnie od tego, czy były im potrzebne czy nie.

Póki co, nikt nie planuje Cię wyrzucić z roboty. Nikt oficjalnie nie mówi, że pieniądze z banków będą rekwirowane (jak na Cyprze). Mimo to, przed kantorami ustawiają się kolejki, masa ludzi chce wymienić papierowe polskie złote na JAKIEKOLWIEK inne waluty. Towary jeszcze nie drożeją w sklepach, paliwo na stacjach jest dostępne, żywność też.

Czy podejmujesz jakieś działania w związku z całą sytuacją?

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

23 komentarze

  1. TomSlaV pisze:

    Dlatego zawsze mam gotówke w domu i inwestuje w stebrne monety. Poza tym zawsze musi być pełny bak w samochodzie i zapas w kanistrach. Żarcie zawsze mam w zapasie.

  2. Kotka pisze:

    Dlatego już od czasu Cypru nie mam pieniędzy w banku. Wybieram wszystko od razu po wypłacie i wydaje w przeciągu miesiąca. Mam też malutki zapasik wszystkiego a największy to wiedza.
    Jak bankomaty przestaja działac to ja wydaje wszysjko co mam na żarcie paliwo i opał na zimę.
    Jak widać zanim lemingi się zorientują to juz maja zablokowana kasę, ja jestem w gotowości mam upatrzone towary które kupię w tym wódy ile się da będzie na wymianę. Okopuję się wdomu i udaję jak mi źle i co teraz będę jadł. Zbieram żołędzie na jesieni i wszystko co sie da zebrać w lesie i na polu od chrustu po dzikie badylki. Wszystko suszę i kitram w wory. Nie zapomnijcie o soli w dużej ilości. Jeszcze jakis nieduży kolektor do prądu na 12 V aby radio w dzień działało i sie okopuje i obserwuję. Rozmawiam z sąsiadami i organizujemy bandę. W dzień zbieramy w lesie i na polach wszystko co jest przydatne w nocy siedzimy na dachach gotowi do działania. Szabrowników likwidujemy na miejscu bez rozgłosu. Uczymy sie wspólnie żyć od nowa, tworzymy zbiorową kuchnię bo taniej wyjdzie, racje żywnościowe minimalne prezentów na święta nie będzie. Dużo sie dzieje bo kontakty międzyludzkie się zwiększyły. TV raz dziennie wiadomości bo prądu brak.
    Kopiemy dodatkowe studnie na wodę w kilku miejscach wioski.
    Jedzenie wymieniamy na kałachy z amunicją idzie zima mamy już 25 kałachów i 10000 szt amo.
    Palimy w piecu żłopiemy trochę wódy i gramy w karty takie dłuższe survivalowe wakacje. Kobiety przerabiają ciuchy a my prubujemy zbudowac samochód na holcgas – w końcu sie udaje odpalamy piec i cieszymy sie jak dzieci jazdą na paliwie drewnianym. Dodatkowo mając już coś takiego uruchamiamy generator, jeden człek siedzi i dokłada opału ropoczyna się ponowna elektryfikacja.
    Przymierzamy się na wiosne do rozpoczęcia chodowli kóz na mleko oraz do uprawy wszystkiego każdy gromadzi nasionka co kto ma, oraz kukurydza i ziemniaki troche tego jest na wiosenny siew jak sie ziemie obrobi szpadlem bo wszyscy maja cary a tu traktor by sie przydał.
    Zostało trochę czasu to bierzemy sie za przeróbkę cara na ciągnik a pług skąd?
    Ja buduje dymarke a kolega tory rozkręca na stal będzie przetop. itd itp.

    • Bunkier pisze:

      Książka fantastyczna, czasy Mieszka I…

      • Najtajniejszy Wspolpracownik pisze:

        Zabrakło jeszcze zwierząt, które uciekły z niepilnowanego zoo i reglamentowania wody przez państwo jak w „Dunie” albo „Mad Maxie”:-)

  3. tomek21ab pisze:

    Jeśli scenariusz jest dokładnie taki jak to opisano to nie jest tragicznie tz. w miarę możliwości wypłacam pieniądze (sprawdzam- bankomaty w okolicy kilkanaśćie, może coś się uda), szybko uzupełniam swoje zapasy w dobra które mogą się przydać w razie dłuższego kryzysu – żywność na ok 1-2 lata obecnie mam na ok 6-9m, źródła energii -opał (mam już zapasy alternatywnego opału ale lepiej byc przygotowanym, gaz , benzyna rozważam też zakup jakiś paneli solarnych z akumulatorem (obecnie korzystam w razie W z przetwornic w aucie i motocyklu.

  4. Powolniak pisze:

    Zarcie jest, srebro jest, gotowki na miesiac jest, biżuteria jest, dokupujemy zarcia i wody+runnabanki z cala reszta, sasiadon stekamy jacy jestesmy biedni i jak nam zle zeby nie pomysleli ze cos mamy. Dokupuje 1 tone pszenicy,pszenzyta jednoczesnie dokupuje kury do posiadanych 15-20 szt. Odnosnie zarcia to wiele zalezy czy to lato czy zima. Bo w okresie wegetacyjnym sporo mam swojego:jablka, sliwki, czerasnie i inne warzywa i owoce. Sorry za bledy pisze z telefonu

  5. djans pisze:

    Też mi katastrofa – nie pamiętam kiedy ostatnio wypłacałem gotówkę z bankomatu, a już tym bardziej więcej, niż 500 zł.

    Jeszcze nie czas, by panikować.

  6. amzel pisze:

    Jak jest się przygotowanym na trudniejsze sytuacje ,to nie trzeba nic
    robić .
    Jak zwykle śledze bierzące informacje.

  7. LosowyNick pisze:

    Trzymam w domu gotówkę starczającą na przeżycie kilku miesięcy. Na koncie mam tylko na miesiąc życia. Na dodatek trochę metali.

    Rachunki mam popłacone naprzód więc minie trochę czasu zanim zaczną być problemem. W takiej sytuacji więcej ludzi będzie miało problem i na pewno nie będę pierwszy, któremu komornik zapuka przez niezapłacone rachunki.

    Mam zapas wody pitnej na miesiąc. Trochę jedzenia, które pozwoli mi przeżyć miesiąc.

    Ogólnie – nie ma tragedii.

  8. Pozyskiwacz pisze:

    Ale katastrofa…
    Ja nawet ni mam karty bankomatowej.

  9. Kotka pisze:

    Jutro teściowa wybiera kasę i wali w złoto, ja mam cała resztę.
    Brak mi tylko naprawdę ciepłych śpiworów jakby nie chciało mi się dorzucać opału zima do pieca.
    Teraz jest sezon na zbiór wszelkiej maści korzonków dzikich ja mam zamiar w przyszłym roku zamiast normalnych warzyw uprawiać dzikie jadalne zielsko a potem z nasion rozsiać to po okolicy.
    98 %nawet tego nie tknie.

  10. Powolniak pisze:

    Faktycznie jak dlamnie grecki scenariusz niejest zbyt straszny, jednak niewiadomi co dalej w pezypadku eskalacji problemu

    • Survivalista (admin) pisze:

      Trudno zgadywać. Ponoć teraz w Grecji wiele przedsiębiorstw (sklepów, restauracji) nie chce przyjmować płatności kartami. Wprawdzie nie spodziewałbym się takich ograniczeń w dużych sklepach i np. stacjach benzynowych zrzeszonych w dużych koncernach, to jednak pochodne problemy (np. braki towaru) mogą pojawić się i w tych miejscach.

  11. bura2 pisze:

    Jeżeli ktoś się przygotowuje na trudne czasy to wg mnie powinien zacząć od fundamentów – spłacić w przód jedną ratę kredytu, a nie kupować super szpej do PE. Zaleczyć wszystkie zęby a nie kupować opatrunki na rany postrzałowe.

    Dzięki temu w takiej sytuacji nie martwimy się wizytą komornika, nie spodziewamy się, że nagle każdy zacznie do nas przychodzić „wiesz oddaj mi tą stówę co ci miesiąc temu pożyczyłem”,”gdzie zapłata za naprawę kaloryfera”, na początku będzie kulturalnie, potem bardziej stanowczo, a w niektórych przypadkach może dojść do przestępstw.

    Kryzys bankowy i inne tego typu problemy wywołają zamieszki zanim zacznie się głód i braki wody. I to wg mnie jest największym zagrożeniem. Jak zabezpieczyć swoją własność na czas zadym? To nie tylko tłum który rzuca cegłami, ale i bandy które korzystają z chaosu i obciążenia służb. Wbrew pozorom nawet w takiej „łagodnej” katastrofie może przydać się broń/porządne drzwi antywłamaniowe i inne rzeczy o których myśli się raczej w kontekście świata po wojnie atomowej.

    Jedzenie i woda oraz opał. Jeżeli zamieszki i pogoda nie spowodują w tym obszarze wielkich zniszczeń to rodzina z 30 dniowym zapasem, może spać spokojnie stosując zasadę – dopóki mogę kupić normalnie jedzenie na obiad – nie ruszam zapasów, jeśli gdzieś rozdają wodę/jedzenie – nie ruszam zapasów. Wątpię, żeby w takiej sytuacji pozwolono zagłodzić całe miasto, towary zdrożeją lub nawet będzie trzeba użyć wojska do rozdawania jedzenia ale władza zrobi wszystko, żeby do tego nie dopuścić – bo będzie się bać eskalacji zamieszek.

    Nie chce być zrozumiany źle- kryzys walutowy to nie jest scenariusz typu zima stulecia/rok bez lata. Jedzenie jest, z transportem nie ma problemu, woda tak samo. Co innego gdybyśmy mówili o sytuacjach opisanych np. W „Blackoucie” tam połączenie zimy i braku prądu spowodowało częściowy paraliż komunikacyjno-łącznościowy i utrudniało znacznie pracę służb.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Myślę, że fundamentem jest zapas gotówki na 3 miesiące życia — spłatę kredytu, koszty utrzymania mieszkania i koszty życia (jedzenie, paliwo, itd). 🙂

      Faktem jest, że tego typu scenariusz może być zalążkiem czegoś większego.

      • Powolniak pisze:

        Fudamentem jest regularne oszczedzanie, inwestycje, brak kart kredytowych chyva że umiemy na nich zarobic. Generalnie każdy grosz ma na Ciebie pracowac. Najlepiej wogóle nie miec kredytów a wartosc netto majatku zawsze musibyc maksymalnie dodatnia

    • Powolniak pisze:

      Z tymi zębami to masz racje:-):-)

  12. Domi pisze:

    zapasy gotówki dopiero odbudowuję, ale ostatnio poza konkretną kwotą na ratę, staram się resztę mieć poza bankiem. Nie boję się problemów z wypłatami z bankomatów, choć to spora upierdliwość, kiedy musisz tracić czas na szukanie takiego bankomatu/kasy bankowej, z której możesz wypłacić pieniądze (a nie, że ich brakuje). Staram się gromadzić nieco więcej zapasów, obawiam się inflacji. Wszyscy zaczną pozbywać się gotówki, spadnie jej siła nabywcza… Ja bym nie panikowała, ale wiem, że jedna niepanikująca osoba w gronie dwustu rozhisteryzowanych, wietrzących spisek obywateli niewiele zmieni. Nigdy nie inwestowałam w złoto, w sensie nie wiem nawet jak się do tego zabrać i co potem. Może to właśnie byłby moment, by to uczynić?

    • bura2 pisze:

      Odradzam Ci złoto, 1/10 uncji to 550 zł , pojedyncza obrączka (bezpieczniejsza w handlu) to też kilkaset złotych. Ja nie wyłożę tyle naraz, niewiele osób wyłoży. Z kolei srebro – moneta 1 uncja – od ok.80 zł. biżuteria srebrna, najlepiej z jakąś próbą naniesioną na wyrób też kilkadziesiąt zł.

      Raz – prędzej zrobisz jakikolwiek zapas srebra niż do us*anej śmierci odkładając na złoto. 80 zł na srebrną monetę to wystarczy raz odpuścić sobie „weekend na fali”, a 550 zł na złotą to dla niektórych połowa pensji.

      Dwa – wymiana, za 550 zł to kupisz np. jedzenia tyle, że na raz nie uniesiesz, za 80 to wpakujesz do plecaka i wio.

      • tomek21ab pisze:

        jak kogoś stać do złoto ma jak najbardziej sens , są też np monety 1 gramowe np liśc klonowy , w paczkach po 25 szt.

  13. Domi pisze:

    No dobrze, pomyślę w takim razie nad srebrem. Póki co rozwiązuję problem utraconych trzy lata temu oszczędności (wiecie, lokata pomogła nam przeżyć, gdy oboje z dnia na dzień zostaliśmy z mężem bez pracy z dwójką dzieci i kredytem).
    Kryzys grecki nie jest jeszcze tak przerażający dla mnie jak to, co spotkało ukraińskich mieszkańców Krymu, którzy stracili dostęp do swoich kont bankowych, a z zeszłorocznych relacji wynikało, że w wielu przypadkach mają nie tylko problemy z życiem na półwyspie, ale i z wjazdem na Ukrainę.

  14. Rafał M. pisze:

    Ja nie płacę kartą 🙂

    Ale scenariusz jest bardzo prawdopodobny, bo ów kryzys gospodarczy na świecie wcale się nie skończył i w każdej chwili system bankowy może runąć. Albo komornik może zablokować całe konto, takie sytuacje są dosyć powszechne w Polsce i komornicy nie przejmują się ustawowymi limitami.

    Od zawsze ludzkość gromadziła nadwyżki pieniędzy pod postacią złota. W okresie międzywojennym moja babcia też tak robiła, trzymała złote dolarówki w słoiku zamurowanym w ścianie, po wojnie okazało się to dobrą decyzją. Cena złota się waha i można nieco stracić, ale nie wszystko (o ile nikt tego złota fizycznie nie odbierze, lub nie spadnie na Ziemię złoty meteoryt jak w jednej z książek Verne’a).

    Natomiast srebro, to cóż, jest tanie i dużo jego wydobywa się w Polsce, o wiele lepsze jest złoto.

    • tomek21ab pisze:

      generalnie zgadzam się z Tobą ale przepraszam co to za argument , że srebro jest be bo wydobywa się je w Polsce albo ,że jest tanie? Tanie w stosunku do takiej samej wagi platyny czy złota ale nie miedzi, benzyny, jedzenia i większości towarów nadto złoto niemal nam jest do niczego nie potrzebne ot tak umownie jest ono coś warte natomiast srebro to inna bajka. Moim zdaniem powinno byc miejsce w rezerwach i dla złota i dla srebra osobiście z kilku powodów większy nacisk kładę na srebro ale to już jak komu pasuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.