W dzisiejszej odsłonie cyklu survivalowych scenariuszy zajmiemy się scenariuszem, który może przydarzyć się każdemu z nas. Bo każdy z nas ma przecież w domu kuchnię i od czasu do czasu coś w niej gotuje.
Cykl scenariuszy survivalowych wymyśliliśmy po to, byście mogli przemyśleć Wasze przygotowania na trudne czasy i zastanowić się, czy w każdej sytuacji bylibyście sobie w stanie poradzić. Zasady tego cyklu są takie:
- my opisujemy survivalowy scenariusz,
- Wy w komentarzach piszecie, jak postąpilibyście w tej sytuacji, starając się o możliwie dużą liczbę szczegółów i konkretów,
- uwzględniacie tylko te przygotowania, które poczyniliście do tej pory, a nie te, które od roku odkładacie na przyszły tydzień,
- nie zmieniacie scenariusza, przyjmując także, że jeśli coś w nim nie zostało opisane, to nie należy brać tego pod uwagę.
Mamy nadzieję (i już wielokrotnie się przekonaliśmy), że Wasze wypowiedzi w komentarzach będą bardzo inspirujące. Bo chodzi nie tylko o to, żebyście mogli się zastanowić nad swoimi przygotowaniami, ale też coś podejrzeć w rozwiązaniach zastosowanych przez innych.
Dzisiejszy scenariusz to pożar w kuchni.
W Twojej kuchni wybucha pożar.
[Tu wpisz, jaki. Jeśli używasz kuchenki gazowej, to pali Ci się patelnia z rozgrzanym olejem. Jeśli nie masz kuchenki gazowej, płonie Ci toster, mikrofalówka, albo tylna część kuchenki elektrycznej — wybierz dowolny obiekt.]
Jak i czym zamierzasz go ugasić? Odpisz od razu, a dopiero potem szukaj podpowiedzi w Google. 😉
Używam gaśnicy którą trzymam w przedpokoju. 😉
Pali się olej na patelni – biorę dużą pokrywkę, przykrywam patelnię (ogień powinien się stłumić), odcinam dopływ gazu, czekam aż patelnia wystygnie. Następnie biorę drugą patelnię i zaczynam przyrządzanie raz jeszcze 😉 Nieszczęsna płonąca patelnia wystygła – oceniam czy się jeszcze nada i:
1) jeśli tak – czyszczę ją;
2) jeśli nie – wyrzucam.
Mam kuchenkę gazową. Pali się olej? szukam pokrywki, mam duże do garów, nakrywam i wietrzę, żeby mnie nikt nie zabił…
Na patelnie pokrywka. Na toster i mikrofalówkę odłączyć z prądu i wodą lub gaśnicą samochodową co trzymam pod zlewem.
Ciekawy scenariusz. Jako inspektor PPOŻ doradzam:” Nie gasić wodą” – pod żadnym pozorem. Jesli pali nam sie olej spożywczy – pożar typu F, nie wolno go gasić wodą, bo: Palący się olej ma bardzo wysoką temperaturę i jak wlejemy do niego wodę, ta natychmiast paruje, wynosząc ze soba drobinki oleju i tak powstaje efektowna kula ognia, dzięki której pali się wszystko dookoła (przeważnie my też!!!). Gasimy odcinając dopływ powietrza, poprzez przykrycie patelni przykrywką, kocem, kurtką etc. To powoduje zduszenia ognia.
Jeśli pali nam się jakieś urządzenie kuchenne, to w 99% przypadków jest to urządzenie zasilane energią elektryczną i zgaszenie go wodą może spowodować porażenie elektryczne. Odciąć dopływ prądu należy jak najszybciej, ale często jest to trudne z powodu wyposażania AGD w bardzo krótkie przewody i ciężko sięgnąć do gniazdka przez płomienie. Więc szybko do skrzynki z bezpiecznikami (oczywiście wszyscy z domowników powinni być poinformowani, gdzie ona się znajduje i w jaki sposób wyłączyć zasilanie) i wyłączamy zasilanie w całym mieszkaniu/ domku/ budynku i dopiero wtedy możemy gasić wodą, lub najlepsze wyjście – posiadać w domu gaśnicę proszkową typ ABC w ilości 3kg proszku na 100m2 powierzchni/ na jeden poziom budynku (jedna strefa pożarowa). Taką gaśnicą możemu gasić urządzenia pod napięciem i po ugaszeniu pożaru odłączyć zasilanie.
„Jako inspektor PPOŻ ” – to może odpowiesz na takie pytanie, a jak się pali u sąsiada, sąsiad uciekł z domu, mam gaśnicę 4kg ABC to bohatersko próbować ugasić czy lepiej trzymać się z dala aby gazami się nie zatruć?
Jeszcze jedno. Ile można trzymać gaśnicę?
Gwarancja była na 3 lata pod warunkiem że dokonuje się corocznych przeglądów, wiadomo że domowi użytkownicy takich przeglądów nie wykonują.
Przykrywam mokrą szmatą/pokrywka. Wszelkie gasnice, zalewanie wodą etc, to proszenie się o kłopoty.
Dobry i realny scenariusz, który może spotkać każdego.
W kuchni mam kuchenkę gazową z piekarnikiem elektrycznym, mikrofalówkę i czajnik elektryczny. Jeśli się pali na kuchence gazowej w garnku, czy patelni, to wiadomo – pierwsza sprawa nakryć i samo zgaśnie. Jeśli ogień jest już większy, to trzeba sięgnąć po inne środki, ale raczej zgodnie z poprzednim komentarzem – woda niewskazana. Od dawna mam w kuchni spory spray gaśniczy, który powinien sobie poradzić z ogniem np. na kuchence, a do tego dosłownie wczoraj kurier przywiózł odebraną za punkty ze stacji paliw gaśnicę domową 2 litry klasy ABF, której mogę użyć, jakby ogień był spory. Poza tym jeszcze w domu są gaśnice proszkowe – 4 i 1 kg.
Jeśli nie jestem w domu sam, to od razu po stwierdzenia ognia przy urządzeniu elektrycznym każę innemu domownikowi biec do skrzynki bezpieczników wyłączyć prąd, a jeżeli ogień jest większy, niż w garnku, to także od razu dzwonić po straż pożarną (na nr 998, nie 112, bo z nim różnie bywa) – jeśli możemy sobie nie poradzić sami, pomoc trzeba wzywać jak najszybciej, bo strażacy muszą dojechać, w mojej lokalizacji może być to pod 10 minut. Przy okazji domownik po odcięciu prądu/wezwaniu straży przynosi drugą gaśnicę.
Tak na marginesie czasem chodzi mi po głowie pomysł, aby w łazience zrobić jeszcze jedno przyłącze wody takie jak do pralki i podłączyć pod nie schowany np. pod wanną wąż ogrodowy o zasięgu umożliwiającym działanie w całej powierzchni. Taka namiastka tzw. szybkiego natarcia z wozów strażackich. Co o tym sądzicie?
W sumie to miałem podobne zdarzenie kiedyś w akademiku, znajomi podpalili olej na patelni.
Najpierw trzeba było się dowiedzieć co się dzieje, do kuchni nie można było wejść tyle dymu.
Wyciągnąłem z szafy maskę przeciwgazową (z perspektywy czasu wiem że to było głupie bo filtr nie zatrzyma co2) bez problemu podszedłem do kuchenki i dopiero byłem w stanie zobaczyć co się pali , poszedłem do pokoju po odpowiednią pokrywkę, wróciłem do kuchni, przykryłem patelnię pokrywką i otworzyłem okno by przewietrzyć pomieszczenie.
W tym czasie pół piętra zaczęło panikować a kolega rozciął sobie rękę na szkle przy rozbijaniu szkiełka za którym był kluczyk do gaśnicy.
Na szczęście udało się odwołać przyjazd straży pożarnej (system przeciwpożarowy wezwał ich automatycznie), a sprawcy musieli tylko na własny koszt odmalować kuchnię i kupić mi nową pokrywkę.
Mam w kuchni pod ręką na wypadek minipożarów spraj gaśniczy 500ml
O taki: http://supermarketstrazacki.pl/spray-gasniczy-500ml.html
(Kuchenka gazowa, mieszkam w domu na dużej działce) – chwytam patelnię za rączkę i szybko wybiegam z nią z domu tylnym wyjściem tarasowym i kładę patelnię na chodnik z kostki brukowej (który otacza dom) , po czym wracam do domu i szukam pozostałości po pożarze, jeżeli pali się coś jeszcze to chwytam najbliższy garnek i wstawiam go do zlewozmywaka aby się napełnił (w międzyczasie biegnę 5 metrów do kotłowni wyłączyć prąd) , biorę napełniony garnek i gaszę pozostały pożar ( a jeżeli widzę że jest to duży pożar to nie szukam wcześniej tego garnka tylko od razu dzwonię po straż)
A biegnąc z patelnią potykasz się o… i oblewasz kanapę płonącym olejem 😀
😀 Dokładnie, albo na siebie wylewasz!
Do tematu pożarów domowych podchodzę bardzo poważnie. Przeżyłem pożar domu moich rodziców. Wtedy nikt nie pamiętał jaki numer jest do straży, nie mieliśmy żadnej latarki itp. Od tamtej pory wiele się zmieniło. W moim własnym domu mamy dwie gaśnice proszkowe 4kg, jedną na schodach do piwnicy, drugą na schodach do piwnicy. Dodatkowo na wypadek pożaru w kuchni w korytarzu stoi specjalna gaśnica domowa (obejmuje gaszenia płonącego oleju) http://www.ogniochron.eu/offer,44,116,domowa-1 . W ramach zabezpieczenia przeciwpożarowego mamy jeszcze czujniki dymu u dzieciaków w pokojach (to na wypadek jakby mieli podobne pomysły jak tatuś w czasach dzieciństwa) i w korytarzach. Oczywiście czujnik gazu i CO w kuchni. Gdy nie miałem gaśnicy a olej na patelni mi się zapalił to przykrywałem pokrywką nasuwając ją tak aby zasłaniać się nią jednocześnie.
Dokładnie to przydarzyło mi się kilka lat temu 😀 Biegnę do kuchni bo coś mi śmierdzi a tam na gazie patelnia. W pierwszym odruchu chciałam zalać zimną wodą ale w ostatniej chwili mnie oświeciło. Wyłączyłam gaz i zakryłam patelnię pokrywką żeby odciąć dopyw tlenu.
Witam!
Może to trochę inny przykład, ale powyższy myślę że już jest „załatwiony”
Właśnie czytając Waszą stronkę w domu moich rodziców coś zaiskrzyło, a po chwili wysiadł prąd. Maiłem przeczucie że to coś jakby w piwnicy. Poszedłem zobaczyć co się tam dzieje, a tam… POŻAR! Zapaliło się drewno które było na rozpałkę i się dosuszało (wiem, bez komentarza), płomienie nad piecem przepaliły izolacje kabli od pompy zrobiło się zwarcie i wystrzeliły korki, pożar się rozprzestrzeniał. Pobiegłem do kuchni po najbliższą gaśnice (małą z marketu), jej zawartość wystarczyła na ok 2 sekundy gaszenia, co nie powstrzymało płomieni na dłużej niż czas działania gaśnicy(!), następne o czym pomyślałem to gaśnica w samochodzie (w busie na szczęście mam dużą gaśnice), która dopiero pomogła mi stłumić płomienie i opanować pożar do tego stopnia aby nie rozprzestrzenił się bardziej. Resztę tlących się szczątków dogasiłem już wodą (prądu nie było)…
Dymu było tyle że i takiego gęstego (paliła się też izolacja rur i pianka montażowa), że płomienie wcześniej było widać dopiero z ok 2 metrów. Wszystko działo się naprawdę tak szybko, że nie było czasu na większe rozmyślanie co, jak i gdzie?
Morał i przestroga z tego taka, że nie wiesz kiedy Tobie może się zdarzyć taka sytuacja i na pewno się jej nie będziesz spodziewać jak już się przydarzy. Dlatego lepiej dmuchać na zimne i:
– nie stwarzać sytuacji niebezpiecznych (np. drewno przy piecu)
– mieć kilka gaśnic i to tych większych, bo tą mała to mógłbym świeczki na torcie gasić co najwyżej.
– przemyśl jakie niebezpieczeństwa mogą Cię spotkać w Twoim domu i zwizualizuj działania jakie wtedy podejmiesz, bo naprawdę minuty do przyjazdu straży mogą decydować o tym czy będziesz miał gdzie mieszkać…
Na szczęście wszystko się dobrze skończyło poza nawdychaniem się trochę dymu i spaloną aparaturą wokół pieca…
No.. Taką sytuację miałem dziś na żywo.
Pozdrawiam!
Ps. Dobry pomysł z tymi scenariuszami, oby więcej takich. Tak trzymać!