Scenariusz: pożar za wschodnią granicą kraju

Jeśli dziś jest piątek, to dzisiejszy wpis (najpewniej) przedstawia survivalowy scenariusz. Chcielibyśmy, żebyście w komentarzach pod tekstem spróbowali się z nim myślowo zmierzyć.

Celem tego cyklu jest po pierwsze pokazanie Wam, że nowoczesny survival przyda się nie tylko w razie apokalipsy zombie, czy globalnej wojny termojądrowej. Ale jednocześnie pozwolić Wam ocenić Wasze przygotowania pod kątem różnych zdarzeń i podpatrzyć rozwiązania wymyślone przez innych.

Prosimy tylko, byście nie zmieniali uwarunkowań opisanych w scenariuszu i uwzględnili wyłącznie te przygotowania na trudne czasy, które do tej pory poczyniliście (a nie te, o których od roku myślisz na zasadzie „w sobotę się tym zajmę”). Jeśli więc masz samochód z pustym bakiem i popsutym silnikiem, to na potrzeby niniejszego scenariusza przyjmij, że jest dokładnie w takim stanie.

A dzisiejszy scenariusz podesłał Czytelnik.

Od kilku dni w domu czujesz lekki zapach spalenizny, zwłaszcza rano. I nie są to papierosy sąsiadów. Wyraźnie czuć, że zapach pochodzi gdzieś z zewnątrz. Od paru tygodni jest susza i upały, więc przypuszczasz, że to może być jakiś pożar gdzieś w okolicy. W internecie czytasz, że niedawno paliło się ogromne składowisko opon w miejscowości położonej 80 km na zachód. Ludzie w komentarzach pod tą wiadomością piszą, że to pewnie stąd ten smród. Dziwne, ale czuć go w całym województwie. Jednak tobie coś nie pasuje, bo spaleniznę wyczułeś na kilka dni przed tym pożarem opon. Poza tym wiatr od paru dni wieje ze wschodu, nie z zachodu.

Czytając dzisiejszą prasę dowiadujesz się, że zapach spalenizny pochodzi z Ukrainy. Płoną tam lasy i torfowiska. Nie da się ich zgasić bo torfowiska są bardzo rozległe, a warstwa torfu gruba. To nie pierwsza taka sytuacja na tym terenie. Władze Ukrainy czekają „aż zgaśnie samo, albo deszcz zgasi”. Zawsze gasło samo. Ale ciebie bardzo niepokoi to, że tak naprawdę nie ma informacji gdzie się pali. Może pożar poderwie radioaktywne cząstki z rejonu Czarnobyla i przywieje do Polski? Skala zjawiska jest bardzo duża, ludzie w internecie piszą, że spaleniznę czuć nawet w Warszawie. Jeden z komentarzy mówi, że z aptek zaczyna znikać jodyna i płyn Lugola, zupełnie jak podczas awarii w Czarnobylu. Tylko że obecnie jest bardzo sucho, a więc i promieniowanie potencjalnie bardziej groźne. Według prognoz pogody wiatr ze wschodu ma wiać przez najbliższe dwa dni. Potem nie wiadomo, bo pogoda jest bardzo dynamiczna i ciężka do przewidzenia. Nie wiadomo, czy będzie padać. Co robisz?

A teraz najśmieszniejsze: to wcale nie jest scenariusz. Opisałem sytuację, która dzieje się u mnie w mieście w tej chwili. Do tej pory nie wiem, czy te pożary na Ukrainie rzeczywiście podrywają radioaktywny pył czy nie. Dozymetry z radioactiveathome.org nie pokazują jakiegoś znacznego podwyższenia promieniowania, ale kto wie, co będzie. Wschodni wiatr coraz silniejszy.

Skąd czerpalibyście w takich sytuacjach informacje? Na ile w Waszej ocenie te informacje są wiarygodne i można im zaufać?

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

7 komentarzy

  1. Bunkier pisze:

    U mnie właśnie wali rano i wieczorem. I nic nie ma w mediach…

  2. Piotrek pisze:

    Najlepiej mieć własny dozymetr lub licznik Geigera bo strona radioactiveathome.org obecnie nie działa ;-).
    PS. W okolicach Radomia również było czuć ten zapach.

  3. Michal pisze:

    Sytuacja dzieje sie w moim woj (lubelskie) kilka dni temu sprawdzilem na radioaktywnosc.umcs.lublin.pl/ okazało sie że 11 i 12 sierpnia sierpnia poziom radioaktywności był prawie anomalny. Kupiłem kilka filtrow do masek bo inne potrzebne rzeczy mam w domu.

    • Piotr pisze:

      Nie ma się czym przejmować. Poziom tzw. anomalny to jeszcze daleko do poziomu mającego znaczący wpływ na zdrowie. Poziom anomalny występuje bardzo często. Gaz radon (Rn222) w sposób naturalny wydobywa się z powierzchni ziemi do atmosfery (nie tylko na Ukrainie – wszędzie na świecie!) i tam ulega rozpadowi, gdzie jednym z produktów rozpadu jest bizmut Bi214 (okres półrozpadu około 20 minut), normalnie ten Bi214 sobie „lata w powietrzu” ale gdy jest dużo pożarów (albo pożar wielkopowierzchniowy) to dużo cząstek (najzwyklejszy w świecie pył typu popiół) w atmosferze stają się „zarodnikami” kondensacji pary wodnej i spadają w postaci deszczu, który przy okazji zabiera ze sobą ten Bi214 na powierzchnię ziemi i przez jakiś czas czujniki wskazują większe natężenie promieniowania, właśnie tzw. poziom anomalny. Nie ma to nic wspólnego z wybuchem w Czarnobylu, to zjawisko występuje wszędzie na świecie od milionów lat. Swoją drogą w północnej Skandynawii normalny poziom promieniowania jest kilkanaście razy większy (wynosi około 35mSv/rok, w Polsce to jest około 2,5mSv/rok) a na przykład w zachodnim Iranie potrafi wynosić ponad 130mSv/rok (cały czas piszę o naturalnych źródłach promieniowania) i jakoś Irańczycy czy Skandynawowie nie chorują częściej na raka niż my (statystyki są chyba nawet odwrotne, my chorujemy częściej, ale to z zupełnie innych powodów). Wybuch w Czarnobylu też nie był niebezpieczny dla zdrowia (mówię o terytorium Polski). Nie ma się absolutnie czym przejmować.

  4. ja pisze:

    To ja napisałem ten scenariusz, bo dość mocno przejąłem się sprawą – kto ma dzieci ten zrozumie obawy rodzica, choćby nawet nieracjonalne. Promieniotwórcze cząstki, które nie dotarły do nas po katastrofie w latach 80′ teraz siedzą w glebie, roślinach, drewnie drzew itd. w okolicach Czarnobyla. Wyobraziłem sobie, że taki las lub łąka płonie. Płonąca materia organiczna na nowo uwalnia radioaktywne cząstki. Obszar pożaru jest duży, jest więc dużo dymu i pyłów. Być może więcej niż przy wybuchu Czarnobyla. Wiatr niekorzystny, sucho – a więc nie ma ekranowania promieniowania parą wodną. Nie spadnie też deszcz, który mógłby „sprzątnąć” pył z powietrza do gleby. Dym i pył leci bez przeszkód nad Polskę i dalej na zachód. No i co wtedy zrobić? Gdzie uciec? Zamknąć się w domu i pobierać tylko filtrowane powietrze? Ja takiego filtra nie mam. Zresztą takie pożary są długie, nie wiem czy w naszym zasięgu są filtry działające np. miesiąc. A może chodzić normalnie do pracy i tylko dzieci pozostawić w domu? Po powrocie myć się i prać ubrania? Wycieraczka pod drzwiami i pralka nie staną się radioaktywne?;)

  5. bura2 pisze:

    W przypadku zagrożenia opadem, nawet zamknięcie się w zwykłym domu i nieotwieranie okien oraz minimalizowanie otwierania drzwi dużo daje. Więc w przypadku opadu jak w tej sytuacji jest to zupełnie wystarczające. Jeśli masz jakieś wejście które może robić za „śluzę” to wystarczy zostawiać tam ubrania i buty.

    IMHO dzieciom bardziej niż taki pożar zaszkodzić może jak ich nie upilnujesz i zaczną palić papierosy w gimnazjum.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.

banner