Już od jakiegoś czasu co tydzień w piątek podrzucamy Wam do przemyślenia survivalowy scenariusz. Ma on pomóc Wam przeanalizować przygotowania na trudne czasy pod kątem sytuacji, które mogą się Wam przydarzyć.
A lektura przemyśleń innych Czytelników ma Was zainspirować do poprawek w przyjętej strategii, zrobionych zapasach, czy opracowanych procedurach.
Zasady cyklu są następujące:
- przygotowujemy dla Was scenariusz,
- w komentarzach wpisujecie możliwie precyzyjnie sposób postępowania w takim przypadku,
- bierzecie pod uwagę wyłącznie te przygotowania (zapasy, procedury), które już zostały przez Was poczynione.
A bezpośrednią inspiracją dla dzisiejszego scenariusza był wpis Segritty.
Jest noc, idziesz ulicą. Słyszysz wrzask kobiety, który za chwilę cichnie i przybiera przytłumioną postać. Tak, jakby krzyczącej kobiecie ktoś zatkał usta dłonią.
Dźwięk dochodzi zza krzaków przy chodniku, gdzie nie dociera światło latarni.
Domyślasz się, że właśnie jesteś świadkiem gwałtu.
Co robisz?
* (zadanie z gwiazdką, jak w szkole) Nie działa Ci telefon i nie możesz zadzwonić po policję. Interweniujesz, czy ignorujesz?
Biorę podręczny kozik i wbijam w krzaki…
Tym razem sprawa jest wyjątkowo prosta ;). Zawsze mam ze sobą ostrego jak żyletka SOG-a. Jeśli delikwent dobiera się do kobiety oznacza to, że jest skoncentrowany tylko na tym, a to znaczy, że bez większego wysiłku można go zdzielić czymkolwiek w łeb, potem pozostaje już tylko chirurgiczne cięcie w kroczu i odprowadzenie przerażonej dziewczyny do domu.
Kopniak w żebra powinien gwałcicielowi odebrać chęć na amory.
Zwykłe „A CO TU SIĘ DO KURWII NEDZY WYPRAWIA!!!” zapodane barytonem, z towarzyszeniem dzwieku przedzierania się przez wzmiankowane chaszczory. Dla pewności jakiś solidny argument w reku. Może byc nawet połówka cegły w skarpecie (Pratchett:)
Uciekam, lepiej ją niż mnie. 🙂
Chwytając latarke lewa dłonią świece w krzaki w tym czasie prawa ręka otwiera 21 hartowanej stali i idę sprawdzić czy ktoś tam przypadkiem dawno nie dostał prewncyjnego oklepu.
Udaje, ze rozmawiam bardzo głośno z Policją w taki sposób aby napastnik to słyszał. Podaje dokładnie namiary i improwizuję, ze widzę co się dzieje. Z rozmowy też ma wynikać, że są z pobliżu i zaraz będą. Zbliżam się coraz bliżej ale staram się poruszać w taki sposób aby też być do końca niewidoczny lub nieuchwytny (przybliżam się i oddalam). Jeżeli to nie pomaga krzyczę głośno ratunku!, dzwońcie po policję! zabili człowieka. Ogólnie preferuję improwizację ale też ostrożność. Napastnik może mieć broń lub napastników może być kilku.
a co mogę zrobić dołączam się jeśli dziewczyna jest ładna a jeśli nie to pożyczam gwałcicielowi worek żeby tak mu oczy nie krwawiły
Przeładowuje G17,wkładam go z powrotem do kabury (na wypadek gdyby sytuacja miała wymknąć się spod kontroli lub napastników jest więcej), z edc wyciągam latarkę i gaz pieprzowy, wchodzę…. a dalej zależnie od rozwoju sytuacji.
Nigdy nie wiadomo co będzie potem. Mogę interweniować a kobieta rzuci się na mnie że atakuję jej misiaczka.
O ile to nie moja siostra, żona (sprawdzić czy nie ksiądz), koleżanka itp to naprawdę trzeba się dobrze zastanowić czy cokolwiek z tym robić.
Smutna prawda jest niestety taka, ze wiekszosc z was zesralaby sie ze strachu w takiej sytuacji.
Co się dziwisz, przecież cała „filozofia” preppersów opiera się na strachu. Nie ma obaw i lęków = nie ma powodów do jakichkolwiek przygotowań. Strach nie jest tu problemem samym w sobie (tylko idiota niczego się nie boi), ważniejsze jest jak się zachowujesz pod jego wpływem (czy Ty panujesz nad lękiem, czy lęk panuje nad Tobą).
Oczywiście Ty z pewnością jesteś wyjątkowym bohaterem, który na przykład spokojnie i bez obaw „weźmie na klatę” kilku gości, których głównym życiowym zajęciem jest działalność przestępcza (w tym bójki i rozboje) – bo tak na prawdę nie wiesz kto (i ilu) w tych krzakach siedzi (może jakiś weteran z Iraku czy Afganistanu mający problemy z PTSD, który przeciętnego „kozaka” takiego jak Ty załatwi w 2-3 sekundy).
Wiesz, idąc tym tropem, to i nasi dziadkowie robili zapasy kartofli i kapusty kiszonej na zimę ze strachu przed tym, że spod śniegu nie uda się im wykopać nic zdatnego do jedzenia.
Oczywiście że tak, kto się nie bał zimy – umierał. Czy się to komuś podoba czy nie, to nasz system motywacyjny niewiele się różni od innych ssaków (zwykły kij i marchewka), boimy się nieprzyjemnych doznań (głód, ból itp.) więc im zapobiegamy, oraz cieszymy się z przyjemnych doznań więc do nich dążymy, a że to jest „pod przykrywką” intelektu (na przykład wiemy, że brak zapasów na zimę wywoła głód), to może nam się wydawać, że jesteśmy „mądrzy” i kierujemy się logiką, ale logika jest wtórna do emocji (najpierw jest „chemia” czyli emocje, a potem jest intelekt czyli racjonalizacja). Powie Ci to każdy dobry sprzedawca, fachowiec od PR, negocjator, psycholog itd. – nie wierzysz, zapytaj fachowców, 99,9% naszych działań ma podłoże emocjonalne.
Zresztą… sam zapewne wiesz, że logicznymi argumentami typu „lepiej zapobiegać niż leczyć” trudno jest kogoś przekonać na przykład do survivalu domowego, ale jeśli odpowiednio zobrazujesz jakiejś osobie prawdziwą sytuację, w której ona może się znaleźć (typu awaria samochodu na zadupiu podczas tęgiej zimy) i zrobisz to tak, że ta osoba się zasocjuje z opowieścią (postawi się mentalnie w opisywanej sytuacji i poczuje jak by to było), wtedy argument logiczny przestaje być potrzebny.
Analogicznie podaj mi choć jeden logiczny powód dla którego ludzie płacą za piwo w pubie (mimo że w markecie jest 3x taniej), kupują Ferrari (zapewne dlatego, że jest to ekonomiczny, tani, wygodny i bezpieczny samochód :D) itp. – to emocje entuzjazmu i przyjemności a nie logika 😀
Muszę rozczarować, ale sytuacja „gospodarcza” na świecie jest bardzo zła. Dobrze będzie, jak z głupoty polityków (nie tylko rosyjskich, ale przede wszystkim amerykańskich) nie skończy się to zagładą ludzkości w wojnie atomowej.
Natomiast z dużą dozą prawdopodobieństwa wkrótce będziemy mieli do czynienia z kryzysem tego typu, że ludzie w Europie i USA będą autentycznie głodować.
Media cenzurują informacje, aby nie siać paniki.
powinieneś napisać „większość z nas”
I w takich przypadkach przydałaby się broń palna, ewentualnie paralizator, czy gaz pieprzowy.
Gaz byłby chyba najskuteczniejszy. Fakt, można kobietę też niechcący tym trafić, ale lepsze to niż gwałt.
Przy założeniu, że Ty masz broń, a napastnik jej nie ma 😀
Oczywiście. Chociaż na chwilę obecną jest większa szansa, że to właśnie napastnik będzie ją miał, bo mi nie wolno. I zawsze zostaje element zaskoczenia etc, etc. Temat na godziny rozmów 🙂
Co za totalna bzdura. Co nie wolno ci kupić gazu pieprzowego, paralizatora – do wyboru do koloru. Poza wyżej wspomnianymi: pałak teleskopowa, nóż, maczeta, pistolet hukowy na kule gumowa, etc. Tylko trzeba się zebrać za własną dupę i kupić, a potem ćwiczyć obsługę, nosić ze sobą cały czas i, co najważniejsze, nie przejść obojętnie. Nawet jak będzie dostepna broń to i tak niewiele osób będzie ją nosić, bo trzeba ćwiczyć, czyścić, nosić – a cholerstwo trochę waży, i dobyć w odpowiednim momencie. Jak ktoś nie chce się postarać to i wtedy jak będzie dostępna to powie, że zadroga, że za daleko strzelnica. itp. Więc proszę nie mówić że nie wolno bo jest dużo innych opcji.
Chodziło mi o broń palną, ustawy znam 🙂
Mój znajomy był w bardzo podobnej sytuacji. Zauważył dosłownie gwałt nad jeziorem na kobiecie. Rzucił się bohatersko na gwałciciela, gdy ten uciekł wezwał policję, a gdy ta przyjechała, zgwałcona uznała, że to on ją zgwałcił. Wyjaśniło się po badaniach laboratoryjnych, ale chłopak siedział na sankach 1 m-c.
Ja więc, jako że staram się uczyć na błędach cudzych, a nie swoich, w takiej sytuacji nie zrobię nic.
To było pod koniec lat 90-tych, może teraz policja i prokuratura są mądrzejsze.
Chyba nie chciałbym tego sprawdzać.
Wątpię aby służby mundurowe itp. zmądrzały. Jeśli chodzi o ten scenariusz to odpowiedź jest trudna. Raczej starałbym się narobić trochę hałasu facet powinien się wystraszyć i zawinąć. Jednak gdyby szedł w moją stroną z chęcią pobicia czy też gwałt:) to dzida. Najważniejsze własna dupa, rodzina ew. znajomi a co do reszty to pomoc ale z minimalnym ryzykiem ( co sama kobieta robi w nocy na zadupi może szuka gwałciciela.)
Wiesz, nie wiem jak było wtedy, ale teraz jak zawiadamiasz policję to podajesz swoje dane, a wątpie żeby ktoś zawiadomił policję przed, czy po usiłowaniu gwałtu. Bo raczej chciałby sie oddalić. Trochę dziwna sytuacja.
zadzwonił po tym jak przepędził gwałciciela, jeszcze musiał szukać zasięgu (wtedy to było normalne), poszedł kawał drogi. Wrócił i poszkodowanej już nie było, przyjechała policja i wtedy znalazła się poszkodowana krzycząc, że ją zgwałcił. Policji i prokuratorowi wystarczyło, sędziemu aby orzec sankcje też.
Jak działam, szybko wyciągam z EDC latarkę i pistolet Mark Eagle, głośno krzyczę kto tam jest, wzywam pomocy – NIE wchodzę w krzaki, ale świecę z daleka, wzywam policję.
Mnie zawsze wbijali do głowy, że dobry ratownik, to żywy ratownik. Jakoś doświadczenia wielkiego w sztukach walki nie posiadam, pakować się w bójki nie mam zamiaru. Tym bardziej, że w naszym (kochanym) kraju można beknąć za ewidentną pomoc ofierze – a to za udział w bójce, a to za przekroczenie granic obrony, a to za uszkodzenie ciała.
Dlatego raczej spróbowałbym rozeznać sytuację (może obejść krzaki), narobić przy tym dużo hałasu, starając się przepłoszyć napastnika. O dziwo, najczęściej zdecydowane darcie ryja, okraszone gęsto przecinkami działa samo w sobie i 95% delikwentów na tym etapie się ewakuuje. A może bardziej działa moje 195 cm wzrostu i sto kilo wagi? 😉
Gdyby było kilku zdecydowanych napastników, to „w tył zwrot” i wycofanie na z góry upatrzone pozycje + cały czas darcie haseł tym razem z repertuaru „pali się” (gwarantowane, że wtedy nagle ludzie zaczynają wyglądać przez okna).
Piękne są takie ideały rycerskości, ale pamiętajcie, że własna d… najważniejsza.
Apropos tego, że można beknąć za pomoc ofierze, to mam podobne doświadczenie: Wracaliśmy z imprezy w pubie (wiadomo, każdy po 3-4 piwach, czyli „pod wpływem” ale bez przesady, bo następnego dnia każdy do pracy szedł, no i byliśmy w „obcym mieście” – kilku informatyków na wdrożeniu systemu, ale mniejsza o to). Jakieś 30-50m przed nami dwóch dresów zaczepiło nastolatka w rodzaju „wyskakuj z kasy i komórki”. Podbiegliśmy, zglebowaliśmy gości (trochę ucierpieli, ale bez przesady, zwykłe siniaki od kopa w piszczel czy od kolana na plecach gdy ich trzymaliśmy – w każdym razie nic poważnego czy trwałego). Zadzwoniliśmy po gliny, które pojawiły się bardzo szybko (dosłownie 3-4 minuty) no i sytuacja zakończyła się na tym, że ten nastolatek był „miejscowy” i się bał na dresów złożyć zeznania aby oni nie zrobili na nim odwetu, a dresy oskarżyły nas o bezpodstawne pobicie. Oczywiście policjanci musieli przeprowadzić standardową procedurę i my mieliśmy „promile” a dresy nie, więc od razu było na naszą niekorzyść. Na szczęście na komendzie był normalny Policjant, który rozumiał co jest grane (dresiarze dostali „ojcowskie” pałą po dupie i 48h odsiadki, nam podziękował i puścił, a zeznanie dresów o pobiciu wylądowało w koszu na śmieci), ale gdyby się trafił służbista, dla którego liczą się statystyki i wyniki w papierach, to łatwiej było nas udupić niż tych dresów.
A co by nam doradził założyciel tematu?
Takie rozważania „co by było gdyby” nie poparte żadną konkluzją ani krótkim szkoleniem, mija się z celem. Preppers ma wiedzieć, a nie dywagować. Ja mam nóż składany, piłę linkową w pasku a la Kwinto, i ostrą jak brzytwa przeterminowaną kartę do zbierania punktów najlepsza z BP bo gruba, no i oczywiście nie zarejestrowana ;). A co bym zrobił? nie wiem. Niech uczy admin… wiedza potrzebna nam jest.
Prosimy o komentarz.
To nie szkoła, gdzie nauczyciel wykłada a dzieci słuchają, tu się uczy każdy od każdego 😀
W tym sensie, że admini bloga „rzucają temat”, opisują swój punkt widzenia a po tym następuje burza mózgów czytelników i każdy wyciąga swoje własne wnioski. Nie ma „jedynego słusznego” podejścia, bo każdy nawet w takiej sytuacji jak opisana w tym wpisie ma inne warunki fizyczne, inne umiejętności, nosi ze sobą inne rzeczy, ma inny światopogląd itd. Dla jednego najlepsza będzie szybka i bezpośrednia interwencja (bez ostrzegania napastnika, tylko zaatakowanie go z zaskoczenia i „zneutralizować” za pomocą na przykład paralizatora czy kopniaka w tył głowy), dla drugiego narobienie krzyku wokół a dla trzeciego ucieczka (bo dojdzie do wniosku, że przecież gwałt to nie zagrożenie życia, więc nie ma co ryzykować swojego) itd.
Piotr, niewątpliwie masz rację. Ale ja proponuje aby przy każdym temacie wrzuconym do dyskusji wyciągnąć wnioski. Takie jak pisałeś w odpowiedzi.
Np. w omawianej sytuacji podejmujesz decyzję w oparciu o –
1. doświadczenie
2. siłę fizyczną
3. co masz przy sobie (paralizator, nóż, gaz itp.)
4. podejście do gwałtu jako braku zagrożenia życia
itp.
fakt, to nie szkoła, ale weź pod uwagę że zestawienie najważniejszych sugestii zachowań może pomóc podjąć decyzję w chwili zagrożenia ludziom którym nigdy wcześniej nie przyszło do głowy aby o tym myśleć. Ta dyskusja jest nie tylko dla obeznanych w temacie, ale (tak myślę) głównie dla gości. Zerkną raz, przeczytają wpis i pomyślą, zastanowią się nad zebraną „wiedzą”. I może zaczną inaczej myśleć. Może oleją grill w sobotę i pójdą na spacer po lekturze strony, bo strona jest potrzebna, ważna i ciekawa. Poza tym nie bierz do głowy mojego wpisu. Zrobisz co zechcesz.
Tylko jakie wnioski chcesz wyciągać ?
Przecież autor oraz komentatorzy to teoretycy, którzy wiedzę czerpią głównie z netu, po czym uważają że coś potrafią. Wnioski nie tylko mogą być nieprzydatne ale wręcz szkodliwe (jak w niedawnych opowieściach o wyciągnięciu broni i walce z terrorystami). To taki kanapowy surwiwalizm i trzeba to traktować z dużym przymrużeniem oka.
Autor ma coraz większą ochotę na to, żeby zabrać głos w tej dyskusji, choć zakładał na początku cyklu, że robić tego nie będzie. Bo też odnosi wrażenie, że duża część komentarzy pod tym tekstem jest szkodliwa, żeby nie powiedzieć, że zwyczajnie niemądra.
No fakt. pachnie kanapą i to wysiedzianą. Ale nie mamy szansy przećwiczyć tych scenariuszy, moze i dobrze. Tzw. preppers ma mieć wiedzę jak przetrwać, ochrona ludności cywilnej w naszym kraju leży i już nawet nie kwiczy. Ostatnio w jakiejś tv słyszałem że ochrone dać mogą dla 2.5% populacji, a ochronę typu maski pgaz i Op1 mają dla 1.5% populacji. Więc nie należy wdawać się w walkę z terroryzmem od tego mamy odpowiednie slużby. Naszym obowiązkiem jako cywili, jest ochrona siebie i najbliższych. Ja uważam, że czas na walkę z agresorem przyjdzie później, jak już zapewnię przetrwanie moim genom – mojej rodzinie. Przecież jako preppersi jesteśmy przygotowani do najcięższych momentów, mamy sprzęt i wiedzę, brakuje nam tylko broni, bo wiedza wojskowa się znajdzie. No i mamy partyzantkę. Teraz kanapową, ale jednak. Najpirw rodzina, potem Ojczyzna. Ha!
Będąc świadkiem takiej sytuacji na pewno w pierwszej kolejności z bezpiecznej odległości zorientowałabym się ilu jest napastników. Później odeszłabym kawałeczek dalej aby móc bezpiecznie zawiadomić funkcjonariuszy policji. Po wykonaniu tej czynności jeżeli napastnik byłby tylko jeden podeszłabym do niego i jego ofiary, oczywiście na odpowiednią odległość, i spróbowała zwrócić jego uwagę na siebie aby wytrącić go z równowagi. Chodzi o granie na czasie. Jeżeli to nie dałoby oczekiwanego rezultatu zaczęłabym z nim flirtować rzucając teksty w stylu „podoba mi się to co robisz może spróbujesz ze mną?” na 100% zbiłoby go to z tropu i zaczął by myśleć o mnie jako swojej ofierze. I z pewnością zostawiłby tę kobietę. Będąc w bezpiecznej odległości od niego pokonanie dzielącego dystansu zajęłoby mu chwilkę. Kobieta w tym czasie mogłaby uciec i ja również. Lecz jeżeli nie udałoby mi się to użyłabym gazu policyjnego (który zawsze noszę przy sobie), na pewno nie przewidziałby takiego rozwoju sytuacji i byłoby to dla niego szokiem a dla mnie odpowiednim momentem na ucieczkę , ponieważ przez pierwszych kilka minut nic by nie widział. Zawsze w zanadrzu mam jeszcze bardzo ostry nóż, którym mogłabym go dotkliwie zranić.
Rozumiem, że moja odpowiedz może być szokująca i niezrozumiała przez większość osób komentujących tutaj, ponieważ każdy będzie uważał, że jestem głupia narażając własne bezpieczeństwo, lecz pozwolę sobie zauważyć że na pewno większości z was nigdy nie przyszła by do głowy taka wersja wydarzeń z racji tego że większość myśli o tym aby się w to nie mieszać lub jeżeli się wmieszać to musi to być po przez użycie siły i wyzwisk. Uważam że mężczyzna który dopuszcza się takiej czynności musi być pod wpływem dużego popędu seksualnego oraz adrenaliny, więc nic nie dadzą wyzwiska, krzyki i przekleństwa, ponieważ może wpaść w jeszcze większą złość którą wyładuje nie na was tylko na swojej ofierze, a dopiero po skończeniu przeniesie się na was.
Moje postępowanie z góry wyprowadziłoby go z równowagi, ponieważ nikt nie postępuje w taki sposób, większość osób krzyczy. Co wydaje mi się napędza go jeszcze bardziej. Dlatego na pewno rozważyłby moją propozycję.
Nie oczekuję dobrych komentarzy. Każdy ma swoje zdanie na ten temat i ja również go wyraziłam.
Dziękuję 🙂