Scenariusz: śmierć

Mamy początek listopada, czyli okres, w którym Polacy tradycyjnie odwiedzają groby swoich bliskich. To dobry moment, by zastanowić się, jakie skutki przyniesie Twojej rodzinie śmierć Twoja, lub kogoś Tobie najbliższego.

Nowoczesny survival jest sztuką przygotowania się na trudne czasy, nieprzewidziane kryzysy, awarie, czy wreszcie na ten przysłowiowy koniec świata, jaki znamy. Z punktu widzenia rodziny takim właśnie końcem świata może być śmierć jednego z jej członków. Przed śmiercią nie da się zabezpieczyć, trudno jest też się na nią w jakikolwiek sposób przygotować. Ale można się przygotować na te najbardziej prozaiczne i przyziemne jej skutki.

Śmierć jednego z żywicieli rodziny może spowodować takie zmniejszenie jej płynności finansowej, że będzie trzeba szukać nowego (tańszego) miejsca do zamieszkania. Może spowodować niemożliwość spłaty kredytu hipotecznego zaciągniętego na zakup tego mieszkania czy domu. Wiele polskich rodzin ma budżet dopięty do ostatniej złotówki i kredyt hipoteczny na głowie przez kolejne 20 lub nawet 40 lat, z comiesięczną ratą rzędu 1 czy 2 tysięcy złotych.

Na takie sytuacje wymyślono ubezpieczenie na życie. Odszkodowanie z takiego ubezpieczenia powinno zrekompensować rodzinie utratę przychodów i umożliwić spłatę kredytu po śmierci jednego z kredytobiorców. Problem w tym, że na odszkodowanie z ubezpieczenia na życie niemal zawsze trzeba trochę poczekać.

Z tego względu dobrze jest mieć zabezpieczenie finansowe, o którym wiele razy już pisaliśmy i wspominaliśmy przy okazji innych materiałów. Będziemy o nim także mówić w przyszłości. Tu nie chodzi o nic innego, jak nawet kilka tysięcy złotych w gotówce, ukryte gdzieś w domu.

Co z dostępem do kont bankowych? Czy to właśnie nie na osobę zmarłą założone jest konto, z którego realizujecie wszystkie płatności i robicie zakupy?

Co z umiejętnością uruchamiania takich domowych systemów, jak agregat prądotwórczy, hydrofor, czy instalacja centralnego ogrzewania? Czy każdy dorosły członek rodziny jest w stanie sobie z nimi poradzić? Czy przygotowana jest instrukcja, która pozwoli bezpiecznie rozpalić w kominku, bez ryzyka, że rodzina ulegnie zaczadzeniu? Czy wszyscy wiedzą, gdzie ukryte są złote i srebrne sztabki? Czy wszyscy znają miejsca, w których jest zapas żywności tej rodziny?

Co z testamentem?

Niech ten dzisiejszy film i artykuł będzie dla Was pretekstem, by zastanowić się, co Wasza śmierć zmieniłaby w życiu Waszych bliskich. I na jakie jej skutki należałoby się jeszcze przygotować.

Jeśli coś Wam wpadnie do głowy, piszcie koniecznie w komentarzach!

 

 

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

15 komentarzy

  1. Anoniumah pisze:

    Dodałbym jeszcze informację o bankowej dyspozycji na wypadek śmierci (każdy z banków oddzielnie – inne procedury). Koszt ok. 15-30 zł, a rodzina prawie natychmiast środki otrzyma (dot. małżonka, zstępnych, wstępnych i rodzeństwa, max ~75 000 zł), bez postępowania spadkowego. Dodatkowo bank wypłaci z rachunku osoby zmarłej zwrot kosztów pogrzebu.

  2. tommies pisze:

    Poruszyliście ciekawy temat. Większość osób nie ma dużych oszczędności i jest to dość zrozumiałe, ale zupełnie niezrozumiały jest brak dobrego niezależnego ubezpieczenia na życie. Ja z żoną mamy przyzwoite ubezpieczenia w dwóch różnych firmach. To prawda, że miesięcznie kosztuje to nas po 200 PLN, ale za to suma ubezpieczenia w przypadku śmierci jest wysoka – 350 tys zł. Wyszliśmy z założenia, że taka kwota jest potrzebna, bo pozwoli w razie śmierci drugiej osoby kupić i wynająć mieszkanie dając comiesięczny dochód. Zamierzamy je kontynuować do czasu usamodzielnienia dzieci, a później zrezygnować i wykupić takie o mniejszej kwocie ale szerszym zakresie, bo i ewentualne potrzeby będą inne za kilkanaście lat.
    Wielu znajomych dziwi się że wydaje 200 zł miesięcznie niby nic nie uzyskując – na co ja odpowiadam, że tyle samo wydają na AC samochodu, a chyba wyżej powinni cenić zabezpieczenie bliskich niż kupkę blachy i plastiku.
    Najlepszym sprawdzianem takiego podejścia była niespodziewana śmierć mojej mamy.
    Co prawda ubezpieczenie było dużo niższe, ale i potrzeby inne. Pozwoliło na swobodę przy pochowku, wybranie pięknego pomnika, a to co zostało pozwoliło na przebudowę i generalny remont domku letniskowego, który przerobiliśmy na całoroczny i teraz ojciec na emeryturze tam zamieszkał.
    W przyszłości, jeśli finanse pozwolą planujemy kupić (częściowo na kredyt) jakąś małą kawalerkę pod wynajem – to wydaje się być najlepszym zabezpieczeniem. Lepszym niż dość drogie ubezpieczenia.

    • banczuk pisze:

      Jasne czyli kawalerka pewnie na kredyt i finansowanie ewentualnej śmierci również na kredyt. Zgadnij co o tym myślę. Porównianie do wykupienia obowiązkowego OC bez sensu. Akurat cała ta struktura zależności finansowych jest najmniej odporna na wszelkie zawirowania vide USA 2008. Ludzie potracili oszczędności życia w firmach które do dziś mają się dobrze. Pomijam fakt że to totalny wyzysk ale tak ładnie podany ludziom że trudno być krytycznie nastawionym.

      • tommies pisze:

        Po pierwsze porównuję do AC. Po drugie podaj mi lepszy pomysł, skoro tak nasze podejście skrytykowałeś.
        Dałem konkretny przykład ze śmiercią mojej ś.p. mamy, że takie ubezpieczenie po prostu działa ( w jej przypadku PZU).
        I napisałem tu o zwykłym ubezpieczeniu na życie, a nie jakiś wymyślnych finansowych piramidach inwestycyjnych do których nawiązujesz.
        Ja nie mam lepszego pomysłu na duże pieniądze w przypadku śmierci.
        Oszczędności – owszem , mamy – ale to zupełnie inne kwoty.

        • banczuk pisze:

          jeeah „takie ubezpiecznie po prostu działa”. Nawiązuję do logiki. Chodzi o liczenie. Śmierć i podatki jest pewna. Ubezpiecznie zakłada że jak ktoś umiera to dostajesz kase. Jak to nieszczęśliwy wypadek (hazard) dostajesz wiecej kasy niż jak by śmierć była 'normalna’ to prosta matematyka. W między czasie wszyscy zainteresowani napełniają worek. Ja po prostu krytykuje pomysł zabezpieczania się w oparciu o 'systemy’ i przy okazji jestem zdeklarowanym nie-hazardzistą. Co jest zresztą zgodne z obowiązującym prawem – być nie hazardzistą. Nigdy składka za zwykłą śmierć nie będzie większa niż suma wniesionych składek. Proste jak drut. Obstawiać śmierć własną lub bliskich to uważam za niesmaczne po prostu. Nie interesuje mnie twój PRZYPADEK. Interesuje mnie działanie ogólne. Dla mnie to są wszystko piramidy. Włącznie z ZUS. Średnia życia to siedemdziesiąt parę lat, na emeryturę ciułasz 40 i dostajesz co? No policz sobie ile dostaniesz za dożycie średniej. Jak ci się to klei i ma sens to znaczy że chyba jesteś z obiboków.
          Rodzina, skarpeta i inwestycje to jest sensowne podejście. Wszystko inne wymysł którego nie było 60 lat temu i nie będzie za 60 lat.

        • banczuk pisze:

          Czy jesteś ubezpieczony od bankructwa firmy której płacisz 400zł na miesiąc przez najdalszy do wyobrażenia czas?

          • tommies pisze:

            Oczywiście że wyliczenia firm ubezpieczeniowych oparte są na statystyce. I to naturalne, że wszystko jest tak policzone aby zarobić – sam prowadzę działalność gospodarczą i to dla mnie jest jasne ze firma musi zarabiać. Dlatego też mając lat 20 składki są bardzo niskie a mając lat 50 przy tej samej wysokości odszkodowania są pewnie ze 3 razy wyższe. Ale chodzi o pewne zdrowe podejście.
            Większość osób mając lat 30+ ma małe dzieci, wielki kredyt hipoteczny i mnóstwo wydatków na życie – nie bardzo jest co odkładać, a śmierć jednego z żywicieli rodziny to tragedia, także finansowa. Wtedy takie ubezpieczenie może być nieocenione.
            Mając lat 50+ nie potrzeba już wysokiego ubezpieczenia – dzieci są już usamodzielnione, hipoteka spłacona, potrzeby mniejsze i jest trochę oszczędności. Na dobrą sprawę można z niego zrezygnować.

            Obstawianie śmierci nie tylko nie jest niesmaczne, ale konieczne. To część otaczającej nas rzeczywistości – jeden z pewników – nie znany jest tylko moment kiedy nastąpi. Dla odmiany mnie nie interesuje działanie ogólne na które mam niewielki wpływ, tylko właśnie mój przypadek indywidualny.

            Ile zaoszczędzisz w tej skarpetce mając tak ja ja obecnie prawie 40 lat? I tak czuje się szczęściarzem bo nie mamy już kredytów. Takie osobiste pytanko – masz rodzinę i dzieci ?
            Czy zdajesz sobie sprawę ile kosztuje wychowanie i wykształcenie dzieci? Dodatkowy angielski, zajęcia sportowe, wycieczki, kolonie itp.
            Gwarantuję, że jeśli nie masz bogatych rodziców, to w wieku 40 lat będziesz zadowolony że masz prace, że nie masz hipoteki i odłożone parę groszy.
            Oczywiście że ZUS to piramida finansowa sankcjonowana przez państwo. Ale piramida obowiązkowa. Z dnia na dzień też nie da się tego zamienić na inny lepszy system. O ile wiem to tez puki co nie ma innych lepszych systemów.
            Rodzina? Hmmm – wychowuje jak najlepiej potrafię, ale raczej wolę być niezależny, niż na starość liczyć na wdzięczność dzieci, synowej czy wnuków.
            O ile wiem z historii to niejaki Bismarck wprowadził tego typu ubezpieczania, bo właśnie opieka rodziny się nie sprawdzała i ludzie masowo umierali z głodu i chorób.
            Dlatego jak to napisałem w pierwszym poście za jakiś czas zamierzamy kupić malutka kawalerkę pod wynajem. A jak dobrze pójdzie to przed emeryturą jeszcze jedną. Pominąwszy sytuację kompletnej destabilizacji państwa to najpewniejsza inwestycja – zawsze ma swoją wartość i przynosi comiesięczny dochód.

            60 lat temu…
            Jeśli masz w rodzinie kogoś naprawdę starego to zapytaj jak to było przed II w. ś. gdzie dopiero wprowadzano w Polsce takie rozwiązania ZUSo podobne.
            Było tak wspaniale, że po wsiach włóczyła się masa biedaków ubranych w łachmany gotowa do pracy cały dzień na polu wyłącznie za wyżywienie. Jak mi babcia opowiadała w przypadku zamożnych gospodarzy jak moja rodzina, drzwi praktycznie się nie zamykały. W nocy zawsze na zmianę trzeba było pilnować gospodarstwa bo złodziejstwo było nieprawdopodobne. I to nie na jakimś zadupiu tylko w podwarszawskim Cząstkowie.

            Uważam że silne i zamożne państwo jest właśnie gwarantem pewnego podstawowego poziomu życia i opieki. Oczywiście ZUSy i inne NFZty nie są doskonałe i należy je głęboko reformować i oczyszczać z oszustw i patologii. Ale są i co by nie mówić jakieś minimum zapewniają.

            Osoby skupione wokół domowego-survivalu to osoby zapobiegliwe i potrafiące radzić sobie w ciężkich i wyjątkowych sytuacjach. To co mi się jednak najbardziej tu podoba u osób prowadzących, to zdrowe podejście do tematyki, takie aby owe zabezpieczenia pomagały w codziennym życiu. Dla mnie dodatkowe ubezpieczenie na życie jest właśnie takim zdrowym podejściem. Nie wymyślam nic nowego, tylko w optymalny sposób wykorzystuje istniejące narzędzie. Do sytuacji ekstremalnych mam zapas wody, pożywienia i trochę oszczędności w tym srebrnych monet w razie gdyby było naprawdę źle i pieniądz papierowy miał wartość srajtaśmy.
            Jednak statystycznie bardziej prawdopodobne jest, że zginę w wypadku jadąc motorem, niż że stanie się to podczas działań wojennych na terenie naszego kraju. Dlatego tez bardziej wole być przygotowany na pierwsze niż na drugie.

  3. Rafi pisze:

    Warto też pamiętać, że należy w swojej przychodni czy ośrodku zdrowia wypełnić odpowiedni kwitek kogo upoważniamy do odbioru dokumentacji medycznej na wypadek np. śmierci, np. niezbędnej do odszkodowania.
    Mój teściu zmarł za granicą na urlopie, nie wypełnił tego kwitka w przychodni i ubezpieczyciel nie mogąc uzyskać dokumentacji lekarskiej odmówił zwrotu kosztów za sprowadzenie zwłok do kraju Turca-Warszawa 16000 zł bo być może leczył się na serce (doznał zawału serca) i świadomie wyjechał do kraju gdzie upał może zabić (ciekawostka taka).
    Szczęście było w tym że teściu miał czystą kartę zdrowia, raz 15 lat temu miał grypę- poza tym nigdy nie chorował i dyrektor przychodniu zgodził się wydać historię leczenia bez tej zgody.
    Firma ubezpieczeniowa i tak przeciągała wypłatę pieniędzy ale w końcu wypłacili, ciekawe jednak co by było gdyby trafiło na niezamożną rodzinę która nie ma pieniędzy……

  4. Jasio pisze:

    1. Problem z ubezpieczeniem jest taki że ubezpieczyciel nie zawsze wypłaci nam pieniądz bezproblemowo. Nierzadko będzie robił duże problemy. Niestety ale zawsze trzeba się wyczytać w owu, żeby potem nie zostać bez forsy.
    2. Niestety ale problemy ze śmiercią są duże i parę tyś w szufladzie ich nie rozwiąże. Poczynając od rachunków bankowych poprzez ofe, ubezpieczenia, płatności, dokumenty, kwestie spadkowe, nieruchomości, kredyty, na tak prozaicznych kwestiach jak klucze kończąc. Sprawa jest jeszcze gorsza jeśli prowadzimy działalność gospodarczą, bez prawnika się wtedy nie obejdzie.
    http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/253537,1,pulapka-wspadku.read

    • tommies pisze:

      Niestety w naszym kraju jest mało popularna instytucja „prawnika rodzinnego” i regulowania najważniejszych kwestii dokumentami prawnymi. Panuje podejście, że jakoś to będzie, lub co gorsza odpowiedzi w stylu „a co – śmierci mi już życzycie?”.
      Problem pojawia się w wypadku śmierci lub poważnej choroby czy wypadku.
      I zaczyna się szarpanina często kończąca się wieloletnią szarpaniną w sądach gdzie połowa majątku np. nieruchomego zniszczeje do realnej wartości śmieci za których wywóz jeszcze trzeba zapłacić. Dokładnie taką sytuacje ma moja daleka ciotka, gdzie od chyba 10 lat toczy się postępowanie spadkowe z udziałem córki z pierwszego małżeństwa stryja. Firemka stryja nie istnieje ,linia technologiczna się zestarzała technicznie i ma wartość złomu a samochody firmowe po 10 latach stania pod chmurką nadają się tylko na szrot. A wystarczyło by poświęcić kilka godzin na prawnika i to uregulować np. testamentem notarialnym.

      • Piotr pisze:

        Testamentem nie załatwisz wszystkiego, to nie Ameryka, u nas każdy prawny spadkobierca ma prawo do swojej części spadku (nie można sobie ot tak kogoś wydziedziczyć „bo Helcię lubię a reszty nie”), testamentem możesz wprawdzie zapisać „wszystko co mam daję Helci”, ale ta „Helcia” musi z tego co dostanie zaspokoić prawa pozostałych spadkobierców (nie musi rzeczowo, może finansowo). Jak ktoś ma dzieci z „nieudanego związku” to wg prawa ma je nadal i nadal mają one prawo do alimentów, spadku itp.

        • tommies pisze:

          Masz rację, ale sąd zawsze bierze pod uwagę tak zwaną wolę zmarłego. Gdyby w tym konkretnym przypadku był testament, to sprawa była by dużo prostsza, bo córka z pierwszego małżeństwa dochodziła by tylko zachowku a firma istniała by nadal.
          To z reszta był tylko znany mi przykład z rodziny, a chodzi mi o szersze spojrzenie na kwestie regulacji spraw majątkowych za życia.
          Z pomocą prawników i odpowiednich dokumentów da się zabezpieczyć wiele spraw tak, aby rodzina miała później jak najmniej problemów.
          Czy nam się to podoba czy nie, to zmierzamy w stronę coraz ściślejszych regulacji prawnych a rodziny potrafią przypominać stado wilków a nie owieczek.

  5. Leszek LJM pisze:

    Temat zabezpieczenia finansowego widzę nadal aktywny. i dobrze, bo wiele rodzin zawalonych jest kredytem pod sam sufit. Zabraknie jednego z „dochodowych” członków rodziny i zaczyna się dramat – iście survivalowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.