Jeśli dziś jest piątek, to na blogu pojawia się nowy scenariusz, który pozwoli Wam przetestować Wasze przygotowania na różne kryzysowe sytuacje. A te sytuacje to przecież nie tylko apokalipsa zombie, pandemia ptasiej grypy, czy wojna atomowa (choć wielu z Was chciałoby, żebyśmy to na takich scenariuszach się skupili).
Dla przypomnienia, zasady cyklu:
- my wymyślamy jakiś prawdopodobny scenariusz,
- Wy w komentarzach opisujecie swój sposób postępowania,
- uwzględniacie tylko to, co zrobiliście do tej pory (tzn. jeśli planowałeś jutro pojechać do sklepu po zapas żywności, to na potrzeby scenariusza nie masz tego zapasu),
- nie zmieniamy scenariusza, o ile nie jest to niezbędne,
- jeśli w scenariuszu coś nie zostało wprost zaznaczone (np. że nie ma prądu), to w tej kwestii sytuacja jest normalna.
Celem tego cyklu jest pokazanie Wam, że przygotowania na trudne czasy przydają się i w codziennych, małych kryzysach. Ale także pozwolić Wam przemyśleć, czy na pewno jesteście na wszystko dobrze przygotowani. No i Wasze komentarze z pewnością będą dla innych inspirujące.
A dzisiejszy scenariusz wygląda następująco.
Pomieszczenia na najniższej kondygnacji Twojego budynku uległy zalaniu. (Jeśli mieszkasz w bloku — będzie to Twoja piwnica lub garaż, jeśli w domu — piwnica, albo parter, jeśli nie masz podpiwniczenia). Z powodu awarii rury i długiego upływu czasu, na podłodze znajduje się aż 90 cm wody.
Co woda zniszczyła? Czy przypadkiem taka awaria nie oznacza, że cały Twój zapas żywności znalazł się pod wodą i został zniszczony?
Jak poradzisz sobie z jej usunięciem? Czy masz pompę, pożyczysz ją od sąsiada, czy będziesz czekać na pomoc straży pożarnej?
Jak poradzisz sobie z ewentualnym remontem? Czy masz ubezpieczenie?
Jedyne co zniszczyła to stos „śmieci” które w piwnicy sobie leżą do niczego nie potrzebne i czekają na ich wyrzucenie. O ile budynkowi się nic nie stało (a to mało prawdopodobne, bo piwnica od zawsze miała mokre ściany) to nie widzę problemu – bo mieszkanie wynajmuję. Przewody elektryczne wchodzą do budynku przez ścianę boczną , więc tu też nie powinno być zwarcia.
Nic nie robię, budynek jest ubezpieczony przez spółdzielnie. Wszelkie wartościowe rzeczy w piwnicy są na wysokości około metra. Po drugie moja piwnica w bloku nie jest za nisko i woda musiałaby wypłynąć z budynku myślę że utrzymywałby się poziom około 10 cm może mniej. A po to wszelkie nawet mniej wartościowe rzeczy trzymam na euro palecie na ziemi aby nie stykały się z gruntem..
Na takim poziomie nie jest nic co mogłoby mi przeszkadzać. A że blok to dzwonie do spółdzielni która wezwie strażaków ale dodatkowo zjawi się hydraulik. Moja spółdzielnia działa bardzo sprawnie kilka razy już wzywałem 🙂
No trochę gratów w piwnicy by mi się zniszczyło. Jednak wspominając ostatnią powódź w moim mieście i jakie dzielnice utonęły to raczej śpię spokojnie.
Jakoś wszyscy zapominają, że w blokach na tych poziomach znajdują się węzły cieplne, tablice elektryczne itd. Śmiało można zatem założyć, że „przy okazji” nie mamy ogrzewania, wody i prądu 🙂
Moim zdaniem należy przede wszystkim zapobiegać a dopiero potem „leczyć”. Owszem, działki/mieszkania na terenach zalewowych (choć tych zalewów nie było powiedzmy w ciągu ostatnich 50-ciu lat) są tańsze, bo developerzy kupują grunty po znacznie niższych cenach (a potem „załatwiają” w gminach zmianę klasyfikacji gruntów) ale chyba nie ma sensu się na to łaszczyć, bo potem koszty życia w takim terenie są większe (pomijając zalewanie piwnic itp., to jeszcze bardzo często drogi szybko ulegają uszkodzeniom, bo są podmywane i szybko ulegają degradacji).
W moim przypadku zalanie w zasadzie nie wchodzi w grę, nawet jeśli pęknie jakaś rura, to w piwnicy są kratki odprowadzające wodę, w zasadzie jedyny problem jaki mógłby wystąpić, to uszkodzenie wodociągu tuż przy budynku mieszkalnym ale i tak kratki odpływowe dałyby radę (gdy opuszczam dom na dłużej niż kilka godzin, to wyłączam swój hydrofor oraz zakręcam zawór wodociągu – nie ma opcji aby woda się „lała godzinami”). Nawet w tym roku była awaria rury wodociągowej w odległości kilku metrów od budynku – na powierzchni była kałuża, ale w budynku nie było jakiegokolwiek śladu wody (ziemia wszystko „przyjęła” bo wody gruntowe są dosyć głęboko).
Nie do końca mowa o pękniętej rurze – jak tsunami / jakaś inna fala Noego by zalała 90 cm to straty byś miał?
U mnie 90 cm w piwnicy (blok) to zalane narzędzia nieelektryczne (do odzyskania), słoiki z wekami (do odzyskania), możliwe że sięgnęło by trochę sprzętu turystycznego typu śpiwory czy namioty – chyba też da się odzyskać. Raczej małe straty, ale problem technicznie duży, usunięciem skutków zajmowała by się na pewno spółdzielnia / straż pożarna albo jakaś firma. Później dużo sprzątania.
W domu na peryferiach miasta – większy kłopot – 90 cm to zalane przede wszystkim piece gazowy i węglowy, trochę opału. Być może samochód? No i graty w piwnicy, różne, straty większe bym miał niż w bloku bo i metraż piwnicy większy i rzeczy mniej 'spiętrzone’ niż w bloku
W obydwu przypadkach kłopoty z energią elektryczną (przynajmniej) pewnie by się pojawiły.
Nie ma takiej opcji aby przyszło do mnie tsunami (za daleko mam do morza) czy fala Noego (nawet jakby wszystkie lodowce się nagle stopiły i podniósłby się poziom mórz o 100m, to będę spał spokojnie :D, tak samo nie mieszkam w pobliżu rzek zbierających wodę z pół Polski – powódź mi nie grozi). Rozpatruję to, co mi realnie zagraża (czyli w moim przypadku awaria instalacji wodociągowej z jednoczesnym zatkaniem się wszystkich otworów odpływowych – nierealne).
spoko, przymuszam tylko do scenariusza bo taki był że mamy 90cm nie ważne gdzie.
U mnie powodzie też raczej nierealne, no chyba że faktycznie w bloku by w piwnicy rura poszła ale to wtedy 90cm tez jest nie realne.
Jeśli już przyjąć 90cm wody w piwnicy: u mnie w zasadzie uległoby „zniszczeniu” ewentualne drewno opałowe (składowane na podłodze w jednym z pomieszczeń w piwnicy) i jakieś drobne drewniane rzeczy typu stoliki/ławki ogrodowe, trzeba by to wszystko wynieść, wysuszyć i co się da, to używać dalej, a co nie, to stanowiłoby bonusowy opał 😀 Gdyby nie zadziałały bezpieczniki, to mógłby ucierpieć silnik pompy (ale pompa jest jakieś 20cm nad podłogą, niska woda jej nie zaszkodzi). Jeśli woda byłaby wysoka a bezpieczniki zadziałają, to silnik trzeba by było w miarę szybko wymontować, rozłożyć na części i porządnie wysuszyć, ewentualnie wymienić łożyska (dopóki prąd nie zrobi elektrolizy czy nie „zagotuje” wnętrza jak ruska „buzała”, to jedyne co może mu zagrozić, to korozja/osady jeśli zbyt długo będzie mokry w środku). Reszta instalacji elektrycznej przetrwa, nic się jej nie powinno stać jeśli nie będzie pod prądem do momentu wyschnięcia, a wyschnąć powinna w miarę szybko, maks 2-3 dni (nie jest pod tynkiem, zresztą akurat w piwnicy mam kable i puszki stosowane w górnictwie i teoretycznie mogą nawet przez krótki czas pracować pod wodą pod napięciem, ewentualnie gniazdka byłyby do wymiany, no ale na 99% bezpieczniki różnicowe by odłączyły instalację). Całej reszcie (przetwory, „żelastwo” itd.) woda raczej poważnie nie zaszkodzi. Pompa obiegu wody (do ogrzewania) i sterownik pieca nie byłyby zalane przy 90cm wodzie, jedynie przestałyby działać z powodu braku prądu ale to nie problem (obieg wody może być grawitacyjny, spadnie tylko sprawność systemu ogrzewania, sterownik pieca ma swój „ups” a gdy się w nim skończy prąd, to można przejść na „sterowanie ręczne”). Jeśli „tsunami” nie spowoduje problemów z dostawami prądu (w mojej okolicy są linie napowietrzne, więc woda nie powinna im zbytnio zaszkodzić), to w zasadzie nic się wielkiego nie stanie (poza nieplanowymi „zajęciami z WF-u” przy wynoszeniu i suszeniu klamotów :D)
Ogólnie polecam aby każdą przemakalną rzecz lub żywność zawinąć w worek lub pudełko. Takie mam zawsze zasady. Prawie wszystko co mam w plecaku jest zabezpieczona przed zamoknięciem.