Scenariusz: zalanie

Jeśli dziś jest piątek, to na blogu pojawia się nowy scenariusz, który pozwoli Wam przetestować Wasze przygotowania na różne kryzysowe sytuacje. A te sytuacje to przecież nie tylko apokalipsa zombie, pandemia ptasiej grypy, czy wojna atomowa (choć wielu z Was chciałoby, żebyśmy to na takich scenariuszach się skupili). 

Dla przypomnienia, zasady cyklu:

  • my wymyślamy jakiś prawdopodobny scenariusz,
  • Wy w komentarzach opisujecie swój sposób postępowania,
  • uwzględniacie tylko to, co zrobiliście do tej pory (tzn. jeśli planowałeś jutro pojechać do sklepu po zapas żywności, to na potrzeby scenariusza nie masz tego zapasu),
  • nie zmieniamy scenariusza, o ile nie jest to niezbędne,
  • jeśli w scenariuszu coś nie zostało wprost zaznaczone (np. że nie ma prądu), to w tej kwestii sytuacja jest normalna.

Celem tego cyklu jest pokazanie Wam, że przygotowania na trudne czasy przydają się i w codziennych, małych kryzysach. Ale także pozwolić Wam przemyśleć, czy na pewno jesteście na wszystko dobrze przygotowani. No i Wasze komentarze z pewnością będą dla innych inspirujące.

A dzisiejszy scenariusz wygląda następująco.

Pomieszczenia na najniższej kondygnacji Twojego budynku uległy zalaniu. (Jeśli mieszkasz w bloku — będzie to Twoja piwnica lub garaż, jeśli w domu — piwnica, albo parter, jeśli nie masz podpiwniczenia). Z powodu awarii rury i długiego upływu czasu, na podłodze znajduje się aż 90 cm wody.

Co woda zniszczyła? Czy przypadkiem taka awaria nie oznacza, że cały Twój zapas żywności znalazł się pod wodą i został zniszczony?

Jak poradzisz sobie z jej usunięciem? Czy masz pompę, pożyczysz ją od sąsiada, czy będziesz czekać na pomoc straży pożarnej?

Jak poradzisz sobie z ewentualnym remontem? Czy masz ubezpieczenie?

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

10 komentarzy

  1. Anoniumah pisze:

    Jedyne co zniszczyła to stos „śmieci” które w piwnicy sobie leżą do niczego nie potrzebne i czekają na ich wyrzucenie. O ile budynkowi się nic nie stało (a to mało prawdopodobne, bo piwnica od zawsze miała mokre ściany) to nie widzę problemu – bo mieszkanie wynajmuję. Przewody elektryczne wchodzą do budynku przez ścianę boczną , więc tu też nie powinno być zwarcia.

  2. Grager pisze:

    Nic nie robię, budynek jest ubezpieczony przez spółdzielnie. Wszelkie wartościowe rzeczy w piwnicy są na wysokości około metra. Po drugie moja piwnica w bloku nie jest za nisko i woda musiałaby wypłynąć z budynku myślę że utrzymywałby się poziom około 10 cm może mniej. A po to wszelkie nawet mniej wartościowe rzeczy trzymam na euro palecie na ziemi aby nie stykały się z gruntem..

    Na takim poziomie nie jest nic co mogłoby mi przeszkadzać. A że blok to dzwonie do spółdzielni która wezwie strażaków ale dodatkowo zjawi się hydraulik. Moja spółdzielnia działa bardzo sprawnie kilka razy już wzywałem 🙂

  3. piotrm1975 pisze:

    No trochę gratów w piwnicy by mi się zniszczyło. Jednak wspominając ostatnią powódź w moim mieście i jakie dzielnice utonęły to raczej śpię spokojnie.

  4. tommies pisze:

    Jakoś wszyscy zapominają, że w blokach na tych poziomach znajdują się węzły cieplne, tablice elektryczne itd. Śmiało można zatem założyć, że „przy okazji” nie mamy ogrzewania, wody i prądu 🙂

  5. Piotr pisze:

    Moim zdaniem należy przede wszystkim zapobiegać a dopiero potem „leczyć”. Owszem, działki/mieszkania na terenach zalewowych (choć tych zalewów nie było powiedzmy w ciągu ostatnich 50-ciu lat) są tańsze, bo developerzy kupują grunty po znacznie niższych cenach (a potem „załatwiają” w gminach zmianę klasyfikacji gruntów) ale chyba nie ma sensu się na to łaszczyć, bo potem koszty życia w takim terenie są większe (pomijając zalewanie piwnic itp., to jeszcze bardzo często drogi szybko ulegają uszkodzeniom, bo są podmywane i szybko ulegają degradacji).
    W moim przypadku zalanie w zasadzie nie wchodzi w grę, nawet jeśli pęknie jakaś rura, to w piwnicy są kratki odprowadzające wodę, w zasadzie jedyny problem jaki mógłby wystąpić, to uszkodzenie wodociągu tuż przy budynku mieszkalnym ale i tak kratki odpływowe dałyby radę (gdy opuszczam dom na dłużej niż kilka godzin, to wyłączam swój hydrofor oraz zakręcam zawór wodociągu – nie ma opcji aby woda się „lała godzinami”). Nawet w tym roku była awaria rury wodociągowej w odległości kilku metrów od budynku – na powierzchni była kałuża, ale w budynku nie było jakiegokolwiek śladu wody (ziemia wszystko „przyjęła” bo wody gruntowe są dosyć głęboko).

    • banczuk pisze:

      Nie do końca mowa o pękniętej rurze – jak tsunami / jakaś inna fala Noego by zalała 90 cm to straty byś miał?

      U mnie 90 cm w piwnicy (blok) to zalane narzędzia nieelektryczne (do odzyskania), słoiki z wekami (do odzyskania), możliwe że sięgnęło by trochę sprzętu turystycznego typu śpiwory czy namioty – chyba też da się odzyskać. Raczej małe straty, ale problem technicznie duży, usunięciem skutków zajmowała by się na pewno spółdzielnia / straż pożarna albo jakaś firma. Później dużo sprzątania.

      W domu na peryferiach miasta – większy kłopot – 90 cm to zalane przede wszystkim piece gazowy i węglowy, trochę opału. Być może samochód? No i graty w piwnicy, różne, straty większe bym miał niż w bloku bo i metraż piwnicy większy i rzeczy mniej 'spiętrzone’ niż w bloku

      W obydwu przypadkach kłopoty z energią elektryczną (przynajmniej) pewnie by się pojawiły.

      • Piotr pisze:

        Nie ma takiej opcji aby przyszło do mnie tsunami (za daleko mam do morza) czy fala Noego (nawet jakby wszystkie lodowce się nagle stopiły i podniósłby się poziom mórz o 100m, to będę spał spokojnie :D, tak samo nie mieszkam w pobliżu rzek zbierających wodę z pół Polski – powódź mi nie grozi). Rozpatruję to, co mi realnie zagraża (czyli w moim przypadku awaria instalacji wodociągowej z jednoczesnym zatkaniem się wszystkich otworów odpływowych – nierealne).

        • banczuk pisze:

          spoko, przymuszam tylko do scenariusza bo taki był że mamy 90cm nie ważne gdzie.
          U mnie powodzie też raczej nierealne, no chyba że faktycznie w bloku by w piwnicy rura poszła ale to wtedy 90cm tez jest nie realne.

          • Piotr pisze:

            Jeśli już przyjąć 90cm wody w piwnicy: u mnie w zasadzie uległoby „zniszczeniu” ewentualne drewno opałowe (składowane na podłodze w jednym z pomieszczeń w piwnicy) i jakieś drobne drewniane rzeczy typu stoliki/ławki ogrodowe, trzeba by to wszystko wynieść, wysuszyć i co się da, to używać dalej, a co nie, to stanowiłoby bonusowy opał 😀 Gdyby nie zadziałały bezpieczniki, to mógłby ucierpieć silnik pompy (ale pompa jest jakieś 20cm nad podłogą, niska woda jej nie zaszkodzi). Jeśli woda byłaby wysoka a bezpieczniki zadziałają, to silnik trzeba by było w miarę szybko wymontować, rozłożyć na części i porządnie wysuszyć, ewentualnie wymienić łożyska (dopóki prąd nie zrobi elektrolizy czy nie „zagotuje” wnętrza jak ruska „buzała”, to jedyne co może mu zagrozić, to korozja/osady jeśli zbyt długo będzie mokry w środku). Reszta instalacji elektrycznej przetrwa, nic się jej nie powinno stać jeśli nie będzie pod prądem do momentu wyschnięcia, a wyschnąć powinna w miarę szybko, maks 2-3 dni (nie jest pod tynkiem, zresztą akurat w piwnicy mam kable i puszki stosowane w górnictwie i teoretycznie mogą nawet przez krótki czas pracować pod wodą pod napięciem, ewentualnie gniazdka byłyby do wymiany, no ale na 99% bezpieczniki różnicowe by odłączyły instalację). Całej reszcie (przetwory, „żelastwo” itd.) woda raczej poważnie nie zaszkodzi. Pompa obiegu wody (do ogrzewania) i sterownik pieca nie byłyby zalane przy 90cm wodzie, jedynie przestałyby działać z powodu braku prądu ale to nie problem (obieg wody może być grawitacyjny, spadnie tylko sprawność systemu ogrzewania, sterownik pieca ma swój „ups” a gdy się w nim skończy prąd, to można przejść na „sterowanie ręczne”). Jeśli „tsunami” nie spowoduje problemów z dostawami prądu (w mojej okolicy są linie napowietrzne, więc woda nie powinna im zbytnio zaszkodzić), to w zasadzie nic się wielkiego nie stanie (poza nieplanowymi „zajęciami z WF-u” przy wynoszeniu i suszeniu klamotów :D)

  6. B. pisze:

    Ogólnie polecam aby każdą przemakalną rzecz lub żywność zawinąć w worek lub pudełko. Takie mam zawsze zasady. Prawie wszystko co mam w plecaku jest zabezpieczona przed zamoknięciem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.