Ewakuacja się nie uda, jeśli nie zrobisz TEGO!

No dobra, to już sobie kredką na mapie albo myszką w komputerze wyznaczyłeś trasę ewakuacji. To teraz pora tę trasę przetestować w praktyce. Dziś pokażę, jak można to zrobić.

Wyznaczenie trasy ewakuacji, kiedy się tej trasy nie pokona, jest mało wartościowe, ponieważ coś nas na tej trasie może zaskoczyć. Na przykład jakieś obiekty, których nie będziemy w stanie w razie czego objechać. Dlatego trzeba przynajmniej kilka razy taką trasę przejechać, starając się właśnie wynotowywać te obiekty, żeby później znaleźć dla nich jakieś objazdy i zaplanować trasę, która ma kilka wariantów.

Nie wszystko widać na mapach satelitarnych czy na Google Street View, dlatego dobrze jest się znaleźć w terenie, choćby na przykład na rowerze.

Poniżej znajdziesz zapis audio, zapis wideo eksperymentu oraz tekstową wersję materiału.
.

Planując i analizując taką trasę, trzeba będzie uwzględniać np. takie kryteria, czy wolimy jechać z dala od ludzi takimi drogami, czy wolimy jechać tam, gdzie potencjalnie będzie więcej ludzi, ale np. asfaltem, który będzie wygodniejszy do przejechania np. po deszczach.

I to na mapy.cz całkiem nieźle widać, ale nie zawsze. Więc naprawdę dobrze jest przynajmniej te kilka miejsc, te kilka newralgicznych miejsc sprawdzić i zobaczyć właśnie, jaka tam jest nawierzchnia i zastanowić się, czy na pewno chcemy tamtędy jechać.

Na filmie większość trasy pokazałem jadąc wzdłuż Wisły, która stanowi dość specyficzną przeszkodę. Ale nie tylko ona sama.

Mosty

Z perspektywy przyjazdu pod mostem, most nie jest jakby dużym problemem. W sensie, nie powinniśmy się spodziewać, że nie będziemy mogli go pokonać jadąc pod nim. Ale gdyby ktoś chciał zablokować wyjazd na ten most, robiłby to zapewne zaraz przy brzegu. Trasa idzie zaraz przy brzegu, więc gdyby były jakieś posterunki wystawione, żeby zatrzymać ludzi, to właśnie gdzieś tam. Czy zatem jest to najlepsza trasa pod tym kątem?

Właśnie tego typu rzeczy, właśnie na tego typu rzeczy chcemy zwracać uwagę podczas takiego eksperymentu. Ewentualnie można byłoby jeszcze cisnąć albo właśnie bezpośrednio po wale przeciwpowodziowym, albo w dole nad samą rzeką.

Oznaczenia na trasie i ważne miejsca

W kolejnym miejscu chciałem pokazać dwie rzeczy. Po pierwsze wygodne zejście do Wisły. Czyli to jest takie miejsce, z którego można byłoby sobie w razie czego zaczerpnąć wodę na trasie. Czy chciałbym na trasie pić wodę z Wisły? Nie. Ale gdybym z jakichś względów tę wodę stracił, no to może mi się tutaj po prostu zatrzymał i tę wodę wtedy nabrał.

Chciałem też pokazać słupek stojący przy tej trasie. Z wykorzystaniem takiego słupka jest nam łatwiej nawigować, na przykład określić, że przy słupku z numerem 516-600, jest zejście do Wisły i że tutaj można w razie czego zaczerpnąć wodę, albo może gdzieś tutaj zakopiemy jakieś rzeczy. Na przykład pod drzewem przy słupku 516-600.

To też był moment, by zwrócić uwagę na coś, co można było wyłapać także wcześniej, patrząc dokładniej na mapę. Znajdowaliśmy się po wewnętrznej stronie wału przeciwpowodziowego. Od Wisły dzieliło mnie tam może ze 4 metry w dół. Jakby poziom wody było te parę metrów wyższy, to tam by się nie dało jechać.

Jeszcze mi się marzy spływ Wisłą kajakiem, żeby sobie zobaczyć taką właśnie metodę na ucieczkę z Warszawy. Tylko teraz jadę na południe. Na południe się oczywiście nie ucieka kajakiem Wisłą. A dlaczego nie na południe? To piszcie mi w komentarzach, jeśli nie wiecie. Albo lepiej nie piszcie, bo to będzie świadczyło, że nie uważaliście na geografii w podstawówce.

Zakazy i objazdy

W kolejnym miejscu trafiamy na zakaz ruchu, bo kawałek dalej jest budowa kładki rowerowej. Trwa budowa i to logiczne, że w takim momencie może nie być przejazdu i że trzeba szukać jakiegoś objazdu. Dlatego fajnie sobie jest na przykład poprowadzić dwie równoległe trasy. Albo trzy, zwłaszcza w takich miejscach newralogicznych, które jest trudno ominąć.

W kolejnym miejscu zastanawiamy się, jak jechać dalej, korzystając znowu z istniejącej (i pomocnej) infrastruktury. Szlak turystyczny każe tam skręcać. Poznaje się to oczywiście po tym, że są oznaczenia takich turystycznych szlaków. Oprócz tego jest mapa okolicy, która byłaby bardziej pomocna, gdyby wskazano na niej, gdzie się znajdujemy.

Rower elektryczny na wybojach

Kolejnego postoju nie planowałem robić, ale po prostu tak mnie wymęczył to na ostatni odcinek, na którym były straszne dziury. I problem polega na tym, że przez te dziury po prostu nie da się jechać rowerem na wspomaganiu W pierwszym trybie wspomagania mój rower jeździ z prędkością do 15 kmh.
Przy 15 wyłącza się silnik. Na taką nawierzchnię to jest zbyt szybko, bo po prostu strasznie mną trzęsie i trudno jest te dziury omijać. I mogę jechać albo bez wspomagania wcale, albo mogę jechać tak, że trochę popedałuję, dokręcimy się do tych kilkunastu kilometrów na godzinę, a potem przestaję pedałować i wytracam tę energię. Pierwsze rozwiązanie jest męczące, drugie rozwiązanie marnuje prąd, bo bez sensu zwalnia mi przyspieszam, zamiast jechać z jedną stałą prędkością.

Kolejna z większych przeszkód na trasie, to rzeka Świder, którą pokonujemy przez solidny most. Jeśli nie ten most, no to kawałek dalej jest trasa na Puławy, obwodnica miejscowości i drugi most. Ale jeśli nie ten most, to pozostaje nam rower przenieść przez wodę, przechodząc tamtędy.

Koniec trasy na stacji kolejowej w Celestynowie. A potem powrót pociągiem do Warszawy.

Wnioski

Nie do końca czuję, że ten materiał wyszedł dobrze. Miałem bardziej ambitny plan, że się będę częściej zatrzymywał, pokazywał dokładnie, co należy w ramach takiego rozpoznania trasy zrobić, a wyszło to tak se.

W ramach takiego rozpoznania trasy trzeba po prostu zlokalizować wszystkie te elementy, które mogą nam utrudnić pogadanie tej trasy. Poruszaliśmy się dzisiaj wzdłuż Wisły. No a wiadomo, że podstawową przeszkodą na takiej trasie będzie oczywiście właśnie sama Wisła.

Ja dziś najpierw przejechałem na drugi brzeg rzeki, a potem jechałem wzdłuż. I w razie ewakuacji należałoby zrobić właśnie tak. To znaczy pierwszą dostępną przeprawą przeprawić się na drugi brzeg, a następnie jechać dalej drugim brzegiem. Z tego względu, że no wiadomo, że mosty mogą być zbombardowane, zablokowane, mogą tam stać bandy i chcieć nas okradać, a więc takich mostów przez duże rzeki trzeba mieć na trasie wybranych przynajmniej kilka alternatywnych.

No i gdyby ktoś sobie właśnie wybrał taką trasę ewakuacji, że wzdłuż Wisły, to oprócz mostów, które są, będzie jeszcze ta kładka, która się buduje, są jeszcze mosty kolejowe, którymi od biedy można byłoby w razie sytuacji awaryjnej też się na drugą stronę przeprawić. Do tego są jeszcze przeprawy promowe, oczywiście uruchamiane tylko czasowo, po pierwsze w sezonie, a po drugie, kiedy jest odpowiedni poziom wody, ale to już jest całkiem niezły punkt wyjścia.

Rozpoznanie trasy z roweru

Uważam, że trasę warto rozpoznawać z perspektywy roweru bardziej niż samochodu, no chyba, że po prostu nie macie innego wyjścia, musicie jeździć samochodem, bo np. jesteście osobą niepełnosprawną albo macie, nie wiem, kilkoro dzieci, ale to też mimo wszystko uważam, że lepsza byłaby wycieczka rowerowa, nawet gdybyście mieli tam pojechać sami, a dzieci oddać dziadkom czy opiekunce na jeden czy dwa dni. Z roweru widać znacznie więcej niż samochodu, a i tak nie mam poczucia, żeby było widać wszystko.

Największą przeszkodą będą zawsze jakieś rzeki, rowy, tego typu obiekty. Bardzo często przepraw nad rowami, jak się jedzie jakąś główną trasą, to nawet nie widać, bo jest wszystko tak zarośnięte, że trudno jest odróżnić łąkę od rowu. Z roweru jest troszkę lepiej, bo z rowerem rower się jedzie wolniej i więcej można zauważyć.

Jak się jedzie rowerem, można też zidentyfikować różne miejsca, które byłyby w jakiś sposób przydatne.
Jak np. właśnie to miejsce, gdzie pokazywałem, że można zaczerpnąć wodę, w których można by się było zebrać i poczekać na resztę, w których można byłoby coś ukryć i przeczekać noc.

Bardzo dużą część trasy jedzie się wzdłuż Wisły po wale przeciwpowodziowym. No i z tego wału sporo widać. Przede wszystkim widać zarośniętą część po stronie między wałem a rzeką. Mnóstwo przestrzeni do wykorzystania na różne sposoby. Po prostu las tam jest tak gęsty, że nikt się tam prawie nie zapuszcza. To jest właśnie dobre miejsce, żeby coś ukryć, czy żeby założyć, że będziemy tam się mogli w razie czego zatrzymać.

Wyposażenie i obciążenie roweru

Więc tak, co się okazało błędem?

Fajnie, że miałem mapę. Mapa jest trochę stara, bo nie ma na niej na przykład południowej obwodnicy Warszawy, nie ma na niej na przykład trasy S7, ale to nie jest problem, bo planowane przebiegi są tam wyrysowane. Natomiast nie jest ona bardzo dokładna, bo to jest mapa turystyczna rowerowa w skali 1:75 000, ale jest wystarczająco dokładna, żeby w razie czego się nie pogubić. Wspomagałem się na takich leśnych skrzyżowaniach za pomocą aplikacji mapy.cz a i tak mi się z raz czy dwa udało troszkę zabłądzić, w sensie pojechać nie tam, gdzie trzeba i odrobinkę nadrobić, ale nie jakoś szczególnie dużo.

Na moim rowerze brakuje mi z całą pewnością gdzieś na kierownicy uchwytu na komórkę. I komórka niestety musiała jeździć w plecaku, co było idiotycznym pomysłem, bo ja co chwilę musiałem zatrzymywać się, zdejmować plecak, wyciągać telefon, patrzeć, co mam tam popatrzeć, wkładać z powrotem ten telefon i zakładać na plecy.

Plecak w ogóle jest strasznie ciężki, też źle się nim jechało rowerem. Mógłbym teoretycznie ten plecak gdzieś sobie wieźć tutaj z tyłu na bagażniku albo z przodu na bagażniku. Nie wiem jednak, czy z przodu bym się odważył. Przedni bagażnik był kupiony dla psa, tam 10 kg się powinno mieścić, więc może z tyłu, ale też ten tył byłby wtedy tak mega mocno dociążony. To był błąd, że mam taki ciężki plecak, że nie popakowałem wszystkiego do sakw, albo nie zamocowałem sobie jakiejś innej torby gdzieś na bagażniku, żeby te rzeczy, które mam w plecaku, wieźć inaczej.

Zrobiłem 50 km z groszami zużywając tylko jedną kreskę baterii. Przez większość czasu jechałem kręcąc sam pedałami. W ogóle rower elektryczny jest super rozwiązanie w momencie, w którym się przyspiesza albo podjeżdża pod górki, bo można sobie jechać po płaskim, pedałując własnoręcznie (czy własnonożnie), a rower nas napędza tylko w momencie, kiedy potrzebujemy tej dodatkowej energii. Ale o tym nie będę chciał za dużo gadać, bo materiał o tym, czy rower elektryczny jest najlepszym rozwiązaniem na ewakuację, będzie kiedy indziej. Może pod koniec sezonu, jak jeszcze trochę pojeżdżę i trochę nagram.

Z całą pewnością jeszcze muszę sobie wymienić w tym rowerze siodełko, no ale ten rower nie był projektowany chyba do takich podróży i do mojej dupy.

Lekcje z eksperymentu

Czego nas uczy taki eksperyment?

Po prostu tego, że trzeba go zrobić.
Po drugie, że trzeba go zrobić kilka razy.
Po trzecie, że dobrze jest tego nie łączyć z jakimiś innymi celami, na przykład tak jak ja, że sobie jeszcze chcę coś dzisiaj nagrać, bo to wtedy wychodzi znacznie, znacznie dłużej i bez sensu.

Na szczęście to nie jest moja trasa ewakuacji, więc ja tutaj bardziej jechałem dla Was niż dla siebie, dla siebie turystycznie, a potem wrócę sobie pociągiem do domu.

A jak już przetestujesz taką trasę ewakuacji, to musisz to tylko regularnie powtarzać i dbać o to, żeby twój zestaw ewakuacyjny był zawsze dobrze zrobiony.

A co powinno być takim zestawem ewakuacyjnym w ogóle? Czy każdy z nas potrzebuje taki zestaw ewakuacyjny? To już omówiliśmy na tym materiale i uważam, że teraz warto go zobaczyć.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

2 komentarze

  1. Lolek pisze:

    https://wykop.pl/link/7172281/pozar-w-przylepie-sanepid-nie-zaleca-spozywania-produktow-z-ogrodow-i-korzystan

    dziwna sytuacja, skażenie powietrza jest na tyle mocne, ze zatruje wode podziemną (studnie) oczywiście urzędnicy poinformowali o tym 10 dni po wystąpieniu zagrożenia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.