„Survival. Na tropie przygody” to przeznaczona dla dzieci i młodzieży (powyżej 6 lat) publikacja mająca przybliżyć im tematykę sztuki przetrwania. Książką trudno jest to coś nazwać ze względu na dość specyficzną formę: wąskich kart, spiętych razem ze sobą. Według informacji na pudełku ma ona objętość „100 stron przydatnych w dziczy”, choć przyznać trzeba, że nie tylko i nie do końca.
Publikacja zaczyna się od rozdziału dotyczącego pierwszej pomocy. Począwszy od sposobu wzywania pomocy (np. karetki), skończywszy na bandażowaniu różnych części ciała i zawartości apteczki. Znajdziemy informacje o tym, z czego można zrobić herbatę albo sałatkę, które leśne owoce są jadalne, jak zebrać sok z brzozy i jakie ślady pozostawiają po sobie zwierzęta.
Sporo miejsca poświęcono węzłom i ich zastosowaniu, np. do łączenia patyków przy budowie szałasu. Opisano sposób budowania prostego szałasu i rady dotyczące rozbijania namiotu. Są informacje o pozyskiwaniu i uzdatnianiu wody (destylarka słoneczna, awaryjny filtr z węgla drzewnego), ale i o efektywnym wykorzystaniu ognia: rozpalaniu i podtrzymywaniu. Z publikacji można także dowiedzieć się podstawowych informacji o nawigacji z wykorzystaniem kompasu i mapy (także o czytaniu mapy, znaczeniu róży wiatrów i skali). Znajdziemy parę pomysłów na rozwiązania DIY (zrób-to-sam) w rodzaju opalanej tłuszczem lampy z puszki po konserwie.
Dla mnie jako dorosłego dość dziwaczna forma, w jakiej powstała ta publikacja, trochę utrudnia jej odbiór. Nie należy jej czytać tak, jak książki (obie strony danej karty), tylko sukcesywnie przeglądać tę samą stronę kolejnych kart, a później powtórzyć to samo w drugą stronę.
Dzieciakom, na których ją testowałem, to nie przeszkadzało. Przepytane stwierdziły, że jest bardzo fajna, a najciekawsza i najbardziej przydatna jest część poświęcona węzłom.
Myślę, że dzieciom wykazującym choć odrobinę zainteresowania biwakowaniem, sztuką przetrwania czy wycieczkami w głuszę, warto tę publikację kupić. Bo może z dorosłego punktu widzenia jest ona odrobinę dziwaczna (np. nie wiem po co jest w niej przepis na zupę z serkiem topionym), ale dzieciakom najwyraźniej się podoba. A to chyba najważniejsze, prawda? 😀
Kosztuje poniżej 20 złotych, do kupienia na przykład tutaj.





Polecam książkę „Dzika kuchnia” Ł. Łuczaja.
nie polecam, trzeba jednak zbierac co sie zna. po za tym duzo roslin jest niebezpiecznych bo moze zawierac bomblownice
o samych kleszczach nie wspominam bo nie bardzo jest jak sie ich ustrzec
za to faktycznie polecam kurs luczaja lub jakies nauki pod okiem fachowca
Dobrze że pojawiają się takie publikacje dla dzieciaków,zawsze to jakieś podstawy,a forma książeczki jest taka po to żeby zainteresować grupę docelową.
Kupię swoim dzieciaczkom. Niech się uczą 🙂