Survival w bloku (4): organizacja i improwizacja

Wpis gościnny, którego autorem jest nasz Czytelnik o pseudonimie Mnewis. Jest to czwarta i ostatnia część dłuższego cyklu. Pierwszy dotyczył wody, drugi — żywności, a trzeci — kanalizacji

Jeżeli mieszkasz od urodzenia w tym samym bloku i znasz wszystkich okolicznych blokersów, będziesz się inaczej zachowywał i masz inne możliwości organizacji, niż osoby mieszkające w willowej dzielnicy lub na nowym osiedlu.

W czasie chaosu można skrzyknąć się z całej klatki i iść szukać jakiejś możliwości współpracy.

Piwnice w blokach mogą zawierać wszystko, co może się w trudnych czasach przydać. Osobiście mam starą nieużywaną tzw. lutlampę na benzynę, na której można coś ugotować. Każdy w piwnicy ma jakieś listewki i deseczki, na których też można coś ugotować. Sąsiad ma starą kuchenkę turystyczną, a drugi małą butle LPG, trzeci – grilla.

Dalej możemy myśleć o ochronie własnej, która powinna się już zaczynać na klatce. Najlepiej zabić deskami okna w drzwiach, zostawiając okienko 1 cm x 1 cm. Przydałoby się, aby jeden sąsiad pełnił straż przy drzwiach. On wpuszczałby ludzi na klatkę. Wtedy drzwi można podeprzeć jakimś kółkiem lub belką, w zależności od materiałów, zapierając je o schodek.

A co na nowym osiedlu? Nikogo nie znam, nawet nie wiem kto mieszka w mieszkaniu naprzeciw!

To się poznacie. Ale masz utrudnione zadanie.

W zimę koniec ze spaniem każdy w swoim pokoju. Wszyscy muszą pomieścić się w jednym, najlepiej najmniejszym pokoju. Dobrze będzie spać w jak największą liczę osób, ale nie ryzykujmy z komfortu za wszelka cenę.

Rodzina 2+1 z małym dzieckiem — śpią wszyscy razem. Jeżeli nie mieszczą się to tata musi spać osobno, a mama z dzieckiem.

Rodzina 2+2 — tutaj wiadomo, że albo rodzic z dzieckiem, albo dzieci i rodzice osobno.

Warto też złamać zakazy panujące w domu i spać razem ze zwierzętami. Ciepło zwierząt dodatkowo nas ogrzeje, gdyż zwierzęta mają wyższą temperaturę od człowieka. Nawet kot stanowi doskonałego towarzysza do ogrzania.

Pozyskiwanie recyklingowe ze śmietnika

W normalnej sytuacji nikt tam niczego nie szuka. Osoba, która pójdzie tam pierwsza będzie wyśmiana, choć jej łup będzie największy. Co można znaleźć w śmietniku? Dokładnie obejrzałem sobie zawartość 3 śmietników w mojej okolicy i okazuje się, że można znaleźć:

  • opal, z mebli lub książek,
  • ścinki nowej wykładziny i to takie 50cm × 100cm — można nimi coś ocieplić, lub załatać dziurę w szybie,
  • elementy do samoorganizacji ludzie wyrzucają wszystko co im nie potrzebne np.:
    • brodziki, wiadra, zlewy, (do użycia jako palenisko lub prowizoryczne WC),
    • pojemniki, skrzynki po owocach,
    • blachy,
    • okna,
    • szyby,
    • drzwi,
    • plandeki,
    • zużyte banery.

Wszystko zależy od kreatywność poszukiwacza.

Przestroga: nie wiadomo na co chorował poprzedni właściciel. Nosicieli wirusów HIV i HCV mijacie na ulicach częściej niż myślicie. Jak grzebałem w śmietnikach, miałem na sobie lateksowe rękawiczki. Ewentualne łupy dokładnie bym umył wodą z detergentem i odkaził wódką (nie spirytusem – kto miał mikrobiologię ten wie o co chodzi; jeżeli stężenie alkoholu jest małe, wchłania się do ciała mikroba i go zabija; jeżeli jest duże wirus lub bakteria tworzy zaporę lub zamienia się w przetrwalnik i nic go nie ruszy).

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

7 komentarzy

  1. Blebleble pisze:

    ja to mam w klatce same wapniaki więc nie ma na co liczyc 😛

  2. Leszek LJM pisze:

    Oj to już chyba porady na wypadek ataku Ruskich – jednak z mniejszym niepokojem i przyjemniej czyta się o mniejszych „kataklizmach”.

  3. Piotr pisze:

    Wódka to wbrew obiegowej opinii kiepski sterylizator, 40% to za mało, optymalne stężenie to około 60% (i nie więcej niż 70%), tak więc… trzeba śliwowicę użyć 😀 Z „improwizowanych” powszechnie dostępnych środków chyba najskuteczniejsze są chlorowe wybielacze, nawet rozcieńczone są dosyć skuteczne (tylko tu uwaga, w kontakcie z niektórymi substancjami powodują wydzielanie się toksycznych oparów, w ogóle trzeba być ostrożnym, z chlorem nie ma żartów :D). Można też sterylizować „nieśmiertelnym” w survivalu związkiem KMnO4 (nadmanganian potasu) ale rzadko kto ma tego w domu większe ilości.

  4. midway pisze:

    Lateksowe rękawiczki przy grzebaniu w śmietniku mogą się bardzo szybko podziurawić, nawet jeśli założymy je podwójnie. Można na to nałożyć jeszcze jakieś rękawice robocze, chociaż potem musimy je traktować jako skażone.

    • banczuk pisze:

      Jak każdy kloszard swoje rękawiczki po jednorazowym grzebaniu w śmietniku traktuję jako skażone. Dlatego nasza grupa kloszardów posiada stałe zaopatrzenie w oparciu o umowę ramową w jednorazowe rękawiczki.

      Wszystko co wygrzebiemy i mamy zamiar zjeść taktujemy również jako skażone i natychmiast po konsumpcji dezynfekujemy denaturatem.

      Zapraszam na otwarte szkolenia, będziecie zaskoczeni jak bardzo na zapas się szykowaliście.

      • Piotr pisze:

        Z tym denaturatem, to przepłacacie 😀 W firmie Aplinus Chemia (z Solca Kujawskiego) można kupić płyn Fondue (który jest 95% alkoholem etylowym) – kupuję jako paliwo turystyczne – nie śmierdzi jak denaturat i wychodzi dwa razy taniej (jest też wersja zżelowana, świetna do uzupełniania szwedzkich kuchenek typu „puszka z żelem”)

  5. Mnewis pisze:

    do midway

    Ja osobiście codziennie pracuje w rękawiczkach, wiec wiem kiedy mogą pęknąć. Twój pomysł jest dobry. np w PSP podczas akcji ratunkowej strażacy pod rękawicami operacyjnymi maja drugie lateksowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.