Uzbrojenie na ciężkie czasy (1) – wstęp

Autorem dzisiejszego wpisu gościnnego (pierwszego z serii) jest Grimm.

W ramach rosnących potrzeb wiedzy związanej z bezpieczeństwem chciałbym podjąć na ten temat dyskusję. Na początek chciałbym się z wami podzielić swoją wiedzą i pomysłami, a następnie usłyszeć wasze zdanie.

Podzieliłbym środki na cztery grupy:

  • umiejętności walki wręcz,
  • broń z zakresu EDC,
  • broń biała,
  • broń dystansowa.

Zanim jednak zacznę trochę psychologii. W każdej walce najważniejszą rzeczą jest psychika. Możecie mieć cały arsenał, ale jeśli nie będziecie umieli zmusić się go użyć, lub po prostu będziecie się tego bali, nic on Wam nie pomoże. Sprawa jest bardzo złożona i na ten temat powstało wiele książek, do których odsyłam, ja tutaj chciałbym tylko nakreślić problem.

Żyjemy w świecie gdzie od maleńka wmawia nam się, że zabijanie jest najgorszym złem, chrześcijaństwo nam tego zabrania, zabrania nam tego również prawo. Więc żyjąc w takim otoczeniu całe swoje życie, trudno nam się od tego odżegnać w jednej chwili. Jest to specjalny proces, który stosują teraz również armie całego świata – przygotowywanie psychiczne żołnierzy do zabijania. Wam nie dany jest raczej dostęp do takiego procesu, więc musicie się zacząć przygotowywać do tego samemu. Wszyscy ludzie są zabójcami. Tak stworzyła nas natura i to siedzi gdzieś stłamszone głęboko w nas. Sęk w tym, żeby móc z tego korzystać świadomie i kontrolowanie, w imię zasad wcześniej nam wpojonych.

Oczywiście powiecie, że nie trzeba zabijać, można obezwładnić, ogłuszyć. W tym świecie w jakim żyjemy, jak najbardziej TAK. Większość napastników wystarczy konkretnie zniechęcić w skrajnych przypadkach obezwładnić do przyjazdu policji. Ale w czasach chaosu… no cóż, musicie zacząć myśleć taktycznie. Podstawowe założenia to:

  • Wasi przeciwnicy na 90% będą pozbawieni skrupułów, żeby zrobić wam krzywdę. Są to na ogół ludzie zupełnie nieprzygotowani do zaistniałej sytuacji, więc dla nich zabicie Was to jedyny sposób na przeżycie. Przynajmniej tak im się wydaje.
  • Wasi przeciwnicy dość szybko pokapują się, że lepiej i efektywniej działać im będzie w grupie. Dla Was to bardzo zła wiadomość. Położyć kilku atakujących przeciwników jest dość trudno, nawet z bronią palną, a z bronią białą to udaje się tylko na filmach. Podstawą będzie atakować pojedynczych przeciwników, korzystając ze wszelkich możliwych przewag, jakie będziecie mogli sobie wypracować: zaskoczenia, znajomości terenu i jego uwarunkowania, Waszej przewagi liczebnej.
  • Zapomnijcie o jakichś honorowych zasadach walki (jeden na jednego, nie strzelanie w plecy) albo jakichś innych bzdurach. To nie turniej rycerski, a walka o przetrwanie. Przeżywasz-wygrywasz. Pamiętajcie o swojej rodzinie, za której bezpieczeństwo jesteście odpowiedzialni, jak również o to, że na podobne honorowe traktowanie nie macie co liczyć z drugiej strony.
  • Uniknięcie (lub ucieczka) to dość dobry i racjonalny sposób dbania o swoje bezpieczeństwo. Powinien być rozważany zawsze jako pierwsza ze wszystkich opcji. Konfrontacja to zawsze problemy… zawsze… i różnej natury.
  • Uświadomienie. Częstym i jednym z największych błędów popełnianych błędów przez zwykłych obywateli to zbytni pozytywizm. Do końca łudzimy się, że z kimś da się dogadać, że obejdzie się bez konfrontacji przez to omijamy idealny moment na to by zaatakować jako pierwsi  i uzyskać przewagę.

Ale… jak się przygotować ? Przede wszystkim zacząć trenować jakieś sztuki/systemy walki. Najlepiej takie, w których po nabyciu podstawowych umiejętności będziemy mogli mieć sporo sparingów. Pozwoli to nam określić nasze realne zdolności i ograniczenia oraz pomoże wstępnie umodelować naszą psychikę. Korzyści są ogromne.

Iść choć raz na strzelnicę. Taki komercyjny wypad. Trochę zapłacicie (200-300 zł), ale postarajcie się strzelić sobie z różnych rodzajów broni (krótkiej, długiej, strzelby gładkolufowej). Sam zaczynam przygodę ze strzelectwem sportowym i wiem, że stał z AK-47 wiąże się dość silnym hukiem, żeby nie powiedzieć o fali uderzeniowej. Nie są to rzeczy z którymi jakoś nie trudno się zaznajomić, ale w decydującej chwili nie mogą Was zaskoczyć.

Zdobywać wiedzę teoretyczną. Na temat broni, technik walki, taktyki. Wiedza i doświadczenie to jedyne z tych rzeczy które zawsze będziecie mieli przy sobie, których nikt wam nie odbierze. No i… zbroić się 😀

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

9 komentarzy

  1. Pozyskiwacz pisze:

    Dodał bym jeszcze jeden punkt do przygotowań. Organizować się w grupy. Samodzielnie raczej nie mamy szans, zwłaszcza z rodziną. Problem w tym, że zorganizowanie zdecydowanej , rozumiejącej zagrożenie i przygotowującej się do niego grupy może być najtrudniejszym elementem tych przygotowań.Dużo trudniejszym niż nauka walki wręcz, czy nawet zgromadzenie broni. Ale i dającym największą przewagę w razie konfliktu.

  2. night_rat pisze:

    Wg badań armii brytyjskiej, tylko 2% żołnierzy, mimo przygotowania, jest prawdziwie gotowych do walki na śmierć i życie, do… zabijania. Z tego połowa to psychopaci. Mój wniosek- to nie takie proste, lepiej potrenować w maksymalnie stresujących warunkach. Od siebie dodam zabawę w unieruchomienie nogi czy zakrycie oczu na kilka godzin i próbę wykonania jakiegoś zadania, zamiast beztroskiego przeczekiwania itp. Albo choćby złapanie kury na podwórku 😉

    • Mc pisze:

      Oj tak, łapanie kury (choćby w celu skrócenia lotek) to dobry trening, potwierdzam.

      2nd lvl: łapanie koguta 🙂

  3. f pisze:

    W ramach nauki samoobrony proponuje sie wybrac na spotkanie towarzyskie z kibicami rosyjskimi lub angielskimi.

  4. zielonka pisze:

    Juz tu pisalam – gaz pieprzowy i trenowanie sprintu. Wedle jakichs amerykanskich badan najwieksza szanse przezycia daje nam ucieczka – istnieje szansa, ze napastnik sie raczej podda zeby nie tracic cennych sil i poszuka sobie latwiejszej ofiary. W walce wrecz szanse sa male chyba, ze trenujemy jakies sztuki walki jak krav maga chociazby albo mamy doswiadczenie w tzw. mordobiciu albo jestesmy wieksi i silniejsi od przeciwnika. Wiekszosc nie ma pojecia o zadnych sztukach walki, nawet o samoobronie, doswiadczenie w mordobiciu bedzie miala raczej druga strona a jesli jestesmy wieksi i silniejsi to wiekszosc nam nie podskoczy. Walka na noze to wyzsza szkola jazdy a chodzenie po ulicy z bejsbolem nie jest jednak dobrze widziane i moze niepotrzebnie zwrocic uwage.

    Gaz pieprzowy daje szanse na to, ze zdobedziemy wystarczajacy czas na ucieczke i tu przydaje sie sprint ale tez niezla kondycja na dlugie dystanse. Z jednej strony biegnac bardzo szybko mozna uciec daleko i napastnik zrezygnuje ale bardzo szybko da sie biec tylko maly kawalek – do kilometra. Potem jednak trzeba zwolnic.

    Lapanie kur i kogutow nie jest trudne, z dziecinstwa pamietam, ze robila to moja naprawde otyla babcia, ktora nie dala rady dojsc do kurnika – 100 metrow od domu – bez zadyszki. Z drugiej strony bylo to latwiejsze bo kury od niej nie uciekaly – zawsze miala na takie okazje ziarno, sypala i naprawde wprawnym ruchem lapala za szyje a potem za nozki a nastepnie kolejnym wprawnym ruchem odrabywala leb na pienku po czym kura bez glowy latala jeszcze chwile po podworku. Level 3 survivalowy ;D

    Level 4 to usuniecie pior, osmalenie, usuniecie wnetrznosci bez uszkodzenia pecherzyka zolciowego i ugotowanie rosolu ;d

  5. Xall pisze:

    Co za… Jak to chrześcijaństwo zabrania zabijać?!!! Zabrania mordować! … bo tak nas stworzyła Natura… No, nie wiem, mam w tej sprawie bardziej logiczne wyjaśnienie.

    • Survivalista (admin) pisze:

      O ile się nie mylę, jedno z przykazań brzmi „nie zabijaj”.

    • Julek pisze:

      Pewnie mylisz chrześcijaństwo z katolicyzmem. W Biblii jest coś takiego: „Jam jest Pan Bóg wasz, który karze występki ojców na synach do czwartego pokolenia”. Czyli po naszemu: jeśli ktoś zabije człowieka z premedytacją, energia jaką w ten sposób wygeneruje i wyśle we Wszechświat (do Boga) wróci w ciągu czterech pokoleń i zabije mu potomka.

  6. Dwayne Creasy pisze:

    Nie róbmy tutaj teraz religijnej pogawędki ale poczytać wystarczy Stary Testament gdzie nakazuje bóg np zabijanie homoseksualistów, W SAMOOBRONIE, mamy prawo także zabić w zemście w odwecie na przykład za zabicie członka rodziny lub kogoś bliskiego. Tylko współczesny kościół chciałby by świat był piękny i się o legalnym zabijaniu nie mówi, a po za tym już wiadomo że przykazań było więcej niż 10 i brzmiały w ogóle inaczej niż te współczesne więc nie wiadomo co w nich było i jak tłumaczyły to zagadnienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.