W poprzednim materiale zaczęliśmy omawiać ogólnie zasady budowy zestawów ewakuacyjnych. Dziś poruszymy dwa chyba najważniejsze zagadnienia, czyli ile wody i jaką żywność zabrać ze sobą na czas ewakuacji.
Woda w zestawie ewakuacyjnym
Z całą pewnością ważniejsza jest woda. Punktem wyjścia do pierwszego Twojego zestawu ewakuacyjnego powinien być Bug-Out Bag, czyli zestaw 72-godzinny. Z zasady trójek wiemy doskonale, że przeciętny zdrowy człowiek jest w stanie wytrzymać 3 dni bez jedzenia, ale na pewno nie wytrzyma go bez wody.
W tej kategorii mieści się nie tylko sama życiodajna ciecz, lecz także sprzęt do jej uzdatniania.
W myśl reguł oznaczeń kolorystycznych do elementów zestawu ewakuacyjnego, jakich stosowanie proponujemy, woda i sprzęt do jej uzdatnienia w plecaku ewakuacyjnym powinny być oznaczone kolorem niebieskim.
Ile wody zabrać do bug-out baga?
Optymalnie byłoby mieć ze sobą co najmniej 2-3 litry wody na dzień korzystania z zestawu, czyli 6-9 litrów do zestawu 72-godzinnego i 2-3 litry do zestawu ucieczkowego, jeśli zakładamy dotarcie do celu ewakuacji w ciągu 1 dnia marszu. Jeśli tylko jest to możliwe, warto zwiększyć tę ilość o jakiś margines bezpieczeństwa.
W zestawie wodę można przenosić w plastikowych butelkach, albo dedykowanych pojemnikach na wodę. Warto, by jednym z tych pojemników była aluminiowa lub stalowa butelka na wodę, aby można było w niej wodę zagotować na ognisku.
Przynajmniej jeden z pojemników na wodę powinien umożliwiać włożenie do środka filtra do wody (aby zaczerpnąć do niego wodę brudną i pić ją dopiero po przefiltrowaniu).
Sprzęt do uzdatniania wody w czasie ewakuacji
Metod na uczynienie wody zdatną do picia jest mnóstwo (opisaliśmy je najbardziej szczegółowo w naszej książce, ale i tu na blogu są materiały o uzdatnianiu wody). Tylko niektóre nadają się jednak do zestawów ewakuacyjnych.
Punktem wyjścia powinien być filtr do wody. Niezmiennie od wielu lat polecamy filtr do wody Lifestraw, który świetnie usunie z wody zanieczyszczenia mechaniczne i biologiczne (bakterie i pierwotniaki chorobotwórcze). Występuje także w dwóch wersjach z dodatkowym (wymiennym) wkładem węglowym do częściowego usuwania zanieczyszczeń chemicznych — stalowej słomki i w formie filtra w butelce na wodę.
Jedną z metod uzdatniania wody, jaką warto uwzględnić w zestawie, jest jej dezynfekcja poprzez gotowanie. Aby było to możliwe, trzeba mieć ze sobą kubek lub garnek, albo metalową butelkę do zagotowania wody.
Do zestawu warto dorzucić także tabletki do dezynfekcji wody. Nie są drogie, nie zajmują dużo miejsca i praktycznie nic nie ważą.
Żywność na czas ewakuacji
W czasie ewakuacji do bezpiecznego miejsca dobrze jest mieć ze sobą coś do jedzenia. Przede wszystkim, jako źródło energii niezbędnej do tego wzmożonego wysiłku, ale także utrzymania ciepła organizmu w zimnej pogodzie.
Żywność oznaczamy kolorem zielonym.
Jeśli chodzi o podstawowe zasady doboru takiej żywności, to w mojej ocenie powinna ona spełniać następujące warunki:
- być jak najbardziej pożywna (kaloryczna) w relacji do masy i objętości,
- smaczna i przyjemna do zjedzenia,
- dająca się przechowywać długo poza lodówką (w zestawie ewakuacyjnym, w szafie), ale też odporna na mróz,
- możliwie długi termin przydatności, by nie trzeba było jej za często wymieniać,
- gotowa do zjedzenia od razu po wyjęciu z opakowania, bez konieczności gotowania lub podgrzewania.
Nie zaszkodzi jeszcze, jeśli będzie zdrowa i możliwie zbilansowana.
Pierwszym wyborem wydawać się mogą oczywiście różnego rodzaju słodycze, zawierające dużo cukru i tłuszczu, a więc świetny nośnik energii. Przykładowo, gorzka czekolada, która zawiera ok. 500 kcal w 100 g. Mogą być to równie dobrze batoniki, np. polecane wszędzie Snickersy.
Innym rozwiązaniem są orzechy, zawierające dużo tłuszczu i kalorii. Nie dla wszystkich się nadają, bo mogą uczulać niektóre osoby.
Kolejny pomysł to suszona wołowina (beef jerky), smaczna mięsna przekąska, bardzo lekka, bo pozbawiona wody. Oczywiście mniej kaloryczna, niż orzechy czy słodycze, za to zawiera mnóstwo białka. Ostrożnie przy jedzeniu, bo pęcznieje w żołądku i potem brzuch boli.
Konserwy nie są z całą pewnością rozwiązaniem najlepszym, bo tu dużo waży samo opakowanie. Ale jakąś jedną konserwę mięsną czy rybną można ze sobą zabrać. Byle nie była to konserwa, w której większość masy stanowi woda albo ryż (jak w paprykarzu szczecińskim).
Jeśli potrzebujesz mieć w zestawie porządny obiad, doskonale nada się do tego celu żywność liofilizowana. Te posiłki niestety wymagają przygotowania (zalania wrzątkiem), ale za to dają szansę zjedzenia pełnego i ciepłego posiłku, prawie jak u babci. W niektórych sytuacjach, gdy mamy do czynienia z naprawdę najgorszą możliwą pogodą, mogą być na wagę złota!
Moim zdaniem miejsce w zestawie ewakuacyjnym warto znaleźć także dla racji żywnościowych Seven Oceans, o których był już na blogu osobny materiał. Półkilowa paczka to ok. 2 500 kcal, wytrzymają każde warunki, są całkiem smaczne i zje je także małe dziecko.
A jaką żywność Ty zabierzesz do swojego zestawu ewakuacyjnego?
W kolejnych materiałach dalej będziemy omawiać kolejne kategorie zawartości zestawów ewakuacyjnych. Tu możesz znaleźć pełną zawartość zestawu ewakuacyjnego (lista).
Tu znajdziecie pełną listę filmów na temat zestawów ucieczkowych opublikowanych w ramach tego cyklu.
W paprykarzu szczecińskim ryż to akurat jest duży plus…
Ja w zestawie na 72h mam jeszcze kisiel instant. Można uznać go za ciepły „napój”, zawiera kalorie, nie waży prawie nic, a po całym dniu w terenie podnosi morale. Ale polecam przygotować go w jednorazowym kubeczku (o ile się takie ma w zestawie) aby nie marnować wody na czyszczenie.
Niezbędna ilość wody jaką powinniśmy codziennie wypijać jest wielokrotnie powielana w środowiskach survivalowców i wydaje mi się bezmyślnie uznawana za jedyną słuszną. O ile poruszamy się pojazdem mechanicznym, nie ma specjalnie znaczenia ile tej wody z sobą zabierzemy. Sytuacja znacznie się zmienia, gdy przewidujemy pieszą wędrówkę. Może się okazać, że tych 9 litrów nie doniesiemy, bo będą dla nas (niewprawnych piechurów) za ciężkie. Trzeba by się zatem zastanowić, czy lepiej nie wziąć np. połowy ogólnie przyjętych norm wody. Organizm sobie poradzi i będziemy prawdopodobnie trzeciego dnia trochę odwodnieni, ale na pewno nie padniemy z braku wody. Za to szanse na dotarcie będą o parę kilo większe.
Może się też okazać, że już drugiego dnia robimy jakieś głupie błędy, bo jednak się odwodniliśmy, zabierając albo pijąc tej wody za mało. Na Symulacjach Survivalowych II już po upływie pierwszych 24 godzin niektórzy zaczynali odczuwać pierwsze objawy odwodnienia.
Ogólnie, to jeśli o wodę chodzi, moim zdaniem sytuacja jest najtrudniejsza. Ludzie się koncentrują na tym, czy brać snickersy czy suchary, a nie wiedzą, ile wody ich organizm będzie tak naprawdę potrzebować i czy realnie są w stanie ją w jakikolwiek sposób zdobyć.
Mam wrażenie, że bez przećwiczenia tego w praktyce, jest to bardzo trudne do ustalenia. A i wtedy zmiennych jest na tyle dużo, że gwarancji żadnych nie będzie.