Zamieszki (2): co zrobić, gdy nie zdążysz lub nie masz dokąd uciec?

Pora uzupełnić poprzedni materiał o zapewnianiu sobie bezpieczeństwa w czasie zamieszek. Nagrałem go na szybko i rzeczywiście pominąłem sporą część zagadnień związanych z tym zagrożeniem. Skupiłem się wyłącznie na tym aspekcie, że najlepiej po prostu nie być w okolicy, gdy przetaczają się przez nią zamieszki — i że nie warto bronić dobytku, ryzykując swoje lub czyjeś zdrowie albo życie.

Z tego względu też trochę mi się oberwało, że niby postuluję poddawanie się, gdy ktoś chce nam zrobić krzywdę. Albo ucieczkę z kraju w czasie wojny, podczas gdy są to zupełnie inne zagadnienia, których w ogóle nie poruszałem.

Wreszcie, pojawiało się pod filmem sporo pytań, z których przeważały dwa, na jakie chcę tu dziś poszukać wspólnie z Wami odpowiedzi:

  1. co zrobić, jeżeli nie udało się nam ewakuować odpowiednio wcześnie?
  2. co zrobić, jeśli nie mamy dokąd uciekać?

Zacznijmy od tego drugiego.

Jak przetrwać zamieszki, jeśli nie mamy dokąd uciekać?

Tu pytający mieli na myśli sytuację, w której nie zdołali sobie przygotować zawczasu celu ewakuacji — tak, jak opisywałem to na przykład na tym materiale.

Dziś komuś, kto zadaje to pytanie powiem: zadbaj o przygotowanie tego celu ewakuacji już teraz, choć potem przeczytałem, że to rada typu „zmień pracę, weź kredyt”. Dobra, trochę w tym racji… 😉

Fakt pozostaje jednak taki, że tak jak powinieneś (powinnaś) mieć przygotowany zestaw ewakuacyjny (ucieczkowy), tak samo powinieneś mieć przygotowany bezpieczny cel, do którego się chcesz ewakuować — czyli gotowy na trudne czasy azyl.

Po prostu weź się za to. W kilka lat odłożysz lub dorobisz spokojnie kilkadziesiąt tysięcy złotych, za które kupisz kawałek działki. A to dobry punkt wyjścia!

Jeśli z jakichś względów nie jesteś w stanie tego zrobić, na szczęście nie pozostajesz bezbronny.

Hotel

Najprostszym rozwiązaniem jest po prostu wyjazd do hotelu w innym mieście. Tak, hotel to dobry cel ewakuacji, w którym możesz przeczekać powódź, zamieszki, albo np. pożary lasów w Twojej okolicy.

Masz tam bezpieczny nocleg, wyżywienie, do tego jakieś atrakcje dla dzieciaków. To na pewno lepsze rozwiązanie, niż walczyć z rozszalałym tłumem o swój majątek.

Azyl u bliskich (rodziny)

Dobrym pomysłem w takim przypadku będzie np. przygotować sobie azyl w bezpiecznym miejscu u bliskich, u kogoś z rodziny. Jeśli Twoi rodzice mieszkają w domu na wsi albo po prostu w innej miejscowości (której nie zagrażają zamieszki), możesz do nich na ten czas się przenieść.

Możesz też liczyć na dalszą rodzinę, choć tu trzeba zachować większą ostrożność. I starać się, żeby Twój przyjazd nie był dla nich obciążeniem, tylko jakąś pomocą (zwłaszcza, jeśli sytuacja kryzysowa jest większa). No i optymalnie byłoby to z nimi uzgodnić, prawda?

Przyczepa kempingowa

Może nie od razu samochód kempingowy (bo droższy), ale przyczepa jest całkiem fajnym pomysłem. Można ją przecież wyposażyć w cały niezbędny sprzęt, a potem w razie potrzeby zapiąć do samochodu i wyjechać.

Można też ją trzymać od razu w celu ewakuacji (to rozwiązanie najlepsze, bo otwiera możliwości np. gromadzenia deszczówki w podziemnym zbiorniku albo budowy małej instalacji fotowoltaicznej). Możesz też najzwyczajniej w świecie zaparkować gdzieś na parkingu przy stacji benzynowej czy markecie.

Zresztą niekoniecznie musi to być przyczepa kempingowa — można sobie zbudować przyczepę ewakuacyjną ze zwykłej towarowej przyczepy z plandeką. Byle była odpowiednio długa — jeśli ma powyżej 2 metrów długości, możesz trzymać w niej sprzęt na czas ewakuacji, a na wierzch zorganizować jakiś stelaż i rozłożyć materac. Będzie to bezpieczne, awaryjne miejsce do spania.

Zakopany sprzęt do przetrwania czasu ewakuacji

Jeśli nie masz pieniędzy na zbudowanie w swoim azylu jakiegoś stałego budynku albo postawienie tam przyczepy, możesz po prostu zakopać tam (w plastikowych beczkach) cały niezbędny sprzęt, np.:

  1. namiot,
  2. materace i śpiwory,
  3. zapas żywności,
  4. zapas wody,
  5. sprzęt do uzdatniania wody,
  6. sprzęt do gotowania wraz z zapasem paliwa.

Zabranie sprzętu ze sobą

W ostateczności można po prostu ewakuować się z tym, co mamy w zestawie ewakuacyjnym. Choćby to schronienie później trzeba było zbudować z kilku koców termicznych sklejonych taśmą i zabranej naprędce z domu zasłonki prysznicowej, na rozpiętym między drzewami paracordzie.

Przebywanie w takim schronieniu i tak może być bezpieczniejsze, niż próba przeciwstawienia się zamieszkom w mieście.

Co zrobić, jeśli zamieszki cię zaskoczą i nie zdążysz uciec?

Warto byłoby trochę pochylić się nad tym problemem. Obstawiam, że większość waszych obaw tego typu wynika z faktu, że boicie się przegapić ten właściwy moment na ewakuację. To obawa słuszna, jest przecież takie ryzyko. Ale żeby je zminimalizować, po prostu warto ewakuować się, gdy tylko nam się zdaje, że jest to potrzebne.

Lepiej się ewakuować kilka razy niepotrzebnie, niż nie zrobić tego ten jeden raz, gdy to się okaże konieczne!

Co, gdy jednak tego nie zrobimy?

W takiej sytuacji proponuję posłużyć się tym samym algorytmem postępowania, który jest najlepszym rozwiązaniem na ewentualność zamachu terrorystycznego, albo zdarzenia typu active shooter (gdzie zamachowiec z bronią palną metodycznie zabija kolejne osoby, na przykład na uniwersytecie).

Algorytm jest taki:

  1. jeśli możesz, uciekaj,
  2. jeśli nie możesz uciec, ukryj się, aby tłum niszczący wszystko na swojej drodze cię nie znalazł,
  3. jeśli nie możesz się ukryć, zabarykaduj się gdzieś, by nie mogli się do ciebie dostać,
  4. jeśli nie uda się zabarykadować, walcz o życie.

Bardzo, bardzo istotna jest ta kolejność…

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

8 komentarzy

  1. Aqq pisze:

    Pański poprzedni artykuł był bardzo „niepolski”, stąd dziwne komentarze. Popiera Pan jak widzę obcą nam Polakom strategię czyli „przeżyj abyś mógł utrzymać soją rodzinę, naród, ..” my Polacy wolimy strategię: „zgiń jako bohater”. dlatego właśnie sławimy martwych bohaterów. Z drugiej strony przeciętny mój znajomy w trakcie rozmowy o przygotowaniach na trudne czasy odpowiada: „coś wymyślę” Co do samych zamieszek A. może zadziałać psychologia tłumu i nas samych poniesie zew natury. B. nasi sąsiedzi i rodzina czyli ci, którzy jakby co „coś wymyślą” przyjdą do nas i będą wymagać obrony ich mienia ponieważ my mamy broń a oni nie. Zatem w ramach przygotowań do zamieszek jeszcze jedna rada ( omawiana na tej stronie): „gray man strategy”.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Niestety, zgadzam się z Panem.

      A swoją drogą, to mam wrażenie, że polską strategią przetrwania jest „jakoś to będzie”.

    • Kamil pisze:

      Często rozmawiam z żołnierzami i jakoś nie widziałem u nich myślenia typu „zgiń jako bohater”. To idiotyczny i krzywdzący wobec naszych żołnierzy stereotyp, rozpowszechniany przez internautów, którzy z wojskiem nie maja styczności i budują sobie własne wyobrażenia, najczęściej nasycone drwiną. Współcześni żołnierze raczej stawiają na samorozwój (przynajmniej ci, których ja znam).

      A sławienie nieżyjących bohaterów wojennych, to coś złego? Głupiego? Jeśli tak uważasz, to właśnie Ty prezentujesz „współczesne polskie” myślenie. ja tych żołnierzy szanuję i kiedy tylko jest okazja, mówię o tym. Nie sądzę, aby cieszyli się z tego, że zginą podczas wojny. Ale oddali życie za moją wolność i ja o nich będę pamiętał.

  2. szary pisze:

    Drodzy koledzy. Tu i pod poprzednią częścią bardzo teoretyzujecie i chyba trochę pod wpływem innych teoretyków, jaki i zmyślonych (zmontowanych) opowiastek medialnych czy nawet Hollywood. Jak chcecie się przygotować to proponuję znaleźć się w środku „nawalanki” i przekonać do czego jesteście zdolni. Większość, gwarantuje wam, nie ma żadnych uzdolnień a z mniejszości tylko ułamek promila bez emocji będzie wiedział co zrobić. Tłum i zawierucha z jego udziałem to seria biochemicznych tornad i jeśli nie napraliście się meliską tudzież to będziecie jednym z tornad czy tego chcecie czy nie.
    Osobną sprawą jest „upolszczanie” co to niby jest tu inaczej niż gdziekolwiek indziej. No nie jest i to też macie z pierwszej ręki. Całość chyba tak z błędu afirmacji.
    Prawdziwie przygotowane są nieliczne jednostki i to nie tylko teoretycznie ale taki które się przekonały nie raz jak reaguje ich organizm, a pewnych rzeczy nawet wyszkolić/nauczyć się się nie da.

  3. Zwykły pisze:

    Po prostu weź się za to. W kilka lat odłożysz lub dorobisz spokojnie kilkadziesiąt tysięcy złotych, za które kupisz kawałek działki.

    Podziwiam optymizm tudzież ślepą wiarę w statystyki tzw. średniej krajowej. Chyba z 50 znajomych, których znam, nie odłoży kilkadziesiąt tysięcy w kilka lat, to jakaś bajka. No chyba, że zgubiło się n4pletek.

    • aqq pisze:

      Większość przejada na bieżąco. COVIDopochodne wstrzymanie pokazało jak wielu moich znajomych (dobrze sytuowanych) miało problem z płatnościami. Wszystkie pieniądze idą w leasingi, kredyty itd. Nie mają na zakup Remingtona CP a Ty piszesz o zakupie działki.. Ale fajnie, że tacy jak Ty którzy cenią niezależność finansową. Pozdro

      • Krzysztof Lis pisze:

        Im lepiej ktoś usytuowany, tym zazwyczaj więcej pieniędzy przejada. Bo zamiast odkładać coraz więcej wraz ze wzrostem zarobków, coraz więcej przejada po prostu. Z wysokiego konia się potem bardzo długo spada i boleśnie ląduje na ziemi…

        Są ludzie, którzy nie są w stanie odłożyć pieniędzy, bo żyją na progu ubóstwa i na przykład ze względu na kiepskie wykształcenie, urodzenie się w złym miejscu, brak umiejętności miękkich czy niski kapitał społeczny albo po prostu kalectwo nie są w stanie zacząć zarabiać lepiej.

        Ale jest też masa ludzi, którzy żyją od pierwszego do pierwszego, bo jest im z tym całkiem wygodnie. Lepsza praca znana, choć kiepsko płatna, od nowej, lepszej, z wyższym wynagrodzeniem. A po pracy trzeba codziennie strzelić piwko albo siedem przed telewizorkiem, podczas gdy można byłoby na przykład jeszcze ze 2 godziny na rowerze porozwozić ludziom jedzenie i trochę dorobić.

        Wystarczy dorobić w dni robocze po 50 zł dziennie, by w miesiąc mieć 1 000 złotych, a w 5 lat odłożone 60 000 zł. Ba, rzucenie palenia jednej paczki dziennie (15 zł) da w 5 lat ponad 27 000 zł oszczędności.

        Jeśli ktoś na poważnie rozpatruje przygotowywania do sytuacji awaryjnych, powinien na poważnie usiąść nad domowym budżetem i się mu z bliska przyjrzeć. Poszukać oszczędności i możliwości dorobienia się. Bo kryzysy finansowe są bardzo, bardzo częste.

  4. Bura2 pisze:

    Hotel dobry, się 2 plus 2 na 7 nocy od jutra -1000 zł jak nic
    „Dacza” – minimum kilkadziesiąt tysięcy i spory nakład czasu na budowę sposobem gospodarczym.

    Utrzymanie dobrych kontaktów z rodziną – czas, paliwo, flaszka etc. Im bliższa tym lepiej.

    Jest to imho najlepsze rozwiązanie braku celu ewakuacji. Ba, powinien to być wg mnie podstawowy cel ewakuacji.

    +Jesteśmy wśród swoich, to bardzo ważne. Trzeba być w grupie.
    +przenosimy się do normalnego domu/mieszkania nie daczy/namiotu/przyczepy
    +To normalny dom. Wyposażony w to co potrzebne do życia, a często i w więcej.
    +Ten dom już stoi. Szybciej zbudujecie sobie dobre relacje z rodziną/znajomymi niż odłożycie na działkę i wybudujecie domek który będzie miał chociaż 26% standardu tego co dom szwagra

    Inna sprawa – nie być ciężarem. Przywieźć coś przydatnego. Preppersowi od razu w głowie leki, zapasy, broń, sprzęt turystyczny. A tu skoro są zamieszki to znaczy że przeciwko czemuś ludzie protestują. Czyli są sklepy, są kredyty, są rachunki etc. Najcenniejsze co możemy mieć ze sobą w takiej sytuacji to gotówka.
    Postawcie się w odwrotnej sytuacji – do was na wieś przyjeżdża z rodziną kuzyn z Warszawy unikając zamieszek. Wolicie żeby przywiózł filtr do wody,50 słoików i worki ryżu czy gotówkę w portfelu na rachunki? Lub dokupienie czegoś czego nikt nie przewidział że będzie potrzebne.

    Dodatkowo- najważniejsze w przygotowaniu to mieć sieć ludzi którym można udać i na nich polegać. Ważniejsze od zapasów i przyczep i kuchenek i rewolwerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.

banner