Niedawno na rynku ukazała się książka „Survival dla niewidzialnych”, której autorem jest Zbigniew Wolski. Wydało ją wydawnictwo Nowae Res, od którego dostaliśmy jeden egzemplarz do zrecenzowania.
Zacznijmy od dobrych rzeczy, które można o tej książce powiedzieć.
Na pewno dobrą jest to, że jest to książka na jeden wieczór. Jest krótka (ok. 150 stron), wydrukowana w małym formacie, dużą czcionką, z dużymi interliniami i marginesami. Sam tekst, pozbawiony jakichkolwiek obrazków, ilustracji, schematów.
Można więc ją szybko przeczytać i to z całą pewnością jest zaleta. Nie jest też droga, wg okładki kosztuje 25,99 zł brutto.
Druga dobra strona jest ta, że prawie nie ma w książce błędów merytorycznych. Mnie w pamięć zapadły dwa.
Pierwszy odnosił się do rzekomego zakazu posiadania do celów prywatnych wiatrówek o energii powyżej 17 J. Cytując:
[…] prawo zabrania posiadania do prywatnego użytku wiatrówek o mocy powyżej 17J […]
[Ten i wszystkie kolejne cytaty pochodzi z książki „Survival dla niewidzialnych”, autorstwa Z. Wolskiego. Rozdział „Broń i wszystko, co można za nią uznać”, str. 65.]
To jest oczywiście nieprawda, ponieważ wiatrówki o tej energii (tak, energii, a nie mocy, ale to drobiazg) jak najbardziej można mieć — trzeba je tylko, jako broń pneumatyczną, po zakupie zarejestrować.
Drugi, nieco mniej istotny błąd, odnosił się do zakupu broni czarnoprochowej oraz samego prochu. Autor pisze, że można łatwo kupić zarówno broń tego typu, jak i proch — tymczasem niestety sklepy nie mogą sprzedawać czarnego prochu osobom, które nie mają Europejskiej Karty Broni (potwierdzającej fakt posiadania i zarejestrowania broni czarnoprochowej) albo pozwolenia na broń czarnoprochową (czy w zasadzie legitymacji posiadacza broni czarnoprochowej).
Ale to jest już mniej istotne, bo rzeczywiście, można odkupić od kogoś znajomego proch.
Czy można o książce powiedzieć coś więcej dobrego, niż to, że jest prawie pozbawiona błędów i krótka?
Ja nie umiem.
Ja uważam, że to po prostu nie jest książka dla Was. Dla Was, czytelników i widzów Domowego Survivalu.
Być może skierowana jest bardziej do osób, które nie mają pojęcia o nowoczesnym survivalu. Które może zauważą ją na półce w księgarni i zachęcone tytułem „Survival dla niewidzialnych” oraz wizerunkiem łysego, zarośniętego gościa z karabinem i siekierą na okładce, sięgną po nią. I zdecydują się na zakup po przeczytaniu informacji na odwrocie okładki. Zacytujmy więc, co tam jest napisane:
Czy wiesz, jak przygotować się na najgorsze?
Lubimy myśleć o sobie, że jesteśmy panami swojego losu. A przecież to nieprawda! W obliczu klęski żywiołowej, zagrożenia nuklearnego lub wojny życie nasze i naszych bliskich z dnia na dzień może stać się zagrożone. Co wtedy? Jak przygotować się na najgorsze? Jak powinniśmy się zachować i jak zadbać o swoje przetrwanie w czasach, gdy człowiek człowiekowi wilkiem?
Autor książki „Survival dla niewidzialnych” udowadnia, że to wcale nie takie skomplikowane. Trzeba tylko poznać i wdrożyć piętnaście kluczowych kroków, dzięki którym można zadbać o swoje bezpieczeństwo już dziś. Główna zasada to pozostać niewidzialnym i nie wzbudzać podejrzeń. Przetrwają tylko najlepsi stratedzy!
[Informacja z tyłu okładki książki „Survival dla niewidzialnych”. ]
No i to oczywiście wszystko jest prawda, choć są to tylko frazesy. Po lekturze tego tekstu zakładam, że właśnie do osób kompletnie nieprzygotowanych jest przeznaczona ta książka. Że wystarczy poznać i zastosować te 15 kluczowych kroków.
Ale co to za kroki?
W spisie treści sprawdzić nie sposób, bo w książce spisu treści nie ma. Więc przepiszę Wam tu poniżej tytuły kolejnych rozdziałów, jako numerowaną listę (choć w książce pozbawione są numeracji), to od razu zobaczymy, czy jest ich 15. 😀
- Wstęp
- Niewidzialni, więc bezpieczni
- Schronienie i bezpieczeństwo
- Środki ochrony osobistej [tu jest mowa np. o maskach przeciwgazowych i kamizelkach kuloodpornych — przyp. KL]
- Dostęp do informacji oraz źródła zasilania
- Odzież i jej wpływ na nasze wykrycie
- Broń i wszystko, co można za nią uznać
- Leki i środki opatrunkowe
- Woda i alternatywne źródła jej pozyskiwania
- Żywność na trudne czasy
- Zestaw ucieczkowy
- Schronienie w lesie
- Kryjówka miejska
- Czasem może nie udać się uciec
- Survival na każdy dzień
No dobra, czyli to te poszczególne rozdziały stanowią te obiecane 15 kroków, które wystarczy „poznać i wdrożyć”, by „zadbać o swoje bezpieczeństwo”, czy tak?
I ja nie mam w gruncie zastrzeżeń do tych haseł czy zagadnień, ale za to mam zastrzeżenia do tego, że one są po prostu tak mało konkretnie omówione!
To, czego w książce najbardziej brakuje, to konkrety. Konkretne rozwiązania, konkretne pomysły, konkretne rzeczy, które trzeba zrobić.
Są za to informacje mało konkretne: w stylu, że wodę trzeba pić, i że się nie da zrobić jej dużego zapasu, więc trzeba mieć skąd ją przynieść, jak ją przynieść do domu i wreszcie czym uzdatnić, a że są tabletki i trzeba używać je zgodnie z instrukcją i filtry, które raczej usuwają zanieczyszczenia mechaniczne i biologiczne, ale chemicznych nie. I że o wodę łatwiej poza miastem niż w mieście, bo będzie mniej zanieczyszczona, a nie zawsze da się zbudować studnię.
Okay. Wszystko w porządku. To nie są nieprawdziwe informacje. Ale to można zmieścić w kilku akapitach jednego artykułu. Nie trzeba kupować książki, by się tego wszystkiego dowiedzieć…
Książka kilka razy pojawiała się u nas na grupie i ktoś tam napisał, że to niezły felieton. Tak, z tym się zgodzę. To można określić mianem fajnego felietonu o przygotowaniach na sytuacje awaryjne, może trochę za bardzo skrzywionego w kierunku unikania ludzi (o tym więcej za moment), ale z całą pewnością nie jest to poradnik, wbrew temu, co podaje ostatnia strona okładki.
Książka za bardzo skupia się na unikaniu innych ludzi. Jasne, że w sytuacji awaryjnej ci inni ludzie mogą być dodatkowo dla nas zagrożeniem. Niemniej jednak, przetrwanie w pojedynkę, czy jako pojedyncza rodzina, jest niemal niemożliwe. I to mimo faktu, że znajdziemy miejsce według autora idealne.
Powinniśmy wybrać taką część lasu, która będzie jak najbardziej niedostępna dla innych osób. Dobrym miejsce może być teren osłonięty rozlewiskami, gdzie nie sposób się dostać suchą stopą. Bardzo dobrym rozwiązaniem będzie, jeśli ulokujemy się na stoku lekkiego wzniesienia. Chodzi o to, abyśmy byli osłonięci przed możliwością dostrzeżenia przez innych. Dość skutecznie może osłonić nas młody gęsty las. Czasem taki las, zwłaszcza iglasty, jest tak gęsty, że trudno przedrzeć się przez niego, a przecież o to nam chodzi. Ponadto hałas związany z przemieszczaniem się przez gęstwinę będzie dla nas dodatkowym ostrzeżeniem, że ktoś się zbliża. […] Dobrze jest też ulokować się w miarę blisko wody. Lepiej, aby była to woda płynąca, nawet mała rzeczka niż sadzawka w środku lasu. Jeśli wzięliśmy odpowiednie pojemniki na wodę, to podczas jednej wyprawy powinniśmy uzyskać zapas na kilka dni.
[Rozdział „Schronienie w lesie”, strony 116-117.]
To wszystko oczywiście jest prawdą, ale przetrwanie w lesie na dłuższą metę jest nierealne. Może w Polsce znajdziemy kilka osób, które byłyby w stanie przetrwać dłuższy czas z rodziną w lesie, korzystając tylko z tego, co tam uda się im znaleźć.
Kilka. W skali całego kraju.
Przeczytanie tej książki nie wystarczy. Mam wrażenie, że nawet odbycie licznych szkoleń survivalowych i doświadczenie z wędkarstwem czy łowiectwem nie wystarczy…
Dlatego twierdzę, że nie warto jej kupować. Szansa na to, że dowiesz się z niej czegoś nowego, jest bardzo nieduża. Zwłaszcza, jeśli masz za sobą jakieś inne lektury o tradycyjnym i nowoczesnym survivalu, albo czytujesz od dawna jakieś blogi na ten temat.
A ktoś, kto się na temacie kompletnie nie zna, na pewno dowie się wielu ciekawych rzeczy. Przy czym one same w sobie nie będą zbyt użyteczne, bo tę wiedzę będzie musiał rozbudować we własnym zakresie…





Jakie książki warto mieć?
Co polecacie?
Te dwie na przykład są niezłe:
https://domowy-survival.pl/vademecum-survivalowe-recenzja-ksiazki/
https://domowy-survival.pl/przygotowani-przetrwaja-recenzja-ksiazki/
Ta też:
https://domowy-survival.pl/c-lundin-gdy-rozpeta-sie-pieklo-recenzja/
ma jakieś słabe strony, ale generalnie oceniam ją dobrze.
Ta jest z kolei jak najbardziej merytorycznie poprawna, choć jest w niej sporo błędów redakcyjnych:
https://domowy-survival.pl/vademecum-survivalowe-recenzja-ksiazki/
Ale jeśli miałbym Ci polecić jedną książkę, to będzie to nasza książka:
https://karaluch.com.pl/domowy_survival_-_ksiazka,62,409.html