„Żywe trupy – prawdziwa historia zombie” – recenzja książki

Dwa tygodnie temu skończyłem czytanie książki Adama Węgłowskiego „Żywe trupy – prawdziwa historia zombie”. Wspominałem o niej na Instagramie, a przy okazji dzisiejszego materiału napiszę o niej trochę więcej.

Książkę kupiłem, bo staram się przejrzeć wszystko, co w jakikolwiek sposób dotyczy zombie — począwszy od gier, przez filmy, a na książkach właśnie skończywszy. Zainteresował mnie tytuł i polski autor, więc długo się nie zastanawiałem.

Wam jednak nie jestem w stanie z czystym sumieniem jej polecić, bo czytało mi się ją dość trudno. Mam wrażenie, że autor ma tendencję do grafomanii, przez co książka spuchła co najmniej o 20% na słowach i zdaniach, które można byłoby pominąć.

http://bit.ly/zywetrupyi/ Co można robić w #las, gdy #pada #deszcz? Można siedzieć i #czytamy #ksiazka . 😉

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika A. Kwiatkowski, K. Lis (@dwelling.survival)

Nie można jednak powiedzieć, że książka dla fascynata nie będzie interesująca. Jest w niej sporo ciekawych informacji, o których nie miałem pojęcia. Jak choćby o kilku przypadkach występowania zombie w naszym kraju — i to nawet w zamierzchłej przeszłości.

Autor odnosi też polskie ludowe legendy i przesądy do zjawiska zombie (czy szerzej — żywych trupów, nieumarłych). I okazuje się, że choć u nas ludzie bali się wampirów, to jednak równie dobrze można powiedzieć, że po prostu było to jeszcze jedno określenie na zmarłych, którzy wstawali z grobu.

W książce nie podobało mi się mieszanie relacjonowania akcji filmów czy książek z relacjonowaniem prawdziwych wydarzeń. W paru miejscach złapałem się na tym, że historia opisywana przez autora nie jest zapisem realnych wydarzeń, choć na pierwszy rzut oka tak wygląda. Dziwne to uczucie — mieć wrażenie, że czytasz o jakichś fascynujących zdarzeniach, o których nie miałeś pojęcia, aby potem uświadomić sobie, że ktoś ci opowiada wymyśloną historię…

W ogóle miałem wrażenie, że książka jest dość chaotycznie napisana i wątki się mieszają ze sobą.

Jeśli miałbym ją ocenić w skali 1-5, dałbym jej 3. Dla kogoś, kto zombie się fascynuje, może być ciekawa. Ale chyba dla nikogo innego.

Jak oceniamy ten produkt?
Data recenzji
Ocena
31star1star1stargraygray

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

4 komentarze

  1. MaRa pisze:

    A które przypadki występowania zombie są realne?

    • Survivalista (admin) pisze:

      Nie do końca rozumiem pytanie.

      • Coyote pisze:

        Dokładnie , jedyne o czym kiedykolwiek czytałem to epidemia wścieklizny w późnośredniowiecznej Rumunii .
        Zarażenie przez pogryzienie lub kontakt z płynami . Światłowstręt , wodowstręt , napady szału , zmiana trybu życia z dziennego na nocny , „zmęczony” wygląd przywodzący na myśl kilkudniowe zwłoki …
        Upir jak z obrazka . Źródło legend o wampirach i wilkołakach .
        Do tego dochodzą zombie voodoo , ludzie przerobieni przez Hounganów na upośledzonych , bezmyślnych niewolników .
        Często skazańcy odbywający w ten sposób swoją karę na rzecz społeczności .
        Możliwe że przed chrystianizacją szamani w Eurazji znali coś podobnego do proszku zombie , i stosowali w podobnych okolicznościach .
        Nałożenie się na siebie tych dwóch rzeczy tłumaczyłoby wiele reliktowych wierzeń w dawnej kulturze ludowej np: odradzanie się złych ludzi jako żywe trupy , zarażenie przez ugryzienie , strach nieumarłych przed bieżącą wodą itd.

        • Survivalista (admin) pisze:

          Przede wszystkim „powstawali z martwych” ludzie, którzy tak naprawdę nie byli martwi. Taki ktoś też mógł równie dobrze zostać uznanym za wampira…

          Autor książki właśnie o tym wszystkim pisze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.